Atak kamieni nerkowych - brzmi jak słaby film grozy
Yafud to to ze maz poleciał i zostawił Cie sama w bolu. Dobrze ze jesteście po słowie. Bo moze znalazł by sobie nowa na wakacjach.
To bardzo duże poświęcenie z twojej strony. Nie każdy by się na to zdobył. Sama nie wiem, czy nie oczekiwałabym, żeby rodzina była ze mną w tej no dość podbramkowej sytuacji. Bądź co bądź ślubowaliście sobie "na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie".
Może mnie zminusujecie, jednak rozumiem w pełni zachowanie męża.
Ja wiem, że wsparcie od rodziny jest bardzo ważne, jednak postawcie się na miejscu tej rodziny, kiedy wszyscy oczekujecie na ten wyjazd i nagle wychodzi taka sytuacja. Nie dość, że bardzo długo zbierali, to jeszcze te dzieci, które się pewnie nastawiły, szczęśliwe na wyjazd opowiedziały także wszystkim swoim znajomym. Jakby żona zabroniła jechać mężowi czy coś, uważałabym to trochę jednak za egoistyczne w pewnym stopniu, bo mimo, że kamienie nerkowe są poważne, to w tych czasach nie jest to jakieś większe zagrożenie dla życia, a kazać teraz całej swojej rodzinie zostać uważam za niepotrzebne. Oczywiście, że "w zdrowiu i chorobie"i byłoby to szlachetne ze strony męża jakby został, jednak nie są oni tylko w dwójkę, dzieci też miały jechać, po prostu trochę realizmu.
Jednakże tobie autorko życzę jak najszybszego powrotu do zdrowia i obyś jeszcze niejedne cudowne wakacje spędziła z rodziną !
Przecież nie wiemy, co myślał mąż. Może bardzo, bardzo chciał zostać z żoną, ale z drugiej strony równie bardzo nie chciał zawieść dzieci? A żona sama przecież uznała, że dzieci ważniejsze... To nie mógł być przyjemny wybór i nie życzę nikomu, żeby taki mu się trafił, ale może jednak warto samemu postawić się w takiej sytuacji zanim zacznie się krytykować.
Autorko - tylko nie kiś tego w sobie i zamiast frustracji, powiedz mężowi po powrocie, żeby jakoś ci to wynagrodził. Niech cię zabierze na romantyczny weekendowy wypad (choćby i pod namiot, jak z pieniędzmi krucho) i zatrze niemiłe wspomnienia.
@autorko: wracaj do zdrowia.
Życzę Ci zdrowia i gratuluję odważnej decyzji.
Po słowie nie jestem ale mój partner nigdy by mnie nie zostawił w bolu i w szpitalu samej. Zeby lecieć na wakacje z dziećmi. Dzieci tez napewno nie sa jakies tępe nie zależnie od wieku. I dało by rade wyjaśnić sytuacje.
ale przeciez nie kazdy jest sadystka, tak jak ty. wiekszosc ludzi nie wymaga zeby cierpieli inni.
Współczucia. Przynajmniej dzieci będą szczęśliwe, że wyjechały na wakacje.
Jasne. Ty jak widac masz zero współczucia. Ja swojego tez bym nie zostawiła samego w szpitalu. Jak tu sie bawic jak najbliższa osoba cierpi?
Egoista jestes.
Sadyzm bo jakies durne wakacje przepadną? Czy dlatego ze allinclusive i niezle chlanie by Cie ominęło. Widzę ze pryjorytety masz jak należy.
sadyzm, bo oczekujesz cierpienia innych i jeszcze uwazasz to za naturalna rzecz. wiec powiedzialbym: sadyzm wrodzony.
Miałaś kiedyś kontakt z dziećmi? Wyjazd był planowany, dzieci się nastawy i jak się im to obiecało wypadałoby to dac.
Aż się zarejestrowałem, żeby odpisać :-) Jesteś "kobieto"strasznie tępą, roszczeniową, egoistyczną osobą, która na sto procent nie ma dzieci (tak trzymaj!) i nie ma najmniejszego pojęcia o tym jak dzieci "funkcjonują". Liczy się dla ciebie tylko jedno - ty. Żałosne...
Bardziej pasuje mi tu określenie: totalny egoizm :-)
Gdybym ja był w sytuacji autorki nie zastanawiałbym się ani przez chwilę. Powiedziałbym: Macie lecieć i dobrze się bawić. Pogadamy przez skype, opowiecie mi co porabiacie. Mną się nie przejmujcie, dam radę, to tylko kilka dni w szpitalu :-) Z uśmiechem, nie wywołując w nikim poczucia winy, bo TAK SIĘ TO ROBI! Bez użalania się nad sobą, zazdroszczenia, że oni lecą, a ja nie. Sorry, ale wymaganie od kogoś, by zrezygnował z super wakacji po to, by na chwilę codziennie wpaść do mnie do szpitala i ze smutną winą "łączyć się ze mną w bólu"jest mega egoistyczne i po prostu żałosne. Strata kasy, słońca, zabawy. W imię czego? Miłości??? Kto tak myśli ten g... wie o miłości. Tyle w temacie. Użalajcie się dalej nad sobą :-)
Też nie rozumiem zostawania na siłę przy chorym. Dostało mi się niedawno za to, że zamiast do mamy do szpitala pojechałam do lekarza 100 km dalej (musiałam, a uznałam, że lepiej wyjechać wtedy, kiedy mama ma zapewnioną opiekę niż zostawiać ją samą). I jeszcze gorzej za to, że kiedy rok temu mama wylądowała na SORze, nie czekałam na miejscu na informacje. Bez pieniędzy na bilet do domu, bez śniadania, zależna od sąsiada, który nas podwiózł. Moim obowiązkiem według niektórych było siedzieć w poczekalni, choć na nic się tam nie mogłam przydać, a w rejestracji mieli mój numer w razie potrzeby.
W sytuacji autorki wręcz zabroniłabym rezygnować z wakacji, tylko poprosiłabym o zapas książek, krzyżowek i długopisów. I o masę zdjęć po powrocie.
Też nie wyobrażam sobie w takiej sytuacji zmuszać rodziny, do zostania ze mną. Wysłałabym na siłę i nie mieliby wyjścia :D
Jeśli miałabym iść z chłopakiem na imprezę, czy jechać na weekend na działkę, a coś by mi się stało, to oczekiwałabym, że jednak zostanie ze mną, ale w takiej sytuacji nigdy :)
Brak wakacji to jeszcze nie cierpienie.
Tu bym polemizował. Mija jakiś okres czasu i po prostu muszę odpocząć od pracy, chociażby przez kilka dni, żeby nie zwariować.
Wież mi, przy tym bólu wszystkie filmy grozy wysiadaja....
Po ile Wy macie lat? Fajnie ze jakies zas*ane wakacje sa ważniejsze od Waszych bliskich. "Luna"matka Cie w bolu rodziła a Ty tylko o śniadaniu? Co Wy wszyscy po 16lat macie? Jakies głupi kawał piachu i woda bez limitu ważniejszy od rodziny. Gratuluje! Bawcie sie dobrze. Oby Wam nigdy sie szpital nieprzydazyl. Dajcie znac czy rodzina sie na Was nie wypięła.
PS mam dzieci. To kwestia tego jakie pryjorytety im wpoisz. Wiedza ze jeśli siła wyższa to siła wyższa i ze nadrobimy pozniej. Piasek i słońce 2tyg pozniej nadal tam bedą
straszliwy egozim, typowy raczej dla plci brzydkiej. jestes pewna ze nie bylas kiedys mezczyzna?
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
a | 155.133.99.* | 01 Sierpnia, 2016 21:50
To bardzo duże poświęcenie z twojej strony. Nie każdy by się na to zdobył. Sama nie wiem, czy nie oczekiwałabym, żeby rodzina była ze mną w tej no dość podbramkowej sytuacji. Bądź co bądź ślubowaliście sobie "na dobre i na złe, w zdrowiu i w chorobie".