W sklepie nie ma przypadkiem monitoringu, który obejmuje również parking?
A gdzie tam, to był okoliczny spożywczak nie biedronka :(
skoro nie chce się ruszyć zacnych czterech liter nawet do okolicznego spożywczaka, to wszechświat w osobie tego buraka postanowił lekutko dać do zrozumienia, że może warto czasem odkleić się od fotela.
Tak czy owak, teraz przynajmniej na jakiś czas będziesz musiała ograniczyć wożenie się wszędzie.
(Yes, I like it, and would propose it to a majority of people, who think that legs are made just to wear pants. They generate beyond of control traffic in the cities already choked with it.)
;D
dlaczego ktokolwiek mialby nosic ciezkie zakupy obciazajac wlasny kregoslup jesli wymyslilismy juz osobiste srodki transportu? zapewne twoje najciezsze zakupy to jedno piwo, wiec latwo ci rzucac aforyzmami z rekawa. porob zakupy do domu, takie na 2-3 siaty i oczywiscie przynos wszystko per pedes. ciekawe jak szybko zaczniesz prosic o kluczyki do auta.
bo chodzę z moim facetem do sklepu na piechotę. Wielkie zakupy raz w tygodniu, w dwóch plecakach(ja i partner), nie zrobiły nam krzywdy, kręgosłupy mają się dobrze.
Natomiast jako społeczeństwo nadal nie wymyśliliśmy co zrobić z za dużą po prostu ilością aut, niesprawnym transportem w miastach. Samochód fajna rzecz, ale brak kontroli lenistwa zrobił z niego coś niefajnego. Oczywiście są kraje, w których wprowadza się rozwiązania urbanistyczne biorące pod uwagę ten problem. Polecam zapoznać się z wypowiedziami Gehla.
Lenistwo jest zjawiskiem, które najczęściej jest dobrą rzeczą, wpływającą pozytywnie na rozwój ludzkości. Lenistwo poza kontrolą - nie. Natomiast nie widzenie problemu nie sprawi że on zniknie...
czyli nie robisz codziennych zakupow w spozywczaku ale czujesz sie wladna udzielac rad jak postepowac w czasie codziennych zakupow w rzeczonym sklepie? lol. dobre. poczekaj, dam ci kilka rad jak postepowac w czasie miesiaczki, bowiem kierujac sie twoja logika - jesli ja nigdy nie przezylem miesiaczki to na pewno jestem autorytetem w temacie. haha.
ale ponownie odsyłam do Gehla.
:)
Tak na marginesie, gdzie napisałam coś o tym, że nie robię codziennych zakupów? Gdzie w ogóle coś na ich temat napisałam?;P
Generalnie zgadzam się z Cerebrumpalm, sama jeżdżę a nie chodzę do pobliskiej biedronki ponieważ to po prostu wygodne. Ale owszem myślałam jak panna z plecakiem, póki samochodu nie miałam. Jak to mówią "punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia". Po za tym nie o tym jest yafud tylko o ludziach po chamsku się zachowujących. Bo to zwyczajne chamstwo zarysować komuś samochód i odjechać sobie, zostawiając jedynie karteczkę z głupim napisem. Autorka będzie teraz musiała z własnej kieszeni wybulić na naprawę szkód spowodowanych przez jakiegoś tchórzliwego kretyna/kretynkę.
Ale panna z odp: 3, 5 i 7 postanowiła zignorować temat yafuda ale za to pokaże innym jaka to jest super bo chodzi piechotą po zakupy. Gratuluję tak trzymać, tylko po co innym dokopywać bo uważa się, że jest się takim "lepszym"?
Każdy robi zakupy w sposób jaki mu wygodnie i innym nic do tego, skoro nie robi tym krzywdy innym dookoła. Choć spodziewam się, że "lepsza"panna zaraz napisze, że przecież korki i że przecież spaliny i nie wiadomo co jeszcze. Ehh..
ma samochód na wyciągnięcie ręki(własność faceta).
I pragnę zaznaczyć, że nie chwaliłam się z początku posiadaniem plecaka, dopiero jak usłyszałam, że nie robię większych zakupów nigdy. Nie uważam się za lepszą.
Po prostu wykorzystałam sytuację(treść YAFUDa) do zwrócenia uwagi na problem, który jako urbanistka z wykształcenia, uważam za palący.
Sami sobie robimy krzywdę ignorowaniem go. Jesteśmy w smutnej czołówce europejskiej, jeśli chodzi o używanie nóg. No ale ja rozumiem, że zawsze chce się zabić posłańca...
Skoro jesteś urbanistyką z wykształcenia to zrób coś z problemem. Wymyśl rozwiązanie (zawodowo Ci za to płacą) a nie narzekaj, że ludzie używają samochodów zgodnie z ich przeznaczeniem :/.
"No ale ja rozumiem, że zawsze chce się zabić posłańca..."- teraz jesteś ta biedna ? :/
A treść yafuda nijak się ma z Twoim palącym problemem, za to porusza inny który postanowiłaś zignorować, czemu się w sumie nie dziwię bo to nie jest Twój samochód tylko faceta :).
BO KOBIETY NIE UMIEJOM PARKOWAĆ AŁT!
Teraz plecki nie bolą, ale pogadamy za parę lat;) We wszystkim trzeba mieć umiar, nawet w chodzeniu na piechotę.
zawodowo urbanistą(tylko z wykształcenia).
Poza tym, "zrób coś"- łatwo powiedzieć komuś, samemu nie robiąc nic. Przynajmniej promuję zdrowsze podejście i dbanie nie tylko o czubek własnego nosa. I najpierw wymagam od siebie. Nie tylko narzekam.
Jak mówiłam, istnieją urbanistyczne rozwiązania problemu(tęższe głowy od mojej nie tylko je wymyśliły, ale i wprowadziły w miastach takich jak Kopenhaga). Wystarczy skorzystać. I gwarantuję Ci, że nie brak możliwych rozwiązań czy dobrych(a nawet świetnych) urbanistów jest w Polsce problemem.
Znajdź mi polityka(to politycy de facto decydują o kształcie polskich miast), który odważy się choćby zaproponować ograniczenie ruchu samochodowego w centrach. Albo jakiekolwiek inne z puli działań podjętych w innych miejscach na świecie.
I proszę Cię, ogranicz to ad personam, bo to świadczy tylko o Twoich argumentach, nie o mnie.
: )
dobrze, jesli sama nie wiesz kiedy co piszesz, ze az musisz sie pytac kiedy napisalas ze nie robisz codziennych zakupow, to pomoge.
zacytuje ci twoje wlasne slowa, ale naprawde moglabys pamietac swojego poprzedniego (sic!) posta. lecimy: "bo chodzę z moim facetem do sklepu na piechotę. Wielkie zakupy raz w tygodniu, w dwóch plecakach(ja i partner)[...]". to bylo w odpowiedzi na moja sugestie zebys sama wziela sie za zakupy i zobaczyla co znaczy codzienne targanie siatek wypelnionych zarciem.
istnieje tylko jedna mozliwa interpretacja i jest ona taka ze robisz zakupy raz w tygodniu. no dobra, jest mozliwa jeszcze jedna interpretacja, mianowicie taka ze klamiesz. ale odrzucam ja.
jednakze ponownie zachecam do codziennych zakupow w spozywczaku, koniecznie z wymijaniem autka pod blokiem, mozesz sie tez zatrzymac i powiedziec wtedy sobie "ale ja jestem wspaniala ze mecze sie, podczas gdy samochod z oplaconym ubezpieczeniem moze sobie stac i rdzewiec", po czym dziarsko ruszyc dalej do klatki (zrobilem tutaj zalozenie ze w ogole posiadasz samochod).
jak sie domyslam z windy rowniez nie korzystasz?
bo mieszkam na parterze. :D
Co do rdzewienia auta, słyszałeś może o czymś takim jak garaż? :) Samochodu używamy głównie do pokonywania większych odległości, pomiędzy miastami(do pracy - transport miejski).
Nie kupuję codziennie takiej ilości produktów(jak raz na tydzień), więc faktycznie nie wiem jak to jest. Natomiast owszem, c o d z i e n n e robię w spożywczaku. Sugerowałeś, że nie wiem jak się czuje człowiek z kilkoma siatkami zakupów, dlatego opisałam jak wykonuję te większe. Ot, zwykłe nieporozumienie.
Kurczę, czuję się wypytywana. A jak Wy żyjecie? Wszędzie autem czy gdzieś na piechotę, tramwajem, rowerem? Czy tylko na świąteczny spacer od wielkiego dzwonu? Skoro nawet do pobliskiego spożywczaka, po codzienne zakupy, to już niemożliwe?;)
Uwielbiam teksty "jestem z wykształcenia ale nie pracuję w zawodzie":D. Więc ja jako wykształcony archeolog ale nie pracujący w zawodzie, poruszę problem ludzi z wykrywaczami metalu. Może być tutaj bo pewnie pod osiedlowym sklepikiem też się znajdą panowie szukający szczęścia..
Cieszymy się już jako społeczeństwo a nie jako ja sama osobiście, że promujesz i że pokazujesz innym swoim przykładem jak mamy żyć :). Proponuję jeszcze ludziom parkującym pod osiedlowymi sklepikami ulotki wkładać za
wycieraczki, poczujesz się że więcej robisz dla społeczeństwa :).
Ograniczenia w centrach dużych miast są, dotyczą jednak samochodów ciężarowych. Najlepiej zabronić ludziom dojeżdżania do pracy samochodami nie usprawniając najpierw komunikacji miejskiej. Kolejne świetne rozwiązanie. Choć nie, lepiej zrobić samochody na kartki bo jak to może być, że w gospodarstwie domowym oboje małżonków mają samochody?
oczywiscie. chodzenie jest jedna z najnudniejszych rzeczy jakie mozna robic, wiec jezeli istnieje mozliwosc ominiecia tego nudnego przekladania naprzemiennie nog, to ja zawsze ja biore. rower jest lepszy, bo mimo ze tez trzeba na zmiane nogami pracowac, to chociaz sie siedzi, no i otoczenie sie szybko zmienia. chodzenie jest nudne. i powolne.
o jakim swiatecznym spacerze mowisz? ja nie obchodze tego swieta (see what i did there?).
No widzisz w takim razie masz rację, masz garaż :D. Ja nie mam, a mamy w gospodarstwie dwa samochody (ot burżujstwo) to i wszędzie nimi jeździmy.
Nie rozumiem po jaką cholerę mam tracić czas na przesiadki i np wstawać dwie godziny wcześniej do pracy skoro mam samochód.. Może jestem jakaś dziwna ale należę do tej (chyba) większości ludzi którzy życie sobie lubią ułatwiać a nie komplikować i potem pisać jacy to oni są cool :D
ale nie jako urbanista. Bardzo chcesz mi dokopać - i tu pokuszę się o odrobinę psychologii - Aniu. (zauważ, że jednak w pierwszym komentarzu pojechałam po tej osobie, która rozwaliła Ci auto i zwiała, nazywając ją burakiem, może przeoczyłaś?)
Jak mówiłam, świetne rozwiązania istnieją i sprawdzają się(rozwój, usprawnienie komunikacji miejskiej w zamian za ograniczenie ruchu to jeden z podstawowych postulatów). U nas sprawdza się wyśmiewanie ludzi, którzy stwierdzają prosty fakt - miasta są nieprzejezdne i zakorkowane.
Nie dokopuję Ci. Prosta wymiana zdań, Ty masz swoje ja swoje, nie są one takie same :).
Tak przeoczyłam fakt, że nazwałaś owego delikwenta burakiem, pewnie dlatego że Twój pierwszy komentarz nie odnosił się do treści yafuda tylko do odpowiedzi autorki i w większości był z Twojej strony wyśmiewaniem tego, że autorka jeździ do osiedlowego sklepiku zamiast chodzić.
"Cóż,skoro nie chce się ruszyć zacnych czterech liter nawet do okolicznego spożywczaka, to wszechświat w osobie tego buraka postanowił lekutko dać do zrozumienia, że może warto czasem odkleić się od fotela."
Ton Twojej wypowiedzi spowodował moją i nie tylko moją reakcję. Jeśli coś/kogoś krytykujesz, to świadoma jesteś na pewno że pojawią się głosy za jak i przeciw.
Zgadzam się, że centra miast są zakorkowane a brak miejsc parkingowych jest naprawdę dużym problemem, tylko dlaczego ma to się odbić na ludziach chcących dojechać do pracy lub załatwić sprawy w jedyny wolny dzień? (pracodawcy niechętnie dają wolne pracownikom, a po 16 rzadko kiedy da się coś załatwić). Czasami ludzie dojeżdżają z innych miast, to mają zostawiać samochody na peryferiach i dojechać do centrum komunikacją miejską? Jak znam życie z co najmniej jedną przesiadką? Płacić za benzynę i jeszcze za bilety? Przepraszam nie widzę w tym logiki. Najpierw powinno się dostosować miasta a potem dać ludziom samochody. Jednak to bardzo utopijna wizja. Dlatego korzystam z udogodnień jakie mam. A że przyzwyczajenie robi swoje to wolę podjechać na szybko do osiedlowego niż urządzać sobie spacery. Też ze względu na oszczędność czasu.
Ale jestem pełna podziwu dla ludzi takich jak Ty czy np moja mama która nigdy prawa jazdy nie robiła, wszędzie nadal chodzi i jeździ komunikacją miejską. Też mi o to głowę suszy :).
Ależ bitwa się tutaj rozgrywa - wspaniała, po prostu.
No ale do rzeczy bo mi złota myśl ucieknie.
Jak już było pisane różni ludzie robią zakupy na różne sposobu, jedni jeżdżą samochodem, drudzy chodzą na piechotę. I co z tego? NIC - zupełnie nic. Jeśli mam ochotę to do Lidla który jest ode mnie 300m pojadę autem, bo nie będzie mi się chciało tachać tych toreb z zakupami do domu. Bo po pierwsze to głupie - od tego mam auto, po drugie zawsze jest szansa że któraś z tych super ekologicznych reklamówek urwie się po drodze i będę zbierał jogurt z ulicy. Fakt mógłbym chodzić na zakupy z plecakiem ze stelażem... nie nie sądzę...
Ale jeśli idę po dwie bułki i mleko to idę na piechotę - proste bo nie chce mi się tracić czasu na odpalanie samochodu.
Zgodzę się, że na większe zakupy do sklepu, który jest ode mnie 2km mogę jechać tramwajem (nawet jest połączenie: 500m (3 min) do przystanku + 40 minut tramwajem + 800m do sklepu (5 min - bo schody nad drogą i idzie się trochę dookoła) = 45 minut w jedną stronę - jeździliśmy jak auto było u mechanika + 4x bitel po 4zł) szkoda tylko że samochodem jadę 15 minut w obie strony...
I tutaj jest pies pogrzebany - jak masz czasu jak lodu możesz wybrać się na taką eskapadę - ale gdy po pracy wracasz do domu o 17 i jesteś bez obiadu, to nie myślisz o tym by zjeść za 2,5 godz. obiad tylko za maksymalnie godzinkę.
Bo w domu są jeszcze inne rzeczy do zrobienia...
Także pomysł z plecakiem super ale nie można mierzyć wszystkich swoją miarą.
BTW ciekawie, czy jak będziesz mieć dziecko, to też będziecie chodzić do sklepu z plecakiem (i nie mówię tu o tym który masz pod domem).
że Twoja mama pamięta czasy, gdy aut było po prostu mniej, a w mieście żyło się lepiej.
Co do miejsc parkingowych i budowaniu miasta od zera pod samochody, to polecam zapoznać się ze zrealizowaną modernistyczną koncepcją - Brasilią. Nie udało się. Nie stała się prawdziwym miastem, nie tętni życiem.
Właśnie wspominany Gehl był prekursorem badań nad tym, co się stanie jak się odbierze samochodom(osobowym) nieco miejsca, w tym miejsc parkingowych tam, gdzie jest ich przesyt. Dokładanie, poszerzanie wcale nie pomaga na dłuższą metę.
A poza tym, dlaczego miałabyś się przesiadać? Przecież docelowo komunikacja zbiorowa nie ma zostać taka, jak jest. Wcale moim zdaniem nie oszczędza się czasu, stojąc w korkach. W dodatku: im dalej jedziesz, tym więcej benzyny zużywasz, to chyba oczywiste. Jak i to, że zmiany muszą się toczyć wielotorowo. A wszystko jest powiązane, to wszystko są naczynia połączone. Chodzi tylko o wytyczenie kierunku.
w kontekście większych zakupów i wcale nie twierdzę, że tak właśnie należałoby postępować. Natomiast o wożeniu leniwym pisałam w kontekście c o d z i e n n y c h, niewielkich, w pobliskim spożywczaku.
Też mam w domu sporo do zrobienia zawsze. Tyle że ja lubię te domowe obowiązki.;)
Co do dzieci, gdybym miała pewnie też bym chodziła z nimi sporo pieszo. Ze mną mama chodziła, też mieli samochód. Wtedy się inaczej ich używało.
No i dla przykładu w takiej Kopenhadze ludzie całkiem nieźle żyją, dzieci mają, samochody też. Ale jednak trochę inaczej jest to zorganizowane. Mam nadzieję, że u nas kiedyś też będzie :)
Jeśli chodzi o tę dyskusję to widzę, że Jam łasica wyjaśnił wszystko co tacy ludzie jak ja myślą :). Tylko ja nie jestem dobra w dobieraniu odpowiednich przykładów :(.
@pewnie dlatego: parkingi mozna zrobic nawet w obecnych miastach, a zarazem np. dodac wiecej zieleni. Ale urbanisci maja swoje chore pomysly
@Panna z plecakiem: wiesz co? Lepiej doksztalc sie. Bo jak widze co urbanisci robia/robili to noz otwiera sie.
Spokojnie, zaraz się dowiemy że urbaniści robią co mogą a politycy i społeczeństwo im przeszkadza.
A z przykładu urbanistycznej fantazji: w zeszłym roku remontowali mi ulicę pod blokiem, przy ulicy było około 20 miejsc parkingowych, po remoncie zostawiono miejsc 6 a z reszty zrobiono pas zieleni między chodnikiem a ulicą, dzięki czemu parkowanie musiało się przenieść na duży skwer za blokami. Do tej pory były 2 pasy samochodów na tym skwerze, teraz są trzy. Logika jest prosta z zabetonowanych miejsc parkingowych robimy placek zieleni, przecież ludzie którzy tam do tej pory parkowali robili to tylko ze swojego widzi mi się, absolutnie nie z braku innych miejsc parkingowych.
Ale zaraz będzie, że to nie urbaniści tylko administracja osiedla.
że miasta się nie pomniejszają, wręcz przeciwnie. Powstają nowe dzielnice, nowe "sypialnie". I więcej samochodów. O ile w obrębie nowych dzielnic można myśleć o nowych drogach, o tyle im dalej w miasto, tym mniej. To raczej niezaprzeczalny fakt.
Tak że prędzej czy później, trzeba będzie zacząć coś robić w kierunku ustalenia priorytetów. Bo jak czytam takich jak furby, to wiem, że nieco edukacji nasze społeczeństwo będzie wymagało.
Przede wszystkim, są na szczęście dobre, sprawdzone, istniejące przykłady, z którymi warto się zapoznać, nim się powie: "NIE".
jak Ci architekt projektuje dom, to Ty za niego płacisz, Ty wymagasz. Tyle ma wpływu na jego kształt, ile Cię przekona.
Czy nie podaliście wymagań, ilu chcecie miejsc parkingowych? A może większość chciała pasu zieleni, Tobie się to po prostu nie podoba?
I tak moja droga, jest tak jak mówisz. Polityce i urbaniści nieraz walczą ze sobą. Tyle że politycy mają zazwyczaj w popmie ludzi i ich potrzeby, liczy się kręcenie lodów za obywatelską kasę. A urbaniści myślą właśnie o ludziach. Bo nie mają żadnego swojego ani innego poza ludzkim interesu w tym, żeby o coś walczyć.
Nikt nas o zdanie nie pytał dla Twojej szanownej wiadomości. Nie było ani zebrania w tej sprawie, ani żadnego referendum, głosowania czy czegokolwiek. jak skończyli remont to okazało się, że ludzie nie mają gdzie parkować. Więc czy to robią urbaniści czy administracja czy ktokolwiek ma innych w poważaniu.
Rozumiem, że jak urbaniści wygrają jakąś walkę z politykami i będą mogli wprowadzić swoje usprawnienia w życie to na każdym osiedlu zanim wprowadzą zmiany będą pytać mieszkańców i jeśli większość powie "NIE"to tych przeforsowanych zmian nie wprowadzicie?
A kto wybiera u Was administrację osiedla? I czy Wy(mieszkańcy) do niej nie należycie? Kogo ona reprezentuje? Dziwnie jakoś... Chyba że nie mieszkasz we własnościowym mieszkaniu.
Nadal jednak niewiedza na temat kto i dlaczego podjął takie decyzje, nie powoduje że ktoś kto wykonywał projekt, dysponował samowolką. Na czyjeś zlecenie to robił.
Wiesz co, nie jestem wróżką. Niebawem we Wrocławiu referendum na temat organizacji ruchu. Zobaczymy co obywatele powiedzą. Natomiast znów kilka faktów:
Gdańsk stał się najmniej zakorkowanym wśród (większych) miast w Polsce. Jak?
Cytat:
"Na poprawę sytuacji kierowców w Gdańsku istotny wpływ miało konsekwentne łączenie różnych form komunikacji (drogi, szyny, rowery, piesi) i współdziałanie gminy, samorządu województwa, Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad oraz inwestorów prywatnych. Nie bez znaczenia są także inwestycje we wspólne przystanki autobusowe, tramwajowe i kolejowe, budowa parkingów park&ride oraz bike&ride, dróg rowerowych czy też położenie nacisku na rozwój transportu zbiorowego i wyprowadzanie tranzytu z centrum miasta – mówi Andrzej Bojanowski, wiceprezydent Miasta Gdańska ds. polityki gospodarczej.
A wcale jeszcze nie jest tam super. Wystarczy poczytać mieszkańców Gdańska, którzy nadal na korki narzekają i się dziwią, jak można w taki razie wytrzymać w takim Wrocławiu, czy Warszawie.
Ale przynajmniej przyjęto jakiś kierunek na zmiany.
genialne. zabronic wjezdzac samochodom, o pardon "wyprowadzic tranzyt z miasta" i twierdzic ze jest to rozwiazanie eliminujace korki. like a boss! kierujac sie dokladnie ta sama logika mam niezawodny sposob na bol glowy oraz procedure medyczna ktora gwarantuje ze rak nie bedzie sie rozwijal.
a tak zupelnie przy okazji - co mi po tym ze drogi beda przejezdne jesli nie bedzie mozna po nich jezdzic?
Ja to widzę tak: Fennix nie masz racji!
Ja nie mam racji!
Nikt nie ma racji!
:)
Oczywiście, że nikt nie ma racji :) po za tym, że każdy ma swoją :D
A tak poważnie, to utopią jest myślenie, że przeciętny człowiek wybierze dojazd do pracy komunikacją miejską niż samochodem. Ponieważ nie da się usprawnić tak komunikacji miejskiej żeby czas podróży ową do pracy dorównał czasowi dojazdu samochodem. A nie przypuszczam, żeby ludzie wybrali 40 minut drogi zamiast 20.
no i czasami trzeba przewiezc cos do roboty. kompa, albo jakis duzy wydruk projektu, albo probki od klienta czy nawet po prostu projektor i tablice na spotkanie. samochodem latwiej.
albo trzeba zawiezc dzieciaka, zone i do pracy. komu sie bedzie chcialo jezdzic po calym miescie tramwajem?
ale z drugiej strony trzeba pamiec ze urbanistka przeszla pranie mozgu na studiach, wiec musi minac pare lat zanim zacznie znow dostrzegac prawdziwa rzeczywistosc.
Tak na marginesie porównywanie Kopenhagi do jakiegokolwiek miasta w Polsce to jakby porównać samolot do agrafki.
Wystarczy wejść na "google maps"i zobaczyć jak wygląda sieć dróg rowerowych w Kopenhadze a jak w całej Polsce - bez komentarza, z resztą całą Dania "pocięta"jest ścieżkami rowerowymi.
Powiem krótko w Polsce 100% miast nie jest przyjaznych dla żadnego pieszego czy rowerzysty (ani chodniki, ani przejścia podziemne, czy naziemne, a już na pewno nie komunikacja miejska - fakt zdarzają się miasta w których komunikacja działa sprawnie: Wrocław, Poznań czy nawet Warszawa ale to rzadkość)
I jeśli to się nie zmieni to ludzie nie będą rezygnować z samochodów. Poza tym wspominasz o radzie osiedla i ich możliwościach - to chyba w jakimś na prawdę małym mieście albo w jakimś nowym osiedlu zamieszkujesz.
W rzeczywistości rady osiedli, miast w nosie mają jakiekolwiek normy w stosunku do zabudowy - przykład Fennix doskonale to obrazuje, z resztą w moim mieście w marcu na placyku posadzili rabatkę z kwiatków (ok. 20m kwadratowych!) tylko po to by w lipcu przyjechały buldożery i zaczęły "modernizować"ten placyk bo będzie rondo - ja się pytam czy o tym nikt nie wiedział, czy wiedział ale i tak dał komuś zarobić?
Albo w głosowaniu wybrano w mojej dzielnicy ustawienie siłowni "pod chmurką"zamiast naprawy chodnika po którym nie da się chodzić :) a co niech młodzież ma - spoko rozumiem ważne są miejsca gdzie młodzież może spędzić i ich powinno być jak najwięcej czas ale chodnik też powinien mieć swoje miejsce. Bo mi to wygląda na takie podejście jak w Kabarecie Moralnego Niepokoju - Wizyta księdza: "Brudne ale jeszcze można chodzić."
A wracając do meritum - rozumiem, że lubisz spędzać czas na chodzeniu na zakupy na piechotę. To Twój wybór i go szanuję.
Jednak ja wolę na zakupy pojechać samochodem i zrobić to szybko, a jak wrócę do domu mam czas by pojechać sobie na rowerach do parku, pójść na spacer albo nad jeziorko, albo zwyczajnie posiedzieć sobie w domu i oglądnąć jakiś film.
Takie są moje sposoby na relaks :)
Ja, jak zawsze, mam popcorn. Ktoś reflektuje? Mimowszystko?
Dodam jeszcze, że nawet jeśli było jakieś głosowanie w sprawie: parking czy pas zieleni? (mogło być, mogłam kartkę przeoczyć lub ktoś "dowcipny"mógł ją zerwać) to nie przypuszczam żeby posiadacze samochodów głosowali za likwidacją parkingu. Co najwyżej całe starsze towarzystwo osiedla mogło głosować za kilkoma metrami kwadratowymi trawy (na które wyprowadzają swoje psy po których nie sprzątają).
Z jednej strony niby ok bo wypowiedziała się cała społeczność, z drugiej strony czemu głos w sprawie parkingu zabierają ludzie bez samochodów? Chyba ludzie głosujący za likwidacją owego zdawali sobie sprawę, że posiadacze aut którzy do tej pory parkowali na zlikwidowanym parkingu będą musieli zaparkować gdzie indziej. Chyba, że naiwnie myśleli, że owi użytkownicy po prostu samochody sprzedadzą.
Ogólnie nasuwa mi się jedno podsumowanie: zawsze będą istnieli ludzie tacy jak ja - ci którzy nie chcą nic z tym zrobić, wybierają własną wygodę- więc ci źli :). Oraz tacy którzy bardzo chcą coś zrobić ale nie mogą bo- istnieją ludzie tacy jak ja :). I w ten sposób nie robiąc nic są tymi dobrymi- bo chcą coś zrobić ale nie mogą :).
Ja chętnie. Choć ostatnio mam coraz mniej czasu by tu zaglądać :)
Ja też może się załapię darmowe żarcie, ale nie chce mi się czytać. Może ktoś streścić?
@A ja tylko dodam na koniec:
Sa miejsca gdzie mozna zrobic
- parking podziemny.
- parking podziemny/nadziemny i na powierzchni cos zielonego,
Sa miejsca, ktore powinny zostac zniszczone, bo sa niebezpieczne dla ludzi.
Ale zaden urbanista nie ruszy dupy.
@cerebrumpalm: i bedziesz zapierniczal do biedry na obrzeze albo narzekal na CO2:D:
@cerebrumpalm: a kto dostarczy zarelko do Twojej biedronki? Stado Fiatow 126p?:)
"Samochód nie rdzewieje, mam garaż". Buhaha! ;) Autko rdzewieje od samego braku eksploatacji, nie wiem czemu jakiś garaż ma temu zapobiec. Ty myślisz, że rdza występuje jedynie od wody? Możesz trzymać je nawet i w swoim mieszkanku na parterze, auto i tak się zużyje bardziej niż jakby było eksploatowane.
Jezu niektórzy to mają spinę od prostego stwierdzenia faktu że w Polsce jest do doopy pod względem komunikacji, korasy, smród, brud albo ewentualnie smród, brud i przesiadki w autobusach, o braku ścieżek rowerowych czy przepuszczaniu pieszych nie wspominam.
I te argumenty z doopy o kurzeniu się samochodów, jakby w innych krajach gdzie nie traci się tyle czasu na stanie w korkach a transport miejski ma osobne jezdnie, rdzewiały samochody, dostawczaki nie miały wjazdu do miasta a gołębie srały specjalnie pieszym w odwecie na głowę. No to jest dopiero śmieszne.
Dorzucę swoje trzy grosze.
Należę do tej części społeczeństwa, która, o ile może, chodzi piechotą albo porusza się komunikacją miejską. Do auta wsiadam tylko gdy jadę poza miasto, muszę się gdzieś szybko dostać albo mam jakiś większy ładunek do przetransportowania (co zdarza się między innymi w przypadku większych zakupów). I o ile myślę, że byłoby miło, gdyby ludzie przesiedli się z aut do autobusów i tramwajów albo na rowery, to wiem, że nikomu nie mogę niczego narzucać.
Teksty w stylu "dobrze ci tak, bo po co jeździsz autem do okolicznego spożywczaka"uważam za irytujące. Autorka nie naruszyła prawa, nikogo nie skrzywdziła - dlaczego więc należała jej się nauczka? Ma samochód, więc ma prawo nim jeździć, gdzie chce, o ile trzyma się przepisów i nie stwarza zagrożenia. Jeśli stwierdzi, że korki stały się zbyt nieznośne, zawsze może przestać jeździć. I żaden światły urbanista nie ma prawa rozkazywać jej, co ma robić. Po to mamy te resztki wolności, żeby móc samodzielnie decydować, jak gdzie się chcemy dostać.
tekst Cię zirytował, ale w sumie wcale nie brzmiał "dobrze ci tak". Może trochę, ale żartobliwie i jednak z zaznaczeniem, że chamskie było zachowanie sprawcy. I nie było nic o tym, że "się należało". "I like it"dotyczyło konieczności ograniczenia jeżdżenia wszędzie, nie samego rozwalenia samochodu.
Nieco muszę zaoponować, bo ani nie rozkazuję, ani prawa nie odbieram. A kwestia wolności? Tak wiem, że jest u nas tą drażliwą. Natomiast jak się nad tym zastanowić, co nieczęsto się nam pewnie zdarza tak statystycznie, to my decydujemy o tym jak zorganizowane będą i komu przyjazne nasze miasta. Tyle że jako jeden z bardziej zapracowanych narodów, niezbyt mamy na to czas. Jak choćby na to by kontrolować na co właściwie i jak zamierza wydać pieniądze rada osiedla(której się w dodatku za te decyzje lub za egzekwowanie decyzji mieszkańców płaci).
Ogólnie to mało czasu mamy, po co je tracić na korki? Te naprawdę da się zniwelować. Jednak na to, że ludzie sami je ograniczą, bez zapewnienia im alternatywnych możliwości transportu, nie ma co liczyć. Teraz decydują się na nie ludzie których nie stać na utrzymanie samochodu, albo "dziwacy"jak Ty i ja.
"Cóż skoro nie chce się ruszyć zacnych czterech liter nawet do okolicznego spożywczaka, to wszechświat w osobie tego buraka postanowił lekutko dać do zrozumienia, że może warto czasem odkleić się od fotela.
Tak czy owak, teraz przynajmniej na jakiś czas będziesz musiała ograniczyć wożenie się wszędzie."
Mnie też to brzmiało właśnie jak "dobrze Ci tak"dlatego wtrąciłam się do dyskusji :). Chyba musisz popracować nad "żartobliwym tonem":).
Niestety większość Twoich wpisów jest w tonie "ja wiem lepiej, ja się znam, ja chcę zmienić świat na lepsze ale przez takich jak wy nie mogę".
"poza tym"i odnośnie ostatniego akapitu- pełna zgoda, dokładnie tak :).
Co do rad osiedli, cóż no nie można ich zupełnie nie kontrolować. Albo inaczej: jeśli tej kontroli nie ma, to wiadomo że będzie niezadowolenie... To co piszesz o chodniku jest bulwersujące.
A mogę się odwdzięczyć?;)
Ty dla mnie nie masz za grosz pokory, całkowicie roszczeniową postawę i brak zainteresowania tym co i jak się dzieje - wręcz księżniczkowe podejście. Raz kategorycznie stwierdzasz że ktoś sam podjął decyzję, innym razem przyznajesz że mogłaś nie zauważyć ogłoszenia o głosowaniu.
Ale w sumie dobrze, świat jest różnorodny, i nie wszyscy muszą się lubić. :P
Raz: umiem się przyznać do błędu skoro piszę, że mogłam przeoczyć :).
Dwa: nie widziałam żadnej karki a czytam wszystkie stąd moje przypuszczenie, że ktoś ją zwyczajnie zdjął zanim udało mi się ją zobaczyć. Więc wg mnie żadnego głosowania nie było bo o nim nie wiedziałam. To dość proste :).
Trzy: w którym miejscu moje podejście jest roszczeniowe?
już Ci to wytłumaczę.
Dość proste jest wydedukowanie, że niczym się nie interesujesz, prace na dotychczasowym parkingu trwają w najlepsze, a Tobie nie przyjdzie do głowy dowiedzieć się o co chodzi. A potem zgrzytanie zębów, bo jak to?
To mówi sporo.
Najgorsze jest obwinianie wszystkich dookoła. Porównaj swoją postawę z Łasicą, który ma prawo narzekać. Ty chcesz mieć po swojemu, bez żadnego kontaktu z realiami. A jak coś jest nie tak, to najlepiej obwinić byle kogo, kto się nawinie. Urbaniści i ich fantastyczne wizje? A może starsze osoby? Przecież skoro nie korzystają z parkingu(wg Ciebie) to i decydować o zagospodarowaniu terenu osiedla(na które co z tego że utrzymanie łożą) nie mają prawa. Co pierwsze przyjdzie do głowy. Zero refleksji. Zero poczucia wpływu nawet na najbliższe otoczenie, społeczność. Tylko oczekiwania. :)
Rozumiem, powinnam była się przykuć do pobliskiego drzewa na znak protestu :).
Rozumiem też, że masz za dużo wolnego czasu i latasz do administracji co chwila bo coś Ci nie pasuje :). Skoro ktoś podjął taką decyzję (jakkolwiek nielogiczna wg mnie ona by nie była) została ona podjęta i nie mogę nic z tym zrobić. Chyba że tracić czas na bezsensowne pisma do administracji :).
Rozumiem, że to moja wina że ktoś zrywa kartki z klatek :). Dziwne bo w sprawie segregowania śmieci była wrzucana ankieta do skrzynek i dzięki temu nikt nie przeoczył tej ważnej kwestii.
Nigdzie nie napisałam, że nie mają prawa tylko wg mnie nie powinni i że doskonale wiedzieli jakie będą tego konsekwencje.
Ja wiem, że czegoś trzeba się przyczepić i skoro ja się czepiam urbanistów i starszych ludzi to Ty będziesz czepiała się mnie, za to że piszę jak jest i przytaczam przykłady z własnego otoczenia. Rozumiem, że interpretujesz je pod siebie :).
ale ja się tylko odwdzięczyłam, skoro już mowa o czepianiu się kogoś. Też mam prawo interpretować ton, tak jak Ty.
Nie pisałam, że Twoja wina iż ktoś coś zrywa. Nawet nie piszę, że było głosowanie(skąd miałabym to wiedzieć? za to na Twoim miejscu bym się dowiedziała już do tej pory). Tylko że nie zainteresowałaś się tematem gdy zobaczyłaś że coś się dzieje na parkingu. A jak na koniec(!) się okazało, że Ci efekt nie pasuje, to każdy jest winny. Nie ten, to inny. :) A przecież nadal nie masz pojęcia co się wydarzyło. No boskie. :D
Ponad to również jeśli nie zauważyłaś przyznałam Ci rację, że jest to duży problem w miastach. Niestety na tę chwilę nie widzę rozwiązania. Bo wg mnie rozwiązaniem nie jest "kazanie"ludziom przesiąść się na komunikację miejską.
Może w przyszłości będzie to możliwe. W tej chwili w Łodzi nie życzę nikomu poruszania się komunikacją miejską, ze względu na wszystkie remonty związane z budową trasy W-Z, która mam nadzieję była dobrym pomysłem i odkorkuje centrum Łodzi. Na razie słysząc relację znajomych to mi ręce opadają. Kumpela o godzinie 21 kończy pracę dojazd do domu zajmuje jej 2 godziny (!). Fakt pracuje daleko od domu ale to już jest lekka przesada. Nie ma optymalnego połączenia, z jednego środka przesiadając się na drugi nie zawsze zdąży (bo jeden się spóźni, drugi przyjedzie za wcześnie). Gdy pytam się znajomych czy przynajmniej klimatyzacja działa w autobusach to zabijają mnie śmiechem dodając, że czasami to i ogrzewanie włączają latem. To jak ludzie mają nie korzystać z samochodów? Przyjemniej jest już postać w korku z klimatyzacją..
Dużo ulic już zostało wyremontowanych, powstały pasy specjalnie dla komunikacji miejskiej. Coś się dzieje, coś idzie na plus. Daleka droga jeszcze ..
Tylko jaki sens jest w denerwowaniu się zaistniałą sytuacją, której już się nie zmieni :).
Również dodam, że pisałam w tonacji "przypuszczenia"że tak mogło to wyglądać :).
Pewnie że byloby fajnie jakby samochodów jeździlo mniej ale musialaby być najpierw jakaś alternatywa jak transport miejski czy rowery. Nw jak u was ale w moim mieście ścieżek rowerowych malo a tramwaje i autobusy wiecznie zapchane (plus można tam spotkać bardzo dziwnych ludzi). O ile taki wypad na zakupy samochodem to nic dziwnego to jak slysze że ktoś jedzie samochodem do urzędu oddalonego 15 min spaceru, nieco mnie to bawi. Ja np pomykam wszędzie tramwajami lub pieszo bo na samochód mnie nie stać :P
Ehkm, jako autorka yafuda chciałabym powiedzieć, że był to sklep do którego pojechałam po drodze, wracając z pracy. Fakt faktem jest blisko mojego domu, czyli jakieś 10-15 minut, ale nie uważam by jakakolwiek racjonalnie myśląca osoba podjechała pod blok, zostawiła tam samochód, wróciła do sklepu i podreptała w drugą stronę. Był po drodze, to się zatrzymałam, po cóż z tego robić aferę?
że po to się produkuję, żeby zasygnalizować, iż istnieją rozwiązania. Może zainteresować tym jakie, np. Ciebie?
Oczywiście, że przyjemniej jest postać w korku, jeśli się ma klimatyzację. Dlatego mnie wcale a wcale nie dziwi, że ludzie wybierają samochód! Natomiast cieszę się za to, gdy tego nie robią.
Czy robiliby to tak samo chętnie gdyby mieli alternatywę w postaci nie stojącego w korku autobusu z klimą?
To co piszesz o komunikacji, to jeden z podstawowych problemów do rozwiązania. Ale przyznaj, czy zagłosowałabyś za nową trasą dla samochodów, czy dla komunikacji miejskiej z równoczesnym podwyższeniem komfortu w niej, zwiększeniu ilości i ulepszeniu połączeń(przez wydłużenie tras) i obniżeniu cen biletów?
Żeby się coś naprawdę zmieniło, potrzeba odważnych decyzji. Warszawa jest drugim najbardziej zakorkowanym miastem w Europie(masakra!).
hasło: "pro test gdzie utkniemy w korku"(nie mogę podać linku)
Może i nie znam sytuacji w Łodzi, ale wiem że statystyki nie są zbyt optymistyczne. Polecam hasło "deloitte ranking korków Polska"
Jak pisałam, w Gdańsku udało się osiągnąć jakiś widoczny rezultat.
Na marginesie, jest tam też wspomniane o paradoksie Braessa, polecam zapoznać się z tą ciekawostką wszystkim podważającym logikę ograniczania gdzieniegdzie ruchu samochodowego.
razie nie denerwuj się :)
A skoro jednak Ci przeszkadza efekt i raczej trudno Ci się z nim pogodzić, to może warto się właśnie trochę denerwować, może z tego jakiś zmiany będą?
widzisz, to się porobiło. No nic, czasem się zrobi tu dyskusja nie do końca na temat. Niekiedy autor się w ogóle nie odezwie, burza przejdzie i pójdzie a nikt się nie dowie jak to było naprawdę. Ale wymiana zdań zawsze jest coś warta(chyba).
Ja natomiast:
przepraszam Cię za błędną insynuację. !!!
Oczywiście każdy zdrowo myślący człowiek zagłosuje za drugą opcją. Wiesz ile książek bym nadrobiła gdybym mogła spokojnie dojeżdżać w komforcie w różne miejsca autobusami i tramwajami? Jeśli tylko droga do pracy czy urzędu zajmowała by mi 5-10 minut dłużej niż samochodem to ok. W tej chwili jednak komunikacja miejska jest dla mnie nieprzyjemną stratą czasu. Choć parkowanie w centrum miasta jest stresujące jak nie wiem co i pasjami tego nienawidzę.
Po zakupy nadal jeździła bym samochodem bo wolę robić większe zakupy i jest mi po prostu łatwiej. Ale jak czegoś zapomnę czy mam kaprys na jedną rzecz z osiedlowego to też idę. Jeszcze mam nogi i jeszcze umiem ich używać (wbrew pozorom);).
A co do sprawy osiedlowego parkingu (której się uczepiłaś;)) był to tylko przykład nielogiczności niektórych decyzji i nieważne już kogo: administracji, rady osiedla czy innego czorta :). Ja i tak zawsze stawiam samochód na dużym skwerku bo z parkingu przy ulicy mi kiedyś samochód uprowadzili :P
się, że tak odpowiesz. Co za optymistyczne w mojej ocenie zakończenie. Strasznie mi poprawiłaś humor, nawet nie wiesz jak, dziękuję za to :). Serio piszę, żeby nie było.
A w dodatku docelowo komunikacja miejska miałaby być szybsza, więc Twoja droga do pracy kosztem mniejszej mobilności(nagła zmiana decyzji o celu podróży itp.) miałaby być krótsza.
Ja obecnie tak mam - pojazd ma osobną jezdnię.
Co do większych zakupów, jasne. A przecież nie lata się po nie co chwilę, robi się raz na kilka dni.
A co do osiedla, życzę szczerze i w dobrej wierze byście się dorobili lepszej administracji(lepiej informującej), wystarczającej ilości miejsc parkingowych i jako bonusu: nabrania zwyczaju przez wszystkich sprzątania po naszych czworonożnych ulubieńcach.
Ciesze się i ja :). Jak to mówią nie ważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy;).
Na koniec jeszcze powiem, że prawko mam od lat 14, samochodem jeżdżę od 5, zaczęłam z przymusu ponieważ pracowałam daleko i droga była uciążliwa i długa. A przyzwyczajenie zrobiło swoje i teraz jednak bez samochodu nie wyobrażam sobie jak by to było. Mam nadzieję, że sytuacja ulegnie zmianie i kiedyś będę mogła częściej korzystać z szybkiej i przyjemnej komunikacji, wykorzystując ten czas na książki a nie na przeklinanie innych uczestników ruchu drogowego (serio tak trudno korzystać z migaczy? :D) :).
Dzięki :).
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Yasiek_N [YAFUD.pl] | 27 Sierpnia, 2015 07:30
W sklepie nie ma przypadkiem monitoringu, który obejmuje również parking?
Cóż, | 193.59.74.* | 27 Sierpnia, 2015 09:37
skoro nie chce się ruszyć zacnych czterech liter nawet do okolicznego spożywczaka, to wszechświat w osobie tego buraka postanowił lekutko dać do zrozumienia, że może warto czasem odkleić się od fotela.
Tak czy owak, teraz przynajmniej na jakiś czas będziesz musiała ograniczyć wożenie się wszędzie.
(Yes, I like it, and would propose it to a majority of people, who think that legs are made just to wear pants. They generate beyond of control traffic in the cities already choked with it.)
;D