No i dobrze, nie musisz się zajmować gówniakiem.
Podejrzewam, że to tylko czubek góry lodowej, a takich syfiarskich zachowań masz więcej i dlatego synowa nie chce zostawiać z Tobą dziecka. Mi też by się nie uśmiechało jeść jajecznicy z kurzym gónwem ze skorupki albo z salmonellą.
Bakterie salmonelli giną w temp. powyżej 60°C A na patelni jest dobre 100... Tak więc.. no
Ja też myję jajka. To już powinien być standard...
Również zwracam uwagę na higienę u innych. Widocznie coś synową zaniepokoiło
A ja nigdy nie myłam jajek i jakoś wciąż żyję.
Widzę że zdania ekspertów są podzielone, heh.
Moja teoria jest taka że synowa może nie potrzebować pomocy teściowej w wychowywaniu jej syna, wiec nie widzi potrzeby zostawiania jej dziecka pod opieką jego babci.
Takie głupie sprawy są zazwyczaj pretekstem bo ciężej powiedzieć wprost o rzeczach które sprawiają że się po prostu nie nadaje do zostania z dzieckiem.
Wątpię żeby zmęczona mama nie chciała mieć pomocy, musi być grubo.
To jedna z opcji. Druga możliwość jest taka, że matka jest zaburzona psychicznie - paranoiczna i nadopiekuńcza. W takiej sytuacji pozostaje współczuć dziecku.
Wiem, że to może być zwykły niewinny brak wiedzy, ale "ja tam..."zabrzmiało mi tak ignorancko i arogancko...
W każdym razie, Mij, w Europie w żadnym sklepie nie kupisz legalnie umytych jajek.
W USA jest odwrotnie. Dlatego inne jest postępowanie wobec jajek tu i tu, zarówno od strony sklepów, jak i od strony konsumentów.
I mycie i nie mycie przez producenta ma zalety i wady - w obu tych prawach chodzi głównie o to, by sklep/konsument wiedział, który z wariantów go dotyczy.
Synowa nie jest powalona, jak dziecko złapie salmonellę to tutaj zacznie się rozpacz.
Moja siostrzenica złapała salmonellę (do dziś nie znamy przyczyny) leżała w szpitalu, doszło do dalszego zakażenia i początków sepsy. Dziecko dostawało sterydy w kolano, nie mogło chodzić, a po wyjściu nie miało nawet sił na nic. Ogólnie bardzo nieprzyjemne,a dziecko cierpi nadal.
Uważam, że lepiej jest dmuchać na zimne. I nic się nie stanie jak poświęcisz dodatkową minutę i umyjesz jajka.
Znając życie jakby doszło do zakażenia, to matka musiałaby zap*erdalać po szpitalach, a teściowa o wszystko obwiniałaby ją.
Wow, ja od dziecka jadam kogel-mogel z surowych żółtek z niemytych jajek i często takich prosto z wioski. I żyję bez nieprzyjemności. Dlatego nie rozumiem komentarzy popierających oburzenie synowej.
Sklepowe jajka nie są myte przed sprzedażą, bo szybciej by się psuły.
Nie różnią raka wypokow po internecie. Tutaj są zdrowi psychicznie ludzie.
Ale jajko się ścina już w ok. 60 st. Jeżeli lubisz jajecznicę niezbyt ściętą, to bakterie mogą zostać. Mało kto jadą jajka zrobione "na wiór".
Standardy są różne w różnych rodzinach. U mnie myje się jajka zawsze przed ich użyciem, mniejsza, czy ma być kogel mogel czy jajka na twardo. Płucze się też wszelkie jarzyny przed obieraniem (ziemniaki też). Są rodziny, gdzie obiera się brudne.
Mało realne żeby pałeczki salmonelli przeżyły na patelni podczas smażenia jajecznicy. Raczej każdy skrawek jajka podczas smażenia osiąga temperaturę wyższą niż te 67 stopni. Inaczej białko by pozostało w stanie mocno lejącym.
U mnie na przykład obiera sie brudne, za to dodatkowo myje obrane przed ugotowaniem.chyba, że gotujesz w skórze na sałatkę, wtedy oczywiście mycie
U mnie na przykład obiera sie brudne ziemniaki, za to dodatkowo myje obrane przed ugotowaniem.chyba, że gotujesz w skórze na sałatkę, wtedy oczywiście mycie
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Mój wlasny | 83.29.41.* | 21 Kwietnia, 2021 19:11
Bakterie salmonelli giną w temp. powyżej 60°C A na patelni jest dobre 100... Tak więc.. no