Biedna mama, dostała sprzęt i nikt jej nie wyjaśnił co i jak...
Pytanie innych co i jak nie boli...
Albo czytanie instrukcji.
Ciężko pytać o coś, o czym nie wiesz. Mamie nawet nie przyszło do głowy, że na ten sprzęt można wgrać inne piosenki. Pewnie potraktowała to jak płytę, albo zabezpieczoną kasetę.
Jak się jest odpowiedzialnym i ma się głowę na karku, to prezentując taki sprzęt osobie "sprzed wieków", mówi się wszystko - i najdurniejsze rzeczy, zwłaszcza jak wiesz, że się w tym po prostu nie orientuje. Nadal uważam, że to dzieciaków, albo obdarowującego obowiązek wyjaśnienia co i jak. Bo instrukcja mogła być razem z gwarancją i razem z paragonem (nie wiem, nie uprawiam kryptoreklamy Apple :P ), albo mogła być niezrozumiała dla mamy.
Sami kiedyś byliśmy mali i rodzice wyjaśniali nam najprostsze rzeczy, nawet jak o nie nie pytaliśmy. Więc można im się za to odwdzięczyć i nie siadać jak kwoka na jajach i oczekiwać, że jak mamusia ma problem, to sama przyjdzie zapytać. A może chciała zapytać, ale dzieci dla niej czasu nie miały? W końcu to pierdoła, może poczekać... rok, dwa, kogo to obchodzi, każdy ma własne problemy, nieraz ważniejsze, nie?
Sami będziemy kiedyś starzy i nie będziemy nadążać ani za "nowomową", ani za nowinkami technologicznymi. Nawet głupie czytanie może być dla nas przeszkodą nie do pokonania (mało to starczych chorób oczu?). I możemy nawet nie wiedzieć, do czego takie małe pudełko może być zdolne - o co więc mamy pytać? Albo jak mamy przeczytać instrukcję, której pewnie nawet nie będziemy umieli uruchomić?
Dla mnie nie było problemem, by spędzić z rodzicami kilka dni przed komputerem, żeby ich nauczyć, że sprzęt ten nie gryzie i od byle czego się nie zepsuje. Nie było problemem powtarzanie po kilka razy jednych i tych samych instrukcji, bo się szybko gubili. I nie żałuję tego czasu, bo potem mnie duma rozpierała, jak rodzice sami dochodzi do pewnych funkcji komputera, których nikt ich nie uczył.
Pytanie innych nie boli. Empatia też.
Piękne. Masz plusika ziom. Pozdrawiam!
Rockefeller zmieniał auta gdy popielniczki się zapełniały. Widać bogactwo
Ale problem tkwi w tym, że znudziły jej się utwory w niecały miesiąc czy co? Wygląda jakby sama autorka nie wiedziała, że można wgrać nową muzykę
Rok i miesiąc niecały jak już :)
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
fejk | 83.26.214.* | 04 Stycznia, 2019 01:36
Ciężko pytać o coś, o czym nie wiesz. Mamie nawet nie przyszło do głowy, że na ten sprzęt można wgrać inne piosenki. Pewnie potraktowała to jak płytę, albo zabezpieczoną kasetę.
Jak się jest odpowiedzialnym i ma się głowę na karku, to prezentując taki sprzęt osobie "sprzed wieków", mówi się wszystko - i najdurniejsze rzeczy, zwłaszcza jak wiesz, że się w tym po prostu nie orientuje. Nadal uważam, że to dzieciaków, albo obdarowującego obowiązek wyjaśnienia co i jak. Bo instrukcja mogła być razem z gwarancją i razem z paragonem (nie wiem, nie uprawiam kryptoreklamy Apple :P ), albo mogła być niezrozumiała dla mamy.
Sami kiedyś byliśmy mali i rodzice wyjaśniali nam najprostsze rzeczy, nawet jak o nie nie pytaliśmy. Więc można im się za to odwdzięczyć i nie siadać jak kwoka na jajach i oczekiwać, że jak mamusia ma problem, to sama przyjdzie zapytać. A może chciała zapytać, ale dzieci dla niej czasu nie miały? W końcu to pierdoła, może poczekać... rok, dwa, kogo to obchodzi, każdy ma własne problemy, nieraz ważniejsze, nie?
Sami będziemy kiedyś starzy i nie będziemy nadążać ani za "nowomową", ani za nowinkami technologicznymi. Nawet głupie czytanie może być dla nas przeszkodą nie do pokonania (mało to starczych chorób oczu?). I możemy nawet nie wiedzieć, do czego takie małe pudełko może być zdolne - o co więc mamy pytać? Albo jak mamy przeczytać instrukcję, której pewnie nawet nie będziemy umieli uruchomić?
Dla mnie nie było problemem, by spędzić z rodzicami kilka dni przed komputerem, żeby ich nauczyć, że sprzęt ten nie gryzie i od byle czego się nie zepsuje. Nie było problemem powtarzanie po kilka razy jednych i tych samych instrukcji, bo się szybko gubili. I nie żałuję tego czasu, bo potem mnie duma rozpierała, jak rodzice sami dochodzi do pewnych funkcji komputera, których nikt ich nie uczył.
Pytanie innych nie boli. Empatia też.