Lol
powinien wysiąść z auta i podbiec, złapałby szybciej
fejk, pokemony sie nie pokazuja w takiej odleglosci, jezeli by 'zobaczyl' pokemona to moglby go zmiejsca zlapac.
Pewnie, ze się pokazują. Masz je w prawym dolnym rogu. Czasami trzeba się nieźle nachodzic, żeby go znaleźć.
A czemu właściwie zostawiłaś kluczyki w aucie ????
A czy jakieś takie pytanie padło z mojej strony? O.o
W dupę lać i patrzeć czy równo puchnie! :P
Bo gówniarz chciał słuchać radia albo matce nie chciało się iść objuczoną wszystkimi torbami z zakupami i dodatkowo pilnować kluczyków. Swoją drogą nie rozumiem, jak to jest, że szczenię siedzi sobie w samochodzie, a matka zapierdziela, żeby mieć mu co do gara włożyć. I może jeszcze sama te siaty niesie, a on rozwalony oczekuje na siedzeniu?
chciał słuchać radia? To muzyka w telefonie, a kluczyków w aucie nie powinna zostawiać.
Do czego zmierza ten swiat skoro przed nastolatkiem trzeba chowac rzeczy jak przed malym dzieckiem zeby sobie krzywdy nie zrobilo...a brak pomocy matce swoja droga...
Matka, równie dobrze, mogła po prostu iść po dosłownie dwie-trzy rzeczy, stąd nie potrzebowała pomocy młodego.
Dzieciaki się traktuje dziś jak jajko, nic nie można mu powiedzieć, bo krzyknie i powie w szkole ze jest meczony w domu. W Norwegii z tego co sylszalem to mogą odebrać dziecko rodzicom jeżeli stwierdzi, że zmuszają go w domu do sprzątania. Gdzie ten świat zmierza, a komentarze typu "po co kluczyki w aucie zostawiać"są mocno dla mnie poj*bane. Serio mam się bać ze dzieciak zabierze mi samochód, albo że ktoś się zabawi w GTA i mi zaborze samochód z parkingu, mimo że obok siedzi dziecko? Serio?!
Fakt, nie pomyślałam o tym, bo nie mam muzyki w telefonie. Tak czy inaczej, to mógł być powód zostawienia kluczyków w samochodzie. POza tym nikomu normalnemu taki idiotyzm nie wpadłby do głowy, matka raczej nie była w stanie przewidzieć, że jej synalek jest aż takim kretynem.
Tak czy inaczej powinien pójść i te dwie-trzy rzeczy nieść. Ja bym go szybko nauczyła kultury i ogłady.
Nie no, bez przesady... Niezależnie, czy to młody chłopak, czy dziewczyna, po ki uj robić sztuczny tłum w sklepie?
Nie chciał, nie poszedł, przynajmniej nie żebrał o słodycze, czy inne zabawki :P
A mama mogła mu zostawić kluczyki, żeby nie było, że dziecko w gorącym aucie zostawiła bez możliwości wyjścia.
Sorry, ale dla mnie to sytuacja nie do przyjęcia. Nie pozwoliłabym na to, żeby się użerać z zakupami, wózkiem czy tam koszykiem, wykładaniem na taśme przy kasie, zbieraniem z tasmy w pośpiechu, płaceniu w międzyczasie, również w pośpiechu (wiemy, jak to wyglada w marketach), podczas gdy młody byczek siedzi rozwalony w samochodzie i słucha sobie radyjka. Współczuję przyszłej żonie.
Wybacz, ale gdzie, przy dwóch, trzech rzeczach (powiedzmy chleb i masło, bo się znienacka skończyło) masz użeranie się z koszykiem/wózkiem (po ki uj wózek na dwie-trzy rzeczy?!)? Ile czasu zajmie ci wyłożenie tego na taśmę? Ile włożenie do siatki/torebki? Najdłużej zajmie zapłata za te produkty, niezależnie czy drobnymi czy kartą.
Co innego, gdyby to były duże zakupy, wtedy niezależenie - byczek, byczkowa, hajda do pomocy. Ale dla małej ilości? Po co? Na co?
Więcej użerania byłoby z przeciskaniem się ciasnymi alejkami z dzieckiem przy boku :P
Nigdzie nie jest napisane, że to były trzy rzeczy. Poza tym koszyk i tak sie bierze, bo nie wiesz czy nie kupisz jeszcze czegoś, w dodatku cięzko chodzić po sklepie z masłem w rękach, bo sie ogrzeje i rozbabrze. I nie wiem dlaczego piszesz ciagle o dziecku przy boku. To nastolatek, nie trzeba go prowadzić po sklepie za raczkę. Dobre wychowanie nakazuje, aby pomógł matce, jeśli tego nie rozumiesz i nie uznajesz, to trudno. Ja nigdy nie zostawałam w samochodzie, zawsze szłam do sklepu i niosłam to, co było do niesienia, choćby to była jedna rzecz. W końcu poszła kupić żarcie dla niego między innymi.
To fatalnie, fatalnie, moja droga... Żadna z Ciebie ewidentnie feministka! :D
A co ma feminizm do szacunku dla matki? Jakby to była córka z matką, to uważałabym to samo, co napisałam.
Zmuszanie dziecka (obojętnie w jakim wieku) do uczynności, do której samo nie przejawia zbytnich chęci, niczym nie zaowocuje :D No chyba, że urazem, jeszcze większą niechęcią do pomagania innym czy wprost niechęcią do matki na zawsze. Nie wszystko zależy od "jak wychowałeś to tak masz", w pewnym momencie idziemy własną drogą, niekoniecznie pasującą wszystkim. No i też jak mówią, człowiek ze wsi wyjdzie, ale wieś z człowieka nigdy... Przestałabyś już truć, jaką to nadętą mamuśką będziesz i rozpoczęła piękny, wrześniowy dzień! Znowu tłumy w tramwajach! Ech!
Jest zupełnie odwrotnie. Jeśli od małego uczysz dziecko że pomoc matce to obowiązek, to ma większy szacunek do Ciebie. Dzieci które zmusza się do nauki, często w innym przypadku nie zdałyby z klasy do klasy. Jeśli odpuszczasz dziecku co chwilę, to będzie chciało coraz więcej mieć odpuszczone. Przynajmniej tak to wygląda u moich dzieci.
Masz rację, ale nigdzie nie jest napisane też, że ona nie poszła po jedną paczkę podpasek, albo prezerwatyw.
Tak to wygląda u każdego dziecka.
Nie jest, ale napisała, że poszła po szybkie zakupy, a jakby to była paczka podpasek, to by napisała, że skoczyła do sklepu po jedną rzecz. Byłaby to istotna informacja, bo wskazywałaby, że nie było jej dosłownie chwilę, a szczeniak zdążył rozwalić samochód. Na pewno podałaby nam taką informację, gdyby to były mikroskopijne zakupy. Myślę, że musiała po pracy kupić produkty, których w domu zabrakło, pewnie kilka rzeczy i zajęło jej to jednak więcej, niż chwilę. Tak myślę, ale w democie nie ma tej informacji, więc możemy sobie gdybać.
Wiem, wiem, wszystko zależy od wszystkiego, jedni tacy, drudzy siacy, znam przypadki obydwa, jedni zmuszani i wyrośnięci na porządnych, dobrych ludzi, drudzy zmuszani, jak na przykład moja własna matka do chodzenia do kościoła, modlenia się i innych związanych z tym rzeczy - matkę swą szanuje z daleka, ale nie kocha przez to trucie za młodu. A tym bardziej Boga (Bogu ducha winnego).
Masz dzieci? Takaś stara, że tak powiem, za przeproszeniem i wybaczeniem?
Tak, tak, nie zmuszajmy dzieci do pracy, bo się zniechęcą. Ty będziesz sprzątać po swoim dziecku zabawki, robić mu zakupy i usługiwać, a potem zostaniesz oddany do domu starców. A nie, czekaj, pewnie zrzucisz to na żonę, zapomniałam, że żona jest od czarnej roboty, a dzieciątko nastoletnie musi odpoczywać.
Jestem pod wrażeniem Twych sądów ostatecznych i błyskawicznego wyciągania oskarżycielskich wniosków... Chyba masz jakieś problemy z dzieciństwa związane z tymi tematami... Cóż, tak czy siak, miłego dnia!
Też mam uraz do matki o niedzielne msze, bo od małego wiedziałam, że ten chrześcijański Bóg nie jest ani łaskawy ani sprawiedliwy. W dodatku, jeśli rzeczywiście istnieje, a jesteś dobrym człowiekiem, to i tak po śmierci trafisz tam gdzie trzeba, bez klepania zdrowasiek i dawania na tacę.
Nie wiem czy 3 dychy to już starość, ale jeszcze mi nic nie skrzypi :P Poza tym dość wcześnie postarałam się o dzieci.
Żona jest od Czarnej roboty :) hahah
Że to mogły być dwie-trzy rzeczy było założeniem w moim pierwszym komentarzu, do którego się podczepiłaś. Dlatego ciągle piszę o tych dwóch, trzech przedmiotach, bo o nich jest od początku mowa. I też nie zostało wspomniane z mojej strony, że masło ma nosić w rękach, po prostu nie uważam koszyka za jakieś ciężkie ustrojstwo, które się niewygodnie nosi.
Jeżeli chłopak uznał za mądre ruszenie autem po pokemona, przy czym nigdy nie miał z prowadzeniem auta do czynienia, to wybacz, ale mentalnie jest dzieckiem, które nie potrafi przewidzieć konsekwencji swoich czynów. I byłby nim, mając nawet trzydziechę na karku.
Chłopak, według twoich założeń, miałby nosić koszyk/pchać wózek z trzema przedmiotami (które są moimi założeniami). Marka oczywiście musiałaby koło niego iść, bo raz - ona wie, co kupić, a dwa - żeby mieć koszyk/wózek pod ręką (bo się inaczej, biedna, będzie męczyć z noszeniem topiącego się masła w rękach). Alejki w polskich marketach są wąskie, a nawet jeśli na początku były szerokie, to z czasem je zwężają. Weź teraz kilka mamuś, które przybyły po 3 rzeczy, które idą z gromadką swoich dzieci/nastolatków, bo te MUSZĄ POMÓC.
I jeśli się czepiać - cholera wie, co kupowała. Możliwe, że pośród jej zakupów była zgrzewka wody (pomoc dzieciaka bardzo wskazana), a możliwe, że brała rzeczy tylko dla siebie.
Dla mnie szybkie zakupy, to nie zakupy z zegarkiem w ręku, tylko iście po drobnicę, która właśnie się skończyła, albo po coś, na co znienacka mamy ochotę (np. po budyń).
Więc czytaj ze zrozumieniem i patrz, na jakie komentarze odpowiadasz. Bo jakbyś nie zauważyła - jestem za pomocą dziecka, ale czasami jest to po prostu niepotrzebne. To, że ty zawsze wychodziłaś (na pewno zawsze? Od dzieciństwa? Jesteś pewna?), nie oznacza, że zawsze było to potrzebne, wymagane, czy chciane przez twoich rodziców.
Skąd ja to znam :D
A miałaś wymóg pt. "do komunii tylko dwa razy, bo potem już nie wypada"? :D I uj tam, czy ty czujesz się grzeszna i niegodna, czy wręcz przeciwnie. Nie wypada i koniec :D
Też mi teraz daleko do Kościoła, ale z matką kontakt mam dobry.
Ja też mam dobry kontakt, ale nie w sprawach politycznych i religijnych: tu mamy kompletnie różne zdania, więc nauczyłam się nie mówić i nie pytać o te tematy.
Dwa razy dziennie komunię świętą? Ale że na dwóch mszach, czy w tygodniu? Ja to musiałam wziąć komunię, bo przecież wstyd że nie biorę - widocznie grzesznikiem jestem :)
"iściem"
whoa! gdzie moje serduszko zeżarło?? <3. Jak napiszę że czegoś było mniej niż 3 to też wywalą??
Ktoś tu ma bardzo głupie dziecko
Też nie mogę serduszkować :(
Nie, dwa razy w miesiącu, bo trzecia niedziela od piątkowej spowiedzi to już trochę za daleko, więc nie wypada iść do komunii. A czwarta to już kategorycznie nie - przecież zaraz będzie piątkowa spowiedź!
Rzeczywiście o religii jakoś nie gadamy... Ale o religii nigdy nie było jakiś pasjonujących rozmów, więc nie mogę powiedzieć, że to z tego powodu nie poruszamy tego tematu.
Ale w okolicach ślubu było baaaaardzo gorąco;)
Brałaś kościelny, czy cywilny?
Brałam konkordatowy. Co by powiedziała rodzina, gdybym nie wzięła ślubu w kościele? :D
Spowiedź. Hmm... to ma sens, ale ja zawsze uciekałam, bo co będę jakiemuś staremu facetowi o sobie opowiadać i to takie intymne rzeczy? Ale czasem było trzeba niestety :( A przed ślubem nie dostałam rozgrzeszenia :D
A widzisz, u mnie był cywilny... I powiedzmy tyle, że prześlubnego okresu nie wspominam najlepiej :D
Oj, musiało być gorąco. Nie zazdroszczę :)
No to złapał go w końcu czy nie?
Nie mam problemów z dzieciństwa ani z dorosłego życia, bo związki z wami mnie nie dotyczą. Całe szczęście, ze łaska natura się nade mną zlitowała.
W ogromnej większości domów niestety tak jest.
dlatego warto robic zakupy w sklepach ktore maja koszyki z kolkami. podjezdzasz pod bagaznik i po sprawie...
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
anonimka | 46.31.39.* | 31 Sierpnia, 2016 16:44
Lol
powinien wysiąść z auta i podbiec, złapałby szybciej