To może kupcie jej innego pluszaka, albo niech śpi z zapalonym światłem? A jak ryczy to po prostu wywalone na nią? Znudzi jej sie.
Pogratulować poczucia humoru męża. Nie można misia po prostu wywalić?
Zazwyczaj pluszowe misie dają poczucie bezpieczeństwa.
Jak ryczy to wywalone na nią? Serio? Masz dziewczyno jakiekolwiek pojęcie o dzieciach? Coś czuję, że nie. Ignorowanie dziecka w takiej sprawie nie pomoże, będzie płakać głośniej i głośniej, aż w końcu i tak matka do niego wstanie...
No i po co fundować maluchowi takie nerwy? Lepiej wszystko spokojnie wytłumaczyć, a misia oddać innemu dziecku i kupić nowego, jeżeli tłumaczenie nic nie da..
Ale jeżeli wolisz patrzeć jak Twoje dziecko płacze, to już mu współczuję matki...
Pięć minut śmiechu, trzy miesiące spania z dzieckiem.
Wg mnie lęki dziecka trzeba traktować z należytą uwagą, jest za małe żeby myśleć racjonalnie, więc czasami to dorosły musi zanurzyć się w świat fantazji dziecka, żeby zrozumieć, jak dziecko się czuje i czego tak naprawdę się boi.
Twój mąż to idiota. Nie dość, że mała miała stany lękowe to on dla własnego zgrywu załatwił dzieciakowi taki stres, że zwieracze puściły. Nie jestem w stanie sobie nawet wyobrazić co to dziecko czuło, żeby stracić kontrolę nad czynnościami fiziologicznymi. Niektórych powinno się leczyć zanim dopuści się ich do życia w rodzinie.
Małe dziecko też nie wymyśliło sobie samo, że miś chce je zjeść. Dla dzieci pluszaki to przyjaciele na dobre i złe. Wiec albo oglądało z tatusiem jakiś ciekawy filmik typu "zoo", albo tatuś mógł w żartach zasiać w podświadomości dzieciaka, że jak będzie niegrzeczna to misio ją zje. Dla niego to fajny żart, dla małej prawie zawał. Tak czy siak tego misia trzeba wyrzucić a dziecko niech wybierze sobie maskotkę, której nie będzie się bało.
Jeśli nie czujesz potrzeby posiadania dzieci to nikt nikogo nie zmusza. Lepiej nie mieć dzieci niż być złym rodzicem. Pochwalam świadomą postawę ludzi, którzy z własnej woli rezygnują z rodzicielstwa, bo czują, że sobie z tym nie poradzą, albo nie będą w nim szczęśliwe. I nie ulegają presji otoczenia, bo babcia i dziadziuś chcą mieć wnusia. Jak chcą to niech se adoptują.
Dzieciak szybciej dostanie zawału niż "nauczy"się samo, że misio nic mu nie zrobi. Dzieci uczą się przez naśladownictwo dorosłych. Dopiero w późniejszych okresach przez własne doświadczenia.
I nico! Nie musisz chcieć, ale przynajmniej nie dawaj innym rad w zakresie wychowania dzieci.
Dziękuję Salome, wyręczyłaś mnie w odpowiedzi :)
Tak.
Jesteś taka stanowcza, zbuntowana, dorosła i w ogóle.
Szacun.
W tej konkretnej sytuacji masz rację, nie można dziecka olać, zostawić samemu sobie na zasadzie popłacze i przejdzie. Jednak czasami to jedyne wyjście (np. Próby wymuszenia czegoś na co rodzic nie chce pozwolić).
Dziecko się boi i tylko można pogłębić jego strach, koszmary nocne, sikanie przez sen. najgorszą rzecz zrobił tatuś dziecka, teraz trzeba znaleźć wyjście z sytuacji.
Swoją drogą mam wspaniałą matkę. Zawsze gdy byłam dzieckiem i bałam się zasnąć siadała przy łóżku i czekała aż zasnę.
Kobieta i nauczy?
Typowe zachowania kobiet. Potem wmowi, ze partner zdradza.
Czuje że nikcia chce czarna zastąpić;) Z tym robieniem co się tobie podoba to bym poddał wątpliwości.Bo człowiek jest zależy od innych a ty aktualnie nie sprawiasz osoby dość dojrzałej która jakoby mogła by się ryrwać z aktualnego świata.Na wredote osób często wpływa otoczenie w którym przebywa więc ktoś tam cię chyba dręczy skoro ty póbujesz tu dręczyć innych. Na razie jest to jeszcze stosunkowo nie winne chociaż względem wychowania dziecka twoim sposobem już idzie o pomste do nieba.
Yyy nie...
Ale sie sracie, nie mogę z was xd
Zamiast ignorować coś, to wy specjalnie rozpoczynacie kłótnie. Gówna się nie tyka, panowie xD
Gówna się nie tyka.
Czyżbyś dała nam do zrozumienia, że masz bardzo niską samoocenę?;)
Ciebie chyba rodzice ignorowali, tak? I nie reagowali na głupie zachowanie, tak? Bo myśleli, że sama zrozumiesz, że to głupie, tak? Nie udało się, tak? Boże, jak mnie wku*wia ta maniera niektórych, żeby każde zdanie kończyć "tak?"
Ty się ode mnie odpierwiastkuj, dobra? Nie dla wszystkich jestem wredna, tylko dla debili i nieuków.
Czyli ignorujesz równych sobie i myślisz, że inni cię wezmą za mądrą i uczoną?
A nie, przepraszam, nie ignorujesz, tylko traktujesz jakbyś była lepsza. Ale to nic nie zmieni. I tak wszyscy wiedzą, że jesteś tępa.
Co to się dzisiaj porobiło z tymi dzieciakami? Zawsze lubiłam bajki, miałam kilka pluszaków, ale nigdy nie ubzdurałam sobie i nie płakałam "bo miś mnie zje". Co prawda rysowałam po ścianach, robiłam bałagan, ale nigdy nie miałam tak całkowicie bzdurnych i irracjonalnych lęków i skłonności do paniki i płaczu z byle powodu.
Matka była nadopiekuńcza, jednak miałam tego dość już w wieku 6-7 lat. A jej nerwowość zadziwiała mnie już w przedszkolu... Mimo beznadziejnego podejścia rodzicielki wyrosłam na normalną dziewczynę. Gdyby rodzice byli ogarnięci - pewnie osiągnęłabym więcej, jednak nie narzekam.
A teraz? Co z tymi dziećmi? Kapryśne, płaczliwe, miśków się boją, uzależnione od słodyczy i gier...
Oglądają głupoty w filmach, mają nadopiekuńczych rodziców, za dużo siedzą w domach, może to degeneracja genetyczna przez sztuczne jedzenie, sama już nie wiem...?
Zgadzam się z Tobą. Z Nikcią też tylko może nie z jej sposobem uzewnętrzniania poglądów :D Ogólnie wszystkie panie tutaj, łacznie z autorką, siedziałyby przy dziecku całą noc coby miś z szafy nie wyszedł. Dziwimy się później, że wyrastają nam pokolenia roszczeniowych stworków, które nie wiedzą co to szacunek, kultura i słowo "nie". Ogólnie, bezstresowe wychowanie i mamy, co mamy. Trochę to straszne, ale autorka pewnie za 5 lat napisze następnego yafuda o tym, jak jej córeczka położy się na srodku supermarketu i zacznie walić pieściami w podloge bo batonika jej się zachce. Mąż ją wyniesie do samochodu i będzie spał na kanapie a autorka z wystarszoną i pełną leków córeczką w łóżku (bez batonika albo już z, bo mamusia w środku nocy pojedzie szukać, zeby dziecko dostało BO CHCIAŁO). Tragedia.Edytowany: 2016:07:13 17:55:20
Zaraz, zaraz. Ogólnie mieszasz pojęcia. Nie masz dzieci i nie wiesz nic o ich wychowaniu. To po prostu widać. Tak samo jak Nikicia. Czym innym jest zapewnienie dla dziecka poczucia bezpieczeństwa, a czym innym nauczenie, że nie można mieć wszystkiego na zawołanie i pstryknięcie palcami (twój przykładowy batonik). To są zupełnie inne kwestie. Tragedia to zostawiać dzieci same sobie i niech się uczą życia. Zasranym obowiązkiem rodzica jest nauczyć dziecko prawidłowego zachowania jak i opieki nad nim kiedy jest przestraszone czy zagubione. Zapewnianie bezpieczeństwa to nie bezstresowe wychowanie.
Najlepiej to urodzić dziecko niech samo se zrobi mleko (jak będzie głodne to będzie musiało xD), niech samo se zmieni pampersa (co się będziesz gównem brudzić);p. Musisz mieć twarde zasady co by ten niemowlak nie wyrósł na roszczeniowego smarkacza. Litości twoja teoria ma DUŻE luki.
Wszystko w życiu ma sprzężenie zwrotne. Jak zostawisz dziecko samo sobie niech se radzi - ono se poradzi. Lepiej lub gorzej. Tylko kiedy ono dorośnie, a ty będziesz stara to ono też cię zostawi jako starą roszczeniową babę, żebyś sobie w życiu poradziła sama, bo tak je wychowasz. Nic w przyrodzie nie ginie. Raczej wszystko zatacza cykle. Ja tak widzę twój cykl.
Zgadzam się całkowicie, miło widzieć że są jeszcze normalni ludzie :-) Nie wiem, co za ćwierćinteligent dał Ci minusa...
Europejczycy prawie
upadli, nie potrafią już wychować dobrze swoich dzieci - rozpieszczenie, popkultura, elektronika no i pseudo-troska robią sieczkę z mózgu od najmłodszych lat.
A czasem trzeba dać dziecku się wypłakać, wytłumaczyć że miś nie zrobi krzywdy... prędzej czy później do niego to dotrze, czegoś się nauczy, zrozumie. Rozwinie się.
Najpierw jest zabieranie "strrrasznego"misia, potem dochodzi komputer, brak czasu dla dziecka, spełnianie tylko zachcianek... dalej jest coraz gorzej.
Mam nadzieję, że autorka YAFUDa czyta komentarze, życzę tej rodzinie przede wszystkim zdrowego rozsądku.
Zwykłe zabranie dziewczynce misia, bo ta się go bez sensu boi, to na pewno nie jest dobre rozwiązanie.
Zaspokojenie zwykłych potrzeb dziecka(mleko, pielucha itd.), gdy jest za młode by zrobić cokolwiek w tym kierunku, to normalna rzecz i zupełnie inna kwestia. To Ty mieszasz pojęcia...
Poza tym, najlepsze są zwykłe pieluchy. Pampersy to sztuczne świństwo, które rozkłada się w przyrodzie setki lat. Społeczeństwo konsumpcyjne zaśmieca świat, a sprzątać to mają nasze dzieci i wnuki? To tak na marginesie.
Prezentujesz postawę, którą nazwałaby nacjonalistyczną. Ja byłam taka to inni, którzy tacy nie są to "degradacja genetyczna". Było już kilku takich w historii. I mimo początkowych sukcesów marnie kończyli. Daj ludziom prawo do swoich niedociągnięć. Nie wszyscy muszą być tacy jak ty, co nie znaczy, że są od ciebie gorsi, bo bali się miśków w dzieciństwie. Każdy ma prawo do bycia sobą.
Co to znaczy na normalną dziewczynę? Kto tak powiedział. Masz na to papiery? Twoja opinia jest subiektywna. Każdy na oddziale psychiatryka mówi, że jest normalny a mimo to nie chcą go wypuścić.
Ile masz dzieci? Już widzę jak latasz z tetrowymi pieluchami w obronie świata dla potomności. Najlepiej o kwestiach o których nie ma się pojęcia nie dyskutować, bo się po prostu ośmieszasz.
Potrzeba bezpieczeństwa również jest zwykłą potrzebą u dziecka tak jak jedzenie. Wytłumaczyć to można coś dla dziecka, które jest już na tyle duże, aby mogło zrozumieć twoje tłumaczenie.
Bardzo czarna ta twoja wizja. Owszem pewnie część dzieci ma tak jak piszesz. Choć nadopiekuńczość i zostawienie dziecka samego sobie przed kompem raczej nie współgra. Nadopiekuńczy zawsze będzie nadopiekuńczy a karierowi będzie karierowiczem. Nadopiekuńczy rodzic będzie nadmiernie bronił dostępu do komputera. Spełnianie zachcianek i komputer bez ograniczeń to domena rodziców, którzy karierę postawili ponad wszystko a dzieci mają tylko dlatego, bo ktoś powiedział, że tak trzeba, dobrze wygląda to publicznie albo koleżanka ma to ja też nie jestem gorsza.
Nie wiesz nic o życiu, bo sama jesteś jeszcze (przynajmniej emocjonalnie) dzieckiem. Stawiam, że 18-23 to twój przedział. Piszesz o tym co ci się wydaje, że być powinno a nie o tym co wiesz z praktyki, że tak jest.
W życiu prywatnym albo jak wolisz - w realu, nie obracam się w kręgach półmózgów, więc nie liczę na to, że ktoś mnie weźmie za uczoną, bo moi znajomi są normalni. W internecie większość, to analfabeci, którzy nie potrafią stworzyć poprawnego zdania, nie wspominając już o ortografii, więc zazwyczaj mnie ponosi. Jak czytam te historyjki, to też się zazwyczaj zastanawiam, jak można być takim przygłupem i wtedy również może się pojawić jakiś uszczypliwy komentarz z mojej strony. To tyle, jeśli chodzi o moje złośliwości.
To po kolei.
Mam lat 20, gwoli ścisłości. Własnych dzieci na razie nie mam lecz mieć zamierzam, często pracuję z małymi dziećmi, jak i zostawałam na b. długi czas z dziećmi kuzynów. To nie tyle "praktyki"co własne dzieci, ale jednak "coś". Dla dzieci chcę po prostu jak najlepiej.
Nie mówię że jestem och i ach, jak każdy mam wady i jestem tego świadoma, nie każdy musi być jak ja. Swój przykład podałam dla porównania. Brakuje zrozumienia, to zaczynają się docinki? Już uruchomił się u Ciebie, widzę, tryb "Social Justice Warrior".., Powiem tak. Są różne charaktery, temperamenty, gusty - i dobrze. Jednak można rozdzielić zdrową różnorodność od typów i trendów chorych.
Cóż, widzę po latach, że nadopiekuńczość i przy tym uległość mojej mamy była chyba nawet większa niż Autorki YAFUDa, i że nie zostałam patologią w dużej mierze dzięki szczęściu;)
Strach przed misiem to niby nic, ale jednak ma wpływ na psychikę dziecka, jak i inne lęki, czy postawy rodziców. Czynników rozwoju jest bardzo wiele. To złożone. Trzeba starać się, żeby zrozumiało, poczuło że miś to nic złego, by uzyskało prawdziwe poczucie bezpieczeństwa, a nie tylko... zabranie misia bo płacze. To afirmacja lęku. Podejście głupie, zamiast naturalnego. Kiedyś takie rzeczy siedziały w tradycji i naturalnym instynkcie. W chłopskich chatach i książęcych pałacach, u pierwotnych zbieraczy-myśliwych i po rewolucji przemysłowej. Czasem szwankowały ale były ponadczasowe, ponad rozwojem technologii czy systemów ekonomicznych, politycznych. Zaś ostatnie 20 lat(a na Zachodzie 70) to coraz większa ruina.
A postawę nacjonalistyczną, owszem, prezentuję. I dobrze mi z tym. Moim znajomym z Europy Wschodniej, Niemiec, Iranu i Brazylii też z tym dobrze - żeby nie było, że jestem ksenofobką;-) Widzę, co się dzieje ze światem. Szczególnie z Europą i USA. Szkoda mi tych nieszczęsnych alergików, otyłych, alkoholików, anorektyczek, ludzi z fobiami... To są ogromne problemy, które społeczeństwo samo sobie stworzyło. Przez postawienie na pierwszym miejscu 1) zachcianek, własnych uczuć, lęków, subiektywnego tymczasowego szczęścia jednostki za wszelką cenę, niby-troski 2) pieniądza 3) wychowania bezstresowego, źle rozumianej wolności 4) poczucia że każdy jest przez samo bycie homo sapiens super, pogardy dla wartościowania, dla rozwoju człowieka 5) przez odwrócenie od natury - i pewnie paru innych kierunków i "wartości", których nie mam za bardzo czasu ni chęci wymieniać. Zepsuliśmy pięknie rokujące pokolenia.
Nadopiekuńczy rodzic potrafi albo bronić dostępu do kompa jak piszesz... albo zostawiać dziecko w domu, nawet przed kompem, bo "na podwórku niebezpiecznie."Albo - bo dziecko CHCE grać, i tyle. Miałam tak przez parę lat.
Może uogólniam pewne rzeczy, ale nie chcę esejów pisać. Kto to przeczyta? :)
Natomiast szeroko pojęte bycie "eko"- pieluchy tetrowe(namówiłam kuzynkę), naturalne tkaniny, oszczędność, recykling, podstawową znajomość rodzajów tworzyw sztucznych, dbałość o okolicę, o lasy, o zdrowe żywienie, o produkcję lokalną... traktuję zupełnie serio. I z tym też mi dobrze.
Zresztą, nawet samym dzieciakom jest z moim podejściem zupełnie dobrze. Paru młodym na przykład pokazałam, że owoce są równie smaczne jak słodycze. Kilkoro dzieciaków nauczyłam wchodzenia na zamek dmuchany(niektóre mamuśki tylko dzieci wsadzały do środka nie dając im wejść, na niziutkim wejściu, nawet z czterolatkami tak robiły, ku mojemu przerażeniu). Młodszą znajomą namówiłam do nauki, choć uważała że nikt w nią nie uwierzy, a na sprawdzian miała przez to - cytat - wy**bane...
Inny dzieciak(słodki 3-letni chłopiec) już się nie boi jak kiedyś owadów, bo bawiłam się z nim na dworzu, tam złapałam(i szybko wypuściłam, rzecz jasna...) motyla, biedronki i przyniosłam też obrazki.
Trzeba delikatnie, ale konsekwentnie i świadomie, a nie z płaczem i przerażeniem(czy też złośliwością, jak ojciec od misia).
Także, trzymając się pewnych zacnych zasad powszechnych jeszcze w XX wieku - mam sukcesiki co prawda drobne, ale zawsze coś;)
@Czarna to troll, prawda?
Zgadzam się z Tobą, że samo zabranie misia nie rozwiąże problemu. Ale głupotą jest zostawianie dziecka z tym miśkiem na noc. Jak widzę, że moje dziecko się czegoś boi, to po cholerę mam go jeszcze tym dręczyć?
Owszem, będę się starał uświadomić dziecku, że nie ma się czego bać, ale uzbroję się w cierpliwość, bo wiem, że to może potrwać kilka dni czy nawet tygodni lub miesięcy. Zostawienie dziecka samego z jego strachem to nie jest rozwiązanie. Owszem, dziecko z czasem nauczy się pokonywać ten strach, ale przy okazji nauczy się również, że na rodziców nie ma co liczyć. I przyszłości, kiedy będzie miało problemy nie przyjdzie z nimi do ojca czy matki, tylko poszuka rozwiązania w internecie, albo wśród rówieśników. A skutki tego mogą być opłakane.
Z tym się zgodzę, jak najbardziej.
Zarówno zostawienie dziecka od razu samego z miśkiem, jak i zabranie mu miśka, to niemądre pomysły.
To Ty kochana mieszasz pojęcia albo zwyczajnie nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Ogólnie to prezentujesz dość niechlubną a coraz bardziej ostatnio popularną grupę mamuś chorych na OZM (odpieluszkowe zapalenie mózgu). Mam dwójkę dzieci i z pewnością starszych od Twoich, które wyrosły na samodzielne i inteligentne dzieciaki, które wiedzą czego chcą i dążą do tego własnymi siłami, a nie prowadzone za rączkę mamusi. Mi nie chodziło o pozostawienie dzieciaka z tym misiem na noc, bo to faktycznie mogłoby wywołać traumę. Chodziło mi o to, że dziecko płacze bo się boi, to dawaj na całą noc do łóżka rodziców. Najgorsza możliwa zagrywka. Do dzieci potrzeba cierpliwości, a nie: płacze? włączę telewizor/dam tableta/telefon/słodycze, boi się? do łóżka rodziców, nie wazne ile ma lat itd itp. To jest chodzenie na łatwiznę, uspokajanie dziecka nie sposobem, a przyjemnością. Autorka powinna przede wszystkim uspokoić córkę, potem wytłumaczyć, że miś jest niegroźny, posadzić gdzieś dalej na półce i ululać małą w jej własnym łóżku. Nie wmówisz mi, że poczucie bezpieczeństwa u dzieci należy realizować poprzez izolowanie go od każdych nawet najmniejszych lęków, bo dojdzie do tego, że 14letni chłopiec przestraszy się pająka, a mamusia go weźmie na noc do siebie do łózka, bo przeciez "musi się czuć bezpiecznie". No bez jaj. Po Twoich wypowiedziach śmiem wątpić, ze to Ty masz dzieci, a jeśli naprawdę masz, to kurde, poważnie martwię się o przyszłość tego kraju i współczuję dzieciakom, bo zaradności to Ty na pewno ich nie nauczysz, cała nadzieja w ojcu. Pozdrawiam i żegnam.Edytowany: 2016:07:14 00:35:27
Rób co chcesz, i tak wiadomo, że jesteś kretynką.
Hmm... a jeśli by nie do końca mamie uwierzyło (w końcu tata to samo mówił, a miś się znalazł przy jej twarzy), to wziąć miśka z pokoju dziecka i wstawić go do jakiegoś "więzienia", żeby dziecko wiedziało, że miś nie wyjdzie. Nie wiem, wysłać go do piwnicy (miś jest za mały, żeby sięgnąć klamki), czy pudełka, które się od zewnątrz zamyka. A potem powiedzieć, że miś przemyślał swoje zachowanie i już nie będzie gryzł;)
Mi chodziło o YAFUDa. A poza tym co ci do mojej samooceny? To chyba raczej sprawa indywidualna.
Jak miło :D
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Salome [YAFUD.pl] | 12 Lipca, 2016 16:49
I nico! Nie musisz chcieć, ale przynajmniej nie dawaj innym rad w zakresie wychowania dzieci.