Mój szef mnie zwolnił, bo w zeszłym miesiącu sprzedałem tylko 3 samochody. Nie wziął pod uwagę, że jesteśmy w takiej wiejskiej okolicy, że mieliśmy dokładnie 3 klientów, którzy weszli do salonu — a ja sprzedałem auto każdemu z nich. To 100% skuteczności. Co jeszcze mogłem zrobić, zaciągnąć klientów siłą? YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
1
1
MSZNTT | 82.132.215.* | 13 Grudnia, 2024 22:29
a znacie dowcip o haczyku na ryby?
-1
2
parsley | 185.208.152.* | 13 Grudnia, 2024 22:35
Znamy, znamy.
W odpowiedzi na komenatrz #1 użytkownika MSZNTT[ Zobacz ]
1
3
Niki | 37.30.4.* | 14 Grudnia, 2024 08:40
Nie, opowiedz...
W odpowiedzi na komenatrz #1 użytkownika MSZNTT[ Zobacz ]
0
4
parsley | 185.208.152.* | 14 Grudnia, 2024 09:43
(wedkuje.pl)
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura: - No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę. - Jedną, szefie. - Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował? - Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów. Szefa zatkało. - Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?! - No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy? - Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę. - I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?! - Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z se ksu to może pojechałby przynajmniej na ryby.
W odpowiedzi na komenatrz #3 użytkownika Niki[ Zobacz ]
1
5
Kotbury | 91.94.106.* | 14 Grudnia, 2024 12:28
Autor i tak na dobrze, że nie sprzedaje okrętów.
0
6
inka | 109.207.96.* | 14 Grudnia, 2024 12:36
Pracował u nas od kilku miesięcy, na początku wszystko szło dobrze, bystry, wygadany, pomocny. Klienci go lubili, choć czasem opowiadał głupoty. Wiedziałem, że muszę go wyszkolić, ale wszystko w swoim czasie. W drugim miesiącu pracy wziął wolne, bo narzeczona w szpitalu. Jasne, weź ile potrzebujesz. W trzecim miesiącu chorowała matka i dziadek. Ostatnio niby wszyscy zdrowi, ale w poniedziałek nie przychodził, we wtorek pracował od 12.00 ewidentnie na kacu. W środy zawsze mały ruch, więc snuł się po salonie, czwartki i piątki zawsze coś mu wyskakiwało. Weekendy w kratkę. W listopadzie miałem umówione trzy duże firmy, od roku pracuję nad kontraktem - floty samochodowe dla ich sprzedawców. W zasadzie wszystko było umówione. Niestety, wyskoczyly mi sprawy rodzinne, wiec jednego z prezesów umówiłem z nim. Sprzedał 3 samochody. 3 z planowanych 25. Nie wiem o czym z nim rozmawiał, ale straciłem szansę na duże pieniądze i kolejne kontrakty. Miarka się przebrała, musiałem go zwolnić. Teraz rozpowiada, że w listopadzie było tylko trzech klientów i on trzy samochody im sprzedał, a ja go wywaliłem... Eh...
1
7
MSZNTT | 82.132.213.* | 14 Grudnia, 2024 12:46
dziękuję. dodałbym jedynie mocniejsze akcenty w mojej wersji. ;)
W odpowiedzi na komenatrz #4 użytkownika parsley[ Zobacz ]
1
8
parsley | 185.208.152.* | 14 Grudnia, 2024 13:17
Moja wersja też brzmiała nieco inaczej, ale do wklejenia wystarczy mysz i parę kliknięć.
W odpowiedzi na komenatrz #7 użytkownika MSZNTT[ Zobacz ]
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
MSZNTT | 82.132.215.* | 13 Grudnia, 2024 22:29
a znacie dowcip o haczyku na ryby?
parsley | 185.208.152.* | 13 Grudnia, 2024 22:35
Znamy, znamy.
Niki | 37.30.4.* | 14 Grudnia, 2024 08:40
Nie, opowiedz...
parsley | 185.208.152.* | 14 Grudnia, 2024 09:43
(wedkuje.pl)
Wielki, ogromny, wielopiętrowy supermarket, w którym kupicie wszystko. Szef przyjmuje do pracy nowego sprzedawcę, dając mu jeden dzień okresu próbnego żeby go przetestować. Po zamknięciu wzywa szef nowego sprzedawcę do biura: - No to ile dziś zrobił pan transakcji? - pyta sprzedawcę. - Jedną, szefie. - Co? Jedną?! Nasi sprzedawcy mają średnio od sześćdziesięciu do siedemdziesięciu transakcji w ciągu dnia! Co pan robił przez cały dzień? A właściwie to ile pan utargował? - Trzysta osiemdziesiąt tysięcy dolarów. Szefa zatkało. - Trzy... sta osiem... dziesiąt tysięcy? Na Boga, co pan sprzedał?! - No, na początku sprzedałem mały haczyk na ryby- Haczyk na ryby? Za trzysta osiemdziesiąt tysięcy? - Potem przekonałem klienta żeby wziął jeszcze średni i duży haczyk. Następnie przekonałem go, że powinien wziąć jeszcze żyłkę. Sprzedałem mu trzy rodzaje: cienką, średnią i grubą. Wdaliśmy się w rozmowę. Spytałem gdzie będzie łowić. Powiedział, że na Missouri, dwadzieścia mil na północ. W związku z tym sprzedałem mu jeszcze porządną wiatrówkę, nieprzemakalne spodnie i rybackie gumowce, ponieważ tam mocno wieje. Przekonałem go, że na brzegu ryby nie biorą, no i tak poszliśmy wybrać łódź motorową. Spytałem go jakie ma auto i wydusiłem z niego, że dość małe aby odwieźć łódź, w związku z czym sprzedałem mu przyczepę. - I wszystko to sprzedał pan człowiekowi, który przyszedł sobie kupić jeden, jedyny haczyk na ryby?! - Nieee. On przyszedł z zamiarem kupienia podpasek dla swojej żony. Zaproponowałem mu, że skoro w weekend nici z se ksu to może pojechałby przynajmniej na ryby.
Kotbury | 91.94.106.* | 14 Grudnia, 2024 12:28
Autor i tak na dobrze, że nie sprzedaje okrętów.
inka | 109.207.96.* | 14 Grudnia, 2024 12:36
Pracował u nas od kilku miesięcy, na początku wszystko szło dobrze, bystry, wygadany, pomocny. Klienci go lubili, choć czasem opowiadał głupoty. Wiedziałem, że muszę go wyszkolić, ale wszystko w swoim czasie. W drugim miesiącu pracy wziął wolne, bo narzeczona w szpitalu. Jasne, weź ile potrzebujesz. W trzecim miesiącu chorowała matka i dziadek. Ostatnio niby wszyscy zdrowi, ale w poniedziałek nie przychodził, we wtorek pracował od 12.00 ewidentnie na kacu. W środy zawsze mały ruch, więc snuł się po salonie, czwartki i piątki zawsze coś mu wyskakiwało. Weekendy w kratkę. W listopadzie miałem umówione trzy duże firmy, od roku pracuję nad kontraktem - floty samochodowe dla ich sprzedawców. W zasadzie wszystko było umówione. Niestety, wyskoczyly mi sprawy rodzinne, wiec jednego z prezesów umówiłem z nim. Sprzedał 3 samochody. 3 z planowanych 25. Nie wiem o czym z nim rozmawiał, ale straciłem szansę na duże pieniądze i kolejne kontrakty. Miarka się przebrała, musiałem go zwolnić. Teraz rozpowiada, że w listopadzie było tylko trzech klientów i on trzy samochody im sprzedał, a ja go wywaliłem... Eh...
MSZNTT | 82.132.213.* | 14 Grudnia, 2024 12:46
dziękuję.
dodałbym jedynie mocniejsze akcenty w mojej wersji.
;)
parsley | 185.208.152.* | 14 Grudnia, 2024 13:17
Moja wersja też brzmiała nieco inaczej, ale do wklejenia wystarczy mysz i parę kliknięć.