mniaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmmm:-P
ale on smaczny jest;D ja lubię
większość dających minusy pewnie nie wie co to jest "lubrykant"^^
nie ktore sa smaczne xD Chociaz tak samego bym raczej nie jadł :d
Hehehe, pociecha rzeczywiście kreatywna :)
haha :D ja nie wiedziałam co to jest i nie za bardzo mnie rozśmieszył ten yafud, ale jak sobie przeczytałam to masakra xDDD hahaha na serio współczuje :D:D
Tak, tak, oceniającym proponuję zajrzeć do słownika, jeśli nie wiedzą, co to "lubrykant", zanim wystawią minusa :)
minus, bo dziecko ma nieco inne potrzeby energetyczne i ogolnie takie chore ograniczanie slodyczy tez ze zdrowym odzywianiem nie ma zbyt wiele wspolnego. nie bez powodu dzieciaki tak bardzo uwielbiaja slodkodzi, w porownaniu do doroslych, ktorzy czasem nawet nie lubia slodzyczy. skrajnosc przeciwna do tej zazwyczaj spotykanej;/ bo nie sadze, zeby nie-uzaleznione-od-slodyczy dziecko (takie uzaleznienie to czesciej spotykana skrajnosc, tez wcale nie lepsza, ale to osobna kwestia) bylo tak zdesperowane, aby szukac slodkosci ukrytych po szafkach i wpieprzac niewiadomo co. biedne dziecko sie tylko meczy, stad sytuacja. glupota rodzica pelna para.
Głupota i zazdrość sama nie lubie i nei chce to drugiemu nei dam..typowe myślenie matki(psa ogrodnika)
Też uważam że dziecko instynktownie czuje, czego potrzeba jego organizmowi i nie zjada tego lubrykantu z kaprysu, ale dlatego że potrzebuje czegoś słodkiego. Ja jakoś zjadałam prawie codziennie na przerwie jakąś drożdżówkę i jestem zdrowa.
Dziecku potrzebny jest cukier, bo musi mieć energię. Biedne dziecko musiało wpie*rzać lubrykant, bo głupia mamusia ma świra. Daj mu czekoladę, nie będzie problemu...
Współczuje dla dziecka...takie matki to tylko problem. Dziecko ma swoje potrzeby -.- Jak tak kochasz zdrowe odżywianie to wpierdalaj trawę, a dziecko zostaw w spokoju.
To mąż chyba nie zadowolony, że musi Pani używać tego?
A tak poważnie to nie wie pani, że dziecko czuje pociąg do słodkości dla swojego zapotrzebowania?;) Trzeba we wszystkim mieć umiar;)
Czy Wy ludzie jesteście normalni? To, że dziecko słodycze zjada w umiarkowanej ilości nie znaczy, że brak mu węglowodanów. Słyszeliście o czymś takim, jak owoce? Zdaje się, że dla Was cukier mieści się wyłącznie w CZEKOLADZIE. Zauważcie, że Pani w swoim YAFUDZIE zaznaczyła, że chodzi o TYPOWE słodycze, drogą dedukcji chodzi o śmieci typu batoniki z półek przy kasie. Get brain.
Jeśli matka tego dziecka nie ma ochoty wpychać w niego zbędnych tłuszczów, to Wam GÓWNO do tego, typowa, polska mentalność... Wy może zostaliście wychowani na słodyczach i Mcdonalds'ach, ja jako człowiek, który od dziecka odżywiał się zdrowo (przypominam: ISTNIEJĄ WARTOŚCIOWE, ENERGETYCZNE PRZEKĄSKI, KTÓRE NIE KIPIĄ OD ZBĘDNYCH TŁUSZCZÓW) jakoś nie narzekam na zmarnowane dzieciństwo i nie nazywam swoich rodziców psami ogrodnika, tylko jestem im szczerze wdzięczny.
Brak mi słów na to polskie ograniczenie...
hehe, a ne dziwię się bo są bardzo smaczne;)
Jak zje jedno ciastko z czekoladą dziennie to nic mu nie zaszkodzi, a nie będzie wpieprzał po kryjomu żelów nawilżających;/ Więc się nie bulwersuj jac, ja nienormalny nie jestem.
@jac: no cóż, widocznie mu czegoś brakuje, skoro musi uzupełniać braki lubrykantem. Ciekawe, co jest zdrowsze: biszkopt z czekoladą czy przeładowany chemią lubrykant?
zgadzam się z większością. słodycze nie zostały wyprodukowane po to, aby szkodzić. oczywiście, tak jak ktoś wspomniał, wartości energetyczne, które się w nich znajdują, można znaleźć w innych, zdrowszych produktach. ale nikt nie umarł jedząc coś 'niezdrowego' choć raz na tydzień. myślę, że gdyby pozwoliła od czasu do czasu zjeść jakąś 'prawdziwą' słodycz, nie byłaby narażona na taki incydent ani nie narażałaby dziecka na taką wstydliwą sytuację.
Chodzi o to, że każdy ma prawo do wychowywania własnego dziecka w sposób, jaki mu odpowiada, dopóki nie wyrządza mu krzywdy. A krzywdą zdecydowanie nie można nazwać ograniczanie dzieciakowi śmieciowych batoników.
Nie bierzecie pod uwagę, że być może po prostu zasmakował mu owocowy lubrykant i nie ma to nic wspólnego z cukrowym brakiem w organizmie. Matka na pewno nie jest głupia i nie ogranicza mu wszelkich cukrów. Owoce zdecydowanie są bardziej zdrowe, niż czekolada i nie sądzę, by ktoś był w stanie to zanegować. Dziecko nie cierpi, z pewnością dostaje różne przekąski, zresztą czekolada nie jest mu ograniczana w zupełności, co zresztą zostało napisane.
@fakjorself:
Przecież matka napisała, że dziecko zjada słodycze raz w tygodniu.
@swk: komentarz poniżej wszelkiego poziomu. "Mąż chyba niezadowolony"- a ja myślę że wręcz przeciwnie, polecam spróbować seksu oralnego z owocowym lubrykantem;)
Jeśli chodzi o główny przedmiot dyskusji, to jac jest tu jedynym głosem rozsądku. Nie wiecie widać, że w dzisiejszej Polsce nadwaga i otyłość u dzieci to ogromny problem - ale oczywiście sami uwielbiacie wpieprzać snickersy i ziemniaki z masłem, i tak pewnie karmicie też swoje dzieci, z których dziecko autorki yafuda będzie się mogło śmiać za kilka - kilkanaście lat, będąc jedną z nielicznych w gronie swoich rówieśników osobą o prawidłowej wadze, która będzie w stanie przebiec 100m nie dostawszy zawału serca. Słodycze raz w tygodniu, a w pozostałe dni - jak mniemam - owoce (zawierające fruktozę, czyli cukier prosty) i inne przekąski naprawdę są i zdrowe, i smaczne, a dziecko nie jest terroryzowane przez świrującą mamusię, jak najwyraźniej uważacie. Przykre to i żałosne.
haha.
Kaloryczny ?xd
a ja bym chciała wiedzieć jak ta cała restrykcyjna dieta wygląda i czy jest to tylko ograniczanie słodyczy. Bo wbrew temu co mówią "obrońcy"nie tylko słodycze mogą szkodzić dziecku, ale niewłaściwa dieta jeszcze bardziejEdytowany: 2011:02:10 12:36:11
Hmmm... Jako dziecko owszem, jadłam słodycze, i wszystko jest ze mną ok. Tylko, że ja wtedy nie miałam takiego dostępu do wszelkiej maści batoników, tak jak dzieci teraz... Wszystko zależy od dziecka. Np.mój siostrzeniec nie ma ograniczanych słodyczy, ale po prostu sam za nimi nie do końca przepada, i problem z glowy. Jeść, je, ale rzadko. Wszystko zależy od dziecka, niektóre po prostu mając dostęp "wcinają na potęgę". w gestii Rodziców leży to, aby nie pozwolić realizować małemu łakomczuchowi całych jego pragnień, ale dawkować słodkości w w równowadze z innymi, wartościowymi posiłkami. Jak pisze jac, owoce są ok. tylko problem w tym, że taki kilkulatek widząc inne dzieci z masą słodyczy, może czuć się niesprawiedliwie traktowane... Słodycze w małych ilościach tak do trzech razy tygodniowo są ok, oczywiście zastępowane tez przekąskami typu banan, jakaś owocowa sałatka... Byleby była równowaga :) a o autorce wypowiadała się nie będę, nie wiadomo, co i w jakich ilościach daje synkowi na co dzień;)
Eee, no ja od jakichś trzynastu lat wpierniczam słodycze codziennie lub prawie codziennie i jestem zdrowy. Nie dawanie dzieciom słodyczy to odbieranie im przyjemności..
Ja pie@dole, że tak to ujmę.
Jedynie pierwsze ~5 komentarzy jest o YAFUDzie... Reszta to dyskusja jaka matka jest zła, bo ciukasów nie daje. Ludzie, ogarnijcie się, to nie jest forum dyskusyjne, na temat macierzyństwa.
@fakjorself
Słodycze zostały wyprodukowane, aby zarobić;)
Fakt, od tego nie można umrzeć, ale nie mów, że o cukrzycy nigdy nie słyszałeś? A cukrzyca już do śmierci może prowadzić.
mi jakos nigdy slodyczy nie ograniczali, jadlem ich ile mi sie tylko podobalo,a cale zycie jestem na dolnej granicy prawidlowej wagi (niewiele brakuje do niedowagi). tylko po prostu nie bylem nauczony zajadac smutkow/stresow slodyczami, nie bylem nauczony jadac wszystkiego superprzetluszczonego (tylko tez w rozsadnie ograniczonych, wywazonych ilosciach wszystko), ani zadnych innych takich typowych zlych nawykow zywieniowych mi nie wyrobiono.
a z doswiadczenia wiem, ze wiekszosc ludzi, co ma 'bzika na punkcie zdrowego odzwyiania' wcale sie zdrowo nie odzywia, tylko wierzy w jakies herezje zaslyszane w TV/przeczytane w gazetach (zwlaszcza w przypadku kobiet, mowie o auwazonych empirycznie tendencjach) i wiekszosci rzeczy, chocby nie swiadomie (a czasem i z ignorancji, bo 'wie lepiej') nie bierze pod uwage... nie wspominajac o tym, ze akurat np czekolada (tylko prawdziwa, a nie jakis czekoladopodobny badziew), jest akurat zdrowa i jej odrobina kazdego dnia na podwieczorek nie zaszkodzi z pewnoscia, a ile frajdy da dziecku to nie ma co sie nawet rozpisywac.
a kwestia, ze "moze dziecku lubrykant po prostu zasmakowal i nie ma nic wspolnego z potrzeba zjedzenai cukru"- jakby dzieciak nie mial naprawde silnej ochoty na cos slodkiego, to by nie szukal tego pochowanego po szafkach nocnych. wszystko jest dla ludzi! a to, ze nie nalezy w druga strone przeginac i uzalezniac dziecko od slodyczy, zeby ich wpieprzalo tony w na kazdej przerwie w szkole i w domu juz w ogole nieustannie, przy okazji caly dzien sie nie ruszajac tylko wylacznie TV ogladajac na dupie, to jest osobna kwestia. po prostu trzeba miec we wszystkim rozsadek!
no i pominalem wlasnie psychologiczna kwestie. taki dzieciak, ktoremu sie zabrania tego zakazanego owodu to dopiero kiedys, jak bedzie mial okazje (chociazby jak zostanie u kolegi/kolezanki kiedys na noc) nawpierdala sie czegos na potege az zacznie brzuch bolec... albo i nie, a wtedy sie przekona, ze jedzenie slodyczy wcale nie jest zle i jak zacznie miec wlasne kieszonkowe to bedzie je odpowiednio spozytkowac. tu naprawde nie o to chodzi, zeby dzieciaka meczyc, ze widzi, jak inni maja przyjemnosc, a jemu sie to odmawia - a nauczyc go jest w rozsadnie ograniczonych ilosciach (tylko odrobina tylko raz w tygodniu to zdecydowanie przesada)!
btw, fruktoza nie jest cukrem prostym. to nawet bedac noga z chemii w gimnazjum i liceum wiem, ze to dwucukier :)
A tak wgl to co to jest ten owocowy lubrykant ?
@j: jakbyś przeczytał mój komentarz cały to byś widział, że kolejne zdanie zacząłem "a poważnie"to może byś coś zrozumiał. Jak przeczytałeś, na końcu mojej wypowiedzi napisałem, że trzeba mieć we wszystkim umiar. Twoja odpowiedz nijak ma się do mojej, więc się nie ośmieszaj. "Dziecko ma restrykcyjną dietę", więc mi nie pi*rdol, że matka jest zdrowa. Mam nadzieje, że rozumiesz co oznacza restrykcyjna dieta(pewnie teraz będziesz sprawdzał d-.-b). Dziecko powinno się zdrowo odżywiać z umiarem, a nie będzie miało żadnych powodów ze zdrowiem. Żadna dieta nie jest potrzebna... Sama autorka się przyznała, że ma bzika na pkt. diet. Chcesz jeszcze coś dodać?
dzizaskjp z calym szacunkiem ale "Fruktoza, czyli cukier owocowy (z łac. fructus ? owoc) ? monosacharyd występujący w owocach i miodzie. Wchodzi w skład dwucukru sacharozy (glukoza + fruktoza)". niestety raczej Ty nie uwazales na chemii :P
no dobra, w tej jednej kwestii moj blad.
@Only dreams: polecam Wujka Gógla... albo lepiej nie.
@mamma-mia: A to już zależy na jaki się trafi.
Trzeba było się poświęcić i kupować jakies mniej smakowite :D
i bardzo dobrze robi że nie daje dziecku jeść słodyczy codziennie! widać że wszyscy piszący o tym jaka ta matka jest wyrodna to małolaty poniżej 15 roku życia.
batony i inne śmieci typu cukierki nie są dziecku do niczego potrzebne (a mimo to i tak synek dostaje je raz w tygodniu), bo poza tym że zawierają za dużo cukru, to jeszcze mają straszne niezdrowe dla organizmu tłuszcze trans.
a co do lubrykantu, to dziecku mógł zwyczajnie zasmakować, a znalazło to przypadkiem - wiele dzieci szuka skarbów (niekoniecznie jedzenia) w szafkach rodziców i dziadków.
co za matka -.- błąd za błędem
@to nie jest kraj dla starych ludzi
nikt nie pisał, że matka jest wyrodna, ale sam pomyśl czy nie lepiej dać dziecku chociaż jednego cukierka czy ciastko dziennie niż by miało po kryjomu jeść ten lubrykant? A może oprócz tego lubrykantu samo zaopatruje się w tony cukierków i czipsów. Lepiej iść na taki kompromis bo od jednej słodyczy dziennie nie umrze
Dokładnie, jak tam już wyżej ktoś zapewne wspomniał;D. Ograniczanie słodyczy zdrowym odżywianiem? To raczej pier*****a anoreksja. Poza tym, skoro już ograniczać się ze słodyczami to lepiej je rozłożyć na kilka dni niż najeść się jednego dnia. Blablabla, jestem pewna, ze ktoś o tym pisał, ale nie chce mi się czytać i pewnie temat bardziej rozwinął, aby się popisać jaki to nie jest mądry, to ja sobie daruje przekazywania dalszych informacji, których oprócz autorki znają wszyscy. Pozdro koksy!
Eeee.., ty tam,
@to nie jest kraj dla starych ludzi - no żeś doyebał, bo akurat cukry są potrzebne, dostarczają energii.
zagłodziła dziecko aż musialo po durexa siegnac hehehe :D
Ty głupia kretynko, skonsultuj sie z lekarzem zanim zaczniesz wprowadzać dziecku diety. Idiotko, dziecko to nie zabawka, lalka, czy tamaguchi. Kto ci w ogole pozwolił się rozmnażać. Umrzy!
jestes wyrodna matka.
Oglądnij sobie "Charlie i fabryka czekolady", to się dowiesz, jak kończy się ograniczanie dzieciom słodyczy.
no i owszem, cukry są potrzebne, ale nie ze słodyczy! to tylko puste kalorie i chemia! nigdy się nie spodziewałam (tak, jestem ONA) że doczekam się czasów, w których wszyscy będą bronić słodyczy, tłumacząc że to takie zdrowe;D
napisała, że ma bzika na punkcie ZDROWEGO odżywiania, więc pewnie ogranicza dzieciakowi te wszystkie chipsy (powiecie pewnie: "zdrowe! ma w końcu węglowodany i tłuszcze roślinne), fastfoody typu Macdonald's (powiecie: "bzdura! w bułach z Maka są w końcu warzywa!") i słodycze (w końcu to jedyne znane źródło superważnego cukru). muszę was wszystkich zdziwić, ale wyobraźcie sobie że istnieją takie rzeczy jak owoce (niech pokolenie Hanny Montany sprawdzi sobie w google co to takiego), miód (pszczoły to robią, niektórzy kochają ten smak)) a nawet i zwykły cukier, lub jego zdrowsza wersja - cukier trzcinowy, z którego mogła piec domowe ciasteczka bez ulepszaczy, emulgatorów, aromatów identycznych z naturalnymi, konserwantów i innych:) polecam:)
@to nie jest kraj dla starych ludzi, a tak w ogóle wiem ze swojego doświadczenia, że ograniczanie rzeczy jest złe. Mnie nic nie ograniczali i jestem zdrowy. Raz na 2-3 lata choruję. Kumplowi wszystko co niezdrowe ograniczali i ograniczają nadal. Efekt? Nie ma odporności i choruje do 5 razy w roku.
No i zamiast o yafudzie ludzie gadają o ograniczaniu słodyczy.
Odnoszę wrażenie, że co poniektórzy wypowiadający się tutaj nie mają pojęcia, co to jest "dieta"i w jakim kontekście zostało użyte to słowo. DIETA nie na wzór: "jestem na diecie, ponieważ muszę zrzucić zbędne kilogramy", a definiując to, co każdy człowiek na co dzień spożywa - nie tylko ludzie odchudzający się.
Ludziom, którzy twierdzą, że w dzieciństwie opychali się "śmieciami", a nigdy nie narzekali na problem z wagą gratuluję przemiany materii i współczuję głupoty - choroby wywiązujące się ze spożywania nadmiernej ilości ZBĘDNYCH cukrów nie ograniczają się do otyłości. I nie pojawiają się z dnia na dzień, na swoje zdrowie człowiek pracuje latami.
Nie wiem również, skąd te wszystkie spekulacje, że dzieciak, kiedy "dostanie własne kieszonkowe"lub "pójdzie do kumpla", zacznie wpychać w siebie wszystkie słodycze, które wpadną mu pod rękę. Nie mogę uwierzyć w to ograniczenie i tak wybujałą wyobraźnię. To, że mały nie wpieprza fast foodów i śmieciowych cukierków nie znaczy, że wszelkie zamienniki, które matka stosuje, mu ich nie zastępują, a nawet z nadwyżką nie rekompensują ich braku.
Mówiąc, że dziecku na pewno jest przykro, kiedy widzi "WSZYSTKIE DZIECI OPYCHAJĄCE SIĘ CUKIERKAMI", jest mi przykro, że nasz naród, mając do wyboru jabłko dla swojego dziecka bądź batona, wybierze to drugie.
Owacje na stojąco dla Pani, która, zdaje się, jako jedna z nielicznych w naszym społeczeństwie ma głowę na karku.
Te spekulacje, że dzieciak zacznie się opychać słodyczami biorą się z tego, że skoro teraz jest w stanie jeść ten lubrykant bo ma za mało słodyczy, to jak podrośnie i będzie miał swoją kasę to będzie sobie kupował te cukierki i inne i nie próbujcie mówić, że to nieprawda. Próbowaliście kiedyś coś zabronić dziecku? Im więcej bronisz tym bardziej się buntuje. Sama jestem przeciw opychaniu się słodyczami ale nie popadajmy w skrajności. Tak jak mówiłam wcześniej, od jednego czy dwóch ciastek dziennie nie umrze, a przynajmniej nie będzie kombinować skąd tu wytrzasnąć coś słodkiego i nie będzie się posilać tym co mamusia sobie w szafce nocnej chowa.
Haha, nie mogę, uśmiałam się, przecież ten YAFUD jest zaj***sty, czemu tak nisko stoi?
Na szczęście batoniki, żelki i słodzone napoje gazowane nie są człowiekowi potrzebne do niczego. Pokolenia naszych babć czy prababć jadały jako dzieci owoce i domowe wypieki, kupnymi słodyczami racząc się rzadko. Zapewniam, że jeśli w domu nie było biedy i nie brakowało na jedzenie, to były w zupełności wystarczająco odżywione i zaopatrzone w węglowodany, a przy okazji nie pochłaniały kilogramów zbędnej chemii i tłuszczów.
Daliście się kupić reklamom, że na głód najlepszy jest snickers, ma mały głód danio, na pragnienie sprite, do zabawy fanta, do obiadu cola, a na drugie śniadanie knoppers. Prawda jest smutna: na głód lepiej zjeść kromkę, na mały głód jabłko, a pić coś, do czego nie dosypano cukru i pół tablicy Mendelejewa. Niestety tego wam nikt nie opakuje w szeleszczący kolorowy papierek i nie wykreuje marki z hasłem "głodny - na co czekasz".
Nie bierzesz pod uwagę, że być może to dziecko wcale się nie buntuje i nie jest mu źle z tym, że nie jada TYPOWYCH słodyczy zbyt często. Zjadanie lubrykantu nie nazwałbym aktem buntu. Dziecko to z pewnością jada owoce (zdrowa dieta), więc to, co mówisz, jest jednym, wielkim oksymoronem. W końcu lubrykant jest owocowy, a owoców mu nie brak. Pieprzenie farmazonów.
Powyższy komentarz skierowany jest oczywiście do MissMcCormick.
co za rodzice - dziecku nie dadza slodkiego ale sami sie owocowymi oliwkami smaruja
@jac niestety nie mogę się z Tobą zgodzić:) tak jak Ty mówisz że ja nie biorę pod uwagę tego o czym Ty wspominasz tak i ja mogę mieć rację:)
nie każę opychać się słodyczami ale znaleźć złoty środek
zresztą czytając YAFUDa można się domyśleć, że jedzenie tego lubrykantu wynika z braku innych słodyczy i sama autorka zapewne tak myśli bo inaczej nie pisałaby, że właśnie taką dietę ma jej dziecko.
o matko ale wy jesteście chorzy... no żeby myśleć że dziecko zjada lubrykant bo ma niedobór słodyczy (nie cukru, a słodyczy), to trzeba chyba nie mieć mózgu.
dzieci jedzą różne dziwne rzeczy! nawet z ciekawości, a jeśli lubrykant zasmakował, to dziecko go podjadało. i tyle, nie chodzi o żadne niedobory;D hahaha;D
jak waszym tokiem myślenia wytłumaczycie to, że dzieci połykają lekarstwa znalezione w apteczkach? brakiem substancji leczniczych w organizmie lub niewyjaśnioną świadomością choroby? a to że połykają substancje żrące to zapewne chęć wyrównania poziomu kwasu w żołądku...
p.s. szkoda że akurat nie mam pod ręką lubrykantu, bo założę się że nawet nie zawiera cukru, tylko jakieś sztuczne substancje słodzące...
bo jac nie rozumie, ze ten problem to nie jest binarne "(czarne)OPYCHAM SIE/(biale)NIEJEM PRAWIE W OGOLE", tylko ze jest po drodze caaala gama szarosci, miedzy ta biela i czernia. i rozsadek bioracy pod uwage wszystko (i fizjonomie, i psychike!) jest gdzies w okolicy co prawda jasniejszej, acz zdecydowanej szarosci.
a to, ze dziecko sie nie buntuje (co wcale nie bylo nigdzie powiedziane - i podejrzewam, ze jesli matka "ma bzika"to jest tak restrykcyjna, ze niemalze na pewno sie dzieciak buntuje, bo to naturalny odruch na takie sytuacje, choc to tez zalezy od mniej lub bardziej uleglego charakteru, osobowosci - co rowniez jest argumentem za wszesniejszymi twierdzeniami, ze jak bedzie mialo okazje, to bedzie i tak wpieprzac co chce), to jedynie swiadczy o tym, ze jak to dziecko - mimowolnie przyjelo to, co zostalo mu narzucone i wcale tez nie znaczy, ze z czasem sie zbuntuje - a zbuntuje sie tak ogolnie na pewno - jak to kazdy dzieciak w okresie dojrzewania, pytanie tylko czy wlasnie tylko tak "ogolnie"mlodzienczo, czy tez przeciw matce (ktorej charakterystyka po opisie w yafudzie jednoznacznie mi sie kojazy z typem destpotki, ale moge sie mylic, bo w innych kwestiach zycia moze byc normalna, liberalna - oby tak bylo, dla jej i dziecka dobra), bo wtedy ten bunt z pewnoscia tez pociagnie za soba przerzucenie sie na przeciwna skrajnosc i odzywianie sie takimi smieciami i w takich ilosciach, po jakie normalnie wychowany czlowiek w zyciu by nie siegnal (no chyba, ze jest amerykaninem, bo tam jesli nie jest sie przy kasie, to sie wiekszego wyboru nie ma po prostu i tak naprawde to stad u nich plaga otylosci - u nas tego problemu nie ma, wiec tez nie pierniczcie glupot o "pokoleniu McDonalda", bo to zjawisko nie ma w polsce miejsca, sa co najwyzej zle wychowane dzieci ZBYT BOGATYCH rodzicow, ktorych stac na nadmierne "rozpuszczanie"swoich pociech - ale znow, to jest OSOBNA kwestia, przeciwna skrajnosc - a kazda skrajnosc jest zla! nie tylko ta "grubaskowa", ktora pierze sie wam mozgi w mediach)...
@McDoris - jesli dla ciebie slodycze traktuje sie jako substytut posilku, to z a j e b i s c i e masz. wiecej komentarza raczej nie potrzeba. no moze tyle, ze umiarkowana nadwyzka energetycznosci jedzenia akurat dzieciom nie szkodzi jak doroslym, no chyba, ze ktos w ogole nie dba o aktywnosc swojej pociechy i zamyka je w piwnicy, z samym lozkiem i telewizorem, i jeszcze toaleta obok w tym samym pomieszczeniu, co by przypadkiem nie musialo sie za duzo nachodzic.
ogolnie to mam wrazenie, ze niektorzy tutaj za duzo sie dali poindoktrynowac zbdurami rodem z tvnStyle, czy innej Pani Domu...
@to nie jest kraj dla starych ludzi
je ten lubrykant bo jest słodki a autorka mu nie pozwala jeść słodyczy i sama zwraca uwagę na to, że tym lubrykantem to sobie rekompensuje...takie to trudne?
@ to nie jest kraj
wlasnie slodyczy, a nie cukru, jesli wezmiesz psychologie dziecka pod uwage. dziecko nie rozrozni ci slodkiego od sztucznych slodzikow i prawdziwego slodkiego. dla dziecka slodkie to slodkie, wiec ten argument w ogole ci padl.
a o jedzeniu lekow itp przez dzieci bez powodu nie slyszalem, przynajmniej nie w normalnych sytuacjach - co innego, gdy w rodzinie czesto sie choruje, lub ogolnie ktos jest caly czas chory (wtedy to dziala mniejwiecej podobnie do tego, jak ubieranie sie w ciuchy mamy i malowanie jej kosmetykami przez coreczke), lub tez wlasnie te leki smakuja jak cukierki i dziecko o tym wie, lub z ciekawosci probuje szukajac wlasnie takowych!
tak samo zjadanie jakich chemikaliow w najmlodszym wieku to akurat albo przejaw niedopilnowania rodzicow w okresie naturalnego etapu ciekawosci probowania wszystkiego, przy czym w normalnych sytuacjach ten etap bardzo szybko mija (chyba, ze w domu cos jest nie tak i rozwoj dziecka jest zburzony - a zdziwilibyscie sie, jak bardzo dysfunkcyjne jest nasze spoleczenstwo, tyle ze to znowu osobny temat), a pozniej jest to albo wynik jakis patologii w domu, albo wlasnie poszukiwan slodkich smakow....
@jac - faktycznie, teraz zauważyłam. mój błąd.
@Hower - jeśli ma cukrzycę to zmienia postać rzeczy. jeśli nie, to na pewno nabawi się jej jedząc raz na parę dni jakąś słodycz.
i jak już to 'słyszałAś'.
tyle ode mnie, powodzenia w durnej dyskusji.;]
No właśnie, popieram @dzizaskjp, argumenty @to nie jest kraj dla starych ludzi są bez sensu.
Dziecko je czasem słodycze, smakują mu to i chce je częściej jeść, ale jako że matka mu kategorycznie zabrania to szuka sobie tej słodyczy gdzie indziej. No już jaśniej tego nie można wytłumaczyć.
Bijcie mnie laciem...
Jak widać nie tylko na punkcie zdrowego odżywiania masz bzika...
Co to za wymysly matek zeby dzieciakom ograniczac slodycze do 1 dnia w tygodniu!!!! Ta mamuska musi byc niezle sflustrowana.Pewnie w dziecinstwie ograniczali jej slodycze.Glupota i potem placz bo nastolatki dopada anoreksja.Sami rodzice wbijaja dzieciaka do glowy bzdety.Pewnie matka ma kompleksy i wyrzywa sie na dziecku.Rece opadaja...
Słodycze nie są potrzebne organizmowi, nawet młodemu.
Jedynie koncernom je produkującym.
Jako dziecko instynktownie sama je sobie ograniczałam (np. wszyscy w domu słodzili herbatę 2 łyżeczkami, a ja stopniowo przestałam słodzić) za to zaczęłam w pewnym wieku potrzebować chudego mięska.
Słodycze niepotrzebnie uzależniają - powodują skoki poziomu glukozy we krwi, a przy spadku poziomu glukozy pojawia się zwiększony apetyt na słodycze - jest to błędne koło. Człowiek nie przyzwyczajony do słodyczy po prostu nie odczuwa potrzeby ich jedzenia.
Nie uzależnianie dziecka od słodyczy to mądrzejsze zachowanie niż stosowanie słodyczy jako nagrody, jak to się często dzieje. Uzależnienie pozostaje nawet w dorosłym życiu - wielu dorosłych nie może sobie poradzić z nadwagą spowodowaną apetytem na słodkie.
nikt nie kaze dawac dzieciakom kazdego dnia slodyczy w takich ilosciach, aby sie uzaleznialy - zrozumcie wreszcie, tu nie chodzi o jedzenie dla poprawy samopoczucia w wyniku powazniejszych zmian chemicznych w organizmie, odmienienia stanu w jakim sie znajduje osoba (czyli w pewnym sensie narkotyzowanie sie), tylko o krotka chwile przyjemnosci wynijakaca z bozdzca smakowego, nie wiecej. nawet jesli dzieciak by zje TROCHE slodyczy kazdego dnia, to fizycznie od niczego sie nie uzalezni, poza tym wbrew temu, co niektorzy bredza cukier JEST ZDROWY I POTRZEBNY, zwlaszcza dzieciom.
i nie widze zwiazku co ma chude mieso do tego...
wyrodna matka cz.r.nie boje się śmierci zabijcie mnie!!!
@Asia
tak słodycze są niepotrzebne (temu dziecku i w ogóle) zwłaszcza kiedy można zasmakować w lubrykancie mamusi
@dzizaskjp - pisałam w odniesieniu do powyższych postów. Niektórym sie wydaje że niekarmienie dziecka batonami to najgorsze zło, bo oni jedli i są zdrowi. Smutna prawda jest taka, że oczywiście trzeba zachować jakiś rozsądek, ale nie ma co udawać że słodycze to samo zdrowie, tzw. "łakocie i witaminy". Słodycze to masa niepotrzebnej chemii, a odpowiednią ilość cukrów dziecko może dostać w formie owoców, dżemu, miodu czy domowego ciasta. Nie można doprowadzać do skrajności, ale w rodzinie do dziś krążą opowieści jak moja mama reagowała na mój i rodzeństwa bunt słodyczowy. Byliśmy tak nieprzyzwyczajeni do chemicznych smakołyków, że jak pod wpływem reklam zażądaliśmy Fanty czy chipsów, to efekt obrzydzenia utrzymał się u nas do końca podstawówki.
MINUS! Wpierd*ol beton szma**to! PIES OGRODNIKA!
@Only dreams ?: zapytaj taty
"substancja (najczęściej żel) nawilżająca pochwę lub/oraz odbyt i odbytnicę w celu ułatwienia stosunków płciowych, szczególnie w przypadku występowania suchości tych miejsc. Oprócz nawilżania może także działać przeciwzapalnie i stymulująco."Smacznego :D
To i ja dodam swoje trzy grosze. Do dzieci koleżanki przychodziła mała sąsiadka, jej mama też stosuje wobec dziecka restrykcyjną dietę, typu jeden "słodki"dzień w tygodniu. Ta słodka, dobrze (?) wychowana dziewczynka, wykrada mojej znajomej słodycze, które są schowane w szafkach, a na które jej dzieci wcale a wcale się nie rzucają. Nigdy nie byłam zwolenniczką restrykcji, czy życie to jakiś obóz karny? Czego nauczyło się to słodkie dziecko? Jak mi nie dają to sobie ukradnę.Mama chciała dobrze, a tak naprawdę osiągnęła skutek o jakim na pewno nie marzyła.
jezu jeśli już na prawdę musisz mu ograniczać słodycze to tylko te kupne jak ktoś tutaj napisał i piecz sama a jak nie umiesz to się naucz;] a tak poza tym najbardziej energetycznym cukrem jest glukoza więc jeśli jesteś przeciwniczką białego cukru masz zamiennik;]....tylko trzymaj dzieciaka jak najdalej od podręczników z chemii !!! bo z glukozy można otrzymać coś równie "białego"xD
chyba witamin jej brakowało:)
@Hower przytoczę twoje pewne słowa:
"Słodycze zostały wyprodukowane, aby zarobić;)
Fakt, od tego nie można umrzeć, ale nie mów, że o cukrzycy nigdy nie słyszałeś? A cukrzyca już do śmierci może prowadzić. "
Słuchaj , jeśli czegoś nie wiesz , to nie pisz okej? Cukrzyca nie jest od jedzenia slodyczy,tu chodzi o to ze nagle pewna część trzustki przestaje produkować insulinę, co nie ma ani trochę wspólnego z jedzeniem słodyczy. I cukrzyca do śmierci nie doprowadza, normalnie bierze się insulinę (w przypadku cukrzycy typu 1) lub leki (w przypadku 2 typu). No sory za offtop, ale jak widze coś takiego to mnie krew zalewa.
A co do tematu ,matka dobrze robi ,że w ten sposób odżywia swoje dziecko, przynajmniej za parę lat nie będzie tłustym pączkiem ,który po przebiegnięciu 50 metrów będzie miał zawał.
współczuje dziecku...;\
nie pozwalasz dziecku na słodycze? weź się ogarnij kobieto.
polecam jednak lepsze jego schowanie.
a przy okazji jeżeli będziesz szukać nowego lubrykantu to polecam ASTROGLIDE. Mi towarzyszy już od 1,5 roku i razem z mężem uważamy, że jest najlepszy:)
Kurcze przesadzacie mi rodzice w dzieciństwie ograniczali Mc donalsa, Chipsy itd a teraz jakoś nadwagi nie mam i nie opycham się codziennie w fast food-ach. To nie tak że nie jam wcale ale też nie wydaje na nie całych pieniędzy jak tutaj wspomnieliście. A i dodatkowo jestem zdrowa, nie umarłam od braku chipsów słodyczy i Maca. Po prostu zamiast tego mama dawała mi owoce i ciasta własnej roboty, a także codziennie gotowała obiad.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
dzizaskjp | 83.9.1.* | 10 Lutego, 2011 01:18
minus, bo dziecko ma nieco inne potrzeby energetyczne i ogolnie takie chore ograniczanie slodyczy tez ze zdrowym odzywianiem nie ma zbyt wiele wspolnego. nie bez powodu dzieciaki tak bardzo uwielbiaja slodkodzi, w porownaniu do doroslych, ktorzy czasem nawet nie lubia slodzyczy. skrajnosc przeciwna do tej zazwyczaj spotykanej;/ bo nie sadze, zeby nie-uzaleznione-od-slodyczy dziecko (takie uzaleznienie to czesciej spotykana skrajnosc, tez wcale nie lepsza, ale to osobna kwestia) bylo tak zdesperowane, aby szukac slodkosci ukrytych po szafkach i wpieprzac niewiadomo co. biedne dziecko sie tylko meczy, stad sytuacja. glupota rodzica pelna para.