przynajmniej uczciwy jest
no rzeczywiście, poziom tępoty powala;jak sama nazwa wskazuje: finanse i rachunkowość- z matematyką nic a nic nie mają wspólnego;zupełnie;jak ty dziewczyno maturę zdałaś, że takich logicznych i jasnych określeń zupełnie z królową nauk nie kojarzysz?!?!?! Studia biznesowe... śmiech na sali;a tak w ogóle to masz pojęcie na czym praca w biznesie polega?!? MATEMATYKA!!! Blondynka (to stan umysłu a nie kolor włosów, więc osoby o takim naturalnym owłosieniu, proszę się nie obrażać) myśli, że biznes to siedzenie za biurkiem, drogie restauracje, wakacje na Karaibach i super bryka...
hmkO;
mam dobrą koleżankę, po studiach ekonomicznych. Prosiłam ją, zeby mi zrobiła obliczenie podatku na koniec roku. Nie dość, że wzieła przewodniki, to i tak to źle obliczyła - za dużą kwotę dla państwa, ale oddali nadwyżkę. Nie wiem czego ich tam tyle lat uczą, głupiego podatku nie umiała 'zrobić'. Teraz pracuje w Urzędzie Skarbowym i zarabia dużo kasy, musiała podpisac zobowiązanie, że dochowa tajemnicy o zarobkach. Mi powiedziała i jest nieuczciwe, że mój znajomy pracujący na kopalni na dole, ma dwa razy mniej.
@hmk0 - Studiuję zarządzanie na Wydziale Zarządzania. Na tym samym wydziale jest też drugi kierunek - właśnie FiR, którego plan bardzo przypomina mój plan. Jeżeli autorka też jest z takiego własnie wydziału, to zawiadamiam Cię wszem i wobec - jest tam czasowo o wiele więcej prawa i funkcjonowania przedsiębiorstw, niż matmy. Podczas szukania kierunków, po wejściu na stronę i zobaczeniu, że np. podstaw prawa jest więcej od matmy, to chyba wniosek nasuwa się sam - studia niezbyt matematyczne.
"Czuję, że czeka mnie poprawka"... widać, że koleżanka na pierwszym roku :D
@up "kolokwium poprawkowe w sesji poprawkowej"nic Ci nie mówi? U mnie na uczelni, jeśli kolokwium nie ma do pary wykładu, można pisać z niego poprawkę.
ale jak zauważyłyście, drogie koleżanki, matma jednak na tym kierunku jest i podejrzewam, że prowadzona na odpowiednim poziomie, więc tu akurat nic do rzeczy nie ma kierunek, na którym studentce wydawało się, że matematyki nie będzie albo, że będą do liczenia używać komputerów. Niestety, to problem dzisiejszego systemu kształcenia, że najpierw natworzył w "ciul"uczelni a potem z braku kandydatów do studiowania obniżył wymagania, żeby tylko nałapać studentów. Dotyczy to nie tylko prywatnych "uczelni", ale i renomowanych uniwersytetów (to akurat znam z autopsji po 2 latach pracy w takiej Alma Mater i zobaczeniu z bliska do czego uniwersytet z tradycjami może się posunąć, aby tylko nałapać studentów). A potem albo poziom nauczania musi spaść, bo studenci nie wyrabiają, albo trafi się kilku ambitnych wykładowców, którzy prowadzą zajęcia na poziomie i wtedy zdarzają się takie sytuacje jak autorce wpisu. Co gorsza, do minimalizmu wiedzy i umiejętności, przyzwyczaiły wcześniej szkoły średnie, które tak jak uczelnie, walczą o ciagle zmniejszającą się liczbę kandydatów na ich uczniów. Spotykam uczniów kończących gimnazjum, którzy nie są w stanie przeczytać tekstu. Jak chodziłam do podstawówki, uczniowie trzeciej klasy nie zdawali do czwartej tylko dlatego, że nie umieli płynnie czytać, pisać i nie znali tabliczki. Jedna dwója na koniec roku oznaczała repetycję. Teraz dwója to dobra ocena a przejść do następnej klasy można z jedną jedynką. Bogu dzięki, że jeszcze zdarzają sie wykładowcy czegoś wymagający, bo może co roku chociaż kilkudziesięciu studentów, to będą prawdziwi magistrowie. Tyle, że dziewczę rzeczywiście miało pecha, trafiając na kierunek, gdzie matma była prowadzona tak jak należy, a nie tak jak ona oczekiwała. Też miałam na jednym z kierunków, zupełnie humanistycznym (bibliotekoznawstwo) przedmiot o nazwie "Informacja naukowa"i proszę mi wierzyć, ale takiej ilości logarytmów, całek, rachunków prawdopodobieństwa, kryptografów i innych "szyfrów"to ja wcześniej nie widziałam i mimo, że zajęcia były prowadzone po polsku, to uwierzcie, zrozumienie sensu jednego zdania graniczyło z cudem. Takich rzeczy nikt z nas się nie spodziewał na takim kierunku, ale zęby się zacisnęło, wkuło, zdało i uczciwie zapomniało, bo do nieczego to nie było potrzebne. I nie czepiam się studenta, który nie dał rady i honorowo oddał pieniądze, bo każdy wydział ma swoją specyfikę
i tak na dodatek informacja dla tych, którzy powiedzą, że teraz jedynka to dawniej dwójka. Otóż bardzo, ale to bardzo nie to samo. Najprościej wyjaśnić to można procentowo. Jeśli kiedyś, aby zdać należało uzbierać 51% - to był odpowiednik trójki, to i teraz też tyle samo trzeba mieć "na tróję". Ale!!! niestety teraz zdaje się nawet wtedy, gdy uzbiera się 33%, a spotkałam szkoły, gdzie wystarczy 30% i już mamy dwóję czyli ocenę odpowiednią. Jakaż ona odpowiednia, to szkoda mówić, bo to już poziom żenujący. Na początku reformy nazywała się oceną mierną i szkoda, że w obawie o dobre samopoczucie uczniów, a zwłaszcza ich rodziców (jakieś tam psychologiczne ble, ble...bo obniży samoocenę, poniży ucznia ble, ble...) zmieniono jej nazwę na ładnie acz nieadekwatnie brzmiącą.
Przygotowywałem znajomego z FiRu do egzaminu z matmy jakieś 4 lata temu. Jaka tam matma była? Jakieś całki, różniczki, bijekcje, elementarna statystyka. Sorry, ale ten yafud to musi być fejk, student matematyki wyleciałby po pierwszym roku gdyby nie potrafił posługiwać się takimi podstawami.
@hmkO: Niestety, zjawisko totalnego zaniku jakichkolwiek standardow mozna zaobserwowac w wiekszosci szkol nie tylko w Polsce, ale i w calej Europie. Prawa ucznia, prawa dziecka, rownouprawnienie i inne tego typu kwestie przyslaniaja prawdziwy cel nauczania. Caly program nauczania w szkolach jest chyba zaprojektowany pod tych najglupszych uczniow, zeby sie przypadkiem gorsi nie poczuli, gdy cos przekroczy ich zdolnosci pojmowania. I potem takia ososba nie potrafi nawet swojego CV napisac bez bledow, mimo, ze szkole skonczyla ze srednimi ocenami. A juz najbardziej przerazajacy jest fakt, ze ci mlodzi ludzie- nie wazne, czy wybieraja sie na uniwersytet czy do pracy- zupelnie pozbawieni sa inicjatywy i zdolnosci samodzielnego myslenia.
@STHK - A uważasz, że każdy FiR i każda matematyka mają identyczne programy? Co uczelnia i ćwiczeniowiec, to inne wymagania. Jeżeli np. dziewczyna była z renomowanej uczelni, gdzie rzeczywiście wymagano, a jej "korepetytor"z jakiegoś prywatnego g*wna, to to całkiem prawdopodobne niestety.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Nijaka [YAFUD.pl] | 13 Stycznia, 2013 09:31
@hmkO: Niestety, zjawisko totalnego zaniku jakichkolwiek standardow mozna zaobserwowac w wiekszosci szkol nie tylko w Polsce, ale i w calej Europie. Prawa ucznia, prawa dziecka, rownouprawnienie i inne tego typu kwestie przyslaniaja prawdziwy cel nauczania. Caly program nauczania w szkolach jest chyba zaprojektowany pod tych najglupszych uczniow, zeby sie przypadkiem gorsi nie poczuli, gdy cos przekroczy ich zdolnosci pojmowania. I potem takia ososba nie potrafi nawet swojego CV napisac bez bledow, mimo, ze szkole skonczyla ze srednimi ocenami. A juz najbardziej przerazajacy jest fakt, ze ci mlodzi ludzie- nie wazne, czy wybieraja sie na uniwersytet czy do pracy- zupelnie pozbawieni sa inicjatywy i zdolnosci samodzielnego myslenia.