Kilka lat temu umówiliśmy się na Starówce z moim narzeczonym. Ja przyjechałam samochodem po drodze z pracy, a on po raz pierwszy przyjechał kilka dni wcześniej nabytym rowerem. Nie chciało mu sie wracać rowerem, więc wrzuciliśmy rower na bagażnik dachowy (najlepszy wówczas na rynku), kupiony razem z rowerem. Wdaliśmy sie w dyskusje na temat zdrady (pamietam dokładnie), aż otrzeźwił nas straszny huk. Tak, wjechałam do garażu podziemnego z rowerem na dachu, a ten huk wydał dach, bagażnik i rower, który był juz na ziemi... Mina ochroniarza- bezcenna. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.