Piekło mężczyzn...
Piekło dzieci...
Jakie to katolickie...
Domyślam się, że ślub też kościelny mieliście?
To się postaw, to też Twoje dzieci, co kręgosłupa nie masz?
To czemu ona z nimi nie chodzi? Wierna katoliczka to niech sie użera.
1. Nie wiem, czy dzieci kiedykolwiek są w wieku, w którym chcą chodzić do kościoła. To po prostu zbyt nudne.
2. Sugeruję wyhodować jaja. Rozumiem, że można się poddać prześladowaniom religijnym jakiejś uzbrojonej sekty, ale żonie?
U mnie w rodzinie to tata wszystkich zmuszał do chodzenia do kościoła. Aż dorosłem do wieku nastoletniego, powiedziałem "nie"i poszli 2 razy beze mnie, a potem nagle wszyscy przestali chodzić, a tata chodzi sam od święta do święta, bo już też bardzo rzadko. Zapewniam, że się da.
Jak żeś się z nią Waść żenił to nie była ortodoksyjną katoliczką? Czy była ale Waści to nie przeszkadzało? Przecież to jest do przewidzenia, zwł. że katolicy mają wpojone poczucie misji i zbawiania niewierzących. Na rozsadę swych genów można było sobie wziąć babkę trochę mniej dogmatyczną. A może była tylko w małżeństwie z Waści skostniała? Proste pytanie - było przed ślubem bara-bara?
"katolicy mają wpojone poczucie misji i zbawiania nie wierzących"
Mówisz dziadu? Bo znam pewną grupę która wcale nie tak dawno też wymyśliła sobie misję "nawracania niewiernych"na jedyny słuszny ustrój. A ich pomagierzy mimo wyrządzonych krzywd mają się dobrze.
Może się mylę ale idą czasy wojny, biedy i nędzy a to spowoduje, że ludziom wróci rozum i najwięksi ateiści i komuniści zwrócą się ku Bogu.
Dlatego popy sławią putina. Wojna, to czas hossy na ich giełdzie. Ponoć w okopach nie ma ateistów. Parę granatów później nie ma nikogo. Dziadzio na chmurce rozpozna swoich i poskłada ich do kupy. Leoiej niż ministerka od dinozaurów.
Zrób im piekło na ziemi. To łatwe.
Albo się zwrócą ku Bogu, albo ku rozumowi. Jednocześnie to wystąpić nie może.
W twoim przypadku rzeczywiście jest to niemożliwe.
No i wpędziłeś papcia w rozterkę i zdziwienie, że nadal żyjecie. To tak jak dziecko dowiaduje się że Św. Mikołaj niby nie istnieje, a prezenty nadal dostaje. Ale jak to?
Ciekawe...
Jeśli żona jest osobą wierzącą, to zapewne dobrała sobie tak partnera, z którym wzięła ślub kościelny, a więc narzeczony składał jej przysięgę, że wychowa po katolicku potomstwo oraz że sam będzie dbał o swój i jej rozwój duchowy, prawda?...
Czy po prostu gościu miał przez całą ceremonię ślubną skrzyżowane palce za plecami, więc się nie liczy? Jeśli nie, to niech nie jęczy. Wie, na co się godził. I smutne czy złośliwe komentarze yafudziarzy na temat wiary tego nie usprawiedliwią.
No może myślał że ją zmieni ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jak już było wcześniej co najwyżej może zmienić żonę ale to niczego nie zmieni
Takie rozważania miałyby sens gdyby nie to że większość ślubów kościelnych, chrzcin czy komuni robi się po to bo tak wypada i mało kto bierze to na poważnie i chociaż w tym szybko gonimy zachód.
Plemienne więta i uroczystości są tym, czym były zawsze od czasów wspólnot zbierackich - plemiennymi świętami, i niewiele zmienia podpinanie do nich jakiś przemycanych narracji, przynajmniej na dłuższą metę.
Masz pretensje do Greków, że od jakiegoś czasu nie składają ofiar Zeusowi?
rozum wraca do tych, którzy rezygnują z wiary w zabobony.
Istoto o małym rozumku, to że nie wierzysz w Boga nie znaczy, że Boga nie ma. Podobnie jest z szatanem, którego największym sukcesem jest przekonanie ludzi, że go nie ma.
Mnie przekonał. Gratuluję sukcesu, panie Szatan.
"Mało kto bierze to na poważnie"?
To jestem w tej mniejszości i raczej większość znajomych też, i wśród normalnych, uczciwych ludzi półmózgi, które składają przysięgi bez pokrycia dalej są uważani za półmózgów. Zatem gońcie ten swój zachód, ciekawe, co dogonicie :>
Nie wyszło chłopakowi. I jak zwykle w takich sytuacjach, to ta niezmieniona strona jest wszystkiemu winna.
To już zależy od szczerości w związku. Jeżeli żona wie, że to tylko teatrzyk dla rodziny, a w rzeczywistości mąż jest niewierzący, to wie też, że to nie jest żadna przysięga. A jednak znaczna większość obecnych "katolików"to konformiści, którzy w to ani trochę nie wierzą, tylko dają sobą sterować, bo "co ludzie powiedzą?".
istoto o zacofanym rozumku, to że wierzysz w boga, nie znaczy, że bóg istnieje.
a szatan, to wymysł kościoła i najlepszy kościoła przyjaciel.
dzięki tej bajce mają czym cię zastraszać, bo wiara, nie polega na wierze, tylko na strachu przed wiecznym potępieniem.
Pocieszam się, że jednak lepszy już mój zacofany rozumek niż żaden jak u ciebie.
Zapewne srewne.
Sam mam żonę katoliczkę, slub w kosciele - konkordatowy. Tak, jak z osoba innego wyznania. Ja mam cywilny a żona kościelny. Nie madrzyj się :)
Pewne. Twoja żona wie, jaki ślub z tobą brała, mondralo. I cię nie ciąga po kościołach, bo wie, na co się godziła.
No właśnie. Tylko jeśli ktoś był wobec partnerki nieszczery, to ma prawo płakać, że żona wymaga, żeby dotrzymał obietnic, które uroczyście i przy świadkach oraz na piśmie ślubował?
Jeśli narzeczeni razem się umówili, że robią szopkę dla babci Gieni, to później razem im daleko do kościoła.
- mój zacofany rozumek -
Na pewno zapóźniony. Takie dyskusje miały sens ćwierć wieku temu, gdy ówczesny papież wizytował Polskę z regularnością Shinkansena. Kolejny pofatygował się chyba raz, a następny - oficjalnie - ani razu, i już tego nie nadrobi.
Nowością jest obserwowane przeze mnie zjawisko - muzułmanie wchodzą na media społecznościowe i przywołują te same argumenty, kolejny raz cofając dyskusję do czasu małpich procesów sprzed wieku.
Ah Shit, Here We Go Again...
Tylko ktoś mało rozgarnięty może uważać, że czas ma tu coś do rzeczy, w Boga się albo wierzy albo nie i obojętnie czy to rok 1500 czy 2100 albo i dalej bo i tak nikt nie ma dowodów że Boga nie ma.
Nie da się udowodnić, że czegoś nie ma. I to dotyczy również istot cielesnych (yeti, potwór z loch ness, smerfy) , a co dopiero niematerialnych. Udowodnić to należy, że coś istnieje.
Czas ma jak najbardziej coś do rzeczy. Bóg, jakiego wciąż wciska się dzieciom do łepetynek w państwowych (sic!) szkołach, nie istniał jeszcze w okolicach końca pierwszego wieku naszej ery. Wykreował go dopiero niejaki Saul z Tarsu (pseudonim sceniczny - święty Paweł). Zrobił to w bardzo prosty sposób; używając nakładki na starotestamentowego Jehowę. Intryga grubymi nićmi szyta, ale zażarła - Imperium Rzymskie zainfekowane nowym wirusem, wiralem, jak tam kto chce, zostało przejęte w parę stuleci, i na dobrą sprawę stan taki trwa dzo dziś/
Każdy rozsądny człowiek, nie ślepy i nie idiota widzi, że naprędce sfastrygowani razem Bóg i Jehowa to kompletnie inne uniwersa. Przypominają roślinę uzyskaną przesz szczepienie zrazu na podkładce o niezgodności fizjologiczniej. Nawet, jeżeli się zrośnie, to potem wygląda karykaturalnie jak ramię pana Popeye. Sukces kościoła instytucjonalneo polega na skutecznym odwracaniu uwagi od tej oczywistej niezgodności. Sukces szatana jest niczym w porównaniu.
Yafud polega tu na fakcie, że autor użala się nad sobą, zamiast zadbać o prawo dzieci do wolności od indoktrynacji i prania mózgu. To prawo stoi wyżej od jakichś zakurzonych, archaicznych formułek wymamrotanych z kartki. Przynajmniej w cywilizowanych krajach.
A gdyby się to jakiemuś kościółkowi, bądź jakimś kościółkowym nie podobało - oj, chyba lecicie w delegalizację.
Co za g___niane przepychanki między ateistami i wierzącymi.
Ateiści nie udowodnią że Boga nie ma, wierzący nie udowodnią że Bóg jest i jeśli jest to akurat ten ich ulubiony. I nikt udowadniać niczego nie musi. Niech każdy sobie pójdzie w kąt i sobie nie wadzi.
A co do YAFUDa, nikt nie ma prawa zmuszać kogokolwiek do wiary. Powiem więcej, chrzest od 18go roku życia i łapy precz kościele od dzieci. A że chłop nie ma odwagi postawić się żonie to jego wina, a winą żony jest jej indoktrynacja.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Creator | 31.60.119.* | 20 Kwietnia, 2025 19:36
Jakie to katolickie...
Kotbury | 91.94.102.* | 20 Kwietnia, 2025 19:59
Domyślam się, że ślub też kościelny mieliście?
Kana | 217.119.65.* | 20 Kwietnia, 2025 21:31
To czemu ona z nimi nie chodzi? Wierna katoliczka to niech sie użera.