Historia jest długa, sięga niemal 15 lat więc radzę się przygotować. Mam czworo dzieci, trzech synów i najmłodszą córkę. Wszystkie wychowywaliśmy tak samo - w miłości, ucząc wartości rodzinnych, pomocy i wszelkich dobrych cech. We wszystkie dzieci "inwestowaliśmy"ile tylko byliśmy w stanie, w miarę naszych możliwości - kursy językowe, kluby sportowe, zajęcia plastyczne, dla córki tenis itd. Wszystkie są już dawno dorosłe, lecz historia tyczy się najmłodszego syna. Najmłodszy z chłopaków zawsze był inny, wyjątkowo samolubny, egoistyczny, zupełnie bez empatii. W szkole same dwójki i zagrożenia (nie licząc matematyki i polskiego, tu same piątki). Od małego miał zachcianki na najróżniejsze rzeczy - w wieku lat około ośmiu zażyczył sobie pianino. Odmówiliśmy, bo nie przejawiał żadnych predyspozycji muzycznych w szkole, lecz pożyczyliśmy keyboard od mojej bratanicy, na którym pograł około miesiąca. Potem były zwierzęta, te niebezpieczne - chciał pająki, węże, jaszczurki, pszczoły nawet. Kiedy odmówiliśmy (ze względu na córkę), znosił je do domu. Wciąż chciał od nas pieniądze na zachciewajki za każdym razem powtarzając z szyderczym uśmiechem "oddam wam 5x więcej"- lecz jeśli nie dostawał, kradł. Raz były to skrzypce, innego razu jakieś składniki chemiczne, zwierzęta, narzędzia... Czego nie dostał, przynosił ze szkoły. W szkole zasłynął z niezwykłej brutalności - nie raz i nie dwa przychodził z posiniaczonymi pięściami, groził mu kurator. Staraliśmy się go jakoś naprostować - proszenie, grożenie... nic nie pomagało. Odmówił pójścia do liceum, ponieważ dla niego to "strata czasu"więc poszedł do technikum mechanicznego. Kradł z warsztatów strasznie dużo rzeczy i w garażu montował najróżniejsze przedmioty, które w końcu sprzedawał na złom. Cieszyliśmy się, że może znalazł pasję w mechanice, lecz te kradzieże spowodowały nadzór kuratora i wydalenie ze szkoły... Po czym nadszedł nabór do wojska - wymigał się, parokrotnie łamiąc sobie palce! Jakoś zdał maturę zaocznie i postanowił, ku zaskoczeniu wszystkich, iść na studia. Złożyło się tak, że kilka miesięcy przed tym zmarła mi mama zostawiając mieszkanie w stolicy. Jako, że zawsze wychodziło na to, że "junior"był czarną owcą któremu najwięcej odmawialiśmy, postanowiliśmy przepisać mieszkanie na niego, żeby mógł w stolicy spokojnie studiować, tam mieszkać (ku wielkiej uciesze rodzeństwa) i pracować. Pół roku był spokój. Do momentu, kiedy pocztą nie przyszło pismo od notariusza o sprzedaży nieruchomości. Okazało się, że jak tylko uzyskał prawa do mieszkania sprzedał je za 70% ceny. Kazaliśmy mu NATYCHMIAST to odwrócić, bo inaczej go wydziedziczymy lecz on wciąż powtarzał, że odda 5x więcej. Dokładnie ten sam tekst tylu lat... Groźba przeszła w czyn, przeholował. Zabrał pieniądze z i wyjechał za granicę. Zupełnie bez wieści o nim minęło 10 lat. Już dawno zdążyliśmy się pogodzić z jego zniknięciem, może nawet stratą aż pojawił się pod naszym domem dokładnie 5 maja 2013 roku. W moje urodziny. Szok dla całej rodziny, zjawił się dokładnie o 20:00 w niedzielę, kiedy tradycyjnie robiliśmy przyjęcie urodzinowe. Przyjechał Bentley'em, w markowym garniturze. Nawet nie sam - miał kierowcę. Boże przenajświętszy, jak on wyglądał! Jak jakaś gwiazda, nawet polityk ktoś nawet powiedział "mafioso"! Spędził z nami równo dwie godziny krótko streszczając swoje całe życie - jak się okazało, był po prostu nad wyraz inteligentny, coś jak geniusz. Nie pokazywał tego po sobie, szedł po łbach do celu. potrzebne były mu tylko możliwości, a później fundusze. Po wyjeździe za granicę pieniądze z mieszkania przeznaczył na firmę motoryzacyjną (sprowadzanie aut z Niemiec itd). Po dwóch latach zmienił branżę na egzotyczne i niebezpieczne zwierzęta - pająki, węże, tygrysy, niedźwiedzie, słonie nawet. Obecnie jest udziałowcem jednej z największej sieci sklepów ze zwierzętami (również w Polsce). A rozrywkowo gra pod pseudonimem w Filharmonii Petersburskiej. Na skrzypcach i fortepianie, czego nie omieszkał nam zaprezentować. Ale przyjechał nie tylko po to - oddał nam pięciokrotność wszystkiego, co kiedykolwiek od nas dostał. Wszystkie zakupione rzeczy - telefon, komputer, książki szkolne, najróżniejsze narzędzia oraz pięciokrotną równowartość sprzedanego mieszkania (w tym uwzględnił inflację, potencjalny zarobek jaki byśmy mieli wynajmując je, eksploatację, podatki, dosłownie WSZYSTKO). Przy nas zrobił przelew na konto w wysokości ponad trzech milionów złotych, po czym odjechał. Gdzie YAFUD? Powiedział, że zabrałby nas wszystkich do siebie dając dostatnie życie, lecz nie potrafi wybaczyć nam odrzucenia i wydziedziczenia. A skoro jest wydziedziczony, teraz już za późno, już by nam zależało nie na nim, tylko na jego pieniądzach. Prosił, by już nigdy się z nim nie kontaktować ani nie szukać. W taki oto sposób straciliśmy najmłodszego syna. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Albo zwyczajnie przemycał kradzione samochody i zarobił fortunę. Wrócił, nakłamał że jest geniuszem i umie grać na skrzypcach. Całą szopkę odstawił, bo dalej lubi się znęcać nad ludźmi, a nie chce Wam pokazać swojego życia, żeby prawda nie wyszła na jaw. Tak czy siak, po co ma Was zabierać do siebie, skoro macie 3 mln na dostatnie życie w naszym pięknym kraju? Gdyby nie cała ta otoczka, byłby to dobry YAFUD. "Mój syn okradł mnie, wyjechał z kraju i dorobił się fortuny dzięki skradzionym pieniądzom. Teraz nie chce mnie znać uważa że będę go kochać za to że jest bogaty".
Albo zwyczajnie przemycał kradzione samochody i zarobił fortunę. Wrócił, nakłamał że jest geniuszem i umie grać na skrzypcach. Całą szopkę odstawił, bo dalej lubi się znęcać nad ludźmi, a nie chce Wam pokazać swojego życia, żeby prawda nie wyszła na jaw. Tak czy siak, po co ma Was zabierać do siebie, skoro macie 3 mln na dostatnie życie w naszym pięknym kraju? Gdyby nie cała ta otoczka, byłby to dobry YAFUD. "Mój syn okradł mnie, wyjechał z kraju i dorobił się fortuny dzięki skradzionym pieniądzom. Teraz nie chce mnie znać uważa że będę go kochać za to że jest bogaty".
-2
4
Muffy2000 | 83.28.213.* | 11 Września, 2013 17:06
Nie piszcie długich "Yafud'ów", bo nie chce się ich czytać. A tak po za tym to nie wierzę. :-)
Syna straciliście 10 lat temu. Teraz - tylko jego majątek. Tyle lat robił Wam pod prąd, byliście źli na niego, wydziedziczyliście... I co, mając gwarancję że od tego wszyscy staniecie się bogaczami zacisnęlibyście zęby, a nie zrobiliście tego dla syna? Czyli faktycznie, nie on, a kasa się by tu liczyła, gdyby postanowił dać Wam 2 szansę.
Jak czytam teksty typu `za długie, nie piszcie takich długich tekstów, bo nie chce się tego czytać`, to aż mnie palce świerzbią, by imbecyla zgnoić. Ale co to da - i tak analfabeta nie zrozumie... Czego was tam uczą w tych szkołach? Lektur nie macie? Nie wiem, kurva, podręczników? Teraz dostanę ostrzeżenie za `imbecyla`, bo obrażam. Nie obrażam, to jest dobre i normalne określenie na takich analfabetów!!!
Yafud spoko, ale trzy miliony to nie tak dużo, Salome - jak się rozpędzą, to w mig to rozwalą. Z kasą trzba umieć się obchodzić.
-1
10
jm | 217.67.205.* | 25 Września, 2013 15:11
Ooo to żaden yafud, pozostał samolubnym skur*ielem i takim pozostanie do końca życia.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Salome [YAFUD.pl] | 11 Września, 2013 14:23
Albo zwyczajnie przemycał kradzione samochody i zarobił fortunę. Wrócił, nakłamał że jest geniuszem i umie grać na skrzypcach. Całą szopkę odstawił, bo dalej lubi się znęcać nad ludźmi, a nie chce Wam pokazać swojego życia, żeby prawda nie wyszła na jaw. Tak czy siak, po co ma Was zabierać do siebie, skoro macie 3 mln na dostatnie życie w naszym pięknym kraju? Gdyby nie cała ta otoczka, byłby to dobry YAFUD. "Mój syn okradł mnie, wyjechał z kraju i dorobił się fortuny dzięki skradzionym pieniądzom. Teraz nie chce mnie znać uważa że będę go kochać za to że jest bogaty".