Pracowałem kiedyś za granicą jako ochroniarz. Ekipę mieliśmy wielonarodową, ale nikt się specjalnie poprawnością polityczną nie przejmował. Bywało, że witaliśmy się dość dosadnymi epitetami, ale wszystko z uśmiechem na pysku. Później, z różnych przyczyn ekipa się rozjechała po innych obiektach. Ja trafiłem na jakiś czas do brytyjskiej ambasady. Stałem sobie właśnie na "sali operacyjnej"gdzie, w okienkach załatwiało się wszystkie formalności i nudziłem się jak mops. W pewnym momencie zauważyłem, że do sali wchodzi kumpel ze starej ekipy.
Cóż, witanie się po staremu, słowami: - Siema durny Polaczku - Co tam leniwy czarnuchu? (w wolnym tłumaczeniu) Nie było chyba najlepszym pomysłem. Tak, jestem Polakiem. Tak, kumpel jest murzynem. Coś koło 20 osób - samych obcokrajowców (głównie tzw kolorowych, choć i Polka się zaplątała jakaś) było wyraźnie zniesmaczonych. Dla nas obu YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.