Cóż, zdarzają się kobiety uczuciowe inaczej.
Boże, współczuje, i śmierci kolegi i tego, że masz taką matkę, trzymaj się, Yafudowicze są z Tobą!
Nie chcę być mało empatyczny, ale z yafuda jasno wynika, że twoi rodzice nawet nie wiedzą, kto jest ojcem twojego dziecka. Niech mnie przysłowiowy chu* strzeli, jeśli to jest normalna sytuacja i matka nie ma prawa się czepiać. Wiadomo, że sposób i chwila trafione jak kulą w płot, no ale cóż.
Jedyne co wynika z Yafuda to to, że matka autorki stwierdziła, że ojcem dziecka jest pracownik. Prosze, zrób przysługę światu i przestań wyciągać wnioski z rękawa, to osobom w Twoim otoczeniu będzie lepiej żyło, bo właśnie udało Ci się dokonać takiego samego przeskoku logicznego jak matka autorki.
Wafel no to teraz sobie pomyśl skoro matka stwierdziła że ojcem dziecka był pracownik to znaczy że rodzice nie wiedzieli a przynajmniej matka kto nim jest więc czego tu nie rozumieć?.
Ludzie bez przesady. Prawdopodobnie znali ojca dziecka, tylko widząć reakcję córki na śmierć kolegi z pracy zaczęli wątpić w jego ojcostwo stąd takie wnioski matki.
Autorko, skoro twoja matka jest upośledzona psychicznie, żeby mieszać z błotem córkę w 6 miesiącu ciąży (niezależnie czy zna ojca dziecka czy nie) to dla bezpieczeństwa własnego i dziecka do szczęśliwego rozwiązania raczej unikałabym kontaktu. Problemy wcześniaków są ogromne. Po co się narażać. Toksycznych ludzi trzeba unikać.
Jeśli mieszkasz sama a nie z rodzicami, utrzymujesz się sama to gówno im do tego czyje to dziecko.
Jeśli do mnie ktoś wyskoczyłby z takimi tekstami przez pół roku nie odbieram nawet telefonu. W przypadku nieprzewidzianych odwiedzin stoją pod bramą aż im zbrzydnie i sobie idą. Pewne granice trzeba rodzicom czy też innym ludziom stawiać bo inaczej wlazą na głowe i przeżyją życie za ciebie, nie koniecznie tak jak ty byś tego chciała.
Jeśli zarabia na siebie i dziecko matka nie ma prawa się czepiać. Jako osoba pełnoletnia ma prawo zdecydować się na samotne macierzyństwo i nie pytać czy szanownej mamusi się to podoba. Mamusia nie musi znać ojca dziecka jeśli córka sobie tego nie życzy. W którym z kodeksów jest napisane że musi? Są kobiety które odczuwają potrzebę macierzyństwa a nie konieczność posiadania partnera. Dlaczego im tego bronić? Bo sąsiadki będą mamusi dokuczać? Dajcie spokój. Nie każdej kobiecie potrzeny jest facet.
Poza ty myślę że wyciągneliście zbyt pochopne wnioski co do tożsamości ojca tak jak i wspomniana matka.
To, ze ty miałaś jakieś problemy z rodzicami i z tego wynikają twoje wyraźne uprzedzenia i tzw. ból dupy, to jeszcze nie znaczy, ze wszyscy mają tak poje*ane relacje z rodzicami, jak ty. Każdy normalny człowiek ze zdrowymi stosunkami z rodzicami normalnie z nimi rozmawia, zwłaszcza o tak ważnej sprawie, jak fakt, że zostaną dziadkami. "Jestem dorosła i gówno was obchodzi z kim mam dziecko, a tak w ogóle to wypier*alać". Zastanawiam się czy ty w ogóle jesteś dorosłą osobą o patologicznych relacjach z rodzicami, czy po prostu durną nastolatką, która myśli, ze jest dorosła i dlatego wypisuje takie pierdoły typowe dla zbuntowanej małolaty. Zapewne to ostatnie.
Jedno czy drugie, nie mierz wszystkich swoją żałosną miarką, zdecydowana większość z nas utrzymuje normalne, zdrowe kontakty z rodzicami i sytuacja z yafuda bynajmniej nie jest normalna.
Zupełnie nie zrozumiałeś przekazu mojej wypowiedzi, ale to nie mój problem.
Jeśli wyzywanie dorosłych dzieci przez rodziców nazywasz zdrową sytuacją i normalnymi relacjami w rodzinie to gratuluję zdrowych relacji i szacunku we wzajemnym traktowaniu. Z wnuka jak najbardziej powinni się cieszyć a nie wyzywać jego matkę (ona nie ma 14 lat a nawet w tedy nie powinni tak postąpić). Jeśli już mieli wątpliwości co do ojcostwa to nie tak powinna wyglądać taka rozmowa.
No klękajcie narody jeśli ktokolwiek decydowałby o mojej dzietności czy życiu rodzinnym kiedy sama się utrzymuję i ponoszę konsekwencję swych czynów. To jest dopiero patologia.
Jak chcesz tworzyć własną rodzinę (mąż żona dzieci) żyjąć wiecznie pod dyktando mamusi i tatusia w imię dobrych relacji. Współczuję twojemu partnerowi z całego serca. W mojej rodzinie ani rodzice ani teściowie nie mają nic do powiedzenia w naszych wewnętrznyc domowych sprawach. Jeśli im się coś nie podoba wiedzą że i tak nic nie wskórają jeśli z mężem postanowimy inaczej.
Najwyraźniej sam/sama masz ból dupy, ale to też mnie nie obchodzi. Pewnie mama i tata utrzymują i tańczymy jak zagrają bo nie mamy gdzie mieszkać. Takie życie pod dyktando mamy i taty poniekąd jest wygodne, ale mimo to SMUTNE.
Tylko że ona nie napisała że "wszyscy mają tak poje*ane relacje z rodzicami". Wydaje mi się że Cię trochę poniosło. Poza tym toksyczni rodzice to nie jest wcale rzadkie zjawisko.
Jestem od dawna dorosła, nie było patologii w rodzinie, chętnie mówiłam rodzicom o sukcesach, porażki ukrywałam i robię to nadal. Czasem łatwiej się zwierzyć komuś obcemu niż rodzinie.
A ja myślę tak:
1. Rodzice znają ojca dziecka
2. Matka ubzdurała sobie, że znany im ojciec dziecka nim nie jest a córka się puściła z kolegą z pracy na co dowodem wg niej jest okazanie głębokiego smutku wynikającego ze śmierci tego kolegi.
3. Autorka albo bardzo lubiła tego kolegę albo tak po prostu zadziałały jej ciążowe hormony
Brawo Ty. Dokładnie oto mi chodziło. Autorka miała po prostu ludzki odruch a matka ubzdurała sobie do tego całą ideologię. Krzywdząć tym okrutnie swoją córkę. Nie na tym polega rodzicielstwo, żeby palić na stosie jak inkwizycja, zwłaszcza bez dowodów na podstawie swoich domniemań.
Dziewczyna równie dobrze może być mężatką i przyszła do matki w odwiedziny, dostała telefon, matce się ubzdurał firmowy romans i poszła po bandzie. Moim zdaniem najprędzej tak było.
Czuje się doceniona :D
I Twoje teorie też są słuszne
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
??????? | 155.133.99.* | 29 Listopada, 2015 10:34
Autorko, skoro twoja matka jest upośledzona psychicznie, żeby mieszać z błotem córkę w 6 miesiącu ciąży (niezależnie czy zna ojca dziecka czy nie) to dla bezpieczeństwa własnego i dziecka do szczęśliwego rozwiązania raczej unikałabym kontaktu. Problemy wcześniaków są ogromne. Po co się narażać. Toksycznych ludzi trzeba unikać.
Jeśli mieszkasz sama a nie z rodzicami, utrzymujesz się sama to gówno im do tego czyje to dziecko.
Jeśli do mnie ktoś wyskoczyłby z takimi tekstami przez pół roku nie odbieram nawet telefonu. W przypadku nieprzewidzianych odwiedzin stoją pod bramą aż im zbrzydnie i sobie idą. Pewne granice trzeba rodzicom czy też innym ludziom stawiać bo inaczej wlazą na głowe i przeżyją życie za ciebie, nie koniecznie tak jak ty byś tego chciała.