Jakieś 15 lat temu miałam praktyki zawodowe w dość sporej firmie krawieckiej. Pracowało tam około 600 osób. Prezesem zakładu był 40 letni pan, jak na swój wiek, bardzo przystojny. Moje koleżanki się w nim skrycie podkochiwały, choć miał żonę i dzieci, a my wszystkie miałyśmy po 17 lat. Jako praktykantki miałyśmy osobne pomieszczenie, gdzie przeważnie była z nami nasza "nauczycielka", która wprowadzała nas w tajniki krawiectwa. Salka była na samym środku budynku i wszystko, co się w niej działo, było słychać na korytarzu, każdą rozmowę itp. Huk maszyn nie był w stanie niczego zagłuszyć, bo duże sale produkcyjne znajdowały się na parterze i pierwszym piętrze, natomiast nasza sala oraz pomieszczenia biurowe były na drugim piętrze, gdzie było w miarę cicho. Pewnego razu nasza mentorka wyszła z sali, coś miała do załatwienia i powiedziała, że wróci za godzinę, a my mamy być grzeczne i robić, to co nam poleciła. Ja jako tako byłam grzeczna, ale kolezani niezbyt. Jedna z dziewczyn zaczęła dość głośno i wulgarnie komentować wygląd szefa i to, co by mu zrobiła w łóżku, że by mu obciągnęła itp. Koleżanki jej wtórowały. Starałam się je uciszyć, ale bez skutku. W pewnym momencie, pan szef wparował do pomieszczenia, wściekły i czerwony, a za nim stała dość ładna kobieta w jego wieku, również wściekła. Jak się potem okazało, to była jego żona. Załatwiał coś na korytarzu z jakimś panem "ważnym", a jego żona akurat przyszła go odwiedzić w pracy i wszystko co koleżanki mówiły było tam słychać. Oczywiście mi też się oberwało, pomimo, że sama nic złego nie zrobiłam... YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.