Ale typowi jesteście. Każda typowa nudna rodzina ma goldena.
A to może być - wbrew pozorom - ciekawe: człowiek, który wie wszystko o zwyczajach nudnych ludzi. Mów dalej. I nie przejmuj się ziewaniem ;)
Nie każdy ma ambicje, żeby być hipsterem i kupować rzadką (i w takich przypadkach często też drogą) rasę psa.
Powinieneś wtedy zrobić doskok do mamy, pamiętając o utrzymaniu gardy i zza winkla wyprowadzić córce prawy sierpowy. Oczywiście nogi ugięte w ciągłym ruchu. Mogłeś to wygrać.
Chyba jestem okropną osobą, ale od razu przyszło mi do głowy powiedzenie w ich stronę czegoś w stylu "Dlaczego taka ładna mama ma zawsze tak paskudne dziecko?". Wiem, że to tylko dziecko i tak dalej, ale mimo wszystko XD
byle kundelek może być ładniejszy, sympatyczniejszy i inteligentniejszy a w dodatku za darmo
Dokładnie. Polecam brać ze schroniska.
A ja polecam nie wracać się w wyboru innych. Modne jest teraz miałczenie, że ktoś kupuje psa i zwykle tylko tyle wielcy obrońcy zwierząt robią.
A ja, jako wolontariuszka schroniska dla zwierząt, zgadzam się z Tobą. Nie ma nic złego w tym, że ktoś kupi psa (oczywiście pod warunkiem, że nie kupuje go za 500 zł w Stowarzyszeniu Burka i Kocurka), a nie adoptuje. Ja mam w domu adoptowaną sunię, mam też kupioną w hodowli i nie czuję się hipokrytką z tego powodu. Niektórzy potrzebują u psa określonych cech (ja potrzebowałam psa do sportu), niektórzy nie czują się na siłach, żeby pracować z psimi traumami, a wiele psów schroniskowych jakieś traumy ma, co jest często trudne do stwierdzenia w warunkach schroniskowych. Zawsze powtarzam ludziom, że pies w schronisku, a pies w domu, to dwa zupełnie różne zwierzęta i mimo że zazwyczaj adopcja powoduje zmianę na lepsze, to nie zawsze tak jest - z mojej suni tydzień po adopcji wyszła tak ogromna agresja lękowa, że raz skończyło się na szyciu twarzy, a pracowaliśmy nad tym problemem całą rodziną przez ponad dwa lata. Trzeba być tego świadomym i jeśli nie czuje się na siłach, by pracować z często głęboko zakorzenionymi problemami, to naprawdę lepiej kupić szczeniaka w dobrej hodowli, niż porywać się z motyka na słońce. Bo naprawdę, dla psa schroniskowego nie ma nic gorszego, niż powrót z kanapy z powrotem do schroniskowego boksu.
Pomyślałam sobie o takiej samej reakcji :D
A ja mam właśnie psa ze schroniska. W schronisku NIE CHCIELI go nam wydać, wręcz rzucali się do nas że na 100% oddamy psa bo bierzemy go na pewno tylko z powodu wyglądu (husky) robili milion problemów i na koniec kazali iść do swoich znajomych behawiorystow za bagatela 200zl za wizytę! Generalnie wydali nam psa po bardzo długiej batalii, czepianiu się i obrażaniu ile się dało jak to my nieumyślni id*oci chcą "ładnego pieska".
Piesek jest z nami, szczęśliwy, nie robi żadnych szkód. Przywiązany mocno, grzeczny i jedyne "wady"jakie ma to że trzeba go wyprowadzać częściej niż 3 razy dziennie.
Wolontariusze faktycznie dużo robią dla psów i za to mają szacunek ale gdyby nie 90% tego p*erdolenia i zniechęcania niektórych pracowników schroniska plus fakt że behawioryści to często zwykłe d*pki chcące naciągać na kasę (poważnie, 200zl za JEDNĄ wizytę, wymaganych KILKA i to KONIECZNIE Z TYM JEDNYM JEDYNYM BEHAWIORYSTĄ bo pies rzekomo ma traumę której jak się okazało nie ma???) to byłoby o wiele więcej chętnych na adopcje i samych adopcji..
Akurat jestem w temacie, bo zajmuje się psami w typie rasy i powiem, że naprawdę rozumiem schronisko. Pies w typie rasy w schronie, to masakra. Odbiera się po kilkanaście telefonów dziennie od ludzi i w 90% przypadków okazuje się, że ci ludzie w zasadzie nic nie wiedzą o rasie, o jej predyspozycjach i wymaganiach, i tak w zasadzie, to oni nie wiedzą, co z tym psem zrobią jutro, ale "będą go kochać i jakoś to będzie". Problem w tym, że nie będzie. I przy pierwszym drobnym kłopocie pies wróci do schroniska, a każdy powrót zmniejsza szanse na kolejną adopcje, nie mówiąc o stresowaniu psa. Zmniejsza, bo pracownik/wolontariusz musi powiedzieć, że pies wrócił i z jakiego powodu, mimo że często ewidentnie jest to powód zmyślony. A to błyskawicznie zmniejsza ilość chętnych.
Procedury adopcyjne są po to, żeby odsiać ludzi działających na spontanie, albo takich którzy chcą zaszpanować na dzielni "rasowym"psem, ale minimalnym kosztem. Osoby, które naprawdę chcą psu dać dom, są gotowe na pracę z nim i nie biorą go tylko dlatego, że ładny, zrozumieją po co schronisko i wolontariusze utrudniają adopcje psa. Pies to odpowiedzialność i poświęcenie, a procedura adopcyjna sprawdza, czy dana osoba jest na to gotowa. Pozwala też sprawdzić, czy człowiek naprawdę poradzi sobie z psem, czy nie szuka ozdoby do domu, którą wyrzuci, gdy tylko okaże się, że nie jest idealna. Procedury adopcyjne zmniejszają znacząco procent powrotów z adopcji. Wymuszenie kilku spotkań, narzucenie pewnych zasad zmusza ludzi do przemyślenia decyzji o wzięciu odpowiedzialność za żywą, czującą istotę, a nam pozwala sprawdzić, czy dany człowiek nie jest psycholem, który przypnie psa na metrowy łańcuch i będzie karmił raz w tygodniu. Albo znudzi się nim po kilku tygodniach, tudzież pozbędzie się za pół roku, bo przecież na Seszele psa nie zabierze. To z boku wygląda tak, jakbyśmy nie chcieli tego psa wyadoptowac, ale my tak naprawdę nie chcemy go oddać w nieodpowiedzialne ręce. Jesteśmy za tego psa odpowiedzialni, sami też się do naszych podopiecznych przywiązujemy i nie chcemy potem słyszeć, że pies mieszka w łazience i jest katowany (tak, to prawdziwy przykład. Su.ka, która padła ofiarą takiej nieudanej adopcji nie była moją podopieczną, ale znałam ją. Znałam też jej opiekunkę, która wydawała swoje psy "na pniu"i z pośród 5 jej podopiecznych WSZYSTKIE przynajmniej raz wróciły z adopcji).
Wymuszanie konsultacji z danym behawiorystą jest przesadą, ale informowanie o traumie już nie. Naprawdę, pies w schronisku, a pies w domu, to dwa różne zwierzęta. Twój pies w warunkach schroniskowych mógł mieć rzeczywistą traumę. To, że w domu, gdy zszedł z niego cały stres problem się nie pojawił, nie oznacza, że wolontariusze go wymyślili. My, jako opiekunowie psa MUSIMY powiedzieć o wszystkim, co widzimy. Pewnie, jest duża szansa, że nowy opiekun pozna zupełnie innego psa, ale nie ma pewności, że tak będzie. Gdybyśmy zataili problem, albo zaklinali się, że w nowym domu on sam zniknie, to natychmiast zostalibyśmy okrzyknięci oszustami i manipulatorami.
Opowiadanie o możliwych problemach nie jest zniechęcaniem do adopcji - jest uczciwym stawianiem sprawy. Pies po adopcji może niszczyć w domu. Może w nim sikać. Może uciekać na spacerach. Może wyć po zostawieniu w mieszkaniu. Może robić milion innych uciążliwy i kosztownych szkód. Nie musi, ale może. Co byś pomyślała o wolontariuszu, który zapewnia Cię, że Twoje życie z adopciakiem będzie idealne, a po jednym dniu od adopcji zastajesz zdemolowany dom? Nie nazwałabyś tego wolontariusza perfidnym kłamcą?
Psy nie potrafią być wdzięczne. To pojęcie abstrakcyjne, które rozumieją tylko ludzie. Twój pies nie pomyśli "o kurcze, wzięła mnie ze schroniska, więc teraz bez niczyjej pomocy pokonam lęk separa (...)
* Separacyjny. Ludzie tego nie rozumieją, a wolontariusz jest po to, żeby ich uświadomić, że nie wystarczy kochać psa, że czasem trzeba z nim przepracować problemy, że bywa z nim trudno. Niestety, my nie mam z tej sytuacji dobrego wyjścia. Zawsze ktoś wyleje na nas wiadro pomyj ¯\_(ツ)_/¯
Chyba nie zrozumiałaś. Babka ze schroniska nie chciałoawydać psa jeśli nie dałabym kikuset złotych na wizyty (200zl za wizytę) u wybranego behawiorysty (jej koleżanki do której dzwoniła prywatnie przy nas), który na bezpłatnych wizytach w schronisku się nie zjawiał.
Nie wmówisz mi że takie są procedury, że jedna panienka ze schroniska zmusza cię do korzystania z płatnych usług koleżanki...
Tylko, że WOLONTARIUSZ mówił zupełnie co innego a to pracownica schroniska żądała płacenia jej koleżance za rzekome wizyty.
Co więcej ta sama pracownica KRZYCZAŁA na wolontariuszkę cytując "jak śmie mówić o psie cokolwiek skoro nie powinna się odzywać". Więc za przeproszeniem szukaj tego wylewania u kogoś innego :)
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Surowy_I_Nieczuly [YAFUD.pl] | 29 Sierpnia, 2019 23:38
A to może być - wbrew pozorom - ciekawe: człowiek, który wie wszystko o zwyczajach nudnych ludzi. Mów dalej. I nie przejmuj się ziewaniem ;)