Powodzenia w znalezieniu mruczka. :
A może nie ukradli, tylko przestraszony zwiał gdzieś i wróci?
Przecież rozwiązanie zagadki jest proste. Zrobił to ktoś kto was dobrze zna i nienawidzi. Nie dla zysku a dla zrobienia wam przykrości skrzywdzenia was
A może ktoś miał już powyżej uszu miauczenia starego schorowanego kota?
A może wiedział jak strasznie go traktujecie i go uratował przed wami? Widzisz.... Powodów może być multum
A może kot się przestraszyl i uciekł? U nas była w kamienicy sytuacja że cały korytarz był w gęsty dymie. Wezwaliśmy straż pożarna. Mieszkania gdzie nikt nie otwierał otwierali łomem żeby sprawdzić gdzie się pali. Z niektórych wychodziły zwierzęta, psy, koty. Myślicie że ktoś się tym wtedy przejmował? Niektóre zwierzaki sama zgarnialam z powrotem do mieszkan z których wyszly. Strazcy musieli działać szybko, szukali gdzie się pali, bo z zewnątrz w oknach nic nie było widać. Później się okazało że jeden komin był nieszczelny i wywaliło dym na klatkę przez kratkę wentylacyjna, która jest na ostatnim piętrze. Sąsiadka po powrocie z pracy nie znalazła już swojego kota. Może wy też mieliście takie wlasnie "włamanie". Popytajcie sąsiadów.
Do proponowanych wyjaśnień dodam, że ktoś mógł zrozumieć, że macie bardzo drogiego - w sensie materialnym - kota więc go Wam ukradł. Od czasów komedii "Skarb"nic się nie zmieniło.
Historia baaardzo stara, z początku lat 70-tych. Pochodząca z podszczecińskiej wioski dziewczyna uczyła się w Szczecinie. Uległa wypadkowi - uderzył ja samochód i femura uległa wieloodłamkowemu złamaniu. Lekarze zastosowali technikę zespolenia kości prętem. Po kilku miesiącach dziewczyna poszła na wiejską zabawę - nastoletniej panience "wypadało"być nawet jeżeli nie tańczyła. Kiedy wyszła się przewietrzyć została napadnięta. Poczuła, że ktoś ściąga jej spodnie i przeszył ją ból kaleczonego nożem ciała. Udało się jej wrzasnąć więc natychmiast przybiegła pomoc. Napastników szybko złapano. Pytani odpowiedzieli, że słyszeli, że dziewczyna ma w nodze "bardzo drogi pręt". Uznali, że można by go wydobyć i sprzedać. Komu by go sprzedali, nie wiedzieli. Podobnie, jak ile by dostali za to pieniędzy i co by kupili. Na to wyobraźni im zabrakło.
Kot mógł spłoszyć włamywaczy po czym sam, przestraszony, zwiał.
I zamiast się cieszyć, że nie zginęło nic cennego tylko jakiś sierściuch, jeszcze narzekacie?
Brzmi jakby wam samozwańczy obrońcy zwierząt do chaty wjechali, bo przecież kitku taki biedny, pewnie się znęcacie...
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Lehu | 89.64.37.* | 19 Listopada, 2021 00:06
A może nie ukradli, tylko przestraszony zwiał gdzieś i wróci?