Od kilku lat chciałam pojechać na Woodstock. Najpierw brak środków, kolejny rok spina z mamą, kolejne wakacje wyjazd z rodziną. W końcu się doczekałam. W wakacje rok temu mieliśmy się wybrać tam wraz z lubym, który jeździł tam już kilka lat. Niestety od czerwca przestało nam się tak dobrze układać i w lipcu zdecydowaliśmy się rozstać, póki jeszcze nie żywimy do siebie wrogich uczuć. Więc mój wtedy już były luby pojechał beze mnie. Tak wyszło, że nasze drogi znów się zeszły. W te wakacje obiecywaliśmy sobie, że pojedziemy razem ze znajomymi. Plany ułożone od wielu tygodni wstecz, wszystko przyszykowane. Na 2 tygodnie przed wyjazdem zaczął boleć mnie ząb. Wizyta u dentysty i wszystko jasne. Dwa duże ropniaki w brodzie, być może trzeba będzie rozcinać chirurgicznie. Rodzicielka zaaferowana, nigdzie nie puści, bo "gdzie z otwartymi kanałami na Woodstock będziesz jechać". Więc luby znów pojechał sam z kumplami. Po powrocie opowiada wrażenia, jak to fajnie było, mnie ściska z żalu, ale cóż. Sytuacja losowa. Obiecał, że za rok już na pewno mnie zabierze ze sobą. Jakiś czas później spotkany kolega wypytuje o wrażenia, padło pytanie o przyszły rok, na co ja ochoczo odpowiadam że jasne, jedziemy, a mój luby z pełną powagą doszedł do wniosku, że jednak nie, bo już Woodstock mu się znudził, teraz pora na inny festiwal. Dodał, że jak pojadę bez niego, to śmiertelnie się na mnie obrazi. Dziękuję Kochanie, że pomagasz mi spełniać marzenia. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.