Mnie zastanawia dlaczego od razu założyłeś, że to z tobą jest coś nie tak? W sensie... Może akurat natrafiłeś na silną kobietę i tyle?
Plus dla ciebie za bycie miłym dla innych.
Plus dla niej, że sama sobie radzi i nie polega tylko na innych
hmmm. wydzwiek historii jest taki, ze ta pomoc chyba jednak troszke korelowala z faktem ze byla zjawiskowo ladna. ciekawe czy dla brzydkiej i grubej tez by sie tak rycersko rzucil z pomoca;)
Ja nie.
Autor pewnie też nie :)
Mogło być też inaczej...
"Zjechałam w rodzinne strony, a że mama uwielbia obdarowywać mnie wałówką, przezornie wzięłam większą walizkę. Gdy byłam na lotnisku podbił do mnie jakiś facet z ofertą pomocy - widziałam inne panie, które bardziej potrzebowały pomocy niż ja, więc to ewidentnie był podryw, a nie odruch dobrego samarytanina. Spławiłam więc kolesia, mówiąc mu że moja walizka jest bardzo ciężka, po czym samodzielnie ją wniosłam po schodach. Mina jego - wiadomo jaka."
;)
Ja rownież nie.
No chyba, ze oprocz tego bycia gruba i brzydka byłaby jeszcze stara albo niedołężna. Ale wtedy to w sumie nie musiałaby być ani gruba ani brzydka :D
Swoja droga, skoro pietnuje sie facetow zwracajacych uwage na wyglad, traktowalabys tak samo (pod wgledem zadatkow na potencjalnego partnera) grubego kurdupla z twarza poorana trądzikiem jak w zaawansowanym stadium ospy i przetluszczajacymi sie wlosami oraz wysokiego dobrze zbudowanego krotko ostrzyzonego bruneta? Zakladajac, ze zachowanie, kultura i wyksztalcenie obu z nich jest takie samo?
Hmm brzmisz jakbyś myślała że amerykę :D każdy wie, że to chęć zaimponowania kobiecie, która mu się spodobała, nikt nie pomaga każdemu przechodniowi, no ludzie
Że odkryłaś* obv
jestescie dla mnie niesprawiedliwi.
@jaczuro - idziemy troche za daleko. ja odczytalam te historie jako historie o probie pomocy i yafudowej odpowirdzi i w te strone poszlam, a tu od razu wybor potencjalnego partnera. lol. to juz nie moge komus pomoc bezinteresownie jesli nie moglby byc dla mnie potencjalnym partnerem?
@bumble yyyyy. ja pomagam... moze jestem frajerka ale nie pomagam jedynie przystojnym facetom. przytrzymam drzwi kazdemu kto idzie z pakunkiem, pomoge matce z dzieckiem i tatusiowi tez (z wozkiem po schodach). nie ma dla mnie znaczemia czy ktos jest pryszczaty itd. jesli potrzebuje pomocy.
to troche przykre ze tylko piekni wg Was na nia zasluguja. Naprawde nikt juz nic nie robi bezinteresownie? Dziwny jest ten swiat.
Właściwie to oboje poszliśmy w skrajność. Z Twojej odpowiedzi wynikało, jakby właśnie chęć pomocy była wynikiem atrakcyjności. Równie dobrze w YAFUDzie nie jest napisane wprost - chciałem jej pomóc BO jest atrakcyjna. Jest napisane, cyt. "miałem tylko bagaż podręczny, więc zaoferowałem jej pomoc". To był powód pomocy a nie atrakcyjność, ta nie ma tu wiele do rzeczy poza stwierdzeniem tego faktu tak samo jak tego, że miała wielką walizkę. A to, że te fakty się na siebie nałożyły nie miały nic do rzeczy lecz skoro napisałaś, co napisałaś, znaczy, musiałaś mieć coś konkretnego na myśli;-)
Druga rzecz, dlaczego miałby jej nie pomagać? Dlatego, że jest atrakcyjna i chęć niesienia pomocy może być nieodpowiednio odebrana?
Mając możliwość pomocy komuś i zaniechanie ze względu na to,że ktoś jest atrakcyjny oraz celowanie wybieranie czy to matki z dzieckiem, niepełnosprawnego czy grubej/brzydkiej to już na pewno dyskryminacja a nawet seksizm :D
Problemem jest traktowanie kogoś gorzej ze wzgledu na wygląd a nie traktowanie neutralnie lub lepiej.
Widzisz... z lewackiego punktu widzenia jeżeli kogokolwiek traktujesz lepiej ze względu na wygląd=reszta nie jest traktowana równo=są traktowani gorzej.
Są powiedzmy trzy stopnie traktowania ludzi negatywny, neutralny i pozytywny, niestety niektórzy mylą neutralny z innymi. I to działa niezależnie od strony politycznej, lewaki mylą traktowanie neutralne np brzydszych osób z byciem niemiłym/niesprawiedliwym a prawaki mylą np tolerancje (czyli neutralne traktowanie) z pozytywnym
Tylko nie tatusiowi z wózkiem i to po schodach. Kiedyś na szczerą, pozbawioną jakichkolwiek podtekstów propozycję pomocy takowemu, usłyszałam ironiczną odpowiedź - "nie, bo może chciałbym częściej". Nawiasem mówiąc "bóstwem"to on nie był, ale to bez znaczenia. Na długo oduczył mnie spontanicznego oferowania pomocy.
A nie na odwrót?
Po pierwsze, to on trafił na laskę, a jak wiadomo laski nie mają rąk, więc ciężko im wnieść walizkę po schodach. Co innego, gdyby to była dziewczyna/kobieta, te mają ręce. I nie rozśmieszj mnie stwierdzeniem, że plus dla niego, bo jest miły. On nie jest miły, on zobaczył okazję, bo brzydkiej by nie wniósł.
Czy bycie miłym dlatego, że ktoś nam się podoba sprawia, że nie jesteśmy mili "naprawde"?
okej. Przyznaje Ci w tym racje.
Po prostu zostalam wychowana w ten sposob, ze jesli widze ze ktos potrzebuje pomocy to pomagam. Wydaje mi sie, ze swiat bylby lepszym miejscem, gdyby ludzie po prostu sobie pomagali. Ale to raczej moje oderwane od rzeczywistosci idealy.
Podobmo tylko ateisci sa prawdziwie dobrymi ludzmi, bo nie robia tego ze wzgledu na strach przed pieklem albo nagrode w niebie.
"moj"tatus mi po prostu podziekowal, ale wiem ze ludzie sa rozni. z tego wzgledu tak jak kiedys juz pisalam - nie pomagam pijanym na ulicy.
Nie. Oni udowadniają (jak to gdzieś apostoł Paweł napisał),że ludzie mają sumienie.
Pytanie czy interesowność rzeczywiście wpływa na ocene moralną danego czynu? I w jakim stopniu ktokolwiek może być bezinteresowny? Niemal zawsze dobrym uczynkom towarzyszą przyjemne odczucia, podniesienie własnej wartości poczucie sprawiedliwości itp. W pewnym więc stopniu nic nie jest bez żadnej korzyści, a więc i bezinteresowne, jednak czy korzyść stanowi powód dobrego postępowania czy jedynie mu towarzyszy? Niebo i piekło są motywacją do odpowiedniego postepowania ale w taki sam sposób działa nasz system wartości, niezależnie od wyznawanej religii.
W jaki sposób to coś udowadnia?
Nie postępują dobrze dlatego, że boją się Boga, tylko dlatego, że dał nam sumienie. Oczywiście niektórzy mają je spaczone. Różnego rodzaju są okaleczenia.
Sumienie jest narzędziem pozwalającym ocenić co jest dobre a co złe, ale nie decyduje o tym jak się postępuje. Można z pełną świadomością robić złe rzeczy, tak samo jak można robić dobre rzeczy nie posiadając sumienia. Może sumienie nie istnieje a umiejętność ocen moralnych jest nam wpojona przez enkulturacje albo ludzie w rzeczywistości postępują dobrze przez korzyści takiego postepowania. Dlaczego to, że grupa ludzi czasem postępuje dobrze miałaby świadczyć o istnieniu sumienia a co dopiero o tym ,że jest dane przez Boga?
Jak już, to agnostycy. Nie mylcie ateistów, ktorzy robia wszystko na przekor kosciolowi j "wierza, ze nie ma Boga"tego jednego i konkretnego, z agnostykami, ktorzy nie wierza w zadne bostwo - czy Boga, czy Allaha, czy latajacego potwora spaghetti
Z tego co mi wiadomo, to ateista jest przekonany, że (jakiegokolwiek) boga nie ma, agnostyk nie ma pewności, czy (jakikolwiek) bóg istnieje, ale i tak nie wierzy, zaś antyteista to ten jeżdżący po cudzych bogach. Prawdziwy ateista nie ma potrzeby gnoić ludzi wierzących, a agnostyk nie ma jak gnoić, bo sam nie wie, czy jest czy nie jest;)
Tu masz racje. Faktycznie dobrym uczynkom towarzyszy wyrzut endorfin z tego co sie orientuje i czujemy sie lepiej dzieki temu. Powiem szczerze, ze jesli jakis czym skutkuje tzw wartoscia dodana, no to juz niech bedzie - pal licho motywacje. Tym samym udalo mi sie zaprzeczyc swojej pierwszej wypowiedzi odnosnie yafuda, w ktorej sie oburzylam, ze autor pomogl tylko dlatego, ze pani byla ladna, ale i tak w jakis czlowieczy sposob czuje sie z tym faktem niekomfortowo ;)
Jest też zasadniczo ateizm słaby (dowody na istnienie boga mnie nie przekonują) i ateizm mocny (uważam, że bóg nie istnieje) z tym słaby jest dosyć zbliżony do agnostycyzmu. No i poza antyteistami są antyklerykałowie którzy walczą z kościołem a nie samą religią;P skomplikowane to
Świat byłby lepszym miejscem gdyby wszyscy starali się jak najlepiej i najsprawiedliwiej traktować innych ale nie da się uniknąć stronniczości w swoich wyborach. Pozdrawiam;)
Zgadzam sie. Ciekawa dyskusja sie tu wywiazala.
Rowniez pozdrawiam ;)
niezbyt to skomplikowane. sa jedynie agnostycy o roznym stopniu nasilenia. skrajny agnostyk to ateista i tyle. antyklerykal pochodzi z innej bajki, bowiem jest to osoba ktora sprzeciwia sie istnieniu pewnej organizacji. dowodow zarowno na istnienie jak i na nieistnienie bostw nie ma. antyteista to jedynie rozwiniety skrot ateista ("a" w ateista pelni forme zaprzeczenia, scislak moglby napisac !teista).
tl;dr - istnieja tylko spektrum agnostycyzmu, rozne obszary tego spektrum maja rozne nazwy. nie trzeba ich znac by rozumiec calosc.
dokladnie tak jest - nie istnieje nawet uniwersalna definicja dobra i zla. dobro i zlo to kulturowe konstrukty, a sumienie to mechanizm pozwajacy na ucpanie sie jesli postepujemy zgodnie z wartosciami przyjetymi w danej kulturze. na przyklad dla kibola kradziez i spalenie szalika wrogiego klubu bedzie dobrem i nigdy nie bedzie mial wyrzutow sumienia z powodu tego ze dokonal zaboru i zniszczenia czyjegos mienia.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
fejk | 83.26.214.* | 16 Czerwca, 2019 17:17
Z tego co mi wiadomo, to ateista jest przekonany, że (jakiegokolwiek) boga nie ma, agnostyk nie ma pewności, czy (jakikolwiek) bóg istnieje, ale i tak nie wierzy, zaś antyteista to ten jeżdżący po cudzych bogach. Prawdziwy ateista nie ma potrzeby gnoić ludzi wierzących, a agnostyk nie ma jak gnoić, bo sam nie wie, czy jest czy nie jest;)