A wpraszasz się do niego bo?
Że CO ZROBI? Halo? Czy jest tu jakaś korekta???
Może po prostu on ma lepsze warunki mieszkaniowe...
Na pewno po 3 latach związku zamieszkanie razem ma sens. To i tak późno. Ja się do swojego chłopa wprowadziłam po 3 miesiącach, choć przyznam że istotnym czynnikiem było to, że mieszkanie z moją matką było nieznośne xd
Mieszkanie razem najprawdopodobniej zmniejszyłoby koszty życia, i byłoby kolejnym krokiem na drodze do założenia rodziny. W sumie tylko w ten sposób para dowiedziałaby się, czy nadaje się do mieszkania razem - czy ten związek ma rację bytu, czy jednak ciągnięcie go dalej jest stratą czasu. Cóż, postawa faceta zdradza raczej, że jest stratą czasu.
Autorka nic nie napisała, że chciałaby zakładać rodzinę. Prześmieszni są ludzie, którzy chcą uszczęśliwiać wszystkich na siłę własnymi celami życiowymi, takimi jak małżeństwo, czy bachory i nie potrafią pojąć, że nie każdy chce od życia tego samego.
Ale to Ty dzwonisz.
Jak sfustrowanym i narzucającym trzeba być, by wyrzucić z siebie coś takie tylko dlatego, że ktoś dosłownie wspomniał o takiej możliwości w długiej liście zalet mieszkania razem?
Jak czytam takie yafudy to zastanawiam sie czy niektorzy w ogole rozmawiaja ze soba w zwiazku, czy po prostu spotykaja sie na randke, zra, albo ogladaja film, bzykaja sie (lub nie) i sie rozchodza.
Nie chodzi mi o to, ze po 3 latach jedyna sluszna droga to wspolne zamieszkanie, bo niech sobie ludzie zyja jak chca. Ale 3 lata to wystarczajaco duzo, zeby dowiedziec sie jak zwiazek widzi druga osoba i jaki ma do niego st*osunek.
no bez jaj. St*osunek to brzydkie slowo. A fe zboczuszku yafudzie. Jest tyle innych stosu*nkow niz se*ksualny...
Z jednej strony masz rację. Z drugiej strony: jeśli facet przez trzy lata sam nie zaproponował wspólnego mieszkania: to nie trzeba pytać, jaki ma na ten temat pogląd...
Nie byłbym taki pewny. To oczywiście nie jest normalne, ale pewnie znajdzie się wielu, którzy chcieliby, ale boją się. Bo na przykład mają niskie poczucie własnej wartości i boją się, że jak będą chcieli więcej, to im dziewczyna zwieje. Albo mają słabe warunki mieszkaniowe i uważają, że kto by chciał tam mieszkać. Albo na przykład każde ma swoją pracę z innej strony miasta i dlatego domniemują, że spotkają się z odmową. Możliwych sytuacji jest mnóstwo.
Taka pierwsza rzecz, która rzuciła mi się w oczy: wyraz 'zbyje' to jakiś potworek. Jeśli chcesz już używać wyrazów tego typu, użyj formy 'zbedzie', choć jest rzadko używana.
Wpis mówi też o tym, że to Ty zapraszasz go do siebie. Ty proponujesz, Poza tym używasz formy 'zamieszkać ze mną', czyli 'zapraszać do siebie'. Gdybyś powiedziała do psa 'zamieszkaj ze mną', nie znaczy, że chcesz mieszkać z nim w budzie, prawda? A jeśli macie mieszkać u Ciebie, nie będziesz miała do pracy dalej, poza tym to może być wyraz troski o Ciebie, o jakiej nie pomyślałaś. Faceci troszczą się o swoje kobiety w różny sposób.
Mi też to tak zabrzmiało, że autorka zaprasza faceta do siebie, a nie wciska się jemu na chatę. Dlatego, zdziwiona, sprawdziła ten argument faceta, bo wydawało jej się, że mieszka bardzo blisko i co to w ogóle ma do rzeczy.
Rzuć go! Nie jest Ciebie wart! Ufarbuj włosy na niebiesko i zapnij kolczyk na nosie - bądź wolna!
Każdy ma swoje strachy. Ktoś kto boi się małżeństwa wszędzie widzi zagrożenie małżeństwem. W sumie mój też się bał, a teraz mówi że w sumie to za późno założyliśmy rodzinę. Bo on w sumie od początku wiedział że to ja.
No ja odczytałam to że ona chce żeby zamieszkali u niej lub coś wynajeli. Gdyby chciała zamieszkać u niego to raczej użyła by słów "zamieszkam u ciebie"albo "wprowadzę się do ciebie"
Poważna jesteś? Jeśli para ma mieszkać razem i jedno z nich ma lepsze warunki życiowe to oczywistym jest, że zamieszkają u tej osoby. Trudno o coś bardziej logicznego
Hahaha Dzięki Twojemu komentarzowi dowiedziałam się, że całe życie źle odmieniałam słowo "zbyć".xD dziękuję xd
Taaak... Bo temu kto ma lepiej te warunki z nieba spadły...
Zwykle wśród młodych związków to właściwie tak. A co? Ty się będziesz kazała spłacać ewentualnemu partnerowi? Fajny związek.
Zacznijmy od tego ze nikt nie bedzie korzystał z nieswoich wiktuarzy nie wnosząc w nie nic od siebie.
I nie - jeśli razem to w czymś naszym a nie w moim ani tym bardziej twoim
Aha, czyli sprzedacie albo wynajmiecie 2 mieszkania i znajdziecie jedno wspólne żeby czasem nie dać ukochanemu nieco więcej od siebie? Ach ta miłość...
... a później zdziwienie, że faceci myślą, że baby są zimne, wyrachowane, samolubne i się łaszą głównie na grubość portfela.
on nie musi zarabiać więcej ale ma dawać minimum połowę i UJ.
ciekawe, że w drugą stronę to tak nie działa.
Ja jestem kobietą i zupełnie tak nie uważam więc Twój argument jest inwalidą. Sugeruję przestać myśleć o kobietach jak o organiźmie ze świadomością roju a zacząć jak o ludziach. Wtedy wyjdzie, że jedni są chciwi, inni nie, jedni są głupi, inni nie. Krótko mówiąc wyjdzie oczywistość, którą niektórym przesłania śmieszna walka płci.
A ja uważam, że ludzie, którzy od takim wyznaniem widzą jedynie względy finansowe. Czy to oszczędność czy problemy z podziałem majątku, nie powinni wchodzić w związki. Oczywiście, że trzeba w jakimś stopniu myśleć o pieniądzach, ale rany, tylko o tym?
ale mnie właśnie o to samo chodzi.
skomentowałem Twoją odpowiedź odnośnie podejścia wentylki.
to przez takie jak ona często się tworzą stereotypy.
sama zresztą też ich nie uniknęłaś opisując na mój wpis.
poparłem Cię ale wyszłaś z założenia, że jestem w opozycji bo jestem facetem.
rozumiem zażenowanie bo mam tak samo.
ale nie rozumiem Twojego zdziwienia.
teraz wszystko się kręci wokół kasy.
można mieć duszę romantyczną w dzisiejszych czasach ale społeczeństwo zawsze uzna to za słabość a nie zaletę.
i wiesz, każdy się kocha i szanuje dopóki nie przyjdzie do podziału własności.
w takich przypadkach nawet bliźniaki jedno-jajowe potrafią sobie skakać do gardeł.
na takich ogłupiałych ludzi niestety teraz jest popyt. i to już nawet nie ważne czy ma wszystko i chce więcej, czy nie ma nic i walczy o przetrwanie.
priorytety od dawna tarzają się razem z gòwnem w wychodku.
pozostaje tylko mieć nadzieję, że jeszcze nie wszyscy są straceni.
Hmm po części masz rację. Ale zareagowałam stereotypowo nie dlatego, że jesteś facetem, tylko że względu na Twoje wcześniejsze wypowiedzi;)
XD
Może zacznijmy od tego:
Skąd w ogóle pomysł, że polepszy warunki mieszkaniowe przeprowadzając się do niego?
Jeśli np. obydwoje mieszkają w nie dużych kawalerkach, tylko on w ociupinkę większej, to przeprowadzką pogorszy swoje warunki (ale to będzie cena za mieszkanie razem).
A co do tego "zamieszkać razem ze mną";
Wy (nawet nie chce mi się wymieniać numerów komentarzy) normalni jesteście?
Wyraźnie jest napisane "rozważałam różne opcje".
Czyli pytanie nawet nie mogło odnosić się w żaden sposób do kwestii "kto do kogo się przeprowadza", tylko "czy W OGÓLE chcesz ze mną mieszkać".
A dopiero po usłyszeniu odpowiedzi na to, zaczęła mu wymieniać opcje, jak wynajęcie nowego razem, przeprowadzka do jednego z ich dotychczasowych itd.
Po drugie - oczywiście w samym pytaniu nie ma absolutnie niczego, co by wskazywało, w którą stronę byłaby przeprowadzka. Pytanie nie brzmiało "czy chcesz się do mnie przeprowadzić". "Czy chcesz mieszkać ze mną"może oczywiście w pewnym kontekście (którego tu nie było) zostać zrozumiane jako synonim przeprowadzki do pytającego, ale samo w sobie to wyłącznie pytanie, z jaką osobą, a nie gdzie.
Skoro pytanym był on, to w pytaniu z oczywistych względów musi wystąpić ona.
Mój komentarz wyżej, ludzie boją się stracić to co mają najcenniejsze. Ci którzy maja tylko pieniądze boją się stracić pieniądze. Ci którzy oprócz pieniędzy mają świetny charakter chcą po prostu kogoś kto będzie ich wzmacniał, a nie dołował.
Nic nowego. A że większość internetowych inceli nie ma nic do zaoferowania poza niewielkimi zarobkami to wyzywa wszystkie kobiety od napalonych na jego kasę.
Tia sprawa willi bliźniaków w Zakopanem...
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
PVWT | 94.246.180.* | 07 Czerwca, 2022 18:28
Ja jestem kobietą i zupełnie tak nie uważam więc Twój argument jest inwalidą. Sugeruję przestać myśleć o kobietach jak o organiźmie ze świadomością roju a zacząć jak o ludziach. Wtedy wyjdzie, że jedni są chciwi, inni nie, jedni są głupi, inni nie. Krótko mówiąc wyjdzie oczywistość, którą niektórym przesłania śmieszna walka płci.