Historia z dawien dawna, bo rozegrała się jak jeszcze mój tata (lat 50-parę) był mały. Jego z kolei ojciec, mój dziadek, w zimie postanowił (z konieczności) wymienić grubej, cwanej i okrutnie upartej świni gnój.
Dziadek wymyślił, że on stanie na warcie, co by świnia nie uciekła, jak drzwi do obory będę otwarte, a jego syn miał wyrzucać zafajdane siano widłami.
Praca jakoś szła, ale świnia cały czas kombinowała jakby tu wyjść na śnieg i pohasać na grubych, świńskich nóżkach.
Jak dziadek stanął w rozkroku, to świnia zaraz CZMYCH! i między nogami dziadka.
Ale była gruba. Za gruba, bo dziadka porwała ze sobą. Przejechał na niej okrakiem, tyłem jakieś 5 metrów, po czym zwierzę się zatrzymało i zrzuciło dziadka do śniegu. I pohasało w siną dal (całe szczęście, że działka ogordzona).
A dziadek, wstając z zaspy śniegu tak przeklinał to na świnię, to na syna, że pęka ze śmiechu, że gdyby w tamtych czasach znano to słowo, historię opisanoby jako niezły YAFUD dla biednego dziadzia :D«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
0
1
ja | 79.186.185.* | 18 Września, 2013 10:25
gnoju sie nie wymienia, tylko wyrzuca...
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
ja | 79.186.185.* | 18 Września, 2013 10:25
gnoju sie nie wymienia, tylko wyrzuca...