Mieszkam z rodziną na ostatnim piętrze starej kamienicy. Pracuję w systemie zmianowym. Wczoraj miałam przerwę 36 godzin, więc w nocy, jak wszyscy poszli spać, postanowiłam się nieco wyluzować, włączyłam sobie lekki film i otworzyłam wino. Po skończonym seansie przypomniałam sobie, że parę dni temu spółdzielnia prosiła o włączenie kaloryferów celem napuszczenia wody do instalacji. Jako że nasze mierniki ciepła włączają się już przy 30-paru stopniach, a kaloryfery były pełne (bo ciepłe do ostatniego żeberka), postanowiłam wyłączyć zawory, by niepotrzebnie nie płacić za grzanie ciepłego mieszkania. Chwyciłam za zawór nastawiony na "5"i przekręciłam. Nic. No to nacisnęłam mocniej, mocniej i mocniej.... W końcu zawór ruszył, ale został mi w ręce, a z kaloryfera zaczęła lecieć woda. Dopiero po 4 rano, po opanowaniu "powodzi"mój (już wtedzy rozbudzony) partner stwierdził, że kręciłam zaworem nie w tę stronę, co trzeba i dlatego go urwałam.... YAFUD!«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.