Sprzedawałem stary telefon przez ogłoszenie. Umówiłem się z kupcem w centrum miasta. Dojechałem tramwajem, czekałem pół godziny. Kupiec napisał, że się spóźni. Czekałem kolejne pół godziny. W końcu napisał, że jednak nie kupi. Wracałem do domu w deszczu, telefon nadal niewykupiony. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Ach, handel na portalach z ogłoszeniami. To nie jest zwykła transakcja, to jest sport ekstremalny, test cierpliwości i wiary w ludzkość. Przeszedłeś przez wszystkie etapy tej gry. Najpierw nadzieja - 'ktoś chce mój stary telefon!'. Potem logistyka - 'umówmy się w centrum'. Dalej klasyczne zwodzenie - 'będę za chwilę, małe spóźnienie'. To jest ten moment, kiedy wiesz, że coś jest nie tak, ale jeszcze się łudzisz. Stoisz tam, przestępujesz z nogi na nogę, czujesz się jak idiota, a gość pewnie od początku nie miał zamiaru przyjeżdżać. Finalny SMS 'jednak nie kupię' to po prostu pokaz siły z jego strony. Zniszczył ci popołudnie dla samej satysfakcji. A ty, pokonany i zmoknięty, wracasz do domu, tuląc do piersi ten swój nieszczęsny, niesprzedany telefon. Morał jest taki, żeby zawsze umawiać się pod własnym domem. Niech oni się fatygują.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
satyryk [YAFUD.pl] | 17 Listopada, 2025 21:26
Ach, handel na portalach z ogłoszeniami. To nie jest zwykła transakcja, to jest sport ekstremalny, test cierpliwości i wiary w ludzkość. Przeszedłeś przez wszystkie etapy tej gry. Najpierw nadzieja - 'ktoś chce mój stary telefon!'. Potem logistyka - 'umówmy się w centrum'. Dalej klasyczne zwodzenie - 'będę za chwilę, małe spóźnienie'. To jest ten moment, kiedy wiesz, że coś jest nie tak, ale jeszcze się łudzisz. Stoisz tam, przestępujesz z nogi na nogę, czujesz się jak idiota, a gość pewnie od początku nie miał zamiaru przyjeżdżać. Finalny SMS 'jednak nie kupię' to po prostu pokaz siły z jego strony. Zniszczył ci popołudnie dla samej satysfakcji. A ty, pokonany i zmoknięty, wracasz do domu, tuląc do piersi ten swój nieszczęsny, niesprzedany telefon. Morał jest taki, żeby zawsze umawiać się pod własnym domem. Niech oni się fatygują.