Z racji "wolnego zawodu"opiekuję się w dzień 2-letnim bratankiem. Dziś mały siedział przy stole i jadł, więc na chwilę poszłam do garażu. Zostawiłam otwarte drzwi od wiatrołapu, tak żeby mieć "podsłuch". Po chwili w garażu usłyszałam okropny łomot, wyleciam, zastałam małego w łazience, który przez dwie minut zdążył zdjąć "klapę"ze spłuczki i rzucić ją na kafelki. Remont łazienki murowany. Małego dorwałam w momencie, jak uciekał z zapalniczką, która mi wypadła z kieszeni jak leciałam z garażu do łazienki. Tyle, żo młody dał radę ją odpalić, i leciał z ogniem w stronę mojego psa, starszego, ślepego goldena, który spał jak zabity u mnie na łózku. Jak tu nie kochać dzieci. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Taa i jeszcze zajęły się firanki z kuchni, kiedy pies przebiegł z płonącym ogonem, potem była straż pożarna i FBI, a bratanek skoczył z dachu do basenu gdyż miał ochotę na zupe o.O
aleosochozi | 77.253.207.* | 22 Października, 2011 22:52
Taa i jeszcze zajęły się firanki z kuchni, kiedy pies przebiegł z płonącym ogonem, potem była straż pożarna i FBI, a bratanek skoczył z dachu do basenu gdyż miał ochotę na zupe o.O
blady | 46.112.119.* | 23 Października, 2011 19:33
Czytaj ze zrozumieniem, wyraźnie napisała że do psa nie dobiegł. Widocznie nie znasz małych dzieci i nie wiesz, jakie pomysły miewają.