Nieźle to wymyśliła.Niech bierze leki na astmę.
Ventolin 2 dawki wziewnie na 10 minut przed wysiłkiem fizycznym, jeden wziew w razie gdyby poczuła duszności.
Dowiedz się koniecznie, czy dziewczyna ma astmę nabytą czy dziedziczną.
Skłonności genetyczne czesto są dziedziczne.
W takiej sytuacji, jeżeli chcesz mieć normalną rodzinę i zdrowe dzieci, zmień partnerkę.
Walić miłość, walić przywiązanie, wspólne zainteresowania. Najważniejsze jest to, żeby partnerka była w pełni zdrowa! Nic innego się nie liczy!
ty tak serio? Tylko zdrowi mogą być w związku a chorzy do gazu, tak? Astma nie jest chorobą śmiertelną, są na nią leki i nawet jeśli dzieci będą miały to samo, nie umrą.
A druga rzecz, że z osób zdrowych też moze wyjść chore dziecko więc idąc tym tokiem to najlepiej jakby ludzie się w ogóle nie rozmnażali bo może być chore potomstwo.
sory za te puste komentarze, coś się popsuło xD
Jestem astmatykiem. Niestety też miałam przez pewien czas podobny problem. Dostawałam duszności i nie pomagał inhalator. Zmieniłam lekarza, dostałam nowy lek w formie inhalatora i tabletki na alergię. Okazało sie, że do astmy "doszły "nowe alergie. Już nie pamiętam kiedy miałam atak duszności. Tyczy sie to i szaleństw łóżkowych i zwykłego wysiłku czy nawet salw śmiechu. Nie rozumiem jak mozna nie iść do lekarza jak jest taki problem. No chyba, ze jest to lepsze niz ból głowy...
Nie pisałam nic o nie pójściu do lekarza.
Ale swoją drogą są tacy co idą tylko w ostateczności. Na przykład ja. Nie chodzę do lekarza bo mam farmakofobię i tak czy tak nie będę brała leków które mi przepisze :P
Wielokrotnie po lekach zdarzały mi się działania uboczne typu silna biegunka, wymioty, wysypki, , zawroty głowy, senność, raz nawet opuchniecie całego ciała, czy tycie. Dlatego unikam leków jak ognia i utwierdzam się w mojej farmakofobii :P
jesli chcesz miec zdrowe dzieci, to tak - ani przywiazanie, ani milosc, ani wspolne zainteresowania nie maja znaczenia. liczy sie tylko spuscizna genetyczna oraz warunki ciazowe. chyba nie myslisz na serio ze uchronisz swoich potomkow od wady genetycznej dzieki sile milosci?
To świadczy o zaniedbanej astmie. Wyślij dziewczynę do pulmunologa, bo nieleczona prawidłowo astma z roku na rok będzie się pogarszać.
Kurcze, szkoda, że Twoich słów nie posluchali tacy ignoranci jak Leonardo da Vinci, Alfred Nobel czy Nikola Tesla... Co prawda dalej jezdzilibysmy konno zamiast latać a wieczory spedzali przy świecach a nie przed telewizorem, ale ważne, że by zostawili po sobie materiał genetyczny zamiast jakichśtam mało istotnych (z Twojej perspektywy dziedzictwa genetycznego) "wynalazków"...
Ale o co ci chodzi? Ci panowie mieli inne priorytety, więc nie szukali idealnej partnerki do spłodzenia zdrowego dziecka i Cerebrumpalm tego nie krytykuje.
Uf, dobrze w takim razie, że nie chcę mieć dzieci...
To potem nie narzekaj jak coś Ci się stanie, bo nie będziesz bral potrzebnych leków. Skutki uboczne są mniejszym złem, w obliczu zagrozenia życia
Jeśli chce się mieć zdrowe dzieci, a jest to dążenie naturalne i prawidłowe - to przecież można mieć miłość, przywiązanie i wspólne zainteresowania też z partnerem zdrowym genetycznie, nie?
Nie twierdzę, że któreś z tych rzeczy się w życiu nie liczą i można je "walić"(ze swoim partnerem mam wszystkie te elementy układanki), twierdzę za to że bardzo istotne jest aby zadbać o zdrowie i możliwości życiowe przyszłego pokolenia, własnych dzieci, przede wszystkim poprzez odpowiedni dobór partnera/partnerki. Gdyby ludzie posiadali podstawową wiedzę w tym zakresie i zachowywali zdrowy rozsądek, uchroniłoby to wiele osób od nieszczęścia.
(Gdy to mężczyzna jest obciążony chorobą genetyczną sprawa jest znacznie prostsza, bo wystarczy skorzystać z nasienia od zdrowego dawcy)
Tu nie chodzi o czyjeś egoistyczne dążenia, a o przyszłość dzieci, cóż może być ważniejszego?
Czy nie lepiej jednak, żeby dzieci nie miały tego samego? Czy nie lepiej wydać na świat zdrowsze, szczęśliwsze dzieci, wnuki, prawnuki? Zdolne do wszechstronnego rozwoju, samodzielnego życia, nie uzależnione od przemysłu farmaceutycznego czy drogiego sprzętu?
Wielu chorych może wieść wartościowe i szczęśliwe życie, jednak jeśli mają świadomość że jakaś choroba jest dziedziczna to nie powinni przekazywać kolejnym pokoleniom swoich problemów, jest to skrajnie nieodpowiedzialne postępowanie i katastrofalne dla ludzkości.
Druga rzecz o której wspominasz, to kiepski argument. Niewielke ryzyko choroby genetycznej, wad wrodzonych czy wrodzonych skłonności do chorób u dziecka zawsze jest, owszem - ale u zdrowej pary jest ono naprawdę minimalne, poza tym mamy badania prenatalne pozwalające na znaczące zmniejszenie tego ryzyka. Mając odpowiednią wiedzę, świadomość - czemu mielibyśmy nie zmniejszać ryzyka, gdy jest ku temu realna możliwość? Czy można taką tragiczną nieodpowiedzialność w jakikolwiek sposób usprawiedliwić?
Już któryś raz mam wrażenie, że nick Ariadna bierze się z tego, że brzmi podobnie do "Aryjka".
Tzn zamysł ogólny popieram. Ktoś obciążony ciężką chorobą genetyczną nie powinien się rozmnażać. Ale astma? Serio? Po pierwsze z tym w większości można normalnie żyć. Po drugie można z niego wyrosnąć. Po trzecie (poprawcie mnie, jeśli się mylę) astma może się wziąć z:
-nieleczonej alergii a teraz większość dzieciaków jest alergikami. To choroba cywilizacyjna
-z genu atopowego,który zwykle nie przechodzi w linii prostej. Astma Jest wtedy elementem marszu atopowego. Występuje ten gen również w większości rodzin. Trzeba zebrać szczegółowy wywiad rodzinny na temat występowania skazy białkowej, astmy, zapalenia spojówek czy kataru siennego. Generalnie powodzenia :D
Niestety niektórzy zdają się tak "myśleć"... co więcej, nawet gdy już widzą opłakane skutki swojego postępowania, nadal zaprzeczają rzeczywistości.
Dlatego też na początku napisałam, żeby chłopak dowiedział się czy w przypadku tej dziewczyny występuje astma nabyta (gdzie jest duża szansa, że potomstwo uniknie poważnych problemów), czy dziedziczna (wyraźna skłonność w rodzinie, możliwe potwierdzenie badaniami, stosunkowo wysokie ryzyko). Zgadzam się, że trzeba zebrać wywiad.
Poza tym, gratuluję odgadnięcia znaczenia mojego nicku, całkiem nieźle Ci to wyszło :) Owszem, wybrałam to imię jako kojarzące się z etnosem aryjskim, drugie istotne nawiązanie to mitologia grecka - nić Ariadny. Źródłosłów zaś wywodzi się z tego samego korzenia (greka jest językiem indoeuropejskim).
W obecnych czasach z 80 % społeczeństwa jest na coś uczulona,a astma jest niczym innym jak ostrą formą alergii.Każdy z alergików może zachorować na astmę jeżeli będzie często narażony na alergen na który jest uczulony.Według niektórych więc można powiedzieć 80% społeczeństwa nie powinna się rozmnażać.To że ty jesteś alergikiem,możesz nawet o tym nie wiedzieć,na tym się może zakończyć "choroba",zaostrzyć się z czasem albo i nie.To samo dotyczy dzieci,choć mogą przejąć tendencje uczuleniowe,są stworzone z DNA dwojga rodziców co daje im szansę na życie bez tej choroby lub z mniejszymi objawami.
Uwazasz że silna biegunka po lekach nie jest zagrożeniem życia i jest mniejszym złem? Ok, nie wiem co masz w głowie.
Gwoli ścisłości. Miałam migrenowe bóle głowy, tak silne że dość mocno utrudniały mi funkcjonowanie a tradycyjne leki przeciwbólowe nie działały. Poszłam do lekarza, zrobili mi RMI z kontrastem, nic nie wykazało, wszystko w jak najlepszym porządku. Lekarz przepisał mi silne leki przeciwbólowe. Przełamałam farmakofobię bo bóle były nie do zniesienia. Brałam leki przez tydzień i przez bity tydzień nie schodziłam z kibelka. Normalnie pracowałam, a pracodawca narzekał że jestem niewydajna bo zamiast być na stanowisku ja okupowałam toaletę. Mdlałam, słaniałam się na nogach, byłam odwodniona, co zjadłam to zaraz kibel, do tego miałam silne mdłości. Wyobrażasz sobie tak funkcjonować przez całe miesiące przez które lekarz zalecił branie leków? Bo ja nie. Odstawiłam to gówno, jakoś wytrzymałam z tymi bólami, które przeszły mi po pół roku. Ból głowy to nie jest zagrożenie zycia o ile badanie nie wykazało żadnych poważnych zmian w głowie, a u mnie nie wykazało. Ot zwykła migrena. Za to biegunka z powodu leków trwająca dłużej niż tydzień może nieść powazne skutki, m.in. wyjałowienie organizmu z substancji odżywczych, w dalszej konsekwencji zaburzenia w funkcjonowaniu narządów takich jak serce, tarczyca, mózg. Więc nie pieprz głupot że lepiej brać leki które bardziej szkodzą niż pomagają. Mi lekarz nie chciał zmienić leków, stwierdził że mam brać i tyle co mi przepisał tylko witaminki na wzmocnienie.
Jakieś 15 lat temu przepisano mi leki na moją lekką bądź co bądź depresję. Leki mnie usypiały, chodziłam do pracy i zasypiałam na stojąco, potykałam się o przedmioty, źle wydawałam resztę klientom, byłam półprzytomna, dwa razy wlazłam pod samochód bo dosłownie zasnęłam idąc z pracy. WIęc te leki tez odstawiłam, wolałam się męczyć z depresją niż zasypiać w pracy lub na ulicy i ryzykować wypadkiem. Bo jakby nie było ani nie mogłam z pracy odejść bo przecież z czegoś trzeba żyć, ani iść na L4 z powodu brania leków. Lekarz na moją prośbę zmienił leki na inne, które wywołały u mnie zatrzymanie wody, tym samym chodziłam cała opuchnięta i wszystko mnie bolało. Także to też odstawiłam. Często leki wywołują gorsze rzeczy niż choroba. A u mnie żaden z problemów zdrowotnych nie stanowił zagrożenia życia, więc nie muszę brać żadnych leków, wręcz jeśli pogarszają sytuację to w ogóle nie powinnam. Będę brać leki tylko jeśli od nich będzie zależało moje życie. Tyle.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
jajco | 80.49.235.* | 27 Listopada, 2019 12:49
ty tak serio? Tylko zdrowi mogą być w związku a chorzy do gazu, tak? Astma nie jest chorobą śmiertelną, są na nią leki i nawet jeśli dzieci będą miały to samo, nie umrą.
A druga rzecz, że z osób zdrowych też moze wyjść chore dziecko więc idąc tym tokiem to najlepiej jakby ludzie się w ogóle nie rozmnażali bo może być chore potomstwo.
fejk | 83.27.4.* | 27 Listopada, 2019 17:00
Ale o co ci chodzi? Ci panowie mieli inne priorytety, więc nie szukali idealnej partnerki do spłodzenia zdrowego dziecka i Cerebrumpalm tego nie krytykuje.