Jeżeli to prawda to masakra. Jak ludzie mogą być tak bezwzględni. Zamiast pomocy otrzymujesz kłodę pod nogi...
@jzpx, jeśli jesteś facetem, to nie dziwi mnie, że prawda Cię drażni. Kobieta nawet w wykończona jest odpowiedzialna za dom i pierwszą wolną chwilę musi poświęcić na sprzątnięcie.
@karolzlasu
To zakładam, że jeszcze nie wyszedłeś za mury szkoły. Życie i tyle. I nawet nie chodzi tutaj czy pracujesz na dobrze płatnym stanowisku, jeżeli jest robota to ktoś musi się za nią wziąć.
A jakbyś nie potrafił czytać, to autorka wyjaśniła, że było to spowodowane chorobą koleżanki z innej zmiany.
na pewno uwierzę w to, że ochroniarz nie wiedział, że jest monitoring!
@PIN
niestety muszę Cie zmartwić czytać umiem bardzo dobrze i znam realia jakie są na polskim rynku pracy. Ale tak czy inaczej nie jest możliwe pracować przez 7 dni w tyg po 12 godzin. Żaden człowiek takiego obciążenia fizycznego i psychicznego nie zniesie. Miałem sytuację że pracowałem przez 2 tyg non stop po 8h-10h i już nie wyrabiałem mimo iż mam dopiero 22 lata a co dopiero mówić o kobiecie która ma pracować przez 84h w tyg..
Klawy sposób na odpoczynek. Kilka godzin łażenia po sklepach, przebierania się i dźwigania toreb z zakupami plus do tego sprzątanie całego domu. Mogłaś posprzątać miejsce pracy skoro przy tym odpoczywasz
Ech... Ja robiłem przez miesiąc codziennie po 16 godzin. Potem jak miałem wreszcie wolne, to padałem na twarz przez dni (nie sprzątałem;)). Wierzę, że można pracować tyle co autorka pisze, chociaż zastanawiam się jak musiała się czuć... Będąc kierowcą jeździłem autobusami mimo że dojazd w te i z powrotem trwał dodatkowe ~45 minut. Czemu? Bo byłem tak zmęczony, że nie mogłem bezpiecznie prowadzić. Szanownej autorce radziłbym NAJPIERW wyspać się, potem reszta świata. Mając kofeinę w żyłach zamiast krwi do takich sytuacji może dojść.
@karolzlasu No i nie zniosła. Zemdlała przecież, nie wiem czy doczytałeś.
Karolzlasu
Malo wiesz.
spoko może i była zmęczona ale to jej nie usprawiedliwia, bo moim zdaniem jest kretynką dając się tak wykorzystywać. To jest nie do pomyślenia, żeby tak dać sobą pomiatać jak zwykłym śmieciem. Ludzie trzeba znać swoje prawa, bo jeśli autorka chociaż cokolwiek co to PIP to tam się powinna udać by więcej nie było takich sytuacji.
czego ludzie nie zrobia dla wykonania planu- ochroniarz pewnie musi miec swoja "wykrywalnosc"wiec posuwa sie do takich rzeczy.
-->karolzlasu mozna miec jako jedna osoba umowe o prace i umowe zlecenie w przypadku umowy o prace 40h tyg w przypadku zlecenia no limit...
Ktoś tu chyba nie wie, jak pracuja "te konowały z nfztu", skoro mówi, że 12h na dobę to niewykonalna praca. Zapraszam na 48 godzinny dyżur. :)
a potem dziwne ze wypadki w pracy albo pracownik sie zachowuje jak nacpany, jak jest zajechany jak koń po westernie
"przez kilka miesiecy pracowalem po 7 dni po 12 godzin"jasne, cool story, idź zmyślać gdzie indziej...+ co by im mialo dać włożenie tej apaszki w Twoja torbe? no kurde
Czytając komentarze widać, jak wielu specjalistów, którzy w życiu nie zderzyli się z brutalną prawdą mamy w kraju :) Skończycie szkołę, znajdziecie pracę, weźmiecie kredyt i od razu wszystko stanie się dla Was jasne.
@Nyuno bardzo się z Tobą nie zgadzam. Znam wiele przykładów ludzi, którzy za psi grosz dawali z siebie 300% normy i nic z tego nie mają - ani pieniędzy, ani szacunku, ani godności. O dziwo, znam też takich co nie zostaną nawet minutę dłużej w pracy, bo nie chcą, a nie: nie mogą. To Ci drudzy właśnie sobie radzą w życiu. Im więcej dajesz pracodawcy za marne grosze, tym bardziej jesteś później poniżany i wykorzystywany.
Pracodawco! Masz dwie pracownice i jedna idzie na urlop? Zatrudnij trzecią, choćby dorywczo, bo tyle jest Ci potrzebne.
No ale niestety, ludzie dają z siebie robić wała, to i pracodawcy się mogą nachapać i dzięki wołom roboczym, mamy nędzne warunki pracy w tym kraju.
A w YAFUD nie wierzę, bo sama pracowałam jako studentka przez miesiąc po 12 godzin dziennie na dwóch etatach i nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś wytrzymał "kilka"miesięcy.Edytowany: 2013:06:14 11:05:53
Moj ojciec od 25 lat pracuje 6-7 dni w tygodniu, po 12-14h. Ostatnio urlop mial w 1997. Pozdrawiam.
Ach, ci komentujący licealiści niewiedzący nic o życiu. Jak się pracuje na umowę-zlecenie czy coś, to kodeksem pracy możesz się co najwyżej podetrzeć w toalecie. Sam robię dzień w dzień po 10-12 godzin przed 6 dni w tygodniu i nie ma przebacz.
@Salome, podam przyklad. Nawet nie z Polski, a z UK, z wielkiego centrum handlowego Westfield. Facet z jednego sklepu pracowal od otwarcia do zamkniecia (czyli wlasnie 12 godzin) codziennie przez 5 miesiecy, w tym czasie mial moze ze trzy dni wolnego. Dodam ze to byla praca stojaca i nawet nie mial jak usiasc. Przerw tez nie mial a do lazienki mogl wyjsc tylko wtedy, gdy ktores z nas (pracownikow innego sklepu) stanelo tam przez chwile.
Wiec tak, jest to mozliwe.
Ha, zawsze znajdą się ludzie, których koronnym argumentem będzie odwołanie się do własnej, jednostkowej sytuacji. Kiedyś nie było żadnych praw pracowniczych i godziny pracy wygladały zupełnie inaczej. Wynosiły nawet wiecej niż te 12 godzin- i ludzie jakoś dawali radę, bo musieli. Zresztą, przykładów nie trzeba szukać w historii- wystarczy spojrzeć jak wygladają warunki pracy w Chinach, w krajach trzeciego świata...
Zatem patrząc trochę szerzej- jest co całkiem prawodopodobne, a wręcz pewne że da się tak pracować. Oczywiście równie pewne są zgubne dla zdrowia i samopoczucia skutki takich warunków pracy przez dłuższy czas, dlatego też prawo przewiduje ograniczenia.
Podziwiam osoby, które z taką lekkością oceniają, że autorka psuje rynek, bo godzi się na wyzysk. Te osoby chyba nie znają wartości pracy, która dzisiaj jest niestety często towarem "reglamentowanym". Poza tym, nie wiadomo jak wygladają warunki tej pracy- to, że czasowo są złe, to nie oznacza że praca ogólnie jest na tyle fatalna, że opłaca się ją rzucać.
Harówa 12h codziennie, ale i tak głupia baba, jak dostanie wolne to zamiast odpocząć,wyspać się, to pójdzie na zakupy pooglądać torebki, no ja pierdziele...
Salome
Nie zgadzasz się ze mną, po czym piszesz zupełnie o czymś innym, niż ja miałem na myśli...
Piszę o tym że nie ma żadnej "brutalnej prawdy"o której piszesz. Jeśli się nie zgodzisz na pracę przez 12 godzin dziennie to nie będziesz tak pracował i pracodawca może Ci naskoczyć. A Ci którzy robią dzień w dzień po 10-12 godzin przed 6 dni w tygodniu, na własne życzenie sobie to fundują :) Jeśli Ty się nie zgodzisz i kolejne osoby się też na to nie zgodzą, to pracodawca w końcu będzie musiał dać za wygraną! A jeśli decydujesz się na taką pracę to robisz tylko krzywdę innym osobom na takich stanowiskach.
Uwierz mi, że sama mam za sobą proces z pracodawcą, który zwolnił mnie za punktualne wychodzenie z pracy, po wcześniejszej pracy po 12 godzin dziennie. Powodem było "mniejsze zaangażowanie w pracę". Proces wygrany! Teraz pomagam innym w takich sytuacjach. Mój były pracodawca 3 razy zastanowi się zanim zacznie wymagać od kogoś pracy po 12 godzin przez 7 dni w tygodniu, bo PIP ma na niego oko. Warto walczyć o swoje, a nie godzić się jak ciele na wszystko, bo "taka jest brutalna prawda o dorosłym życiu".
@Mojra
Da się też amputować sobie nogę bez znieczulenia i też nie jestem w stanie uwierzyć, że ktoś się na coś takiego godzi, jeśli ma inne wyjścia.
"Podziwiam osoby, które z taką lekkością oceniają, że autorka psuje rynek, bo godzi się na wyzysk. Te osoby chyba nie znają wartości pracy, która dzisiaj jest niestety często towarem 'reglamentowanym'."
Miej odwagę zwrócić się do mnie bezpośrednio, jeśli chcesz skomentować moją wypowiedź. Druga sprawa - zobacz ile osób mogłaby znaleźć zatrudnienie, gdyby pracodawca zatrudniał drugą osobę, zamiast jedną, która dostaje niecałe 1800 za 12 godzin na magazynie. Tu chodzi tylko o to, żeby więcej zostało w kieszeni.
----edit, żeby nie robić 3 komentarza ----
@Tile: to jest najsmutniejsze, że właśnie Ci, którzy nie mają innego wyjścia (mała emerytura, brak kasy na leki), dają z siebie robić największego wała. A po tych 5 miesiącach został zwolniony, sam odszedł, czy pracował dalej? Spójrzmy prawdzie w oczy - znalezienie zmiennika, chociaż na 5 miesięcy, potrwałoby zapewne 3-5 dni. Ale po co płacić dodatkowe składki za kolejną osobę. No a poza tym ciekawe jaki pożytek z takiego wymęczonego ochroniarza..Edytowany: 2013:06:14 15:19:19
@K. Jestem kobietą i zdaję sobie z tego sprawę. Zdaję sobie sprawę też z tego, że mimo zmęczenia trzeba masę innych rzeczy zrobić typu korzystać z toalety itp. ale nie uważam, by pisanie o tym było niezbędne.
@Salome
Komentuję bezosobowo, odnosząc się do ogółu przeczytanej przeze mnie treści: zarówno yafuda i/lub komentarzy. Wybacz jeśli taka forma cię uraziła, jednak dla mnie ważny jest sam przekaz, nie osoba go wyrażająca. Nie dam się wciągnąć w dyskusję. Mam już wyrobione poglądy na dany temat i nie mam potrzeby udawadniania innym swojej racji. Dlatego po raz kolejny wybacz, ale nie odniosę się do twych argumentów.
Salome, nie wiem gdzie wyczytalas ze pracowal w ochronie, byl tam normalnym sprzedawca. Ale nie wazne, sklep byl otwarty tylko przez 5 miesiecy bo byl to sklep typowo "zimowy", chlopak o ktorym pisze wiedzial o tym od poczatku. Mogl miec krotsze zmiany czy wiecej dni wolnych, ale nie chcial, bo potrzebowal pieniedzy, a mial placone za godzine. Nikt go do niczego nie zmuszal, sam sie na to zgodzil.
Salome
"Piszę o tym że nie ma żadnej "brutalnej prawdy"o której piszesz. Jeśli się nie zgodzisz na pracę przez 12 godzin dziennie to nie będziesz tak pracował i pracodawca może Ci naskoczyć. A Ci którzy robią dzień w dzień po 10-12 godzin przed 6 dni w tygodniu, na własne życzenie sobie to fundują :) Jeśli Ty się nie zgodzisz i kolejne osoby się też na to nie zgodzą, to pracodawca w końcu będzie musiał dać za wygraną! A jeśli decydujesz się na taką pracę to robisz tylko krzywdę innym osobom na takich stanowiskach."
Wybacz, ale dla mnie żyjesz w świecie utopijnych ideologii. Prawo pracy jasno stanowi, że jeżeli są nadgodziny, to musisz być w pracy i tyle. W innym przypadku grozi zwykłe zwolnienie z tytułu niewywiązywania się z obowiązków. A zauważ, że nie wiemy, czy autor ma umowę o pracę, czy umowę zlecenie. Pewnie - to co mówisz jest bardzo ckliwe, jednak wystarczy zbadać rynek, by wiedzieć, że na miejsce jednego pracownika jest masa innych, którzy chętnie te 12 godzin za niego wyrobią. Czy to jest poprawne czy nie, to inna kwestia.
"Uwierz mi, że sama mam za sobą proces z pracodawcą, który zwolnił mnie za punktualne wychodzenie z pracy, po wcześniejszej pracy po 12 godzin dziennie. Powodem było "mniejsze zaangażowanie w pracę". Proces wygrany! Teraz pomagam innym w takich sytuacjach. Mój były pracodawca 3 razy zastanowi się zanim zacznie wymagać od kogoś pracy po 12 godzin przez 7 dni w tygodniu, bo PIP ma na niego oko. Warto walczyć o swoje, a nie godzić się jak ciele na wszystko, bo "taka jest brutalna prawda o dorosłym życiu"."
Inaczej byś śpiewała, gdyby to Twój pracodawca wygrał ten proces. Nasze niezawisłe sądy niestety to rosyjska ruletka. Masz moje 100% poparcie, że w idealnym świecie tak należało by postąpić i według mnie sprawa jest również wygrana, jednak doświadczenie moich znajomych przeczy temu założeniu. W momencie, gdy masz masę wydatków i zobowiązań finansowych, proces się ciągnie miesiącami, ostatecznie zamiast skupić się na nowej pracy Twój czas zajmują sprawy związane z przeszłością - nie jest to takie proste i oczywiste, jak piszesz. Postaw się, albo chociaż spróbuj sobie wyobrazić taki czarny scenariusz.
To jest ta brutalna rzeczywistość, o której mówię. To, że mi się nigdy nie zdarzyło np. siedzieć po 16 godzin dzień w dzień w pracy, bo po prostu sobie na to nie pozwolę i nie mam z tego tytułu konsekwencji, to jest tylko kwestia uczciwości pracodawcy, a bardziej mojego szczęścia. Nie znaczy to jednak, że jest to zasadą. Dlatego Ty nie musisz się ze mną zgadzać, ja nie muszę z Tobą, co też czynię.
Aczkolwiek bardzo bym chciał, aby świat zawsze działał i wyglądał w taki sposób, jak to tutaj opisujesz.
@Nyuno: Ja w tej sytuacji też miałam masę wydatków i zobowiązań finansowych i szukanie nowej pracy na głowie. Na szczęście proces do 50 000zł w sądzie pracy jest darmowy i odbywa się bez udziału (byłego) pracodawcy. Niewiele jest więc do stracenia.
Prawo pracy reguluje także, czym są nadgodziny (płatne dodatkowo) - nie mogą być planowane i nie mogą być skutkiem braków w zatrudnieniu. A w przypadku umowy zlecenie, można najzwyczajniej odmówić. Ja osobiście nie wyobrażam sobie, żeby mi ktoś kazał zostać w pracy, kiedy mam dziecko do odebrania z przedszkola i zwolnił później, bo odmówiłam. Miałam kiedyś szefa, który obraził się na mnie za to, że wzięłam urlop opiekuńczy - 2 dni, bo musiał mi dać wolne w okolicach Wigilii, aby nie musieć wypłacać ekwiwalentu za urlop. Idzie się tylko zastrzelić, z powodu posiadania dziecka. A widzę że jest coraz gorzej, więc chyba najwyższy czas powiedzieć STOP, bo za parę lat wszyscy możemy mieć podobny problem.
@Tile;rzeczywiście, czytając Twój post wyobraziłam sobie dziadka pracującego w ochronie. Może dlatego, że widuje takiego w pobliskiej Biedronce i ciągle się zastanawiam, czy on w ogóle ma jakiegoś zmiennika :)
A mnie zastanowiło to: "Upadłam, a wtedy sklepowa wyjęła kilka rzeczy z pólek, zawołała ochroniarza, on je wyniósł w torbie na zewnątrz, a mnie włożyli do torebki te dwie nieszczęsne apaszki, by mnie obarczyć winą za kradzież."I co by powiedzieli, że autorka YAFUDa wyniosła te parę rzeczy a potem wróciła po jeszcze trochę i dopiero wtedy zauważyli, że kradnie? A skoro to sklep z ubraniami to przecież nie da się tak po prostu niezauważenie wyjść ze sklepu bez płacenia bo zacznie piszczeć na bramce.
kopuiuszek 2.0 szkoda że kosmici nie wsadzili tej torebki. chciałbym wiedzieć jak uciekli przed policją
"Oto Polska właśnie..."
Gratuluję pomyślnie rozwiązanej sprawy. Niby zbieg okoliczności - ale trudno o aferę sklepową dotyczącą podkradania przez pracownikow, w ktorą nie byłaby zamieszana ochrona...
Niemożliwe. Niemożliwe, żeby ochroniarz nie wiedział o monitoringu, ekspedientka też. Chyba, że jedno i drugie było upośledzone.
Możliwe. Właściel mógł już wcześniej podejrzewać, że ktoś z personelu kradnie i założyć dodatkowe kamery w miejscach gdzie się ich nie spodziewano. Ta dwójka pracowników łatwo się skrzyknęła więc prawdopodobnie nie pierwszy raz "współpracowała".
Aczkolwiek współudziału fejka też nie da się wykluczyć.Edytowany: 2015:08:18 08:06:08
A ja się zastanawiam - co tak naprawdę widziała pani z przymierzalni? Niby potwierdziła wersję autorki (czyli, że ta zasłabła, zanim cokolwiek wzięła do rąk), ale nie widziała, co zrobili ekspedientka i ochroniarz... Czyli co? "O, baba zemdlała, ale nic nie ukradła, to mogę iść do przymierzalni"?
No wiesz co, Chrabbino... jak możesz?!
Phi :P
Źle zrozumiłeś. Współdziałać to ty mogłeś wyłącznie z autorką. Jedynie Kazik może cię oczyścić z zarzutów. Wiesz jak.
A cóż to za odświeżanie staroci? :)
Swoją drogą, po dwóch latach nadal jestem tego samego zdania. Ludzie sami z siebie robią niewolników.
Kurczę, zależeć od opinii eskperta yafudowego...
"Więc wiem, co to życie na krawędzi, dz*wko"xD
To nie ja to on (czyli Brobert) odświeżył, ja się nawet nie spostrzegłam. Chyba jednak nic się złego nie stało bo yafud wyraźnie jest dysputorodny. Nie ważne czy autorka zaprzyjaźniła się z fejkiem, historyjka "przejmująco"ciekawa.
Poznałem dziś nowy neologizm: dysputorodny :)
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
vptv | 89.65.216.* | 13 Czerwca, 2013 20:34
Jeżeli to prawda to masakra. Jak ludzie mogą być tak bezwzględni. Zamiast pomocy otrzymujesz kłodę pod nogi...