Dawno temu jak byłam młoda i niedoświadczona (12 lat), spotkałam na ulicy cygankę, która uparła się, żeby mi powróżyć. Jako, że jeszcze nie wiedziałam, o co konkretnie jej chodzi, zgodziłam się. Usiadłam z nią na ławeczce, a ona poprosiła, żebym dała jej jakiś banknot, bo chce z niego powróżyć, a potem mi go odda. Dałam jej 20zł, bo tylko tyle miałam, a ona zaczęła wróżbę, przepowiadając mi, że będę miała bogatego męża i takie tam duperele. Potem uznała, że skończyła i mogę sobie iść. Patrzę na nią i mówię, żeby oddała mi moje pieniądze, to pójdę. Ona na to, że nie odda, bo za wróżbę trzeba zapłacić. Zaczęłam się z nią kłócić, krzyczeć na nią i prawie się popłakałam, bo to było moje całe kieszonkowe. Zmusiłam ją do oddania mi pieniędzy. Jeszcze krzyknęła za mną, że będę sikać po nogach za to, że ją "oszukałam". Nic z tych rzeczy się nie stało, ale przynajmniej później wiedziałam, co zrobić jak spotkałam kolejną cygankę, która chciała mi powróżyć. YAFUD«Poprzednia wpadkaNastępna wpadka »
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.
Obserwujesz komentarze do tego wpisu.
Nie chcesz, aby coś ci umknęło?
Dostaniesz wtedy powiadomienie jeśli pojawi się nowy komentarz do tego wpisu.