I dobrze zrobił. Po uj ją ubierałeś? Zimno jej? Ubranie się wkłada, a nie ubiera!
Jeśli już wrzucasz coś z innego języka, to albo rób to poprawnie, albo nie rób tego w ogóle.
"Cojones"to poprawna forma.
Po prostu napisał fonetycznie.
Jak bardzo nie czepiać się, to fonetycznie byłoby "kohones"jeśli już, prawda?
"Ubrania się wkłada, a nie ubiera". Jakby się ubrań nie ubierało tylko wkładało, to pewnie nazywałyby się Wkładania.
Ubiera się dzieci.
A jednak błąd językowy.
sjp.pwn.pl/slowniki/Ubra%C4%87%20sweter.html
Doksztalc sie polonisto.
Ubranie się wkłada do szafy do pralki do pudelka itp... a na siebie się je zaklada
Wiesz dlaczego są to ubrania? Bo człowiek SIĘ w nie UBIERA. Ale na litość boską ubiera SIĘ a nie ubiera ubrania. Jakby ubieral ubrania to by ubrania były ubrane a nie człowiek
akurat rownie dobrze moga sie nazywac ubrania bo sie je ubiera, wiec pierwszy argument nie wytrzymuje krytyki. drugi argument niejawnie zaklada antopocentryzm, a przeciez nie istnieje Jedyny Sluszny(tm) punkt odniesienia, wiec rownie dobrze mozna spojrzec z punktu widzenia ubran i powiedziec ze sa ubrane w czlowieka (lub dowolne inne zwierze naszace ubranie w danej chwili).
"ubierac [cos]" to zwykly regionalizm. konstrukcja jest calkowicie zrozumiala, a to jest najwazniejszym aspektem jezyka.
Tak ale komentarzystka posługująca się nickiem "nie lubię głupich ludzi"niesłusznie się puszy, nazywa siebie polonistką i obraża innych zamiast sprawdzić czy na pewno ma rację.
Nie wiem dlaczego nazywa siebie "polonistką"bo nauczać dzieci polskiego zdecydowanie nie powinna.
Natomiast Wentylka ma rację i ty zapewne dobrze o tym wiesz tylko chcesz sobie podyskutować.
Haha, jaki hejt.Nie nazwałam się polonistką i nie uczę dzieci polskiego. Użyłam tego w określeniu raczej "nie ucz ojca dzieci robić", co nie znaczy, że jak powie to kobieta to ona jest ojcem. Ach, to dopowiadanie sobie reszty... Czytanie ze zrozumieniem i jakiekolwiek myślenie u was, to chyba leży i kwiczy. Ubrania się ubiera, ubrania się wkłada i ubrania się nosi. Szukanie dziury w całym świadczy raczej o frustracji.
Tajemniczy masturbator (serio? Żenujące i smutne) - sprawdziłam wcześniej, dziękuję za troskę. Jak widzisz - jest to regionalizm i pozostałość po języku niemieckim i weszło to w skład języka polskiego już. Nie jest traktowane nawet jak błąd, choć to prawda - czysty język polski nie zawierał takiego słowa. Podobnie jak pyry, kartofle, burżuazja, szezlong - to wszystko są słowa "przysposobione"z innego języka. Nie oznacza to, że używanie ich jest stosowaniem niepoprawnej polszczyzny.
Więc to ty się dokształć i znajdź partnera, bo nie ma nic bardziej żałosnego niż masturbacja.
Akurat masturbacja to nic złego i nic żałosnego. Wystarczy poczytać, dokształcić się a nie innych poprawiać (co akurat nie było złe).
Nie widzę nic złego we wskazywaniu innym błędów pod warunkiem, że robi się to w sposób kulturalny i mający na celu walkę z błędami językowymi a nie wywyższanie siebie.
Ja już się wiele z takich poprawek nauczyłam. Można więc je potraktować jak bezpłatną poradnię językową. Byłoby jednak dobrze gdyby osoby nie znające zasad języka polskiego nie poprawiały innych. Walczysz jak lwica w niesłusznej sprawie.
A jeżeli chcę coś umieścić na szafie to wkładam czy zakładam na szafę?
Qwerty - dlaczego uważasz, że jestem niedokształcona? Obroniłam doktorat na jednej z najlepszych polskich uczelni, nikt nie miał wątpliwości, że jestem wykształcona.
W masturbacji nie ma nic złego? W przypadku małych dzieci, gdy przechodzą przez stadium rozwojowe. Jeżeli - zakładam - dorosły facet czy też kobieta się masturbuje to jest to nie złe, a żałosne. Świadczy to o dwóch rzeczach: nieumiejętności znalezienia partnera albo o niezaspokojeniu potrzeb seksualnych przez wspomnianego. Żałosne nie znaczy złe - może sam dokształć się z własnego języka, a nie pouczaj mnie?
Karmen - zgadzam się, że innych dokształcać trzeba - zwłaszcza jak nie znają języka ojczystego, ale jeśli sugerujesz mi że sama własnego języka nie znam to jesteś w ogromnym błędzie. Nie jestem po prostu nawiedzona i nie szukam dziury w całym traktując regionalizmy i/lub słowa które zostały przysposobione do języka polskiego i stają się jego częścią jako błędy. Nie mówiąc już o dopowiadaniu sobie prawdy lub przeinaczaniu słów. Obrońcy języka, którzy sami go nie znają i zmieniają całkowicie sens zdania. "Morzemy być z faz dómni!"- Całe morze błędów.
Ubierać coś. Choinkę dziecko siebie. Ale nie ubierać na siebie!!!
Wtedy według mnie kladziesz na szafie :) tak jak kladziesz na łóżku na krześle na podłodze
Czy przez Nie lubię głupich ludzi nie przemawia Nikicia?
Na wstępie zaznaczam, że nie traktuję naszej wymiany komentarzy w kategoriach sporu lecz rozmowy.
Co do ubierania się znalazłam trochę materiałów. Jeden (z radiowej trójki) zacytuję:„Ubierać dziecko”, „wkładać spodnie”, „nakładać czapkę” , „zakładać korale”
Używa się też powiedzonka: "Nie mam co na siebie włożyć"
Ogólnie zgadam się z tymi, którzy nie są skłonni robić problemu z tego czy spodnie się wkłada czy zakłada a co do szafy to chyba nie ma błędu w tym, że coś się na nią wkłada bo kryje to myśl o zrobieniu pewnego wysiłku ale to już mój pogląd,mogę się mylić. Na pewno prowidłowo jest coś na szafie położyć (kłaść).Edytowany: 2016:12:29 04:43:46
Tak, też mi to przyszło do głowy po wzmiance o doktoracie. Nick też mogłaby taki przybrać. No i ta forma ataku bardzo do niej pasuje.
zasadniczo masz racje w stricte sensie (choc nie wydaje mi sie zeby regionalizm byl az tak wielkim bledem - jak mowie, jest zrozumialy a to jest podstawowa funkcja jezyka). ale nie potrafisz uargumentowac. skoro mozna ubrac dziecko to pewnie mozna tez ubrac meza. skoro mozna ubrac meza to moze schizofrnicy moga ubrac swoje alter ego. teraz wystarczy spojrzec z punktu widzenia drugiej osobowosci schizofrenika i wtedy alter ego to my. ergo: mozna ubrac siebie.
Ale nikt nie przeczy ze można ubrać siebie :) nie można jedynie ubrać NA siebie :P nawet ubranie można ubrać. No tylko że wtedy ubrane będzie ubranie a my pozostaniemy golusiency :)
"Ubrać sweter"czy "ubrać buty"jest traktowane przez część (aczkolwiek nie przez wszystkich) specjalistów językowych jako regionalizm, ale w polszczyźnie oficjalnej czy popularnej jest podobnym błędem jak mówienie "pan doktór"czy "pan profesór", "spaźniać się"(zamiast "spóźniać się"), "weź se"(zamiast "weź sobie"), "jestem do góry"(zamiast "u góry") itd. To wszystko też są regionalizmy, ale przyznajmy, że nie używamy ich w publicznych dyskusjach na forach, bo większość potraktuje je jako błędy. Regionalizmy upiększają polskie gwary, ale zostawmy je tam, a pielęgnujmy czysty, piękny polski język. Po co nam kolejne zapożyczenia z niemieckiego, angielskiego czy rosyjskiego? I tak mamy ich zbyt dużo... Ja, mimo wykształcenia, też czasem powiem w gronie rodzinnym "daj se spokój"albo "kąpę się", ani nigdy nie użyję ich publicznie w trakcie dyskusji (i to na piśmie).
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Karmen [YAFUD.pl] | 28 Grudnia, 2016 00:17
A jednak błąd językowy.