oj tam, oj tam. faktycznie wsrod meskiej plci jest wiecej debili niz wsrod kobiet. ale geniuszy tez, wiec luz - wystarczy odrzucic tylko poltora miliarda mezczyzn, reszta powinna byc ok :-)
Któryś raz czytam podobny wniosek wysnuty po gwałcie. Seksy były, wbrew woli czy nie, a więc zdrada!
Zgroza, na jakim poziomie emocjonalnym muszą być takie jednostki.
A mi jest po prostu przykro. Jak można być aż takim idiotą i zarzucić zdradę zgwałconej kobiecie. Naprawdę współczuję.
Trza miec leb pusty, jak beben maszyny losujacej przed zwolnieniem blokady, zeby dojsc do takiego wniosku.
Choc z drugiej strony chwala mu za to, ze pokazal swoje minusowe IQ, przed ewentualnym slubem czy dziecmi.
Wy sobie jaja robicie a w islamie za to została by ukamieniowana lub w wersji delikatniejszej tylko oblana kwasem.
Julia, czy to Ty? :>
Okropne zachowanie przykro mi że na takiego trafiłaś ale warto zaufać tylko najpierw poznaj dobrze . Moja już narzeczona mówiła mi że ją też tak skrzywdzono . W imieniu mężczyzna przepraszam cię za tego idiotę
Tak bo wystarczyłoby aby gwałciciel wyparł się, że to był gwałt.
To fajna dupencja musisz być :)
Po prostu na drugi raz się nie przyznawaj. Też mam tego typu doświadczenie za sobą. Zarówno gwałtu jak i fakt że narzeczonemu nie podobało się że "spałam"z kimś wcześniej. Aktualnie mam męża i dwójkę dzieci. Z seksu zero przyjemności (muszę udawać - wychodzi mi całkiem nieźle), niedobrze mi jak widzę np. całującą się parę. Ale satysfakcję ze związku czerpię z innych rzeczy - mój mąż jest też moim przyjacielem (gdyby nie ten seks to byłoby doskonale - oczywiście nie powiem mu tego, widzę że zbliżenia są dla niego ważne i dają dużo przyjemności), mam fantastyczne, dobrze uczące się dzieciaki...
Serio, da się tak żyć. I to nie najgorzej. Kobieta nieraz musi zacisnąć zęby by żyć dalej, Tobie też się to uda. Powodzenia.
Też_po, aha...
Jakie wy kobiety jesteście biedne i poszkodowane. Zawsze musicie zaciskać zęby, usługiwać mężczyzną, udawać silne, OJOJ!
Ales ty glupi.
Na szczęście swojemu mężowi usługiwać nie muszę;-) I wydaje mi się że jestem silna - w przeciwnym razie bym sie powiesiła lub została stara panna, a potrafiłam poukładac swoje zycie najlepiej jak potrafiłam
Najpierw skrzywdził Cię zwyrodnialec, który Cię zgwałcił, potem skrzywdził Cię narzeczony - palant. Teraz niepotrzebnie krzywdzisz się sama. Twój mąż, jeżeli nie jest idiotą, dobrze wie, że nie byłaś dziewica kiedy pierwszy raz się kochaliście. Więc raczej nie masz się co obawiać zarzutu, że "spałaś"z kimś wcześniej. Jeśli naprawdę jest Twoim przyjacielem i Cię kocha, wesprze Cię i nawet sobie nie wyobrażasz o ile Ci będzie lżej. Nie każdy facet to bezduszna świnia, chociaż akurat Tobie trudno się dziwić, że tak myślisz. Zmuszanie się do seksu, którego nie cierpisz to tak, jakbyś wciąż odnowa pozwalała się gwałcić. W końcu znienawidzisz swojego męża i będziesz się modlić o jego impotencję. A tego chyba nie chcesz. Tak wiem, łatwo mi mówić, bo nigdy tego nie przeżyłem i nie jestem kobietą. Ale jako partner chciałbym wiedzieć o takiej sytuacji. Żeby pomóc kobiecie się z tym uporać i żeby jej nieświadomie nie krzywdzić dążąc do zbliżeń.
Czy najlepiej? Skoro musisz wciąż udawać to chyba nie najlepiej.
Jaki ty jesteś pusty, jak to ty nie myślisz, OJOJ! Dziewczyna nie napisała, że musi komukolwiek usługiwać. Pisze, że jest szczęśliwa z mężem. Czy napisała prawdę? Nie wiem, ale wierzę, że nie zmyśliłaby czegoś takiego. Zamiast ją podziwiać lub chociaż współczuć, ty próbujesz rozpętać walkę płci. Żal mi ciebie, @AHa...
Twój chłopak jest radykalnym muzułmaninem?
Chyba nie do końca jest Twoim przyjacielem, skoro nie możesz mu powiedzieć, co Cię spotkało. A udawanie podczas seksu jest zwyczajnie nieuczciwe- w stosunku do męża i przede wszystkim w stosunku do samej siebie.
A szczęśliwe życie u boku ukochanego mężczyzny nie polega na wiecznym zaciskaniu zębów. Wybacz, ale nie jestem w stanie zrozumieć takiej postawy. Albo komuś ufam, kocham go i chcę, żeby był ze mną na sto procent (również w tych złych sytuacjach obecnie i z przeszłości), albo daruje sobie taki związek i nie pieprzę na około jaka jestem szczęśliwa.
Gratuluję udanego i szczęśliwego życia. Gdybym była na miejscu Twojego męża i dowiedziała się po latach, że oszukiwałaś mnie w tak wielu elementach życia i nawet nie miałaś wyrzutów sumienia... Nie wiem, co bym zrobiła, nic miłego - to na pewno.
Widzisz, życie mnie nauczyło że ktoś jest Twoim przyjacielem do momentu, kiedy być nim przestaje. Nauczyłam się patrzeć na życie pragmatycznie, także na innych ludzi - nie ma co ufać komukolwiek bezgranicznie bo można się na tym nieźle przejechać i wpaść w szambo.
Poza tym nie jest z seksem tak źle jak na początku, wtedy po każdym numerku po kryjomu płakałam. Faceci bardziej przeżywają zdradę kobiety niż fakt że nie ma ona przyjemności z pożycia z nimi. Ja z oczywistych względów nigdy męża nie zdradzę ani nawet nie spojrzę na innego więc nie trafił chyba tak źle. Jest mi z nim przyjemnie pod każdym innym względem niż seks więc też nie powinien sobie niczego wyrzucać.
"Wiele elementów"- dwa elementy. Pierwszy że seks sprawia mi zerową przyjemność, dwa że mam za sobą gwałt. Chyba że dla Ciebie seks to cały świat - to zwracam honor.
Trafiłaś w życiu na dwóch nic nie wartych gości i na ich podstawie oceniasz wszystkich mężczyzn. Trudno Ci się dziwić, na Twoim miejscu pewnie czułbym podobnie. Ale wierz mi, miałaś wyjątkowego pecha. Większość mężczyzn nigdy by się tak nie zachowała. Ja osobiście wolałbym sobie odciąć penisa, niż żeby jakaś kobieta miała płakać po seksie ze mną i czuć się podle. Z tego co piszesz gwałt miał miejsce zanim poznałaś męża. On zapewne wie, że masz za sobą jakąś przeszłość seksualną, że nie był pierwszy. Więc niby dlaczego miałby Cię odtrącić gdyby się dowiedział o gwałcie? Żeby nie było - nie oceniam Cię. Uważam, że jesteś dzielna. Ale sądzę też, że powinnaś dać mężowi szansę, żeby udowodnił, jak bardzo mu na Tobie zależy.
Szczerze? Załamałabym się dopiero gdyby okazało się że mój mąż jest jednak jak tamci. Nie chcę wystawiać go na próbę. Mam dobrze i nie chcę tego zmieniać, bo "lepsze"jest wrogiem dobrego. Poza tym - co miałoby się niby poprawić w naszych relacjach gdyby się dowiedział?
1. Ukrywasz przed mężem ważny fakt ze swojej przeszłości. 2. Mąż nie wie, że nie odczuwasz przyjemności przy zbliżeniu. 3. Oszukujesz udając, że seks sprawia Ci przyjemność. 4. Ukrywasz przed nim fakt, że nie uważasz Waszego związku za idealny. 5. Nie ufasz mu - nie wiesz, jak zareaguje na taką wiadomość.
Tyle wynika z Twojej wypowiedzi, a mówimy tylko o jednym zdążeniu z Twojego życia i jednym jego aspekcie. Nie, seks nie jest najważniejszy, ale jest jedna z najważniejszych podstaw związku. Obojętnie jaki by nie był - powinien być szczery.
Kalinka, myślę, że punkty 1 i 5 oraz 2, 3 i 4 można śmiało połączyć w to co napisała Też_po, używając dwóch zwięzłych punktów.
Tak łatwo nam oceniać innych, kiedy patrzymy na to wszystko z boku, nie przeżywamy tych zdarzeń. Ja nie potrafiłabym milczeć na taki temat, bo nie chciałabym czuć obrzydzenia do swojego partnera, kiedy on chce sprawić nam obojgu przyjemność.
Ale rozumiem to, że ona na ten temat milczy. Ofiary gwałtu często czują się winne, mimo że nie mają ku temu powodu. Uczucie to spotęgował jakich gnój (inaczej nie mogę go nazwać), który ma nierówno pod sufitem.
Nie dziwię się, że teraz, kiedy jest dobrze, ona boi się o tym mówić.
Czasami wydaje nam się, że znamy swoich partnerów a tak naprawdę nie jesteśmy w stanie przewidzieć ich reakcji na niektóre rzeczy.
Ok, ja rozumiem, że autorka komentarza podjęła taką decyzję. To jej życie, ale niech nie wmawia nam, że to dobrze, nie daje takich rad innym i tym bardziej nie neguje, że coś z nią jest nie tak - tym bardziej mam wątpliwości co do jej zdrowia. I tym bardziej nie zmienię zdania na temat tego, co napisałam o reakcji na ujawnienie tych wszystkich oszustw, jakich się dopuszcza, żeby ukryć swoja przeszłość i jej następstwa.
Tobie i autorce radzę wizytę u psychologa (najlepiej kobiety, rzecz jasna).
Zrobisz, jak uważasz. Wygląda na to, że już i tak przez ostatnie lata dużo się nacierpiałaś w związku i nikt ci tego nie zwróci. Tym niemniej, zadaj sobie jedno pytanie: czy od kiedy "już nie jest tak tragicznie"i nie płaczesz po stosunku (czyli pewnie przez kilka ostatnich lat) miałaś taką chwilę, kiedy mąż zrobił coś nie po twojej myśli i miałaś ochotę mu powiedzieć, że jest taki jak wszyscy/nigdy cię nie zadowolił w łóżku/ty dla niego zawsze byłaś oparciem, a sama nie miałaś w nim oparcia w swojej największej tragedii? Bo jeśli tak, to znaczy, że gdzieś głęboko chowasz to urazę do niego, a to może się źle skończyć...
Widzisz, nawet jeśli tak czasem przelotnie myślę to nigdy nie zbliża się to do chęci powiedzenia tego. W końcu mój mąż nie jest winny temu co się stało. Co do tego że facet nie jest oparciem - faceci pewnych rzeczy nie rozumieją i nie są w stanie zrozumieć więc nie mogą być oparciem w tych kwestiach. O to też nie ma co mieć do nich pretensji.
Podkreślam - radość ze związku i z życia czerpię z innych rzeczy niż seks.
az milo popatrzec na dojrzala i zintegrowana psychike. trzymaj sie cieplo i nie zapomnij entuzjastycznie udawac, moze nawet pewnego dnia sie zapomnisz i bedzie fajnie rowniez i w lozku. w koncu przyzwyczajenie druga natura czlowieka :-)
Popieram to podejście do życia. Ja akurat nie muszę niczego udawać w związku, bo życie zaoszczędziło mi takich przykrych doświadczeń, ale całkowita szczerość w tym przypadku do niczego dobrego Cię nie zaprowadzi.
Czy lepiej żebyś przestała udawać i unieszczęśliwiła wszystkich wokół? Przecież bez męża szczęśliwsza nie będziesz, a powiedzenie mu że go okłamałaś może zniszczyć Twoją rodzinę i wtedy wszyscy będą nieszczęśliwi.
"faceci pewnych rzeczy nie rozumieją i nie są w stanie zrozumieć więc nie mogą być oparciem w tych kwestiach. O to też nie ma co mieć do nich pretensji."
Bardzo Ci współczuje, ale nie przeżyć tylko braku szacunku do mężczyzn i siebie samej. Będąc tak świadomą osobą, nie pójść do terapeuty i/lub seksuologa i męczyć się okłamując siebie i męża to jest dowód na naprawdę smutne życie. Mogłabyś być szczęśliwa, ale wolisz wmawiać sobie, że tak jest dobrze. Pewnie, że jest. Raz na jakiś czas seks, którego nienawidzisz, po którym kiedyś płakałaś, to tak jakbyś aprobowała te wszystkie toksyczne związki kobiet z facetami co je tłuką. Ale raz na jakiś czas, a w sumie maja oparcie, mają dzieci, dom, czasem się poprzytulają nawet, porozmawiają, wiec sobie chłodno przekalkuluje, że im się inaczej nie opłaca.
Moja przyjaciółka była molestowana, jej wówczas narzeczony dowiedział się długo po kilkunastu nieszczęsnych stosunkach podczas, których udawała przyjemność. Dziś są małżeństwem i po wielu miesiącach terapii układa im się fantastycznie, a on jest przykładem jak dobrym można być mężczyzną. Szkoda, że ty nie wierzysz w swojego faceta i swoje szczęście.
"Bardzo Ci współczuje, ale nie przeżyć tylko braku szacunku do mężczyzn i siebie samej."Brak szacunku do mężczyzn i do samej siebie jest właśnie konsekwencją tych przeżyć. Dziewczyna została skrzywdzona, myślała, że znajdzie oparcie w ukochanym. Tymczasem on potraktował ją jak szmatę. Naprawdę dziwisz się, że zamknęła się w sobie i wbiła sobie do głowy, że musi się z tym wszystkim uporać sama, bo nikt jej nie pomoże?
Jak czytam twoje wypowiedzi to przypomina mi się, że taki Keanu Reeves wiele w życiu przeszedł i kiedyś stwierdził "Wy potrzebujecie być szczęśliwi, by żyć, ja nie". Może faktycznie tobie też nie potrzeba do szczęścia tych rzeczy, które innym wydają się niezbędne... Może faktycznie lepiej nie kombinować.
Tym niemniej, autorka YAFUDA powinna się poradzić specjalisty (nie wyobrażam sobie, by po takim przeżyciu tego nie zrobić), bo może nigdy nie zaufać nawet takiemu mężczyźnie, jak Twój mąż.
Miałam podobne przeżycia. Tez nie powiedziałam od razu mojemu chłopakowi o wcześniejszych przeżyciach (odmawiałam stosunku w pewnej pozycji). W pewnym momencie zdecydowałam się na opowiedzenie o tym, bardzo oczyścilo to atmosferę i naprawdę pomogło i nas zblizylo. Seks nie jest najwazniejszy w zwiazku, ale jest wazny, zwłaszcza dla Twojego męża, wiec może warto mu o tym opowiedzieć. Polecam równiez pójść do psychologa. Wiele facetów nie jest takimi głupkami, a zwłaszcza Ci, którzy są naszymi przyjaciółmi.
Tak szczerze powiedz - w czym pomoże powiedzenie, że dla mnie najlepiej jakby seksu nie było? Że dla mnie to zerowa przyjemność, że generalnie cielesność mnie brzydzi? Nie będę się tu rozpisywać co jeszcze. Faceci głupkami nie są - są za to wygodni (w sumie, w jakiś sposób to świadczy o nich, że nie biorą się za coś co nie gwarantuje sukcesu). Ja swojego wolę nie wystawiać na próbę co myśli o mojej sytuacji i nastawieniu. Bo absolutnie na każdym można się przejechać, nikomu nie należy ufać w 100% jeśli się chce mieć spokojne życie
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
chrysalis [YAFUD.pl] | 20 Maja, 2016 22:25
Któryś raz czytam podobny wniosek wysnuty po gwałcie. Seksy były, wbrew woli czy nie, a więc zdrada!
Zgroza, na jakim poziomie emocjonalnym muszą być takie jednostki.