Jak można być obrażonym, bo ukochana osoba w siebie inwestuje i staje się coraz lepsza? Może pora podrzucić jakiś kanał na YT prowadzony przez taką super pięćdziesiątkę albo artykuły? Może to coś da.
Żona rzecz nabyta.
Jej problem. Glownie mentalny, bo co to kretynizm, ze w wieku 50 lat nie trzeba sie pocic (czytaj: cwiczyc). W kazdym wieku trzeba, dla zdrowia. A dla sylwetki to w tym wieku tym bardziej. I jeszcze debilka sie obraza, ze dbasz o wlasna kondycje, foch jak maly dzieciak
Mam to samo. Tzn jestem tą żoną. Ale nie obrażam się, raczej wspomagam, gotuję co mąż potrzebuje dla utrzymania diety. Oczywiście jest mi z tym źle, że jemu się chce, a mi nie ale cóż, to moje ryzyko.
Przecież to idealna możliwość do tego, abyście byli razem :) Wiesz jak ćwiczenia fantastycznie wpływają na samopoczucie? Można się nieźle razem pośmiać kiedy dobijasz do dna swojej energii ale się nie poddajesz bo ktoś cię wspiera. Ja np. ćwiczę z moim chłopakiem od 3 miesięcy i jest to naprawdę świetnie spędzony czas. Razem się dopingujecie, razem zmieniacie, a patrzenie w lustro obecnie to przyjemność :)
Nigdy nie lubiłam aktywności fizycznej i nie mam zamiaru tego zmieniać. W gronie znajomych nie jestem jedyną w tej sytuacji, są koleżanki które każdego dnia pracują ciężko, a potem jeszcze dom na głowie i im też się suszy głowę, że nie ćwiczą z facetami. Może więc warto trochę otworzyć oczy, że ktoś może mieć inne preferencje albo zwyczajnie nie mieć siły. Rozumiem, że pewnie umrę prędzej ale moje życie, mój wybór.
oooo ale ciężka praca fizyczna to ćwiczenia, nawet powstały artykuły naukowe na temat aktywności fizycznej pań sprzątających :) Ponad to, same sobie pozwoliłyście na to, aby facet miał czas i możliwość ćwiczenia, a wy nie.
To raczej Wy powinnyście otworzyć oczy, bo zdaje się coś jest nie tak, co? A poza tym brak aktywności fizycznej prowadzi do wielu chorób.
Masz rację, twoje życie, twój wybór. Ja nie oceniam, sądziłam jedynie, że stoi za tym coś innego niż "to moje życie i mój wybór".
Ja też bym próbowała żonie pokazać jakieś filmy na youtubie kobiet w jej wieku, które ćwiczą, albo to, albo nie zwracaj na nią uwagi, tyle, że to droga do coraz większej przepaści pomiędzy Wami. Ćwiczenia to zdrowie więc brawo i trzymaj tak dalej, a przede wszystkim nie pozwól na to, aby fochy sprawiły, że znowu zaśniedziejesz :)
Zostawić! Lepiej późno niż wcale.
Zostaw żonę dla sąsiada i dalej targajcie ciężary.
Uuuu ciekawe. Kryzys wieku średniego objawia się w ten sposób, a żona może się teraz spodziewać najgorszego. Nie dziwne że się złości.
??Co?? Facet ma siedzieć i się wyniszczać, bo żona ma focha? Serio po pięćdziesiątce nic już człowieka nie czeka, trzeba siedzieć w fotelu i w niego pierdzieć, bo ktoś tak wymyślił?
To co napisałaś nie ma żadnego związku z tym co napisałam ja.
U mnie na przykład na samopoczucie wpływają tragicznie, ale ja mam złe skojarzenia i uczucia związane ze sportem przez dzieciństwo, u większości ludzi faktycznie powinno działać.
U mnie jednym pozytywnym uczuciem związanym ze sportem jest ulga, że trening już się zakończył, a ćwiczę dość sporo od kilku lat. Więcej, po takim intensywnym cardio miewam wręcz chandry. Czasem się zastanawiam, ile w tym sportowym przypływie endorfin samooszukiwania :)
W tym czasie żona może prowadzić jakaś działalność i zasuwać na 2 etaty. Nie trzeba się bawić w siłownie żeby być zdrowym. Ludzie którzy latają po mieście, mają tony spotkań i w miarę sensownie się odżywiają są w stanie długo cieszyć się sprawnością. Przepaść może być też w drugą stronę kobieta na coraz lepsze zarobki a mężczyzna zatrzymał się na zarobkach 10lat temu bo wtedy przyszedł do firmy na etat. Głupie gadki że powstaje przepaść. A najgorsi są neofici, zawsze jesteś gorszy bo on robi coś co nie jest na liście twoich priorytetów.
Piątka! Ja ćwiczę na rowerku, ale dopiero 3 miesiące i chyba sobie odpuszczę, bo to tylko pogarsza mi humor... nie potrzebuję jeszcze większego doła.
Wiesz, Twoje ciało może wytarzać endorfiny, ale nie oznacza to, że ta endorfina nie jest zbyt szybko reabsorbowana i nie ma braku odpowiedniego stężenia tak czy siak.
Łatwiej mi to będzie wytłumaczyć na serotoninie. Ludzie, którzy mają depresję najczęściej wytwarzają serotoniny prawidłową ilość i nie podaje się im tej serotoniny, a inhibitory wychwytu zwrotnego serotoniny. Bo ta serotonina jest wytwarzana, ale nie działa, bo za szybko jest reabsorbowana, tak w skrócie. U Ciebie może być tak z endrofinami.
Ale zaraz przyleci ktoś, kto Ci powie, że to nie prawda i nie możesz się tak czuć, bo "badania naukowe mówią, że ludzie czują się lepiej po ćwiczeniach i koniec kropka!!!11one"i oni lepiej wiedzą jak się czujesz niż Ty;)Edytowany: 2021:01:04 11:28:34
Może warto pogadać z żoną? Może te treningi się znacznie przedłużają, a ona zajmuje się domem sama i czuję się gorsza. I ten foch to odreagowanie takich uczuć.
Można też wprowadzać aktywność powoli, najpierw jakieś spacery, nawet romantyczne czy zakup piłki (takie duże do fitnessu) raz że człowiek prostuje się siedząc na nich to z czasem mimowolnie zaczyna z nimi ćwiczyć, byłaby to jakaś alternatywa dla żony.
Zasadniczo, to że żona nie lubi ćwiczyć nie powinno odbierać pasji autorowi. Ale w warto pogadać, czy ten powód "nie chce się pocić"nie ma drugiego dna.
Jeśli to tylko kwestia pocenia, to już trudniejsza sprawa.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
jolka | 37.30.17.* | 03 Stycznia, 2021 21:22
Mam to samo. Tzn jestem tą żoną. Ale nie obrażam się, raczej wspomagam, gotuję co mąż potrzebuje dla utrzymania diety. Oczywiście jest mi z tym źle, że jemu się chce, a mi nie ale cóż, to moje ryzyko.