Źle się odżywiają to potem nie myślą logicznie.
Musiala być na prawde atrakcyjna i sie niezle tentegowac. Rozumiem, szanuje
Żenada. I ta panna i facet. Na gównie zbudowany związek to i jak gówno się rozleciał, proste.
Dobra męska decyzja.
Nie chcę bronić świrniętej baby, bo krzyczenie z powodu myszy jest dziwne. Ale w weganiźmie może chodzić o to, że uprawa roślin na pasze dla zwierząt przyczynia się do globalnego ocieplenia. Nie musi jej być żal zwierząt.
A uprawa roślin na paszę dla ludzi już się nie przyczynia? Serio pytam, bo pierwszy raz słyszę tę teorię.
Ludzie wycinają lasy deszczowe żeby hodować soję. Więc to dość naciągany argument... Z drugiej strony niech sobie każdy je co chce i argumentować tego nie musi.
Hmmm, soja to raczej pasza wegetarian, może nawet podstawowa, z tego co widzę na półkach sklepowych.
No właśnie.
Popatrzcie sobie ile potrzeba paszy i wody (!) do hodowlli zwierząt na mięso, a ile paszy bezpośrednio dla ludzi. Lasy wycinane są również pod hodowle zwierząt. Jeśli przeszkadza ci ze wycinane są lasy do hodowli soi dla ludzi, to pomysł, ze parokrotnie więcej do hodowli roślin dla zwierzat wielokrotnie od ludzi większych. Heh. Internetowi specjaliści bez wiedzy o żadnych danych.
Chyba raczej chodzi o to, ze bydło hodowane na mięso puszcza gazy, które sie przyczyniają do globalnego ocieplenia? Plus hodowla bydła jest bardziej surowcochłonna. Niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę.
I to wszystko wina myszy..
To nie dziewczyna jest tutaj winna, tylko Autor, już tłumaczę dlaczego:
1) dziewczyna była nachalna - jasne, to wkurza i rację ma chłopak.
2) pomimo tego, że niby ją "kochał", choć moim zdaniem nie, mysz była jedynie pretekstem, aby odszedł winę zwalając na dziewczynę.
Panika - jeżeli ktoś cierpi na fobię, to choćby mówić do tej osoby najbardziej logiczne argumenty, nie zadziałają one, bo nie mogą. To normalna i naturalna reakcja. Ja np. bardzo boję się pająków, jako dziecko było to mega silne, czym byłam starsza, tym mniejszy cyrk robiłam, a obecnie z małymi sobie radzę, choć ani jednemu nie podaruję życia. Ma pecha, wszedł na mój święty antypająkowy teren. Wiem, że pająki są bardzo pożyteczne, rozumiem, że mają prawo do życia... dopóki nie wlezą na mój teren, wtedy tracą wszelkie prawa do istnienia, bo włącza mi się arachnofobia i psychopatyczna chęć mordu.
Reasumując: dziewczyna może kochać zwierzęta na co dzień, może uważać, że myszy mają prawo do życia, dopóki taka mysz nie zechce jej pożreć, nie ważne jak malutka by była. Fobia tak działa, człowiek nie może myśleć i chce tylko zamordować to, czego się boi.
Niekoniecznie. Ludzie jedzą o wiele mniej niż zwierzęta hodowlane. Szacuje się, że 70% pół w UE służy uprawie roślin pod hodowlę zwierząt... a nie do bezpośredniej produkcji żywności dla człowieka
Nie, soja to główna pasza zwierząt. Szacuje się, że 97% soi na stołach Europejczyków to ta, która poszła na paszę dla zwierząt, które zjadamy.
Wegetarianie i weganie to zaledwie 3% tego rynku
Wegetarianie nawet starają się unikać soi. Wystarczy dobrze się przyjrzeć półce wege w sklepie. Większość produktów nie zawiera soi.
No i większość osób wege to raczej samemu gotuje lub ociera się o freeweganizm.
Przyczynia. Tylko że jedząc mięso zjadasz o wiele więcej pokarmu roślinnego (względem przyjmowanych kcal) niż gdybyś to robił jedząc bezpośrednio rośliny. Hodowla zwierząt jest bardzo zasobożerna. Przez to brakuje również ziemi pod uprawę, gdyby każdy na świecie chciał się odżywiać tak jak ludzie na zachodzie, to nie byłoby w ogóle to fizyczne możliwe. A przez to że jest dążenie w tym kierunku zaczynamy zbliżać się do zapaści. Jedząc mięso przyczyniasz się do zwiększania problemu głodu na świecie bo upraszczając, obecnie produkujemy tyle kalorii że można by wyżywić spokojnie 11 miliardów ludzi, ale że względu na to że dużą część z nich zjadają zwierzęta hodowlane to te kalorie się marnują. I nie chodzi o to żebyśmy przechodzili wszyscy nagle na weganizm, ale jak każdy ograniczy z pożytkiem dla swojego zdrowia konsumpcję produktów odzwierzęcych do 2, 3x w tygodniu, to będzie nieporównywalnie lepiej. Zwłaszcza wołowiny dla której zużywa się 160x więcej zasobów niż dla kalorii roślinnych. Ja to wszystko upraszczam bo muszę w komentarzu ale jest mnóstwo artykułów z rzetelnymi źródłami gdzie polecam się upewnić. Ten problem generalnie się napędza jak błędne koło bo im bardziej zasilamy zmianę klimatu tym trudnej będzie wyprodukować jedzenie (brak terenów, warunków i wody) i tym większe będziemy mieć problemy społeczne (migracja, wojny o zasoby).
Nie jest tak. Polecam stronę nauka o klimacie. Jest tam to opisane w mitach.
Kolego ile % ludzi jest wege? A teraz powiedz, ile ton soi i jest produkowane na świecie? Polecam się tego dowiedzieć na stronie ourworldindata.org/soy
I policzyć ile kg dziennie musiałby zjeść wegetarianin żeby Twój chłopski rozum miał rację.
A jak już przekonasz się że gówno wiesz to przeczytaj cały artykuł, to może będziesz mądrzejszy.
Z każdym innym tematem na który masz zero wiedzy polecam zrobić tak samo - przeczytać coś zanim się wypowiesz, bo wstyd.
Jestem pod wrażeniem, kulturalne, merytoryczne komentarze w odpowiedzi. Fajnie. No może poza jednym wsiowym głupkiem, ale taki zawsze musi się trafić. Nie zapowietrz się "kolego":-).
Jak to krzyczenie z powodu gryzonia który defacto jest pasożytem i roznosi mnóstwo chorób min liszaje, świerzb itp jest dziwne?
Dokładnie soję a poza tym pozyskują tłuszcz palmowy który jest silnie rakotwórczy i przyczynia się do miażdżycy, ale to nie przeszkadza producentom jedzenia pchać go do różnych produktów.
Chyba w Afryce. W Polsce trend jest odwrotny. Jest coraz mniej gospodarstw trudniących się hodowlą zwierzęca, dlatego że ceny mięsa w skupię są poniżej progu opłacalności. A to oznacza że musisz mieć 3000 świń i to szybko rosnących żeby wyjść w miarę na plus. W efekcie mięso jest niepełnowartościowe. Reszta argumentów jest tak głupia że przytaczanie ich uwłacza ludzkiej mądrości.
Ale ty wiesz o tym że ziemia jest ekosystemem zamkniętym i woda nie ucieka w przestrzeń kosmiczną? Więc jakieś teksty o braku wody są nielogiczne.
Po pierwsze, dziewczyna mogła przejść na weganizm z powodów ekologicznych lub społecznych (głód na świecie). Pomyśl o tym w ten sposób: jest sobie żywe stworzenie, które zjada pokarm. Z tego pokarmu ma energię. Część energii wydaje na podtrzymanie funkcji organizmu: oddychanie, trawienie, poruszanie się, takie tam. Na to, żeby urosnąć (zwiększanie rozmiarów przy dorastaniu, wytworzenie tkanki tłuszczowej lub mięśniowej) lub "wyprodukować"coś (jaja, mleko itd.) pozostaje tylko część tej energii. Zagadka: jak łatwiej (i wykorzystując mniej powierzchni, nawozów, energii na obsługę maszyn, takie tam) wykarmić ludzkość na świecie: karmiąc ich roślinami, czy karmiąc roślinami zwierzęta, które potem zjedzą ludzie?
Po drugie, dziewczyna mogła po prostu uznać, że pokarmy roślinne są bezpieczniejsze. Tak, są często pryskane różnymi środkami, ale zwierzęta hodowlane z kolei są często standardowo karmione antybiotykami i/lub hormonami przyspieszającymi wzrost.
Po trzecie, nawet jeśli dziewczyną kierowały uczucia w stronę zwierząt, to niekoniecznie musi to być niechęć do ich ZABIJANIA, może chodzić o silną niechęć do TRZYMANIA PRZY ŻYCIU zwierząt hodowlanych w warunkach, do których najlepiej pasuje określenie "nieustanne tortury"przez nawet kilka lat. Poczytajcie sobie, w jakich warunkach żyją kury w chowie klatkowym. Śmiem twierdzić, że śmierć to najlepsze, co zdarza im się w życiu. Ja sama wsuwam mięso i jajka od wiejskich kur, taki czy inny produkt odzwierzęcy mam w prawie każdym posiłku, noszę ubrania ze skóry, zabiłabym mysz, która pląta się po moim mieszkaniu czy garażu, niszcząc sprzęty i potencjalnie roznosząc szkodliwe drobnoustroje, ale na myśl, że miałabym zjeść jedzenie z jajkiem z chowu klatkowego lub choćby ugotować dla kogoś, robi mi się zwyczajnie niedobrze. I wcale nie dlatego, że żywe stworzenie tam umiera, tylko przez to, jak wcześniej żyje.
I po czwarte, nie dowiemy się zapewne, jakie pobudki miała ta dziewczyna. Sam autor nie wydaje się wiedzieć. Osoba, którą rzekomo kochał podjęła jakiś wybór, niewątpliwie trudny (wegańska dieta wyklucza mnóstwo składników, więc żeby mieć zapewnione wszystkie potrzebne wartości odżywcze i nie zwariować z monotonii smakowej trzeba się natrudzić, pewnie też kosztowo wychodzi nieco gorzej). Co na to autor? Ano nic. Określenia "truła, że to najgorsze zło tego świata"(znaczy się, powtarzała w kółko tę dokładnie frazę, czy może próbowała przedstawić jakieś racje, a autor nie jest w stanie nam ich przytoczyć, bo wpuszczał jednym uchem a drugim wypuszczał?) i "nie dałem się zmanipulować"raczej nie wskazują na osobę otwartą i szukającą jakichś kompromisów.
Czy dziewczyna była nawiedzoną weganką, czy w miarę rozsądną osobą, której włączyła się jakaś silna fobia na widok myszy nie umiem stwierdzić na podstawie tekstu. To by się nadawało do ocenienia po jej reakcji na próbę znalezienia choćby maleńkiego kompromisu, ale nie wygląda, jakby autor podjął choćby jakiś cień wysiłku, żeby dojść do porozumienia. Jeśli chodziło o względy ekologiczne, mógłby przejrzeć listę produktów o wysokim śladzie węglowym i zastanowić się, czy coś może bezboleśnie ograniczyć (np. "kawa i herbata są dla mnie równie smaczne, ale jakoś z przyzwyczajenia częściej piję kawę, spróbuję kupować więcej herbaty"). Jeśli o pozostałe dwie pobudki, to zaproponować, że się doedukuje i będzie kupował mięso/nabiał/jajka lepszej jakości i z lepszych źródeł - na zdrowie by mu to wyszło. Lub przynajmniej poszukałby jakichś opracowań naukowych i spróbował podjąć dyskusję. A on, wg tekstu, kończy dwuletni związek, bo jego dziewczyna namawia go na niejedzenie mięsa, a spanikowała na widok myszy. Czy ktoś, kto faktycznie kocha (...)
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Jagienka [YAFUD.pl] | 22 Marca, 2021 23:54
Źle się odżywiają to potem nie myślą logicznie.