No i? Prawda boli?
Najczęściej duże psy, które nie zostały wytresowane na psy obronne, są najlepszym wyborem. Są łagodne i przytulaśne. Taki wielki psiak który potrafi naprawić nawet najbardziej zYAFUD'owany dzień :)
Kupic?? Prawdziwe psy sa w schroniskach.
Nie myslales o tym zeby samemu zostac zutylizowanym?
Nie pozdrawiam
Chyba żadne z Was nie miało nigdy zwierzęcia, albo choć odrobiny empatii.
Autorko, to naturalne, co przeżywasz. Jest oznaką, że byłaś przywiązana do Małej. Pomyśl, że tak po prostu musiało być. Nic z tym nie zrobisz. Pozwól sobie na pogodzenie się ze stratą.
Natomiast ukochany zachował się nietaktownie, ale może chciał tak tylko zażartować. Może sam też to przeżywa, tylko nie potrafi tego pokazać. Na następny raz powiedz, że razem z nowym psem poprosisz nowego faceta, który potrafi ODPOWIEDNIO zadbać o Twoje potrzeby.
On nie mysli
Nie ma to jak z ogromną empatią traktować schroniszczaki i jednocześnie z pogardą wypowiadać się o psach rasowych... Mogę wiedzieć, w czym one są gorsze? Czyżby nie miały prawa istnieć, bo nie są biedne i pokrzywdzone? Tylko psy po przejściach zasługują na dobry dom, na swojego człowieka?
Pies jest psem - ten z hodowli wcale nie jest mniej prawdziwy niż ten w schronisku. Każdy z nich w równym stopniu zasługuje na dobre życie.
Każdy człowiek ma też prawo wyboru, komu woli taki dom dać - kupowanie psa z hodowli wcale nie jest czymś gorszym, niż adopcja.
Zgodzę się tylko z jednym - że psy od hodowców i schroniszczaki zasługują na tyle samo miłości. Co do reszty - trudno jest znaleźć dobrego hodowcę w polskich realiach, tutaj psy rasowe mają przynosić zysk jak markowa bluzka kontra bluzka z ciuchlandu. Tylko że zaleganie ton ubrań w szmateksach to inna sprawa niż przepełnione schroniska, gdzie niechciane zwierzęta są usypiane. Jak by nie patrzeć kupowanie psa z hodowli to dobry uczynek, ale i tak jest czymś gorszym niż adopcja, która ratuje życie.
Adopcja jest dla psa ogromną szansą na lepsze życie, zgadzam się. Ale tylko, gdy jest to adopcja świadoma i odpowiedzialna. Psy w schroniskach,to psy o nieznanej przeszłości. Z takiego psa wiele rzeczy może wyleźć, a idealizowanie adopcji tylko wszystko pogarsza. Nie potrafię powiedzieć, ile psów wróciło z adopcji do schroniska, w którym jestem wolontariuszką, bo się okazało, że pies schroniskowy wcale nie kocha bardziej, bo "jest niewdzięczny", bo przecież miało być tak fajnie. I można ludziom tłumaczyć, a i tak nie trafia. Takie akcje robią tak naprawdę więcej złego niż dobrego.
Psów z mordowni i tak nikt nie chce brać, bo nikt nie wie, że istnieją. W takich schroniskach nie ma wolontariatu, nikt psów nie ogłasza, nie próbuje przepracować tych problemów, które można przepracować w tak specyficznych warunkach. Te zwierzęta, które są adoptowane to w 75% psy z dobrych schronisk, gdzie nikt ich nie usypia, bo kiblują. W "moim"schronisku siedzą psy, które od kilku lat czekają na adopcje, psy z historią ugryzień, mniej i bardziej problemowe. I nikt ich usypiać nie zamierza. Niestety, brutalna prawda wygląda tak, że najczęściej adopcja życie poprawia, ale wcale nie ratuje. Te zwierzęta, które trafią do mordowani praktycznie nie mają szans na adopcje...
Moja psina jest ze schroniska - z Palucha w Mazowieckim.
Wzięłam ją jako seniorkę, która z schronisku spędziła 8 lat. Teraz ma około 10 - 11.
Powiem tak - jest trudnym psem - zastraszonym, lękliwym i na pewno nie jest tak łatwa w utrzymaniu jak pies bez traumy z przeszłości.
Prawdopodobnie była kopana, bo boi się nóg bardzo. No i ma coś przetrącone w łapie.
Pierwsze kilka miesięcy było okropne - naprawdę. Gdyby miała szansę uciekłaby sama do schroniska - taki trochę syndrom sztokholmski. W nocy łaziła po całym mieszkaniu, nie potrafiła ani na chwilę usiedzieć w jednym miejscu. Nie dawała się dotknąć, nawet próbowała ugryźć - ewidentnie ze strachu, nie z agresji.
Pierwsze kilka miesięcy była na uspokajającym dyfuzorze z hormonami i tabletkach. Część rzeczy udało się z nią przepracować i do pewnego stopnia się uspokoiła. Ale dalej jak coś huknie to pies się kuli, dalej potrafi mieć odruch ugryzienia - ale w ostatnim momencie się hamuje. No i potrafi przestraszyć mnie bardziej nagłym odskoczeniem i ucieczką niż ja ją. Teraz jest u nas rok i pomimo, że było naprawdę ciężko to nie żałuję.
Co do niewdzięczności, to tak szczerze mówiąc wdzięczność potrafi okazuje na swój sposób, bo i się głaskać daje i nawet się czasem "podbawia"już, no i zawsze cieszy się jak wracamy do domu. Ale faktycznie to nie jest tak, że bierzesz psinę ze schroniska "ojej człowiek kocham cię".
Chociaż widywałam też psy ze schronisk absolutnie nieproblematyczne. Moja koleżanka wzięła suczkę. Suczka słucha się, jest totalnie nieagresywna, chodzi przy nodze bez smyczy, więc wszystko zależy.
Ale fakt - adopcja powinna być tym bardziej "z głową", bo trzeba się liczyć z psem z problemami. Ale wydaje mi się - może to zbyt optymistyczne i naiwne - że jednak ludzka świadomość się zwiększa, a nie zmniejsza. I tak jak popieram adopcję, tak pomimo wszelkich "przeciw"dalej będą ją popierała.
Z ciekawości spytam - gdzie na wolontariacie jesteś?
Gdybym nie popierała adopcji, to nie byłabym wolontariuszką w schronisku :) Pomagam w schronisku w Sosnowcu, tak swoją drogą.
To, o co ludzi proszę, to o zaprzestanie idealizowania adopcji. Mam suńkę z ww schroniska - jest z nami od 4 lat, będzie miała koło 13-14 lat obecnie. Przyszła do nas jako pies w zasadzie bezproblemowy - miała być w pełni obsługowa, świetnie dogadywać się z psami, miała mieć ok. 4 lat. Jedynym jej problemem miał być słaby kontakt z opiekunem. W zasadzie już po paru dniach ten problem całkowicie zniknął sam z siebie. Wylazło coś innego - agresja na tle lękowym. Sunia gryzła od razu i do krwi za dotknięcie uszu, bądź zadu. Łap pozwoliła dotykać, ale na krótko. Szczególnie często odgryzała się po wybudzeniu. Raz zasnęła na kolanach mojej mamy. Kiedy mama próbowała wstać ugryzła ją w twarz. Efekt? 3 szwy. Po miesiącu okazało się, że jest bardzo napastliwa w stosunku do psów - dwukrotnie pogryzła mojego rezydenta (tego od rozwalonego kolana) do krwi, potem prawie go zagłodziła, bo nie pozwalała mu podejść do jego miski. Potem jeszcze okazało się, że ma silny instynkt łowiecki i potrafiła uciec nam na spacerze za tropem (jest w typie ASTa, więc tego się raczej nie spodziewaliśmy). W międzyczasie okazało się, że ma dysplazje stawów biodrowych w stopniu wykluczającym już jakikolwiek zabieg, zwapnienia na płucach, spondylozę i tak w ogóle to ma raczej bliżej 10 lat, niż 4.
Obecnie jest psem cudownym, ale ciągle widać efekty takiej, a nie innej przeszłości - leżąc ciągle próbuje osłaniać brzuch łapą, potrafi zacząć skowyczeć na widok kabla, czasem wystraszy się gwałtownego ruchu.
Trzeba być świadomym tego, że schronisko nie tylko wzmacnia pewne zachowania, ale wiele też hamuje - Hania w schronisku nie gryzła, była grzeczna i stabilna. To, że pies jest problemowy w schronisku, nie oznacza, że po adopcji będzie sprawiał tyle samo problemów. Niestety działa to też w drugą stronę, dlatego nie dziwie się ludziom, że wolą kupić psa z dobrej hodowli. I bardzo wkurza mnie piętnowanie takich ludzi, nie mówiąc już o psach.
Wiem o czym mowisz, bo ostatnio kupilam dwa szczury z hodowli. Rasowe i w ogole. I od razu bylo ze przeciez moglam wziac z Ogonka czy z jakiegos domu tymczasowego. Problem w tym, ze to byly moje pierwsze szczury. Nie znajac zachowan gatunku nie chcialabym od razu brac na barki zwierzaka po przejsciach, tylko najpierw zdobyc doswiadczenie na osobnikach powiedzmy bezproblemowych.
Moja sunia miala "ze spokojem znosic zabiegi pielegnacyjne". Na widok szczotki wskoczyla na sciane :p
Co do adopcji to mysle ze problem jest po obu stronach. Ludzie, ktorzy mysla ze biora sobie pieska do kochania i nie sa przygotowani na to co ich czeka. Z drugiej strony schroniska ukrywaja problemy bo chca sie pozbyc zwierzaka. Moja miala byc zdrowa - efekt przewlekle zapalenie jamy ustnej. W tej chwili w zasadzie zostaly jej 4 zeby z przodu. Reszta poszla, wiec mozesz sobie wyobrazic co tam sie dzialo. A biorac ja ze schroniska Pani opiekunka jeszcze sie chwalila ze sunia byla na czyszczeniu zabkow itp. Szkoda slow.
To samo mialam z kotem. Kotka tuz po sterylizacji. Szkoda ze nie zauwazyli ogromnego guza sutka ktory sie rozwijal tuz obok szwu. I klasyka przewlekle zapalenie przyzebia. Kotka zostala bez zebow i pozyla u nas pol roku. Uspilysmy ja bo rak ja tak zjadl, ze nie bylo szans dla niej i meczyla sie strasznie.
No wiec po Paluchu sie nauczylam tyle, ze te przedadopcyjna wizyte u weta u nich mozna sobie wsadzic w rzyc. I trzeba wziac do zaufanego weta na przeglad wszystkiego. Tak czy siak do adopcji zachecam wszystkich czytajacych i tak. Warto bylo, kotka mruczala mi do sniu i byla szczesliwa, a sunia siedzi tutaj u mnie i sobie burczy i gada do mnie;)
A to się tyczy tylko zwierząt czy przy ludziach też można uznać takie rozumowanie? Zgodnie z ostatnim zdaniem rodzenie dzieci jest ok, ale i tak jest gorsze od adopcji dziecka bo nie ratujesz mu życia?
Ze szczurami to w ogóle jest śmiesznie... ilIstnieje nasze polskie Stowarzyszenie, ale działają w nim tylko dwie hodowle. Ogólnie jest to kółeczko wzajemnej adoracji - nie dość, że musisz spełniać absurdalne wymagania, żeby dostać szczura, to się jeszcze może okazać, że jednak go nie dostaniesz, bo znajomy hodowcy go chce, a jest "osobą zaufaną". Efekt? Mamy mnóstwo hodowli, którym Stowarzyszenie przypina łatkę pseudo, bo do niego nie należą...
To samo z adopcjami - każdy Ci powie, że adopcje to duża odpowiedzialność, bo szczury po laborkach, czy innych przejściach są półdzikie, mogą być agresywne, ale rzucą się na Ciebie, bo wzięłaś szczura z hodowli. Moja siostra ma 4 dziewczyny i mimo doświadczenia mówi, że nie chce szczura z adopcji z laborki, bo to ogromny problem.
Jeśli chodzi o ukrywanie problemów, to muszę się niestety zgodzić. Cześć wolontariuszy faktycznie patrzy tylko na to, żeby komuś wcisnąć psa i się chwalić, że tyle adopcji się przeprowadziło. To, że te psy wracają po miesiącu do schronu z jeszcze większym problemem już chyba nikogo nie interesuje...
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Panna X | 31.0.65.* | 18 Maja, 2018 19:53
Nie myslales o tym zeby samemu zostac zutylizowanym?
Nie pozdrawiam
Rattonowa | 188.146.229.* | 18 Maja, 2018 21:56
Nie ma to jak z ogromną empatią traktować schroniszczaki i jednocześnie z pogardą wypowiadać się o psach rasowych... Mogę wiedzieć, w czym one są gorsze? Czyżby nie miały prawa istnieć, bo nie są biedne i pokrzywdzone? Tylko psy po przejściach zasługują na dobry dom, na swojego człowieka?
Pies jest psem - ten z hodowli wcale nie jest mniej prawdziwy niż ten w schronisku. Każdy z nich w równym stopniu zasługuje na dobre życie.
Każdy człowiek ma też prawo wyboru, komu woli taki dom dać - kupowanie psa z hodowli wcale nie jest czymś gorszym, niż adopcja.