Podczas skuwania starych kafelków w łazience, za jedną z płytek znalazłem... list w butelce. Z drżącymi rękami otworzyłem go. W środku była kartka z napisem: "Jeśli to czytasz, to znaczy, że kafelki odpadły. Wiedziałem, że ten klej jest do niczego. Pozdrawiam, Heniek, 1987". YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
0
1
Dr. Per Rectal | 77.222.233.* | 06 Lipca, 2025 05:57
Ale żeby w butelce pod kafelkami?
0
2
Puqq | 188.146.144.* | 06 Lipca, 2025 06:10
W 1987 rządziła pierwsza komuna i coś takiego jak klej do płytek był raczej nieosiągalny zresztą jak i same płytki, a obecna komuna lada dzień ratując klimat doprowadzi do tego samego.
0
3
Kotbury | 79.185.37.* | 06 Lipca, 2025 08:29
Wtedy kafelki moczyło się w wodzie i kładło na placki z betonu
0
4
archeo | 45.152.180.* | 06 Lipca, 2025 10:16
W połowie lat osiemdziesiątych pojawiły się kleje do flizowania, i to nawet polskie. Konfekcjonowane były w opakowaniach szklanych, gotowe do użycia, czyli w formie płynnej. Co zapewne skracało okres przydatności. To była prawdziwa rewolucja, bo faktycznie do tej pory flizowanie to była poważna robota murarska, ze skuwaniem tynku, wywożeniem gruzu i włóczeniem worów z cementem i piachem. Dysponujac klejem i równym podłożem do dzieła mógł brać się ambitny amator. Problemem był brak akcesoriów, np. krzyżyków dystansowych. Usuwanie na czas improwizowanych wkładek dystansowch wymagało doświadczenia, gdyż zbyt wcześnie uwolnione płytki lubiły się zsuwać - klej wiązał długo. Przetrzymane wrosłyby na mur-beton.
Polowanie na polskie płytki nie było łatwe, gdyż co bardziej sensowna produkcja niechybnie lądowała za granicą w ramach nieporadnej spłaty zadłużenia. Bardziej zdesperowani i mobilni próbowali szczęścia w innych demoludach. Dla dzianych w grę wchodził jeszcze Pewex.
W odpowiedzi na komenatrz #3 użytkownika Kotbury[ Zobacz ]
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Dr. Per Rectal | 77.222.233.* | 06 Lipca, 2025 05:57
Ale żeby w butelce pod kafelkami?
Puqq | 188.146.144.* | 06 Lipca, 2025 06:10
W 1987 rządziła pierwsza komuna i coś takiego jak klej do płytek był raczej nieosiągalny zresztą jak i same płytki, a obecna komuna lada dzień ratując klimat doprowadzi do tego samego.
Kotbury | 79.185.37.* | 06 Lipca, 2025 08:29
Wtedy kafelki moczyło się w wodzie i kładło na placki z betonu
archeo | 45.152.180.* | 06 Lipca, 2025 10:16
W połowie lat osiemdziesiątych pojawiły się kleje do flizowania, i to nawet polskie. Konfekcjonowane były w opakowaniach szklanych, gotowe do użycia, czyli w formie płynnej. Co zapewne skracało okres przydatności.
To była prawdziwa rewolucja, bo faktycznie do tej pory flizowanie to była poważna robota murarska, ze skuwaniem tynku, wywożeniem gruzu i włóczeniem worów z cementem i piachem.
Dysponujac klejem i równym podłożem do dzieła mógł brać się ambitny amator. Problemem był brak akcesoriów, np. krzyżyków dystansowych. Usuwanie na czas improwizowanych wkładek dystansowch wymagało doświadczenia, gdyż zbyt wcześnie uwolnione płytki lubiły się zsuwać - klej wiązał długo. Przetrzymane wrosłyby na mur-beton.
Polowanie na polskie płytki nie było łatwe, gdyż co bardziej sensowna produkcja niechybnie lądowała za granicą w ramach nieporadnej spłaty zadłużenia. Bardziej zdesperowani i mobilni próbowali szczęścia w innych demoludach. Dla dzianych w grę wchodził jeszcze Pewex.