Na ślub mojej siostry, który odbył się w Rzymie zabrałem aparat fotograficzny. W ciągu kilku dni zdołałem zapełnić całą kartę pamięci, w większości unikalnymi, niepowtarzalnymi ujęciami/nagraniami wideo, których nie zdołał złapać nikt inny. Aparat zgubiłem na samym końcu wyprawy - po wylądowaniu w Warszawie przy samym wyjściu lub w taksówce do domu.
ieie | 89.231.99.* | 05 Września, 2011 23:23
mam nadzieje że sie znajdzie;)