dodając:
120km to w sumie też nie tak blisko, więc napewno nie widzieli się codziennie, najprawopodobniej tylko w weekendy, szczególnie, że chociaż autor pracuje. Tak więc, dochodzi jeszcze związek na odległość, więc trzeba być de*bilem, zeby zamieszkac z kims, kogo ledwo się zna.
Debilem to trzeba być żeby zacząć z kimś być bez wcześniejszego poznania kogoś. Ja tak uważam. Każdy mierzy swoją miarą :)
Po co oceniacie autora? Idąc tym tropem nikt do nikogo by się nie wprowadził. Mój chlopak (obecny mąż) mieszkał ode mnie 440 km. Widywaliśmy się 1-2 razy w miesiącu. Musieliśmy podjąć jakąś decyzję bo inaczej nie dalibyśmy sobie szansy. Wprowadzilam sie do niego po roku znajomości.
Jestem kompletna idiotka?
Rzuciłeś PRACĘ i swój DOM dla dziewczyny? Gratuluję, jesteś frajerem:)
Tak :) ja jestem w związku na odległość prawie 5 lat (we wrześniu rocznica) i od samego początku tak było. Zazdroszczę, że tak często się widywaliście. My się widzimy raz na miesiąc-dwa miesiące, poza wyjątkowymi dwoma tygodniami w roku, gdzie on przyjeżdża na wakacje. I nadal uważam, że jeszcze trochę na to za wcześnie. Pomieszkiwałam czasem u niego po 2tyg-miesiąc, ale nigdy na stałe.
Really? Związek na odległość, zamieszkalismy razem po 3 miesiącach. Aktualnie zbliżamy się do czwartej rocznicy. Zależy, kto co ma w głowie. I nie, wpadki nie było, do tej pory nie mamy dzieci.
Chociaż w sumie nie wiem, po co napisałam cokolwiek do osoby, która wywala epitetem wobec obcych ludzi już w pierwszych trzech słowach wypowiedzi...
powiedziane jak prawdziwy forever alone.
omg. w tym tempie bedziecie miec dzieciaki dopiero jak przejdziecie na emerytury (ktorych nie bedzie).
Trzeba być debilem, żeby nie dawać ludziom szansy i nie czerpać z życia tego, co nam daje.
Sytuacje są różne, związki na odległość tworzą się, bo ktoś wyjeżdża do pracy, na studia - nie masz informacji w YAFUD'zie, czy para nie znała się wcześniej. A nawet jeśli się nie znała, mogli się przez pewien czas bardzo dobrze poznać, żyjemy w 21 wieku, jest internet, telefon, kamerki + spotykanie się w weekendy i w wolniejsze okresy na dłuższą ilość czasu. Uwierz mi, nie trzeba być ze sobą codziennie, żeby się poznać i podjąć wspólną decyzję o zamieszkaniu razem.
Coś ty, ja miałam 15 lat jak zaczęłam ten związek, a on ma pracę i zarabia 4x tyle co przeciętny kowalski (nie, nie jestem z nim dla kasy, nie żądam żadnych prezentów, a utrzymywać staram się sama). Ślub planujemy na koniec mojej inżynierki/ew magiaterki.
Masz autorze karę za swoją głupotę, bo żeby zamieszać z kimś, kogo wcale się prawie nie poznało jako partnera (pół roku to nic, nawet rok u niektórych to za mało). To po prostu kara, a rzucenie pracy i domu dla jakieś idiotki, którą ledwo się zna - widać autorze, ześ bystry jak woda w sroczu
co ma do tego slub? 5 lat to naprawde az nadto czasu zeby zamieszkac razem. aczkolwiek teraz dopiero napisalas ze chodzilo o zwiazek dzieciakow. moze faktycznie wyprowadzanie sie w nastoletnim wieku z domu bylaby przesada. jednak nie wiem czy mozna nazwac zwiazkiem jak para widzi sie raz na miesiac przez 5 lat. bardziej to brzmi jak przyjaciele z bonusem.
powiem z angielska: no balls - no glory. lub rosyjsko: kto nie ryzykuje, ten nie spija szampana. hmm, nie przychodzi mi do glowy zaden polski odpowiednik...
Jeśli mnie nazywasz idiotka, to jak nazwiesz laskę, która od 5 lat widuje sie raz na dwa miesiące z chlopakiem, a ślub planuje? (na za 4 lata) Super dojrzala?
Raczej ma po prostu więcej odwagi od Ciebie, bo Ty byś został u mamusi prawda? Źle trafił, ale życzę mu powodzenia w przyszłości, życia się nie boi więc da sobie radę.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
khqs | 91.233.114.* | 19 Maja, 2016 07:35
Really? Związek na odległość, zamieszkalismy razem po 3 miesiącach. Aktualnie zbliżamy się do czwartej rocznicy. Zależy, kto co ma w głowie. I nie, wpadki nie było, do tej pory nie mamy dzieci.
cerebrumpalm | 31.183.24.* | 19 Maja, 2016 10:08
omg. w tym tempie bedziecie miec dzieciaki dopiero jak przejdziecie na emerytury (ktorych nie bedzie).