To nie są prezenty. Kot w ten sposób uczy młode polowania. Przynosi martwe zwierzę, aby młode nauczyli się obycia z padlina, potem przynosi coraz mniej dobite a na końcu żywe. Poleca m .poczytać w google
Koty w ogóle nie powinny zbliżać się do niemowląt. Po pierwsze są nie obliczalne i może najzwyczajniej w świecie zrobić maleństwu krzywdę. W dodatku przenoszą choroby np. Świąd, grzybicę, toksoplazmozę lub toksokarozę, a już w szczególności jeśli kot chodzi samopas po dworze.
Widać, że raczej nie masz i nie miałaś doczynienia z kotem, a tym bardziej masz nikłe pojęcie o ww. schorzeniach. W Twoim mniemaniu najwidoczniej wszystkie osoby którym rodzi się dziecko powinny swoich zwierząt się pozbyć (psy tym bardziej wychodzą na dwór), ponieważ mogą przynieść jakieś choroby i mogą być nieobliczalne. Średniowiecze.
Co za durne tłumaczenie... Kot nie powinien wychodzić ze względu na zdrowie dziecka i swoje własne. "Normalny", niewychodzący kot nie stanowi dla dziecka zagrożenia jednak jak wyłazi to może przywlec ze sobą dosłownie wszystko. Półżywe zwierzęta same w sobie to najmniejszy problem :/
Za to jak kotka coś zabije podczas spaceru to będzie płacz i ojojanie -_-
Możliwe jest oduczenie wychodzącego kota wychodzenia. Fakt że nie jest to łatwe (sama mam teraz kota który był kiedyś najprawdopodobniej wychodzący), bo wymaga organizowania mu czasu w domu przez zabawę i pilnowania by nie myknął przez drzwi, ale to najlepsze co można zrobić dla bezpieczeństwa kota. Ulice pełne są martwych kotów wychodzących zabitych różnymi metodami.
No nie wiem, półżywe zwierzęta, zaraz przy niemowlaku, który wszystko pcha do buzi... Chyba lepszy wychodzący kot, niż półmartwy gołąb...
Z tym, że kot tego zwierzaka przyniósł więc ma na sobie syf, który się przeniósł. Plus do tego nigdy nie wiadomo gdzie kot był, co robił i jadł.
Z psami jest ta różnica, że jeśli ich właściciele myślą to mają kontrolę nad tym co pies robi i konsumuje więc ryzyko jest o wiele mniejsze.
Haha wiedziałam, że tak będzie. Gdzie powiedziałam żeby pozbyli się zwierzaka? Sama mam kota i dwójkę dzieci, ale z czterolatkiem raczej się unikają, a do trzymiesięcznego nie ma dostępu. Wystarczy zamykać drzwi i po prostu uczyć że nie można wskakiwać do łóżeczka. Koty wbrew pozorom można sporo nauczyć, ale ty jak widać tego nie wiesz.
Tylko, że ta zabawa nie zawsze sprawia, że kot nie chce wychodzić :/ Może jeśli kot jest jeszcze dość młody, to jest to prostsze, ale u mnie wygląda to tak, że latam z moją kotką po całym domu z tymi wszystkimi szeleszczącymi bajerami na patyku, a ona i tak po pół godziny stwierdza, że to nie to, wskakuje na parapet i "krzyczy", żeby ją wypuścić.
Mogę jej po prostu nie wypuszczać, pewnie, ale jak ją tego oduczyć, to ja nie mam pojęcia :/
Ja pierwszy raz wypuściłam z domu męża SAMEGO. Nie polecam :(
Jak wypuscilas z domu nieswojego meza, to faktycznie zle postapilas;)
Wiesz o tym, że uczysz tym zwierzę nieakceptowania własnych dzieci? Nie powinno się pozwalać kotu włazić do łóżeczka, to fakt, ale powinno się w pewien sposób, kontrolowany oczywiście, dawkować kontakt dziecka z niemowlakiem. W ten sposób pokazuje się kotu, że nikt nie jest faworyzowany - a faworyzowanie dziecka w oczach kota może wywołać jego zazdrość i wtedy faktycznie kot robi się nieobliczalny i może malucha skrzywdzić przy pierwszej lepszej okazji. Ma to też inne zalety - choćby to, że dziecko od najwcześniejszego okresu dzieciństwa ma kontakt ze zwierzęciem i dużo wcześniej uczy się, jak się z takim kotkiem czy pieskiem obchodzić.
Mam bliźniaczki, obecnie 3-letnie, starą kotkę i dorosłego owczarka niemieckiego. Nigdy nie pozwalaliśmy zwierzętom być sam na sam z dziećmi, ale pod naszą kontrolą prawie od początku miały z nimi kontakt. Najpierw malutki, a gdy dziewczynki zaczęły więcej rozumieć, odrobinkę większy. Dzięki temu dzieci w tym wieku nie sprawiają problemów w kontakcie ze zwierzętami, nie męczą ich, a zwierzaki traktują je bardzo łagodnie. Nie mamy problemu z tym, że dzieciom wpada do głowy tarmosić zwierzęta, wsadzać paluszki do nosa/oczu/pysków, jak robi dużo dzieci naszych znajomych, którzy nie mają zwierząt lub właśnie ograniczali do minimum ich kontakt na początku.
Zostawienie tak małego dziecka z kotem czy psem sam na sam nie jest mądre, ale pójście w drugą skrajność to też jest głupota. Mam nadzieję, że jednak tego nie robisz.
*kontakt zwierzęcia z niemowlakiem, oczywiście. Przepraszam za błąd;)
Mój starszy syn chyba po prostu nie przepada za kotem, zresztą chyba ze wzajemnością. Ignorują się nawzajem, nie będę nikogo zmuszać do wspólnych zabaw. Powiedziałam tylko że kot+ niemowlę, a tym bardziej te "podarunki"to nie jest dobre połączenie, a tu jak zwykle wielkie halo bo każe wyrzucać biedne kotki na śmietnik i izoluje dzieci od zwierząt.
A wiesz, droga autorko, że z kolei wypuszczanie wiąże się z tym, że zdrowy kot sra i szcza ludziom po ogródkach, meblach ogrodowych, samochodach? Chcesz kota - trzymaj w domu. Zawsze się sarka na sąsiada, który wypuszcza psa samopas, a bo kogoś pogryzie, a bo sra gdzie popadnie. A kotek to samo, wyobraź sobie. Tylko płot na niego nie pomaga. Krótkie myślenie.
Nosz ku6wa, ktoś może przetłumaczyć ostatnie zdanie? Czy to źle, że kot ci się nauczył wychodzić na dwór i polować?
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
jsa | 37.248.162.* | 14 Lipca, 2017 21:53
To nie są prezenty. Kot w ten sposób uczy młode polowania. Przynosi martwe zwierzę, aby młode nauczyli się obycia z padlina, potem przynosi coraz mniej dobite a na końcu żywe. Poleca m .poczytać w google