Daje.
W szpitalach obecnie trzeba miec własne sztućce.
A jedzenie nie podają pielegniarki
Po pierwsze yafud może być z nieznacznie dawniejszych czasów, kiedy jedzenie podawały pielęgniarki, a sztućce były, po drugie korona by jej z głowy nie spadła gdyby przeszła się zapytać kuchenkową czy jej jakieś nie rozkradzione sztućce z tamtych czasów nie zostały. Przecież bywają sytuacje awaryjne.
Pracuję w niedużym szpitalu i u nas jedzenie roznoszą pielęgniarki, bo nie na każdym oddziale jest dietetyk. Zakładowe sztućce też są, uwierzcie że nie wszyscy pacjenci mają choćby tyle.
Myślę, że chodziło o to, że pielęgniarka zapomniała mu podać sztućce i przez to musiała iść jeszcze raz żeby je przynieść, a zwrot którego użyła odnosił się do jej samej. Może niefortunny dobór słów, ale cóż, zdarza się.
A co ma dietetyk do tego?
On tez nie chodzi i nie rozdaje posilkow.
U nas jeśli jest na oddziale dietetyk, to właśnie on roznosi jedzenie, ale co ja się tam znam.
Oświeć mnie proszę - skoro nie pielęgniarki i nie dietetycy, to kto jest roznosicielem jedzenia w szpitalu?
W Anglii jedzeniem zajmują się pracownicy kuchenni. Ci pracownicy (nie wiem jak się nazywają) chodzą z wózkami i roznoszą wybrane przez pacjentów potrawy (bo dzień wcześniej dostaje się menu i z niego się wybiera co chce się na śniadanie, obiad i kolację następnego dnia). Gdyby moja mama (pielęgniarka) miała się jeszcze zajmować noszeniem jedzenia to by nie miała czasu pomyśleć o toalecie. Choć z drugiej strony czy pielęgniarka miałaby czas zależy jeszcze od rozmiaru szpitala, miejscowości i części w której pracuje
Sorry, ale nie porównujmy szpitala w Polsce do szpitala w Anglii. Nawet pomiędzy szpitalami w jednym kraju są różnice...
Np w Norwegii jedna pielęgniarka ma 2-3 pacjentów. U nas na nocce na 30 pacjentów potrafią być dwie pielęgniarki. I to wszystko w świetle prawa.
Odpowiadam Ci tylko, że nie musi to być dietety ani pielęgniarka
wniosek z tego ze pani szpitalna strzelila mu komplementa. bowiem skoro nie ma w nogach, to ma w glowie.
Logiczne .
W niektórych szpitalach "kuchenkowe"czyli panie, które przywożą posiłki z kuchni, zbierają i myją naczynia, przechowują porcje pacjentów będących w czasie obiadu na badaniu (lub na takowe "na głodnego"czekających). Przyjmujące do lodówki prywatną żywność pacjentów, gotujące wodę na herbatki i,t,p,
Dokładnie, to pielęgniarka biegała po sztućce, więc mówiła o sobie.
Zresztą sytuacja w ogóle dziwaczna - autor yafuda obraził się w czyimś imieniu. A nie ma tu nic, że adresat podsłuchanych słów w ogóle poczuł się dotknięty.
Zabrakło autorowi własnych powodów do zrzędzenia?
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
sas | 83.4.196.* | 15 Lipca, 2019 22:37
Pracuję w niedużym szpitalu i u nas jedzenie roznoszą pielęgniarki, bo nie na każdym oddziale jest dietetyk. Zakładowe sztućce też są, uwierzcie że nie wszyscy pacjenci mają choćby tyle.
Myślę, że chodziło o to, że pielęgniarka zapomniała mu podać sztućce i przez to musiała iść jeszcze raz żeby je przynieść, a zwrot którego użyła odnosił się do jej samej. Może niefortunny dobór słów, ale cóż, zdarza się.