Że co?
Facet wie, w jakim jesteś położeniu i że związek trwa, póki trwa kredyt, ale jednak się cykasz, bo co on sobie pomyśli? Pewnie to samo, co sobie myśli teraz.
No nie...? :D
Powiedz mu i nie czekaj! - skoro sprawa pomiędzy tobą i twoim "byłym"to tylko kredyt. :)
Do odważnych świat należy:)
Planujecie? Tzn. jak? Jakaś konkretna data czy cos się jeszcze ma wydarzyć żeby doszło do rozstania? Czy do końca kredytu? Nie kumam tego.
Od kiedy trzynastolatki mogą brać kredyt?
"...spłacamy jeszcze wspólny kredyt, więc na razie jeszcze musimy mieszkać razem."
Nie rozumiem - czemu musicie mieszkać razem? Możesz się wyprowadzić np. do rodziców, albo coś wynająć - a kredyt częściowo lub całkowicie przepisać na b. partnera, który zostanie w mieszkaniu. Albo odwrotnie - on może się wyprowadzić, a Ty możesz zostać z mieszkaniem i z kredytem. Skoro razem "postanowiliście", że i tak się rozstaniecie - to chyba nie problem się tu dogadać?
Podejrzewam, że tutaj jest coś bardziej na zasadzie "niby chcę się rozstać, ale niby nie wiem, a najchętniej to mieć i partnera, i kochanka na boku". Być może partner autorki nawet nie wie, że "planuje się z nią rozstać".
No czyli co?
Tia... a tą spłaconą część puszczamy w niepamięć? Czyli kasę wyłożyłeś a mieszkania i tak nie masz. Fajnie
Mozeto zakochanie się w odzyjscielu jest powodem waszych problemów?;)
A tak swoją drogą, to że spłacacie razem kredyt nie znaczy, że jesteście związani ze sobą łańcuchem jakimś.
A przyjaciel raczej nic innego nie pomyśli, niż to co myślisz teraz..
Może to* przyjacielu*
No to co ma niby zrobić? Być z nim mimo wszystko? Niech weźmie jakieś sprzęty np., czy ten jej "eks"facet niech ją spłaci
Oj, można się rozliczyć i za tę spłaconą część, że ten kto zostaje spłaca tego, kto się wyprowadza. To już szczegóły techniczne.
I druga sprawa: gdy ja się rozstawałem z partnerką, chciałem jak najszybciej się rozstać, niech bierze, co chce, zapłacę, ile chce - byle już znikła. Ale mam wrażenie, że ludzie często rozwodzą/rozstają się tak na niby - niby się rozstali, ale dalej mieszkają razem, mają wspólne sprawy itp. Nie ogarniam.
"Planujemy się rozstać"XD Nie wiem w jak głębokie bagno niedorzeczności będą brnąć historie tutaj, ale zaczynam się obawiać o swoje zdrowie psychiczne XD
Nie. Niech osoba z mieszkaniem spłaci tą drugą.
"A tak swoją drogą, to że spłacacie razem kredyt nie znaczy, że jesteście związani ze sobą łańcuchem jakimś"
Patrz. To tak samo jak jakiś kawałek papierku z urzędu stanu cywilnego :P
"Oj, można się rozliczyć i za tę spłaconą część, że ten kto zostaje spłaca tego, kto się wyprowadza."
No i tu się zgodzę. Zabrakło tej informacji w twojej poprzedniej wypowiedzi
Czasem można, czasem nie można. Jak kredyty są "pod korek", że ledwie starcza na ratę i żywność to wtedy może się okazać, że nie ma możliwości, że ktoś kogoś spłaci, ani nie ma pieniędzy na wynajęcie innego mieszkania. Niestety i takie sytuacje się zdarzają.
Przecież o tym spłaceniu pisałam. No oczywiście, że ślub też nie wiąże nas łańcuchem, zawsze można się rozwieść
Ale kto przy zdrowych zmysłach bierze kredyt "pod korek"? Lekka i flacha albo podwyżka stóp procentowych, nie mówiąc o stracie pracy - i kaplica?
*lekka inflacja miało być
...głodnemu chleb na myśli...
Ludzie kochani, w którym momencie ja napisałam że kredyt był na mieszkanie? Nie, nie był. Był na bardzo kosztowne leczenie naszego psa, który i tak nie przeżył i od roku nie ma go już z nami. Pozostały jeszcze 4 miesiące do końca spłat, kredyt jest na mnie, raty są duże i ja nie mam 100% pewności że mój, niedługo były, będzie się dokładał do spłaty gdy się wyprowadzę. A z takimi ratami sama się nie utrzymam. Pies był wspólny, więc wspólnie musimy ponieść koszty, nikt nikogo nie będzie musiał spłacać.
I tak, on też chce odejść, wbrew temu co tu ktoś zarzucił, że on nic nie wie. Często się kłócimy, mamy siebie nawzajem dosyć, on pierwszy wyszedł z pomysłem odejścia ode mnie, jeszcze powiedział do mnie, cytuję "koleżanka z pracy na mnie leci i gdyby nie ty, to już bym z nią był". A w tym przyjacielu zakochałam się długo po tym, jak on mi to powiedział i wiem że mam prawo, skoro on twierdzi, że związalby się z koleżanką gdyby mógł. Nie zamierzam mieć kochanka, czekam aż się oficjalnie rozstaniemy i wtedy dopiero wejdę w nowy związek, nie wcześniej. A co on zrobi z tą kolezanzka już mnie nie obchodzi. Może nawet już teraz iść z nią do łóżka, bo między nami i tak już nic nie ma i nie będzie.
Ktoś, kto chce mieć dach nad głową, a słabo zarabia. Podobno osoby z minimalną pensja też nie chcą mieszkać w kartonach.
To się wtedy wynajmuje pokój, a nie kupuje mieszkanie lub szuka lepzzej pracy
Serio chcę Ci się użerać z nim jeszcze 4 miesiące byleby tylko spłacał z Tobą kredyt? Pewności, że będzie spłacał przez te 4 miesiące nie masz też teraz, gdy razem mieszkacie
Jak ktoś ma mało kasy, to tym bardziej go nie stać na jej marnowanie. A z wynajmu nie zostanie nic. Ani kasa, ani mieszkanie.
Rata wynosi 1400zł. Coś jeszcze?
Pokój? Chyba sobie żartujesz. Byłam na kilku różnych pokojach i to najgorsza opcja z możliwych. Obce osoby w mieszkaniu, brak prywatności, grzebanie po pokoju podczas nieobecności (właścicielka miała dorobiony klucz), wyznaczanie mi że mogę prać ciuchy 2x w miesiącu, a odkurzacza użyć raz na tydzień. Współlokatorzy robiący imprezy po nocach, zostawiający syf w kuchni albo zajmujący cały dzień kuchnię tak że nie idzie nawet nic sobie ugotować. Dziękuję bardzo. Przerabiałam to i użeranie się z "byłym"jest lajtowe przy tym.
Kredyt na psa... xDDDDDDD Hehehe ale to było dobre!
Widocznie nigdy nie kochałes zwierzaka tak bardzo że byłbyś gotowy zrobić dla niego wszystko. Współczuję że tego nie doświadczyłeś. To bardzo smutne, szkoda mi ciebie :( Ty byś pewnie chorego psa wrzucił w worku do rzeki zwyrodnialcu obrzydliwy.
Powiem ci czego bym na pewno nie zrobił. Nie wziął bym kredytu (sic!) na psa xD Jakby się miał to bym go po prostu uśpił albo poczekał aż sam zdechnie "naturalnie".
Chore dziecko też byś uśpił? Albo schorowanego rodzica?
To że ty byś tak zrobił nie oznacza że my mieliśmy tak zrobić. Nie ma idealnej jedynej słusznej drogi postępowania, każdy robi co uważa i gówno mnie obchodzi że ty byś nie dał szansy choremu zwierzakowi z powodu swojego egoistycznego podejścia. My chcieliśmy dać mu szansę na wyleczenie i twoje głupie pierd***nie nie sprawi że zmienię zdanie, więc daj sobie spokój.
Niech zgadnę. Nie masz teraz ani ukochanego zwirzaczka (pewnie zdechł) ale za to masz dług w postaci kredytu i musisz się męczyć (w przeciwieństwie do zwirzaczka xD) w związku w którym nie chcesz być bo masz kredyt do spłacenia za zwierzaczka xDDD
No i co w związku z tym? Co chcesz mi udowodnić? To że jesteś głupi i nie masz mózgu? Jak na razie to nawet ci się udalo. To nie twoje pieniądze i to nie ty się męczysz, tylko ja, więc nie wiem dlaczego masz z tym taki problem i tak byś tych pieniędzy nie dostał. Przykro mi że przez resztę życia musisz męczyć się z brakiem mózgu, ja kredyt spłacę za 4 miesiące, ty nowego mózgu już nie wyhodujesz.
"To że jesteś głupi i nie masz mózgu?"
Ale to nie ja wziąłem kredyt z którym teraz mam problem żeby spłacić xD
"dlaczego masz z tym taki problem"
Ale to nie ja wypisuje yafudy o tym jaką mam ciężko sytuację xD
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Ten zły i wredny | 79.185.132.* | 11 Sierpnia, 2023 21:51
Oj, można się rozliczyć i za tę spłaconą część, że ten kto zostaje spłaca tego, kto się wyprowadza. To już szczegóły techniczne.
I druga sprawa: gdy ja się rozstawałem z partnerką, chciałem jak najszybciej się rozstać, niech bierze, co chce, zapłacę, ile chce - byle już znikła. Ale mam wrażenie, że ludzie często rozwodzą/rozstają się tak na niby - niby się rozstali, ale dalej mieszkają razem, mają wspólne sprawy itp. Nie ogarniam.