Niedawno zamieszkałem ze swoją dziewczyną i w związku z tym moja przyszła teściowa postanowiła "zamienić"córkę na pieska. Oczywiście jako przykładny przyszły-zięć na pytanie czy po niego pojadę odpowiedziałem że tak. Umówione wszystko na sobotę. Pech chciał, że w piątek byliśmy uczestnikami grubej imprezy która zakończyła się ok. 3j rano, a jechać miałem w okolicach południa. Ostatecznie wyjechałem z dziewczyną po 14j. Na termometrze 36 stopni na +, my oboje skacowani, ale cóż, to tylko niewiele ponad 40 km, damy rade..jak tylko wyjechaliśmy, gość który miał "podjechać"do umówionego wcześniej miejsca wywinął się jakimś bólem ręki i z umówionego 40 km zrobiło się ponad 80 km. Ale jak jedziemy, to dojedziemy. Gość, pomimo, że zdzwanialiśmy się po drodze dokładnie informując ile czasu zostało do przybycia - spóźnił się dość sporo (a mieszkał może 3 km od tego miejsca), a my ledwo żywi czekamy w cieniu na okropnym gorącu. W końcu przyjechał, daje nam (odpłatnie) psiaka informując, że jest nieco zmulony bo chwile wcześniej wymiotował. Biorę go na ręce a tu uderza w mój nos przeraźliwy smród. Jeszcze trzymam garde i dajemy rade. Bierzemy psa do koszyczka - jedziemy. Okna pootwierane bo śmierdzi okrutnie i nagle nasze maleństwo "pompuje"no i rzyg nr 1. Moja luba, choć skacowana strasznie sprytnie złapała całość treści żołądkowej, co by nie ubrudzić siebie i auta, ale wyraźnie nalega żebym zatrzymał auto, grożąc że i ona zwymiotuje. Na szybkiego zajeżdżam pod stację, luba wypada, rzuca koszyk z psiurkiem, orzygany ręcznik i sama w krzaczki próbuje zwrócić pozostałości poprzedniej imprezy. OK, jedziemy dalej, po 10 min drogi maleństwo znów pompuje i znów wymuszony postój na "ogarnięcie". Chciałem wyciągnąć chusteczki z auta, więc na sekundę postawiłem koszyk z pieskiem na poboczu drogi, i wtedy zmulone maleństwo wymyśliło sobie, że z koszyka wyskoczy. Skutecznie wskoczyło na skarpe pokrytą metrowymi pokrzywami i sturlało się nieco niżej. Już mi było wszystko jedno, więc wskoczyłem za psiakiem i z poparzonymi nogami kontynuujemy jazdę. Przez kolejne 10 min, bo maleństwo znów "pompuje"i kolejny rzyg i wymuszony postój. Jako że troszke ubrudziło sobie brodę, chciałem maleństwo umyć akurat przy rzeczce przy której się zatrzymałem - blisko drogi. Maleństwu się to chyba nie spodobało bo wyrwało mi się z rąk i gdzie pobiegło ? Prosto na drogę. No to ja bieg za nim, luba krzyczy, maleństwo spanikowało i zaczęło skomleć bezładnie skacząc we wszystkie możliwe strony. Złapałem i jedziemy. Po 10 min maleństwo znów pompuje, ale tym razem z racji drogi szybkiego ruchu - bez postoju wywaliliśmy pozostałości przez okno. Cali mokrzy od potu, zmęczeni, skacowani, śmierdzący psem wróciliśmy po 5 godzinach. Ładna pogoda która towarzyszyła nam przez całą drogę, z momentem przyjazdu poszła w zapomnienie i zmieniła się w ulewny deszcz i burze. Yeah - Another Fucked Up Day ! YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Najlepszy komentarz
6
1
WUKQ | 83.5.34.* | 22 Czerwca, 2016 09:02
Całość to nie YAFUD tylko głupota w czystej tego słowa postaci. Po 1 jak się jedzie następnego dnia, nieważne czy rano czy popołudniu to się nie chleje do 3 w nocy jakby się miało lat 18, tylko kulturalnie w pewnym momencie kończy. Po 2 jak kac trzyma, tzn. że alkohol jest we krwi, a organizm z nim walczy. Trzeba być kretynem by za kołkiem siadać. To, że Ty się rozwalisz mam gdzieś, ale możesz komuś potrącić córkę, syna, matkę, żonę, a uwierz mi, gdybym tym kimś był ja, to więzienie byłoby Twoim najmniejszym zmartwieniem
Wszystkie komentarze
6
1
WUKQ | 83.5.34.* | 22 Czerwca, 2016 09:02
Całość to nie YAFUD tylko głupota w czystej tego słowa postaci. Po 1 jak się jedzie następnego dnia, nieważne czy rano czy popołudniu to się nie chleje do 3 w nocy jakby się miało lat 18, tylko kulturalnie w pewnym momencie kończy. Po 2 jak kac trzyma, tzn. że alkohol jest we krwi, a organizm z nim walczy. Trzeba być kretynem by za kołkiem siadać. To, że Ty się rozwalisz mam gdzieś, ale możesz komuś potrącić córkę, syna, matkę, żonę, a uwierz mi, gdybym tym kimś był ja, to więzienie byłoby Twoim najmniejszym zmartwieniem
4
2
rqtq | 31.0.42.* | 22 Czerwca, 2016 11:45
Jesteście podludźmi. Nie siada się po pijaku za kółko. Życzę rychłej śmierci, gnojki. Mieszka się z dziewczyną jak się jest dorosłym, a nie goowniarzem.
..."Po 10 min maleństwo znów pompuje, ale tym razem z racji drogi szybkiego ruchu - bez postoju wywaliliśmy pozostałości przez okno."...
Że co proszę?
Już sobie wyobrażam zarzygany, wilgotny ręcznik wywalony przez okno, który pod wpływem pędu powietrza rozwija się w płachtę i z wdziękiem osiada na przedniej szybie samochodu jadącego za Wami. Kierowca traci panowanie nad kierownicą i dzieją się takie rzeczy, jak te pokazane w filmie "Wyspa"dzisiaj o godz. 22:29, czyli totalna jatka.
Dno i metr mułu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
WUKQ | 83.5.34.* | 22 Czerwca, 2016 09:02
Całość to nie YAFUD tylko głupota w czystej tego słowa postaci. Po 1 jak się jedzie następnego dnia, nieważne czy rano czy popołudniu to się nie chleje do 3 w nocy jakby się miało lat 18, tylko kulturalnie w pewnym momencie kończy. Po 2 jak kac trzyma, tzn. że alkohol jest we krwi, a organizm z nim walczy. Trzeba być kretynem by za kołkiem siadać. To, że Ty się rozwalisz mam gdzieś, ale możesz komuś potrącić córkę, syna, matkę, żonę, a uwierz mi, gdybym tym kimś był ja, to więzienie byłoby Twoim najmniejszym zmartwieniem