Jestem inżynierem, doktorantem na zagranicznej uczelni. spotkałem się dzisiaj ze znajomą, która dopiero co wróciła z konferencji na drugim końcu Europy. Bardzo cieszyłem się z tego spotkania. Jak wychodziliśmy z budynku na obiad to spotkaliśmy jakiegoś grubasa z którym zaczęła rozmawiać o tej konferencji a on stwierdził, że wykasował maila od niej, gostek koło 30 w powyciąganym swetrze, dżinsach i niedogolonym wąsem. Pomyślałem że to kolejny doktorant który pojęcia nie ma nad czym pracuje więc zacząłem z nim żartować i mówić mu, że się zaciąłem w pracy, nie mam zamiaru kończyć swojego projektu wcześniej, 3 lata będzie ok, chcę "ich pieniędzy"zapytał mnie, kto jest moim promotorem, znał jego imię. Pomyślałem, że ta uczelnia nie jest gigantyczna a on wygląda na weterana. Jak wyszliśmy z budynku to ona powiedziała mi, że to jej promotor... Ciekawe kiedy opowie mojemu promotorowi jak bardzo jestem "wyluzowany"i jak lekko sobie traktuję swój program. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
0
1
król świata | 193.239.37.* | 01 Października, 2011 01:59
studenci, inżynierowie, magisryyyy... dzieci.
0
2
HWUU | 95.48.31.* | 01 Października, 2011 09:29
Magister jego mać...
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
król świata | 193.239.37.* | 01 Października, 2011 01:59
studenci, inżynierowie, magisryyyy... dzieci.
HWUU | 95.48.31.* | 01 Października, 2011 09:29
Magister jego mać...