Dziś miałam mieć super-ekstra-ważne kolokwium więc przed wyjściem z domu chciałam sobie jeszcze powtórzyć materiał. Zleciało mi przy tym trochę czasu więc całą drogę z domu na przystanek biegłam bojąc się, że nie zdążę na autobus. Jakaż była moja radość kiedy zobaczyłam, że rzeczony autobus stoi na przystanku a kierowca, widząc, że biegnę, stał z zamkniętymi drzwiami i czekał na mnie. Czekał. Żebym dotknęła wyciągniętą ręką autobusu i żeby mógł w tej chwili odjechać. Cóż… Niestety rozkład jazdy autobusów wygląda tak, że i tak lepiej mi jest poczekać pół godziny na następny autobus tej samej linii niż jechać innymi i się przesiadać więc usiadłam na ławeczce i wyciągnęłam książkę. W chwilę później jakiś „miły” kierowca wjechał w sam środek kałuży oblewając mnie całą błotem- po twarzy, włosach, świeżo upranej kurtce… Wkurzyłam się nie na żarty i zadzwoniłam do chłopaka, żeby opowiedzieć mu o swoim dzisiejszym pechu. Szkoda, że kiedy skończyłam z nim rozmawiać telefon wyślizgnął mi się z ręki i rozbił na chodniku a jak schyliłam się, żeby go podnieść- pękły mi spodnie. Nienawidzę poniedziałków. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.