Nie odbierz mnie źle, bo nie krytykuję Twojej decyzji w żaden sposób, ale zastanów się przede wszystkim czy Twój wybranek na pewno musi i chce przy tym być. Czy chcesz, żeby cię widział mokrą od potu, czerwoną z wysiłku, skrzywioną i zapłakaną z bólu. żeby widział krew, wody płodowe i źródło ich wydobycia, wiele innych, mało epickich fizjologicznych szczegółów, a potem mimowolnie miał to wszystko w głowie już na zawsze (mężczyźni to wzrokowcy). I jeszcze zapach, który temu towarzyszy. Poród jest równie cudowny, co makabryczny. Wielu mężczyzn bardzo źle znosi takie widoki nie dlatego, że nie kochają swoich kobiet, ale właśnie dlatego, że bardzo je kochają.. Mąż może szukać żałosnych wymówek bo nie umie Ci powiedzieć/ boi się Twojej reakcji na wiadomość, że nie chce/nie czuje się na siłach Ci towarzyszyć. Boi się że go wyśmiejesz, obrazisz się, weźmiesz za niemęskiego, ciotę, słabeusza, tchórza. Mężczyźni nie lubią gadać, oni wolą robić, zatem bycie bezradnym świadkiem cierpienia ukochanej kobiety może wywołać ogromne poczucie winy. Poza tym spanikowany, przerażony i udający że taki nie jest facet na niewiele Ci się przyda, a jego stres udzieli się także Tobie. Może niech zostanie przy Tobie w fazie wstępnej, masuje plecy, pociesza, przytula, przynosi ulubione skarpetki, a przy "właściwej przyjemności"kibicuje na nieco większą odległość, jak na meczu? Oczywiście to jedynie propozycja wysnuta z własnego doświadczenia, a decyzja jest Wasza. Daj mu jednak szansę powiedzieć szczerze czy tego chce, a nie pożałujesz na dłuższą metę. I nie traktuj tego proszę jako braku miłości. Facet to też tylko człowiek. Dużo szczęścia dla Was i Dzidziusia, szczęśliwego rozwiązania :)
Ja bym w ogóle nie chciała mieć swojego faceta obok podczas porodu. Podbijam powyższe.
@Jujusan, kiedys uwazalam dokladnie tak samo jak Ty, ale moj narzeczony upieral sie ze chce by ze mna podczas porodu i teraz nie wyobrazam sobie zeby moglo byc inaczej!! Bardzo mi pomogl trzymajac mnie za reke, podajac wode, masujac plecy i sama jego obecnosc dodawala mi sil. Ja szczerze i swiadomie polecam;-)
Kobieto, nie bierz swojego faceta do porodu! Jeśli jest lekki, to będzie jak w drugim czy trzecim komentarzu - było fajnie, podawał wodę itd. Jednak jeśli nastąpią komplikacje facet może mieć później problemy z komunikacją z Tobą, z dzieckiem. Uwierz, mam w rodzinie taki przypadek, dlatego ja sama nie chciałam mieć przy sobie męża. Tym bardziej nie bierz go jeśli źle reaguje na widok krwi i flaków. Tylko będzie problem z docuceniem go, a Ty zamiast skupić się na sobie i dziecku będziesz myślała o nim
"jujusan"Mądra i piękna wypowiedź.
Było na fml z rok temu
Tlumaczcie swoim "mezczyzn", tak tlumaczcie, wsploczesne, silne kobiety, ze mezczyzni sa zbyt slabi, zeby byc z Wami w czasie porodu. Jak macie takich mezczyzn, ktorych odpycha fizjologia zwiazana z porodem i widza tylko to, zamiast cieszyc sie, ze moga uczestniczyc w porodzie Waszego dziecka, to piszcie sobie tak dalej, ale to swiadczy wylacznie o tym ze wybieracie byle kogo i wystarczy Wam byle co. Jak mezczyznie zalezy, to bedzie przy porodzie, a jak zalezy mu glownie ale na samym sobie, to bedzie wymyslal. Taka jest prawda.
Do jerzy - skoro podoba Ci sie ta wypowiedz, tzn ze Tobie tez zalezy glownie na sobie samym a nie na tym, zeby byc ze swoja kobieta w waznej dla WAS chwili.
Do jujusan - milosc to nie jest prosta sprawa, dlatego nie latwo ja okazywac. A Ty pokazujesz, ze wymigiwanie sie od jej okazywania jest ok;) co Ty dziewczyno piszesz. Chcesz zeby Cie tak "kochal"Twoj mezczyzna? Zeby wybieral tylko wygodne dla niego rzeczy? Kiedy jest "w stanie"przy Tobie byc?
Czytając niektóre komentarze śmiać mi się chce. Szczególnie ten, w którym ktoś w durny sposób "opisał"bezrobotną osobę. gratuluję wyobraźni, pajacu. Nie każdemu udaje się od razu dostać pracę, baranie.
Do kathana12 - Jesli takim wlasnie jezykiem, jaki zaprezentowalas w komentarzu, poslugujesz sie na codzien, to nie dziw sie, ze szukasz pracy i nic. Znalezienie pracy w miare sensownej to ok. 2 miesiecy poszukiwan, a nie zadanie niemozliwe, wiec z łaski swojej nie bron leni.
@O- ja nie mam ochoty, żeby mój mężczyzna był przy mnie przy porodzie, nawet jeżeli kocha mnie nad życie. nie ma mowy.
Oj tak, O, bo WSZYSCY faceci są tacy sami i można ich włożyć do jednego worka, taa....
Zaraz wytworzy się moda, że kto przy porodzie, ten MACHO, a kto porodu nie widział, ten CI0TA. Brawo!
do a. - widocznie go nie kochasz, skoro chcesz sie izolowac. Po prostu.
do fejk - sam okreslasz to mianem mody, bo teraz wlasnie MODNE jest, zeby mezczyzna przy porodzie nie byl, bo kobiety sa teraz takie silne i chca oszczedzic tego widoku, tym slabym mezczyznom;) To nie kwestia bycia macha, czy trzochem, ale tym czy osobnik jest mezczyzna, ktory chce wesprzec kobiete, czy niedojrzalym chlopcem (choc juz nie metrykalnym), ktory mdleje na widok krwi i zwyczajnie nie ma ochoty pomoc wlasnej kobiecie.
@O- może nie mam ochoty, żeby słuchał i patrzył, jak z bólu przeklinam na wszystko i przy parciu się wypróżniam. to nie jest komfortowe dla pacjentki przy lekarzach, nie życzę sobie, żeby więcej osób to widziało. ja mu nie wchodzę do kibla, więc i on nie musi być ze mną na porodówce. to akurat sprawa kobiety.
@O- nie potrzebuję pomocy męża, tam są ludzie, którzy się na tym znają i wiedzą dokładnie jak mi pomóc. jakoś w dawnych czasach kobieta rodziła tylko i wyłącznie w obecności kobiet i dziwnym trafem żaden facet nie musiał jej trzymać za rękę. ale ty oczywiście musisz się wpieprzyć na porodówkę, bo żądasz chyba równouprawnienia. idź i pracuj tam, może ci zbrzydnie. albo uratujesz świat.
@a. nie boj zaby z wyproznianiem. Od tego jest lewatywa ktora dostajesz przed porodem.
Mnie osobiscie nie dziwi, ze ktos moze nie chciec obecnosci meza/wujka/brata/cioci/psa. Lezysz rozkraczona, przeklinasz na czym swiat stoi, chcesz, zeby ktos dobil cie mlotkiem, a tu facet bach! laduje na ziemi bo ma 'Pile' w realu.
A co do yafuda - nie wiem, ile czasu maz jest bezrobotny, ale jezeli nie pracowal wtedy, kiedy szliscie do lozka, to podjeliscie najglupsza decyzje w zyciu.
do a. - no jak porod widzisz tylko fizjologicznie, to seks tez;)? Podczas seksu tez sie pocisz, makijaz sie rozpuszcza, a przy seksie analnym tez czasami sa ciekawe rzeczy;) to sa tylko wymowki, a powodem jest strach przed miloscia i byciem z partnerem naprawde blisko.
@O, wszystkim wciskasz te teorie o miłości i strachu przed nią w kontekście porodu, a może po prostu mam ochotę ograniczyć do minimum "publikę". Nie jestem feministką, nie chcę w ten sposób okazać swojej siły. Uważam, że na sali porodowej facet jest zbędny. Po co ma się pałętać, przeszkadzać swoją obecnością tym, którzy poród będą odbierać? Mi nie pomoże a im przeszkadzać będzie. Widoki to są też takie sobie. Nie widzę sensu.
O - sory, ale jeśli twierdzisz, że osoba chora jest z miejsca "trzochem", to masz coś nie po kolei w głowie. Jeżeli są ku temu powody, by facet nie był przy porodzie, to lepiej, żeby nie był - bo potem się okaże, że on więcej uwagi potrzebuje, a rodzącą zostawią samą w sobie.
Ja nie rozumiem, po co komu z butami do porodówki się pchać - co cię obchodzi, że A nie chce mieć męża przy boku? A jakby twoja żona nie chciała, to co? Rozwód? Bo ty jesteś taki męski, że przy porodzie być musisz i nie obchodzi cię komfort psychiczny małżonki?
Jak w poprzednim komentarzu - chcesz wprowadzić głupią modę polegającą na ocenianiu męskości za pomocą bycia (lub nie-bycia) przy porodzie.
Najwięcej w tym temacie powinni mieć do powiedzenia małżonkowie, ale nie na Yafudzie, tylko między sobą, bo to jest właściwie ich prywatna sprawa, czy chcą "razem rodzić", czy osobno, czy facet będzie mógł iść opijać "pierworodnego/dną", czy będzie w poczekalni/pod szpitalem czekał.
A wasze zdanie ma tu najmniej do powiedzenia.
Poza tym, jak już ktoś zauważył - może facet szuka pracy? Może nie mówi o tym małżonce, żeby nie współczuła mu "setnej"odmowy pracy, no bo to niemęskie, żeby facet rodziny nie utrzymywał! I co, przez to, że będzie miał rozmowę kwalifikacyjną, gdy jego żona będzie rodzić, to z automatu jest "niemęski", bo go nie było, gdzie "powinien"być?
Dobrze, że kobiety są "zmuszone"być przy porodzie, bo inaczej też by się wytworzył jakiś nurt określający "kobiecość"po obecności na porodówce... -.-
^ juz jest taki nurt, kobiety które nie chcą mieć dzieci sa wyzywanie od najgorszych.
http://www.yafud.pl/22644/
Bez komentarza
Jezuśku jak się przestraszyłem tym początkiem: "Mój mąż i zarazem ojciec"no ale nic... Jeśli chodzi o historię, to bardzo wielu ojców boi się być przy porodzie bardziej niż śmierci, a męska duma nie pozwoli im powiedzieć, że się boją. Ja osobiście byłem tak przerażony, że wyjechałem z podobną głupotą, na szczęście moja małżonka zrozumiała o co naprawdę chodzi i się tam pojawiłem :) Także nie trzeba się tym martwić, a raczej próbować zrozumieć i rozwiązać to polubownie :)
Do O - ile masz porodów za sobą? Ja mam jeden i wręcz cieszyłam się, że jestem na sali tylko ja i położne. Facet mi tam do niczego nie potrzebny,wszedł na chwilę tylko kiedy jeszcze nie miałam skurczów partych (poród wywoływany, trochę to trwało), pogadał, przytulił i poszedł. Lata temu wystarczyła akuszerka, faceci mieli zakaz wstępu, wiesz czemu? Poród to nie zabawa, nie czas i miejsce na udowadnianie miłości i machowatości. Ta głupia moda zresztą już na szczęście powoli mija. Aha - mam koleżankę, dyplomowaną położną. Mówi, że najgorsze co może być to facet na sali i baba-histeryczke. Jak ktoś chce udowadniać miłość i machowatość to niech weźmie urlop na tydzień po urodzeniu się dziecka i zmienia pieluchy, wstaje w nocy do dziecka i pomaga żonie, bo ten pierwszy tydzień jest najgorszy.
Sezon na powtórki!
http://www.yafud.pl/22644/
Już o tym gadaliśmy przecież.
Mój mąż był dwa razy przy porodzie i... no nie uwierzycie... nie gapił się w krocze! :) Niesamowite, no nie? Ale da się jak się stoi za kobietą.
A jak przez 8 godzin miałam skurcze zanim dostałam znieczulenie to przynajmniej był ktoś, z kim można było pogadać, bo położne, lekarze, salowe - oni wszyscy mają nas w d*pie i mówią o nas czasem "baby-histeryczki"jak nie słyszymy. Do tego jak facet jest konkretny to same korzyści z jego obecności na sali, bo zmęczone, znudzone położne nie mogą sobie wtedy pozwolić na niektóre rzeczy. Może dlatego je tak wkurza jak facet jest na sali.
Wierzy, że w końcu mu się poszczęści
i dostanie pracę.
Do fejk - jestem kobieta, nie wiem co Ci sie ubzduralo ze jestem mezczyzna;) Ale to juz Twoja sprawa. Ogolnie Twoja wypowiedz, to semantyczny belkot. Owszem, ludzie sami decyduja i ich sprawa, ale prawda jest jedna. Czlowiek ktory boi sie bliskosci, odpowiedzialnosci za druga osobe, bedzie omijal szerokim lukiem sytuacje w ktorych ma sie wykazac odpowiedzialnoscia i troska, a ktore sa dla neigo trudne. Trudnosci nalezy pokonywac, bo inaczej to trudnosci pokonuja nas.
Do klopidło - skoro facet nie byl Ci potrzebny przy porodzie, tzn ze byl tylko potrzebny do zaplodnienia Ciebie? "Facet nie byl mi do niczego potrzebny". Fajny macie zwiazek. Czesto nie jest Ci do niczego potrzebny? jak mozna byc z kims i powiedziec ze w czasie bardzo waznej chwili w zyciu - WASZEJ - ukochana osoba nie jest Ci potrzeba? Patologia. Zwiazek oparty na najnizszych instynktach. Samica rodzi, samiec czeka i potem razem hoduja dziecko, bo tacy ludzie nie potrafia wychowac.
Och, oczywiście! Prawda jest jedna i najprawdziwsza jest ta twoja, prawda O?
No cóż, szerszej perspektywy nie zobaczysz...
A co do twojej męskości - w poprzednich komentarzach nie pisałaś jednoznacznie, a na pewno w tych, które do mnie kierowałaś;)
Sqtw - no tak, ale to jest czepianie się o "egoizm"kobiety, a nie to, że na porodówce się nie pojawiła i dlatego jest "be";)
O! Ale ty pieprzysz głupoty...chyba sie uparłaś głupio przy swoim zdaniu i nie odpuszczasz. Nie twoja sprawa jak inne pary sobie radzą w takiej sytuacji, panno wyrocznio...
Ja tam uważam że to kwestia kobiety i mężczyzny czy CHCĄ tam być razem. I szczerze powiedziawszy g*wniuane są argumenty ze facet się zniechęci, bo zapach, bo kobieta spocona, bo zmęczona i czerwona na twarzy. A przepraszam, brał sobie babe na dobre i na złe, czy tylko na odpicowanie i piękny wygląd i zapach? Facet tylko patrzy i się zniesmacza, a kobieta musi to przejść i jeszcze myśleć, czy przypadkiem facet się nie zniesmaczy estetyką. No litości... To tak samo jego dziecko jak i jej.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Jujusan | 62.244.145.* | 27 Października, 2014 11:50
Nie odbierz mnie źle, bo nie krytykuję Twojej decyzji w żaden sposób, ale zastanów się przede wszystkim czy Twój wybranek na pewno musi i chce przy tym być. Czy chcesz, żeby cię widział mokrą od potu, czerwoną z wysiłku, skrzywioną i zapłakaną z bólu. żeby widział krew, wody płodowe i źródło ich wydobycia, wiele innych, mało epickich fizjologicznych szczegółów, a potem mimowolnie miał to wszystko w głowie już na zawsze (mężczyźni to wzrokowcy). I jeszcze zapach, który temu towarzyszy. Poród jest równie cudowny, co makabryczny. Wielu mężczyzn bardzo źle znosi takie widoki nie dlatego, że nie kochają swoich kobiet, ale właśnie dlatego, że bardzo je kochają.. Mąż może szukać żałosnych wymówek bo nie umie Ci powiedzieć/ boi się Twojej reakcji na wiadomość, że nie chce/nie czuje się na siłach Ci towarzyszyć. Boi się że go wyśmiejesz, obrazisz się, weźmiesz za niemęskiego, ciotę, słabeusza, tchórza. Mężczyźni nie lubią gadać, oni wolą robić, zatem bycie bezradnym świadkiem cierpienia ukochanej kobiety może wywołać ogromne poczucie winy. Poza tym spanikowany, przerażony i udający że taki nie jest facet na niewiele Ci się przyda, a jego stres udzieli się także Tobie. Może niech zostanie przy Tobie w fazie wstępnej, masuje plecy, pociesza, przytula, przynosi ulubione skarpetki, a przy "właściwej przyjemności"kibicuje na nieco większą odległość, jak na meczu? Oczywiście to jedynie propozycja wysnuta z własnego doświadczenia, a decyzja jest Wasza. Daj mu jednak szansę powiedzieć szczerze czy tego chce, a nie pożałujesz na dłuższą metę. I nie traktuj tego proszę jako braku miłości. Facet to też tylko człowiek. Dużo szczęścia dla Was i Dzidziusia, szczęśliwego rozwiązania :)