Wczoraj wieczorem ok.21 poszlam z kolezanka na spacer. Najpierw przeszlysmy przez tory a potem troche sie pogubilysmy. Szlysmy wzdluz torow kilka minut, az w koncu zobaczylysmy most. Poniewaz most znajduje sie w miejscu, z ktorego juz bardzo latwo jest dojsc do mojego domu, zaczelysmy przedzierac sie przez krzaki aby dotrzec do mostu. W pewnym momencie grunt usunal nam sie z pod nog i wyladowalysmy w rowie pelnym brudnej wody. Bylam cala mokra. Kolezance zamoczyly sie tylko nogi. Udalo nam sie jakos wyjsc. Ja bylam po jednej stronie rowu a ona po drugiej. Chcialam do niej skakac ale row byl zbyt szeroki i gleboki. Stalysmy chwilke i na zmiane darlysmy sie, piszczalysmy i smialysmy sie. W koncu postanowilysmy ze ona bedzie szla po jednej stronie rowu ulica a ja po drugiej tuz przy torach tak, ze po jakims czasie sie spotkamy. Musialam przejsc przez wielkie zaplesniale, powalone drzewo i co chwile wpadalam w zamokla trawe pelna robali! Wszystko sie do mnie lepilo. Doszlysmy w koncu do mojego domu. Szybko wpadlam do mojego pokoju, tak, zeby moi rodzice mnie nie zauwazyli, przebralam sie i wrocilam do kolezanki. Okazalo sie, ze moje nowe, drogie buty nike nadaja sie tylko do wyrzucenia a wszystkie ubrania sa cale w blocie i strasznie cuchna. Najgorsze bylo to, ze zamoczyla mi sie rowniez torebka, w ktorej byl telefon. Drogi Telefon, ktory tata pozyczyl z firmy i musze mu go jakos oddac... A on kompletnie nie dziala... YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.