Polska ...
niestety znam to. wykryta lekka wada serca ktora jednak czasem mi życie utrudnia- możliwość przyjęcia 12 OSÓB NOWYCH w ciągu ROKU.
Polska to dziwny kraj. W naszym szpitalu operują nosy metodą która w stolicy została wycofana w latach 70 bo uznano ja za mało humanitarną. W naszym szpitalu nikomu to nie przeszkadza.
Za to zwierzęta na ubój trzeba wozić do rzeźni bo jak chcesz kupić od rolnika to dostaniesz mandat za niehumanitarne zabicie zwierzęcia na jego polu. Ot taki absurd.
Najlepiej by było, gdyby i ludzie i zwierzęta były traktowane humanitarnie.
Nie...
Nie mogę uwierzyć, że dałaś sobie wmówić że nie przysługuje Ci karetka w przypadku upadku ze schodów.
Nawet sobie nie wyobrażasz ile osób przywożą karetką z powodu bólu brzucha, tylko dlatego że te osoby walczą o swoje.
Oczywiście że tak. Tylko w stwierdzeniu że polska to dziwny kraj chciałam zawrzeć że:
1. Mój szpital wyciągnie z NFZ więcej za niehumanitarną operację niż szpital w stolicy za zabieg na najwyższym poziomie bo wpisze badani których nie zrobił i potrzyma cię niepotrzebnie tydzień na obserwacji
2. Rolnik który prowadzi hodowlę trzody zna się na uboju równie dobrze jak ci z rzeźni a niekiedy nawet lepiej tylko w rzeźni trzeba dodatkowo zapłacić.
W tym kraju tak na prawdę nie liczy się ani dobro ludzi ani dobro zwierząt. Wszystko rozbija się o KASĘ i to jest chora i smutna sytuacja.
Rozumiem żal autorki, bo ze służbą zdrowia jest u nas dobrze dopóki nie trzeba z niej skorzystać. Potem to tylko schody, schody ...
Nie rozumiem tu czegoś. Nie od dziś wiadomo, że Polska to inny wymiar, zwłaszcza służba zdrowia. Skoro to wiesz, to czemu nie walczysz o swoje prawa? Czemu dałaś się tak potraktować? Nawet nie złożyłaś skargi na dyspozytora?
Twoj yafud przypomnial mi moja przygode ze sluzba zdrowia. Rozciąłem noge w listopadzie, zszyli mi ją w połowie stycznia.
Dziewczyno i tak miałaś dużo szczęścia. Miałem wypadek. Połamany obojczyk i prawa ręka. Cztery operacje w ciągu trzech miesięcy. Było to pięć lat temu. Do tej pory odczuwam silny ból w ramieniu. Ręka oczywiście niesprawna. Rzecznik ubezpieczyciela dał mi 15% inwalidztwa. Powiedział przy tym, że u niego takich głupot by nie robił. Było to w Kwidzynie.
Powiedz, że jesteś Ukrainką, albo jeszcze lepiej - żydówką, to dostaniesz nawet rezonans magnetyczny i to na już...
Rób wszystko, co tylko przyjdzie Ci na myśl - zadzwoń nawet do lokalnej gazety, czy telewizji, bo jak się dasz tak załatwić, to na resztę życia możesz nie odzyskać pełni zdrowia i sprawności. Co Ci szkodzi, jeśli już teraz stawką jest całe Twoje przyszłe życie??
Tu potwierdzam, ze dziala. Pamietam jak moi rodzice pisali do administracji/urzedu miasta o remont naszego budynku, bo byl tak popekany, ze strach bylo mieszkac. Zero odzewu. W koncu ojciec napisal list do prezydenta miasta, straszac go telewizja i gazetami. Wpadl rzeczoznawca o nagle sie okazalo, ze dwa budynki na ulicy nadaja sie do wyburzenia. Magia mediow.
Ja mówiłam, że nie mogę się samodzielnie poruszać, że mnie boli noga, że nie mogę chodzić etc. a dyspozytor w kółko, jak mantrę "karetka jest dla potrzebujących blabla zawał jakbyś miała blabla weź taksówkę"a na to, że nie mam pieniędzy to odpowiedział łaskawie "no to proszę podjechać tramwajem, to tylko 9 przystanków". Myślałam, że go zaj*ebię, ale nie miałam siły porządnie się wysławiać, miałam w końcu złamane żebra. Złożyłam skargę, sprawa jest w toku. Drugi raz nie miałam siły zadzwonić, zadzwonił jakiś pan, który mi pomagał dotrzeć potem do szpitala, ale jemu powiedzieli, że ma mnie wziąć na barana i zanieść, bo karetka jest dla potrzebujących...
problem w tym, że mnie nie stać niestety, to minimum 120 zł
Fejkiem jesteś ty deb*ilu, nie żartuj sobie z mojego nieszczęścia. Podaj mi maila, to ci wyślę zdjęcia skierowania i karty informacyjnej ze szpitala.
Mieszkam 40 km od najbliższego miasta, nie mam samochodu, mam 2 autobusy dziennie do tego miasta. A w nim to się właśnie stało.
Cicho, bo przyjdzie prawdziwy fejk i się obrazi...
Głosujcie dalej na partię Kopacz, Tfu ska i Bula Gapy.
kto nie przeżył takiej sytuacji to nie zrozumie... mi też kiedyś omówiono pomocy lekarskiej i to nie w jednym miejscu, ale po tym przejściu wiem, jak trzeba się zachować, że trzeba walczyć o swoje prawa... tak, to jest chore że człowiek MUSI WALCZYĆ O TO, CO MU SIĘ NALEŻY! ale właśnie dlatego trzeba walczyć, bo Ci się należy! ja do rzecznika praw pacjenta zadzwoniłam na samym końcu, zrezygnowana i zdesperowana, a powinnam zrobić to na samym początku, wtedy powiedzieli mi co mam zrobić i czego żądać- nazwisk każdej osoby która odmówiła mi pomocy i napisać skargę na każdą tą osobę! ale teraz wiem, że jak chamsko ci odmawiają, to trzeba ich postraszyć skargami, kontrolami itd, bo tupet i chamstwo co niektórych w służbie zdrowia tylko w ten sposób można zwalczyć!
Jeeeee....
i kolejne 20groszy udało się zarobić za płatnego politycznego hejta.
Jeszcze 15 komentarzy to może zarobisz na chleb :D
chyba coś jeszcze pękło podczas tego wypadku
Bzdura, miałem w życiu kilka złamań, jak nie mogłem sam dotrzeć do szpitala to karetka bez problemu przyjechała. Co do czekania na termin u ortopedy/chirurga to nigdy nie czekałem na kontrolę dłużej niż 2 tygodnie w państwowych przychodniach(raz czekałem miesiąc bo się uparłem na najbardziej obleganego lekarza w mieście). Jeśli masz napisane "pilne"to maksymalnie tydzień.
To ze Ty bez problemu dotarles to nie znaczy ze inni też mogli. Dyspozytorzy są różni.
Skąd ja to znam. Kilka miesięcy temu poroniłam w 3 miesiącu ciąży. W nocy dostałam w tamten dzień ogromnych bóli i bardzo mocnego krwotoku ( straciłam w ten dzień ponad 1 litr krwi ). Nie dość, że przyjęto mnie dopiero chyba w 5 szpitalu ( bo w każdym kolejnym było, ze nie tutaj z takimi przypadkami, odsyłali do innego "właściwego", który jednak okazywał się niewłaściwym ) to jeszcze cudowne kobiety w ostatnim szpitalu nie pozwoliły nikomu wejść ze mną do sali, mimo, że sama ledwo co kontaktowałam, a później jeszcze kazały mi czekać w takim stanie ponad 20 minut na korytarzu, nim przyszedł lekarz. Dziwić się, że później słyszy się o sytuacjach, że ktoś umarł na korytarzu w szpitalu.
Nie przejmuj się debilnymi komentarzami, autorko. Zdarzyła mi się zbliżona sytuacja, z tym że z wyrostkiem robaczkowym. Karetka co prawda przyjechała, ale paramedycy zachowywali się dosyć idiotycznie - od marnowania czasu i tekstów "ja nie widzę tu żadnego bólu"(paramedyk powinien wiedzieć, że wiele osób jest bardzo spokojnych w ogromnym bólu, bo po prostu nie mają siły na jakieś jęki czy inne teatry) czy "a panadol był brany? może przejdzie"(tak, oczywiście) po sprowadzanie osoby z nawalającym wyrostkiem po schodach z kilku pięter (czego NIE powinno się robić z oczywistych powodów). Normalnym jest, że człowiek, który cierpi, nie ma w tym momencie dużo siły na dyskusje, targi czy protesty.
W twojego się na pewno nie zmieszczę, za małego masz :P
Co konkretniej? Może Tobie?
Pilne oznacza przyjęcie w ciągu 10 dni od wystawienia skierowania, chyba, że lekarza nie ma, lub limit został wyczerpany.
Sama to raz przeżyłam - złamana noga, poważnie, bo bez operacji nie mogłabym chodzić. Po operacji powinnam iść na kontrolę i na rehabilitację... Problem w tym, że operacja była w listopadzie 2015, a termin konsultacji u ortopedy (też pilne) to październik 2016.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
autorka | 46.227.244.* | 29 Września, 2015 19:10
Ja mówiłam, że nie mogę się samodzielnie poruszać, że mnie boli noga, że nie mogę chodzić etc. a dyspozytor w kółko, jak mantrę "karetka jest dla potrzebujących blabla zawał jakbyś miała blabla weź taksówkę"a na to, że nie mam pieniędzy to odpowiedział łaskawie "no to proszę podjechać tramwajem, to tylko 9 przystanków". Myślałam, że go zaj*ebię, ale nie miałam siły porządnie się wysławiać, miałam w końcu złamane żebra. Złożyłam skargę, sprawa jest w toku. Drugi raz nie miałam siły zadzwonić, zadzwonił jakiś pan, który mi pomagał dotrzeć potem do szpitala, ale jemu powiedzieli, że ma mnie wziąć na barana i zanieść, bo karetka jest dla potrzebujących...