Miałam iść do fryzjera, więc poprosiłam koleżankę by ze mną poszła. Byłam umówiona na godzinę 12:00. i tu moja babcia do mnie "idę do spożywczaka"to ja do niej "ale wróć, bo nie mogę się spóźnić na 12:00 do fryzjera". babcia pokiwała głową i wyszła. czekam, nudzę się, patrzę... 11:30. musiałam już wychodzić, bo jeszcze tam tramwajem trzeba dojechać. zamykam mieszkanie i dzwonię do mamy co z kluczami mam zrobić. a ona do mnie, że babcia jest na rynku i mam do niej biec i te klucze oddać. miałam założyć buty na obcasie, ale cieszyłam się że trampki założyłam. biegnę na ten rynek, oddaje babci klucze i biegnę na przystanek gdzie czekała już na mnie koleżanka. dochodzę do niej i wszyscy się na mnie dziwnie patrzą, bo miałam na sobie takie podziurawione legginsy (takie kupiłam w new yorkerze). ja zignorowałam to i wsiadamy do tramwaju. kasuję bilet. zorientowałam się, że zapomniałam na jakiej ulicy jest ten fryzjer. wysiadłyśmy na innej. przebiegamy przez pasy, jakaś babka krzyczy za nami "IDIOTKI". nawiasem mówiąc nie wiem co jest idiotycznego w przebieganiu przez pasy na zielonym świetle ale ok. biegniemy, biegniemy i nagle zorientowałam się, że to nie ta ulica. powiedziałam to koleżance, a ona wkurzona bo obcasy na sb miała i trzeba dalej biec. zamiast biec po chodniku, przebiegłyśmy przez ulicę i biegłyśmy po torach tramwajowych a wszystko po to by dojść do pasów, bo nie mogłyśmy przeskoczyć przez barierki, bo akurat tramwaj jechał. ludzie w tym tramwaju patrzą na nas jak na idiotki, jakaś babcia się za głowę łapie. wzruszyłyśmy ramionami i dobiegłyśmy do pasów. przeszłyśmy przez jezdnię i dobiegłyśmy do jakiejś starszej babki. pytam się jej "jak można do dojechać na (nazwa ulicy)"a ona patrzy na mnie dobre kilkadziesiąt sekund i w końcu odpowiada "nie powiem ci". ja wytrzeszczyłam oczy, podziękowałam i doszłyśmy do innych babek. one powiedziały jakim autobusem da się tam dojechać. niestety on uciekł. ale poinformowały nas, że można tam dojechać innym tylko trzeba spory kawał dojść. no to my wsiadamy, jedziemy. wysiadłyśmy gdzieś tak po 3 przystankach, biegniemy do fryzjera i wchodzimy do salonu. a tam na fotelu siedzi jakiś straszy pan prawie bez włosów i chce by mu boki podgolić. fryzjerka powiedziała, że mnie już nie przyjmie bo się spóźniłam 15 minut i przyjęła innego klienta i może mnie umówić na wizytę za 2 tygodnie. ja wkurzona opowiadam jej co przeżyłyśmy z koleżanką, a ona z całej historii zaczęła się śmiać ale jednak nie uległa. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Najlepszy komentarz
6
3
Florence | 217.212.231.* | 05 Maja, 2013 23:09
Nie rozumiem, po co wstawiłaś tu połowę tego tekstu, przecież nic tu nie wnosi...
Wszystkie komentarze
2
1
Aha. | 217.212.231.* | 05 Maja, 2013 22:58
Aha
.
0
2
Aha . | 217.212.231.* | 05 Maja, 2013 22:59
Aha
.
6
3
Florence | 217.212.231.* | 05 Maja, 2013 23:09
Nie rozumiem, po co wstawiłaś tu połowę tego tekstu, przecież nic tu nie wnosi...
Florence | 217.212.231.* | 05 Maja, 2013 23:09
Nie rozumiem, po co wstawiłaś tu połowę tego tekstu, przecież nic tu nie wnosi...