Typ powinien spieprzać od typiary z takimi ultimatami. Co zmienia papierek? Komuś wybija z głowy rozstania?
Poza tym co to za stwierdzenie, że albo mieszkamy razem i ślub, albo spadaj na drzewo? Poniżej jest tylko chwytanie faceta na dziecko.
Co mają symbolizować lochy?
No nie? Jakieś dopowiadanie sobie, bo akurat zrobił to w lochach, a nie na wieży, gdzie pierścionek mógłby się sturlać i spaść. Choć może wziąłby to sobie jako zły omen i sam by spieprzył daleko od niej?
Co jest złego w tych oświadczynach?
Byłeś kiedyś na wieży zamkowej? :D
A niby czemu? Dała mu wybór. Jej priorytetem jest założenie rodziny i wspólne życie, jeśli mu nie pasuje i woli żyć bez zobowiązań to mógł odejść i nie marnować jej czasu. Jak to niby się ma do łapania faceta na dziecko?
Nie rozumiesz, ludzie bedacy razem kilka lat, chca planowac razem przyszlosc, wspolne zycie po prsotu. To jest normalne. Dlatego kobeity tak naciskaja na slub, bo jest to jakas delkaracja ze strony mezczyzna, ze chce z ta kobieta byc. Bez wzgledu na plec, jak ktos nie chce sie deklarowac, to niech spada na drzewo, jak nie wie czego chce i marnuje tylko czas tej drugiej osobie, a nie ten kto deklaracji wymaga.
Biznes. W ten sposób za darmo nie odejdzie.
Pytanie czy oni wcześniej o tym wszystkim rozmawiali czy kobieta dusiła to w sobie nic mu wcześniej nie mówiąc a potem postawiła mu ultimatum. Jeśli rozmawiali a on nie chciał a pod wpływem ultimatum się do tego "zmusił"to nie rokuje to dobrze na przyszłość
Nie do końca rozumiem. Jak ktoś ma takie ciśnienie, to czemu nie może się oświadczyć po prostu?
No a korzystanie z jej ciała i wszystkie inne benefity są w porządku? Co za pokolenie wyrośniętych dzieciorów, które nie potrafi wziąć odpowiedzialności za siebie i założyć rodziny tylko będzie łazić na wymęczenie, aż w końcu ona się wiedzy i albo Pogoni w jedną app PHP w drugą stronę. Zero męskości.
No wiesz jeśli związek trwa od lat powiedzmy 3-5, no to chyba to jest wystarczająca ilość czasu żeby zorientować się czy ten związek rokuje czy nie. Czy chce czy nie.
Nie mówię tutaj o koleżeństwie gimnazjalno-licealnym co niektórzy tutaj Szumnie nazywają związkiem.
Rozumiem, że ona chciała przejść do następnego etapu, jednak zastanawia mnie jedno... te zaręczyny są wymuszone, więc jak bardzo trwałe będzie to małżeństwo? No i nie wiem co mają lochy do złych zaręczyn. Naprawdę, widziałam np. na vinted mnóstwo tematów typu: facet źle mi się oświadczył i nie było jak bym chciała. Jeżeli komukolwiek to przeszkadza, to małżeństwo moim zdaniem szybko się rozpadnie. Jest jeszcze jedna kwestia, tego typu laski uważają,, że ślub to wyłącznie ich dzień i wszystko ma być tak jak chcą one, przecież pan młody się nie liczy :D
Oj tam, różnie może być. Może związek mu pasuje, ale uważa, że papier mu nie potrzebny a wydawanie grubej forsy na imprezkę jest głupie. No a księżniczka się uparła, no bo jak inaczej postrzegać kogoś, komu oświadczyny w zamku nie pasują? Co miał chłop dla księżniczki zrobić, żeby raczyła mu rączkę oddać?
Ja mogłabym się oświadczyć.
Ale mój kolo powiedział z pod tym względem jest tradycjonalista i on woli się oświadczyć.
Poza tym wtedy on wybiera termin c'nie? ;)
PVWT - a czemu miało by mnie nie być? Praktycznie przy każdym odrestaurowanym zamku, dbają o to, by była wieża widokowa. Najczęściej prowadzą na nią spiralne schody - łatwo sobie wyobrazić, jak pierścionek turla się po nich na samo dno.
Eli - kiedyś zdarzyło mi się trafić na półkę z książkami planerki ślubów. Pierwsza lepsza książka - mnóstwo rad, pomysłów, innych takich - spoko. No i były też zdjęcia... tylko i wyłącznie panien młodych. Więc nie dziwi mnie przeświadczenie, że "ślub i wesele jest (dla) panny młodej", skoro nawet rynek na to naciska :D
Jak to co miał zrobić? Zabrać do 5 gwiazdkowego hotelu, do najdroższego apartamentu, zabrać na kolację za minimum 500 zł i tam oświadczyć się z pierścieniem za minimum 5 tysięcy a i to będzie wersja bieda. Oczywiście za wszystko płaci on.
To jest tak podłe i egoistyczne, że nawet nie umiem tego nazwać. Tak jak nie mogę ogarnąć jak można puszczać na weselach "windą do nieba"- fajnie, pośpiewam sobie jak robię sobie z faceta bankomat bo kocham innego i to jest hit weselny bo "już jej niosą suknię z welonem". Głowa mała.
Po twoich wpisach jakbym słyszała jedną moja bliską osobę, nigdy nie wyszła za mąż więc musi obrzydzić ten fakt wszystkim dookoła. Po latach potrafiła wytknąć mi co jej nie pasowało w moim ślubie i weselu. Każde wesele to dla niej mordega nie do udźwignięcia.
Tak btw rozmawiałam z wspólnikiem i kiedyś powiedział mi taką rzecz, że z grubsza faceci wiedzą czy chcą być z tą dziewczyną czy nie, tylko boją się oświadczyć, albo ciągną temat w nieskończoność bo a nuż trafi się młodsza, przystępniejszą, a może nawet przejedziesz na drapanym całe życie. Więc jak zachęty nie działają to wręcz postawienie sprawy na ostrzu noża jest nawet wskazane. Wtedy gość szybko się orientuje że koniec z dziecinadą i trzeba się wziąć za dorosłe życie.
Poza tym facet nie rozumie delikatnych sugestii i wskazówek. Po prostu trzeba powiedzieć jasno o swoich oczekiwaniach bo chłop po prostu się nie domyśli że ty chcesz czegoś innego niż on. No i muszę powiedzieć że ma rację, ja mam dość analityczny umysł i nie wymyślam rzeczy co on chciał przez swoje słowa powiedzieć.
Co mnie obchodzi twoje wesele? Nie mówię o normalnym związku, tylko o roszczeniowości, które widać u części dziewczyn. Tutaj fe było nawet miejsce oświadczyn. Znam też kobietę, która zerwała zaręczyny, bo pierścionek był za tani. Każdy ma życie jakie chce, jeżeli komuś pasuje ślub, to niech go bierze, jak nie, to zmuszanie też nie jest dobrą drogą. Jeżeli jakaś dziewczyna po latach mówi co było nie tak w twoim weselu, to jasno świadczy to o tym, że sama chce, ale nie ma aktualnie takiej możliwości. Ja wyraźnie napisałam o roszczeniowej postawie, a nie o normalnym, zdrowym związku.
No tak, Kate skoro Twój wspólnik jest dzi fkiem bez moralności to wszyscy faceci są XD Tylko nie bardzo rozumiem co dalej. Twój facet doznał oświecenia i kręgosłupa moralnego podczas sakramentu małżeństwa czy po prostu już Cię nie obchodzi czy obraca młodsze skoro masz swoje wymarzone weselicho? XD
Sluchaj, jak komus ktos nie odpowiada, to mu sie glowy nie zawraca, rozumiesz? A nie wykorzystuje jego czas i cialo. Tyczy sie facetow i kobiet.
Zrozum wreszcie, "nie chce brać ślubu"nie jest równoznaczne z "nie odpowiada mu związek". I co to znów za wykorzystywanie ciała? Jak czujesz, że partner wykorzystuje Twoje ciało zamiast się z Tobą kochać, to kłania się albo seksuolog albo psycholog albo zmiana partnera.
Ale się prujecie... Ona ma prawo żądać ślubu, tak samo jak on ma prawo go nie chcieć... To co zrobiła, to szantaż, wymuszenie, nie wiem która normalna by chciała być z facetem, któremu KAZAŁA się oświadczyć, whaaaat? Para niedopasowana, związek do wymiany, bo z tego będzie tylko żal, złość, wypominanie i nic więcej...
Owszem, jest to rownoznaczne. Jak ktos nie chce deklarowac, zamieszkac razem, a jednoczesnie mowi, ze jest mu dobrze, tzn ze wykorzstuje ta druga osobe emocjonalnie i fizycznie. Slub to deklaracja, zamieszkanie razem to rowniez deklaracja, a jak ktos po kilku latach bycia raze miga sie od tego i tego, to nalezy sprawe postawic jasno - ja oczekuje tego i tego, albo idziemy razem dalej budujac zwiazek, bierzemy slub, albo rozstajemy sie.
Zaden szantaz. Ona chce rozwijac zwiazek i zwyczajnie podala mu alternatywy, niech wybiera czego chce, albo kontynuacji zwiazku, albo bye bye. I to jest wlasnie uczciwe.
Tak, ale w tym przypadku jest to wymuszenie, bo on nie zrobił tego sam z siebie... Jak z matką lub babką "albo zjesz tę marchewkę, albo nie wyjdziesz na dwór":D
NIE WSZYSCY SĄ TOBĄ I NIE WSZYSCY OCZEKUJĄ TEGO SAMEGO OD ZWIĄZKU.
Jprdl. Ile można tłumaczyć.
Nie, to nie jest równoznaczne. Ślub albo można wziąć albo nie, nie ma tu miejsca na żaden kompromis. Dlatego jeśli jedna osoba chce, druga nie chce, to jeśli jedna nie poświęci swoich przekonań dla związku, to jedyną opcją jest rozstanie. Dziewczyna nie akceptuje związku bez ślubu-jej wybór. Facet zdecydował się ulec aby ratować związek? Również jego wybór. Nie wszystkie wybory zawsze są satysfakcjonujące, ale są po prostu nieuniknione.
No to fajna historia do opowiadania na przyszłość "kazałam mu się oświadczyć i wzięliśmy ślub", upokorzenie dla obojga, wstyd mówić ludziom, a ludzie zawsze pytają :D
To jakbyś to rozwiązał? Poteoretyzujmy;) Nie możesz żyć bez ślubu. Na przeszkodzie stoi wiara, przekonania, widzimisię, cokolwiek. Osoba z którą jesteś w związku jednak tego ślubu nie chce. Przekonuje, że ślub nic w waszym życiu nie zmieni, zbędna szopka itd. No ale Tobie źle. Masz wyrzuty sumienia, uważasz, że taki związek nie jest w porządku. I co robisz w tej sytuacji? Zakładając oczywiście, że przedstawiłeś partnerce swoje stanowisko, ona Tobie swoje, żadne nie ustępuje.
Ja...? Ale ja jestem typem konsekwentnym i stanowczym... :( :D Z samego początku nie wiążę się z osobą o tak skrajnie odmiennych poglądach życiowych... :D Ale dobra, załóżmy, że zdarzyła się wielka miłość od pierwszego wejrzenia i jestem w takim dylemacie... Prawdopodobnie męczę się kilka następnych lat, łudząc się, że ona zmieni zdanie, jak wielu innych nieszczęśników...;) Czułbym się odrzucony i nie kochany tak samo jak ja kocham... Narastająca frustracja... Pretensje... Po kilku latach może bym otrzeźwiał i poszukał kogoś innego, ale nie wiem, serce a rozum... :D Najlepiej dla wszystkich byłoby na starcie określać czego się oczekuje, ale ludzie w trakcie związku, w ciągu lat, zmieniają się... Zwykle nie w tę korzystną stronę :P
No i właśnie :D
Pffffff.... :D
To dobrze o Tobie świadczy ale sama przyznaj że jesteś w (zdecydowanej) mniejszości kasztanku
Ja się z Tobą zgadzam, ale takie podejście wymaga pewnej elastyczności umysłu, a dla wielu ludzi życie musi przebiegać wedle określonych standardów, a świat jest zero-jedynkowy. Poważny związek = ślub i zero pola do dyskusji.
Chcesz wziąć ślub, założyć rodzinę, mieć dzieci? To szukaj partnera, który pragnie tego samego. Chcesz mieć związek partnerski bez ślubu i dzieci? Znajdź osobę, która też chce takiego związku. Chcesz żyć w miłosnym trójkącie? Poszukaj dwójki chętnych.
Ale, na Boga, przestańcie osoby o innym podejściu do życia traktować jak jakichś podludzi.
Jeśli ktoś chce ślubu i dzieci, a druga osoba nie chce, to są źle dobrani i powinni się rozstać, i tyle. Taki związek nie ma żadnego sensu. A marnowanie czasu jest bardziej dotkliwe dla kobiety.
Męczenie siebie i drugiej osoby aż kilka lat nie ma sensu. Lepiej przemyśleć i przegadać to, rozwiązać dylematy i podjąć decyzję w rozsądniejszym, krótszym czasie. Fakt że ludzie się zmieniają, i to są najtrudniejsze scenariusze, ale jeśli widać po kilku miesiącach czy roku, że zmiana ma miejsce w innym kierunku niż by się chciało, to też lepiej dać sobie spokój.
Tak naprawdę miłość będąca podstawą związku wymaga nie tylko emocji, a też rozsądku i świadomej decyzji dla dobra własnego, drugiej osoby i całej przyszłej rodziny. Świadoma decyzja, pewność że chce się być właśnie z tą osobą i że jest to realne, pewność planów życiowych, to wszystko służy trwałości związku, umożliwia wzajemne wsparcie partnerów i odpowiedzialność. Uleganie emocjom i popędom wbrew rozsądkowi, mimo różnic nie do pogodzenia, nikomu nie służy. Stąd plaga źle dobranych związków, zdrad, rozwodów bez sensu, problemów psychicznych.
"Miłość od pierwszego wejrzenia"nie jest niczym więcej jak zauroczeniem i podnieceniem s*ksualnym, spowodowanym głównie cechami fizycznymi. Nie zawsze oznacza to jakąkolwiek kompatybilność psychologiczną.
Nie zgadzam się co do "miłości od pierwszego wejrzenia"- często mówi się o tym jak o zauroczeniu, natomiast moi sąsiedzi wzięli ślub po dwóch tygodniach znajomości i przeżyli ze sobą około 30 lat zanim jedno zmarło. Taka miłość istnieje, ale nie przeczę, że jest rzadka i stąd to dziwne pojęcie o zauroczeniu.
Boże święty, "korzystanie z jej ciała", co to w ogóle za język, co za słownictwo??
Ja zawsze myślałem, że w czasie se ksu obie strony "korzystają ze swoich ciał"na wzajem. Jeśli natomiast tylko jedna strona ma z tego przyjemność, a druga traktuje to jako przykry obowiązek "żeby on się oświadczył", to... no, nie wiem. Albo to gwałt ze strony faceta, albo prostytucja ze strony kobiety albo jedno i drugie.
"Postawiła mu ultimatum albo wynajmują razem mieszkanie, a on w przeciągu roku się oświadcza albo go pogoni gdzie raki zimują."
Po takim ultimatum to raczej facet powinien pogonić babę, gdzie raki zimują...
Smutne życie ma osoba, która traktuje s.e.k.s jako obowiązek bo mąż/partner korzysta z jej ciała. Nie wiem co Kate wie o s.e.k.s.i.e ale z tego wpisu wynika, że akurat jej pożycie jest kiepskiej jakości.
Trochę tak, a trochę nie. Jeżeli ona chciała konkretnego życia, to powiedzenie o tym partnerowi, że albo idą o krok dalej albo muszą się rozstać jest okej. Natomiast dalsza otoczka, a wiec psioczenie na sposób zaręczyn już moim zdaniem jasno wskazuje na to, że jest to roszczeniowa księżniczka.
(Psioczenie na sposób zaręczyn już moim zdaniem jasno wskazuje na to, że jest to roszczeniowa księżniczka.)
Nic takiego nie wynika z tekstu yafuda.
Zaczęło się od zauroczenia, a następnie okazali się kompatybilni psychologicznie. Ślub po dwóch tygodniach, jeśli nie dzieje się to w kulturze praktykującej małżeństwa aranżowane, to lekkomyślna decyzja. Kilka miesięcy bym zrozumiała, ale nie dwa tygodnie. Dla nielicznych coś takiego się uda, ale to nic więcej niż dowód anegdotyczny, dla większości ludzi miałoby to nie najlepsze skutki.
Zgadzam się, zwłaszcza że lochy zamczyska to naprawdę fajne miejsce na zaręczyny...
Ale desperatka :)
W ich przypadku chyba tyle, że oddał sie po dobroci w niewolę.
Otóż to. Rozsądny facet, nawet jeśli kocha kobietę i chce z nią być, to nie żeni się, bo mu się nie opłaca. Nigdy nie wiadomo, co babie do głowy strzeli, im nie można ufać.
Najgłupszy komentarz na ziemi. Kocha, ale nie ufa i spodziewa się, że go zostawi xD WTF?! To faceci częściej porzucają dzieci i mają je w głębokim poważaniu niż kobiety. To ojcowie częściej odchodzą, i nie płacą alimentów. Więc idź przed lustro hipokryto.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
PVWT | 94.246.180.* | 31 Sierpnia, 2022 22:33
Co jest złego w tych oświadczynach?