To chyba ojciec ma czym szastać, ewentualnie daje jej czekoladę z Biedry.
Nie wszyscy ludzie w Polsce sa biedni.
ciebie nie byloby stac na kilka prezentow w roku? pozwolisz ze zapisze sobie twoj komentarz i pokaze corce jak bedzie pytac po co wlasciwie ma sie uczyc?
Smutne jest to, że sprawiacie sobie prezenty tylko na urodziny. Jakiś drobiazg np za 20-50 zł (nawet za 5 zł jeśli ktoś ma mały budżet) to można kupić komuś bez okazji po prostu, żeby było miło.
To smutne, że oszukujecie ojca, to smutne, że on się daje oszukiwać. To smutne, że nie pamięta o urodzinach żony i w sumie to ma to gdzieś skoro dla świętego spokoju kupuje 5 razy do roku (w telefonie jest tyle aplikacji przypominających i ustawiających się automatycznie na następny rok).
W ogóle to co piszesz jest smutne i yafud to jest nie tylko dla ojca.
Może Alzheimera ma XD
Tak jakby wykształcenie było gwarantem wysokich zarobków. W narodzie wciąż pokutuje przekonanie rodem z PRL. Nie ważne na co byle by tylko iść na studia.
zaleznosc jest oczywiscie w druga strone - jesli dobrze zarabiasz, to najprawdopodobniej masz wyksztalcenie wyzsze. poprostu dlatego ze najlepiej zarabiaja specjalisci, a specjalista tym sie rozni od niespecjalisty ze wie duzo o swojej specjalizacji.
W punkt, lepiej bym nie podsumował wpisów fanów majątku bez wykształcenia. :)
no tak bo hydraulik, który bierze minimum 5 tysięcy za zrobienie wody w nowym domu po trzech latach zasadniczej szkoły zawodowej tak jak i lakiernik czy mechanik samochodowy, instalator LPG.
Pracowałam kiedyś u gościa, który jest jednym z najbogatszych w naszym regionie i skończył szkołę zawodową właśnie jako mechanik i tak też zaczynał. Dziś ma 3 firmy produkcyjne, w których zatrudnia po 200-300 osób zupełnie niezwiązanych z wyuczonym zawodem, wiec wcale nie był wyuczonym specjalistą w swojej dziedzinie . Dziś może specjalistów zatrudnia, ale gdy zaczynał sam to wcale tak nie było. Takich przykładów jest na pęczki. Kierowca tira: 3 kursy b, c, c+e, ewentualnie na przewóz rzeczy czy materiały niebezpieczne.
A jest masa wykształconych ludzi z kilkoma fakultetami, dwoma językami perfekt, którzy siedzą na kasie w biedrze albo MD. Dobra praca to nie tylko wykształcenie. To też: znajomości, fart, odpowiedni moment, posiadanie kasy na otwarcie biznesu.
Co z tego że masz genialny biznes plan jak nie masz kasy, żeby go otworzyć
oczywiscie dowod anegdotyczny jest niepodwazalny. wybacz ze staralem sie opisac rzeczywiostosc. teraz juz wyraznie widze ze skoro jednemu biznesmenowii udalo sie uzyskac majatek (zreszta ktory jak straci, to jego kompetencje beda sie sprowadzaly do umiejetnosci zbankrutowania firmy, w przeciwienstwie do specjalisty ktory po prostu zatrudni sie gdzie indziej), to rzecz jasna wyksztalcenie jest bez sensu i tylko przeszkadza w zyciu. zapomnialas jeszcze napisac ze bill gates i steve jobs nie skonczyli studiow a kase majo, o!
jest to prawie dokladnie ten sam blad poznawczy co twierdzenie ze warto grac w totka, bo przeciez sa tacy co wygrywaja miliony. ignoruje sie jednak ten kilkumilionowy ogonek osob ktore przegrywaja. to samo tutaj - widzisz kilka osob ktore mialy farta, a nie widzisz tych milionow slabo wyksztalconych ludzi co wegetuja od pensji do pensji (lub od zapomogi do zapomogi).
ale oczywiscie jesli nie zamierzasz odbierac wyksztalcenia, to ja przyklaskuje twojemu pomyslowi. nie ma zadnego powodu by sprawiac ze rynek pracy dla osob wyksztalconych mialby stawac sie bardziej zatloczony. im wiecej niewyksztalconych, tym latwiej dla mnie. jesli masz dzieci, to zachecam bys rowniez wpoila im niechec do studiow. po co mojej corce konkurencja w przyszlosci?
Ale wiesz, że gdy ma się fach w ręku, to wcale nie trzeba mieć wyższego wykształcenia, by dobrze zarabiać? Jeśli ktoś jest w czymś dobry, to będzie specjalistą w danej dziedzinie, nawet nie mając wyższego wykształcenia. Tak samo można mieć wyuczony zawód, w teorii być specjalistą (w końcu ma wyższe wykształcenie), a tak naprawdę być miernym w tej dziedzinie.
Nie ma co generalizować. Wiadomo, gdy ktoś ma dwie lewe ręce do praktycznych prac, to lepiej by poszedł na studia, bo może jako naukowiec osiągnie sukcesy.
Jednak traktowanie studiów jako wyższej szkoły zawodowej jest głupie. No i wyższe wykształcenie nie równa się wyższym zarobkom.
Trzeba wiedzieć w czym jest się dobrym i to rozwijać. A jeśli ktoś jest mierny na każdym polu, to potem żyje na skraju nędzy.
Stać by mnie było, a co to ma do rzeczy? Jak ktoś wydaje na te same urodziny kilka razy w roku to chyba znaczy, że nie planuje budżetu ani nie zarządza jakkolwiek swoimi finansami. Jak masz zamiar tłumaczyć córce, dlaczego powinna się uczyć pokazując jej komentarze na yafudzie, to lepiej pokaż swoje.
ma to do rzeczy, ze w swoim komentarzu wyraziles przekonanie ze kupno kilku prezentow w roku jest poza mozliwosciami domowego budzetu, z czego wynika ze zalozyles ze standardowo budzet domowy jest bardzo niski, a jako ze przekonanie to nie jest zgodne ze stanem faktycznym,, to wynika znowu z tego ze zapewne dokonujesz projekcji wlasnego budzetu na wysokosc budzetow innych ludzi. zeby nie moc wyobrazic sobie mozliwosci kupna kilku prezentow w roku, trzeba nie tylko samemu miec maly budzet ale i obracac sie w srodowisku gdzie tak male budzety sa norma (co uprawnia do przypuszczenia ze wszyscy tak male budzety posiadaja). wywnioskowalem z tego wiec ze posiadasz slabe wyskzztalcenie i wsrod niewyksztalconych ludzi sie obracasz, bowiem budzet inzyniera nie dosc ze zazwyczaj nie jest maly, to jeszcze nawet gdy jemu zarabianie nie idzie najlepiej, to sila rzeczy widzi ze jego znajomi maja portfele duzo bardziej pekate, wiec nie bedzie mial tendencji do zakladania ze budzety innych sa male.
czy wyjasnilem wystarczajaco jasno? rozumowanie to wydawalo mi sie oczywiste, ale skoro pytasz to znaczy ze jednak takie nie bylo.
Masz cierpliwość.
Chyba nie zrozumiałaś - to nie było oszukiwanie tylko eksperyment mający synowi udowodnić, że ojciec nie pamięta o urodzinach matki.
No i to jest smutne
Za mocno generalizujesz. Wyzsze studia nie koniecznie zapewniaja wyzsze zarobki niz zasadnicza szkola zawodowa.
Ja juz studia skończyłam i to z nie najgorszym wynikiem, wiec ten etap daaawnooo mam za sobą.
Dzieci no coz ich wybor co beda chcialy robić. Dlaczego zakladasz ze twoja corka pojdzie na studia? Bo ty tak chcesz? Nie rozsmieszaj mnie. Powie ci że nie bo nie. I bedziesz musial to zaakceptować.
Firma z prawie 30 letnim stazem na rynku i wieloma milionami na koncie ma marne szanse na bankructwo. Tam pieniadz juz praktycznie sam na siebie pracuje. Dwie inwestycje nietrafione pokryje 5 trafionych i wieloletni zysk z lat wczesniejszych. To trudno zepsuc nawet jakbys sie bardzo starał.
Moj kolega skoczyl ten sam wydzial co ja a po skonczonej magisterce doszedl do wniosku ze to nie jego swiat i otworzyl zaklad stolarski. Twierdzi ze jest bardzo zadowolony a studia byly strata czasu. Wielu ludzi, wiele poglądów, wiele pomyslow na życie. Czemu uwazasz ze twoj jest najlepszy? Ze twoja corka go odwzoruje?
jak napisalem juz wczesniej zaleznosc jest w odwrotna strone. twoje przekonywanie ze jest inaczej opiera sie o dowody anegdotyczne, czyli bezwartosciowe. rownie dobrze ja moge powiedziec ze znam ziomka co zawsze za kolko siada po pijaku i twierdzi ze robienie prawa jazdy bylo strata czasu. czy z tego cos wynika? spojrz szerzej niz na krag krewnych i znajomych krolika. jak myslisz ktora populacja ma wiecej kasy, dobr, IQ i mozliwosci - ludzie z wyksztalceniem podstawowym, srednim czy wyzszym? kto moze zyc pelniej, wiecej poznac i doznac, kto zyje w mniejszym stresie czy starczy jedzenia do pierwszego: podstawowi, sredni czy wyzsi? nie bez powodu skrot mgr inz. rozwija sie zupelnie zgodnie z rzeczywistoscia do: mozna gowno robic i niezle zyc.
moja corka pochodzi z rodzin gdzie wyzsze wyksztalcenie jest powszechne, wiec nie widze powodu by nie poszla na studia, zwlaszcza ze, jak na razie, wszystko wskazuje na to ze odziedziczyla duzo moich cech, w tym ciekawosc swiata. dodatkowo nie trzeba geniusza by zauwazyc ze 5 lat imprezowania przetykane dwa razy w roku koniecznoscia wykazania sie pewna wiedza na sesji, bedac utrzymywana przez rodzicow jest znacznie lepsza opcja niz pojscie do pracy na niskie stanowisko i wegetowanie na minimalce marzac o podwyzce co pozwoli nawet kupic kilka prezentow w roku.
Przeciętny spawacz po kilku kursach będzie zarabiał więcej niż przeciętny programista. Nie oszukujmy się, w bardzo wielu zawodach trzeba być, po prostu, dobrym, a żadne studia tego nie gwarantują. W dodatku słynne zarobki programistów, księgowych czy innych wykształconych ludzi to mem, bo wypłata dla osoby przeciętnej będzie kilkukrotnie niższą niż dla bardzo dobrej w swoim fachu. Np. taki programista może na tozsamym stanowisku zarabiać i 4 tys netto i 20 tys netto. Przeciętny dostanie te 4 tys, a przeciętny spawacz po kilku kursach (które można zrobić w zawodowce lub tuż po) w tej samej miejscowości dostanie 5 koła netto na start. Księgowa za to zacznie od minimalnej krajowej, a do bycia księgową potrzebne są studia i jeszcze spoczywa ogromna odpowiedzialność na barkach tego zawodu już na starcie.
Nie ważny jest tytuł, liczy się by być dobrym lub wybitnym.
Współczuję Twojej córce... Nie ma nic gorszego niż każdy w rodzinie z mgr, więc i Ty tracisz kilka lat życia na to by zdobyć (tak na prawdę nic nie warty) tytuł, bo presja jest ogromna, a Ty jeszcze projektujesz swoją wizję życia na nią.
Serio, patrząc po ludziach, którzy studiowali tak, jak to opisałeś i na to, że te studia kończą z tytułem to dyplom jest mniej wart niż papier toaletowy. I na rynku pracy to też widać.
Wiecej kasy ma ten co wiecej zarabia. Dlaczwgo przyklady ludzi, ktorych znam sa anegdotyczne a powszechne studia w twojej rodzinie juz nie. Dzieci inteligencje dziedzicza po matce a sile po ojcu takze ciekawosc swiata to nie inteligencja.
Magister nie przeklada sie na zarobki. Zwykly kierowca tira zarabia trzykrotnie wiecej niz Pan mgr inz. I to jest fakt.
Kowal artystyczny za wykonanie bardziej skomplikowanej barierki wezmie 20 tysiecy. Zarob tyle w miesiac bo on barierke zrobi szybciej. Jak napisal shinpu trzeba byc dobrym w tym co sie robi a papier z tytulem mozna powiesic jedynie na sciane jesli nie idzie za nim nic wicej
Czasy gdzie mgr cos znaczylo dawno sie skonczyly. Dzis licza sie znajomosci i to czy masz z czego rozpoczac dzialalnosc.
Może czas wysłać ojca do lekarza?
Magister inżynier pracujący na obiektach w delegacjach jak pan kierowca TIRa, zarabia miesięcznie przeciętnie 30-40 tysięcy złotych. Tyle w temacie.
Ciii cerepajac wie lepiej jak jest :-D
@cere...
Czyli co. Rzesze socjologów, pedagogów, europistów(?!) itp gówno kierunkach albo absolwenci szkół wyższych będących wyższymi tylko z nazwy mają gwarancję na (nazwijmy to) lepsze życie niż ludzie z umiejętnościami pożądanymi na rynku, z wiedzą specjalistyczną ale bez papierka. Hahaha. Że tak zapytam retorycznie "a w pośredniaku byłeś?":-D
Sam mam wyższe techniczne. Bardzo rzadki kierunek. Były ciężkie. Kosztowały mnie dużo pracy ale nie umniejszam ludziom bez dyplomu. Chętnie korzystam z ich usług. Ponadto na studia nie każdy powinien iść. Niestety obecnie wygląda to tak jak piszesz. Połowa tygodnia w klubie, drugą połowę trzeźwiejemy. No intelektualna elita i wybitni specjaliści jak się patrzy. Pewnie twoi koledzy po fachu.
Jeśli ona odziedziczyła inteligencję po tobie, to wybacz, ale musi być straszną debilką.
Jak niby ktoś, kto przez 5 lat imprezował ma być lepszy od osoby, która przez 5 lat szkoliła swój warsztat i zdobyła coraz więcej przydatnych w życiu umiejętności?
Studia nic nie gwarantują. Ok, otwierają więcej drzwi, ale nie zapewniają świetnego wynagrodzenia.
PS. Przyznaj, twoja rodzinę tworzą absolwenci socjologii i innych wyższych szkół czesania chomików.
Nie ma nic gorszego niż zakompleksiony stary, który narzuca dziecku swoją wizję życia. Szczególnie, gdy ma taki niski iloraz inteligencji jak to jest w twoim przypadku.
niniejszym chcialbym pogratulowac aaa, ktora jako jedyna odnosila sie w dyskusji do tematu watku, zamiast onanizowac sie swoim wyobrazeniem o mnie. byla jedyna prawdziwa wyznawczynia popularnego obecnie mema o bezsensownosci wyksztalcenia.
dodatkowo, po raz kolejny, okazalo sie ze napisanie tylko kilka razy ze zaleznosc NIE JEST "studia gwarantuja dobre zycie", tylko "wsrod tych co maja prostsze zycie jest nadreprezentacja absolwentow wyzszych uczelni", nic nie daje, bo kazdy geniusz kloci sie z odwrotna teza, zawsze tez dorzucajac argumenty personalne. nie wiem po co, bo przeciez obnizaja range argumentacji, ale to pewnie ma cos wspolnego z emocjami.
o mojej rodzinie i moim dziecku opowiedzialem wylacznie dlatego ze zostalem o to zapytany. opinia innych o wychowywaniu mojego dziecka zwisa mi i powiewa, wiec pisanie o tym jest bezcelowe, zieeeeew. watpie zeby dla czytelnikow bylo ciekawe ze Skpu ma kompleksy zwiazane z rodzicami, ktore musi odreagowac w necie.
reasumujac: jako ze w gornej warstwie spoleczenstwa jest nadreprezentacja ludzi w wyzszynm wyksztalceniem, to zachecam moich wspoldyskutantow do nie chodzenia na studia, bo elita sila rzeczy musi byc nieliczna. najlepiej by bylo jakbyscie nie wyksztalcili sie poza poziom czytania i pisania (zeby bylo latwo wami sterowac mediami) oraz wpoili etos pogardy do studiow swoim dzieciom. zachecam. to nie powinno byc trudne, wystarczy ze bedziecie postepowali tak jak tutaj glosicie. eot.
Ten wątek doskonale przedstawia, dlaczego wykszałcenie jest ważne. Połowa dyskutantów nie rozumie o czym toczy się dyskusja i powtarza jak mantrę, że można zarabiać bez wykształcenia oraz że edukacja nie jest potrzebna. Piękna ironia :).
Jak zwykle mącisz. Nie jestem przeciwnikiem wyższego wykształcenia. Nie generalizuję o wyższości jednego wykształcenia nad innym. Jeśli rzemieślnik założył firmę i przynosi mu ona spore dochody, mimo braku wykształcenia wyższego to ja nie będę deprecjonować wartości jego osiągnięcia, bo nie ma tytułu naukowego, który można zdobyć za pieniądze nie chodząc na zajęcia i być tą "elytą"o wyższości której ty mówisz. Pić na umór przez 5 lat i 2 razy do roku zmusić się, żeby przeleźć sesje na 3. Magister z 3 na dyplomie (tego nikt potem nie weryfikuje) to żaden specjalista i mistrz w swoim fachu.
Oczywista sprawa, że nikt nie pójdzie do lekarza, prawnika, który nie ma dyplomu i w tym zawodzie jest to niezbędne tak jak i ciągłe dokształcanie się.
Jednak sam sukces zawodowy nie zawsze koreluje z wykształceniem, bo znam rzesze przypadków, gdzie ludzie po zawodówkach zarządzają "elytą"z mgr przed nazwiskiem, bo mają do tego predyspozycje i staż pracy, który im na to pozwala. Cechy osobowościowe, ciężka praca, praktyczna a nie teoretyczna znajomość tematu ma obecnie większą wartość na rynku niż dyplom.
Jeśli pracodawca ma do wyboru człowieka z 10 letnim stażem i sukcesami na koncie w branży, ale bez kierunkowego wyższego wykształcenia a gościa, który przychodzi z 3 na dyplomie uczeni wyższej w Pi.ździelewie Górnym to jak myślisz kogo zatrudni? Każdy szef patrzy dziś na efektywność zatrudnianego pracownika.
Dzieci wybierają swoją drogę niezależnie od oczekiwań rodziców. Życie może cię niemiło zaskoczyć. Oczywista sprawa, że prawie każdy rodzic chce, żeby jego dziecko poszło na studia i zostało w życiu kimś ważnym i spełnionym. Ja nie należę tutaj do wyjątków. Jak każdy rodzic mam marzenia o oszołamiającej karierze swoich dzieci. Jednak to one ostatecznie podejmą decyzję co chcą w życiu robić. Ja mogę zapewnić tylko wsparcie w ich dążeniach i zorganizować na to kasę.
Reasumując: dyplom wyższej uczelni (najlepiej prestiżowej) dobrze mieć. Jednak sam dyplom niczego nie gwarantuje. Nie wszyscy, którzy nie mają dyplomu to ple.bs żyjący na socjalu. Ludzie inteligentni i pracowici poradzą sobie niezależnie od tytułu naukowego. Nie wrzucaj wszystkich do jednego gara. Nie każdy magister ma super pracę.
O jakiej nadreprezentacji piszesz? Magister z 3 na dyplomie to słaby magister.
Dalej nie rozumiesz o co chodzi. Jak weźmiesz z populacji grono osób z dochodem powyżej 15 tysięcy zł miesięcznie i przeanalizujesz ich wykształcenie, to większość osób będzie miało dobrą edukacje. Pewnie znajdą się w tym gronie także osoby z niższym wykształceniem, ale będzie ich mniejszość. Zaś ten magister socjologii z 3 na dyplomie na którego stale się powołujesz po prostu do analizowanej grupy 15k+ po prostu nie wejdzie, więc nie ma on znaczenia dla statystyki. Nie wiem jak można prościej to zagadnienie jeszcze wytłumaczyć
Jak to prościej wytłumaczyć? Proszę bardzo:
Cerebupalm mówi: "Jak weźmiesz z populacji grono osób ze wzrostem powyżej 180 cm, to większość będzie mężczyznami".
Reszta odpowiada: "A nieprawda, bo ja mam koleżankę, co ma 195 cm wzrostu i jest wyższa od większości moich znajomych kolegów! A skoro ty takiej nie masz, to pewnie tylko siedzisz w piwnicy przed komputerem i taki masz kontakt ze światem zewnętrznym. A żonę i córkę sobie wymyśliłeś, o!".
Ze statystyką jest tak:
Pan Mirek i Pan Jasio skoczyli uniwersytet X
Pan Mirek zarabia 50 tys. miesięcznie
Pan Jasio zarabia 2 tys. miesięcznie
Statystycznie średnio zarabiają 26 tys. miesięcznie.
W zależności jaką próbę statystyczną weźmiesz do badania pod uwagę i co będziesz próbował na jej podstawie udowadniać. Oczywiście w zależności od tego jakie wnioski ci są potrzebne dobierasz grupę i czynniki. Robiłam to przez 10 lat
Nie wiem jak prościej ci to wytłumaczyć.
jako ze mialem na STUDIACH przedmiot zwany "statystyka matematyczna i prawdopodobienstwo", to czuje sie kompetentny do skomentowania. otoz to o czym mowisz nazywa sie srednia arytmetyczna i ze statystyka nie ma za wiele wspolnego.
jesli sztucznie dobierasz grupe i czynniki, to nie masz do czynienia ze statystyka ale z propaganda. statystyka to dobrze zdefiniowany dzial matematyki i nie ma miejsca tutaj na osobnicze interpretacje.
Dalej nie rozumiesz. Tu naprawdę nie chodzi o to, by udowodnić, że kończąc uniwersytet X będziesz zarabiać średnio 26k miesięcznie. Tylko o to, że jak weźmiesz przekrój ludzi zarabiających te 26 tysięcy, bądź więcej, to większość z tych ludzi Uniwersytet X (bądź inny) kończyła. Sądziłem, że fejk wytłumaczył to tak prosto, że będzie to już zupełnie oczywiste, ale myliłem się.
Jeżeli statystyką zajmowałaś się dziesięć lat i uważasz, że statystyka sprowadza się do tego, że pies z właścicielem średnio mają po trzy nogi, albo do innych żarcików o szefie i pracowniku jedzących obiad, to nie dziwie się, że nie ogarniasz co rozmówcy chcą Ci przekazać.
Wśród ludzi, którzy dobrze zarabiają jest spora przewaga osób z wyższym wykształceniem. Ok. Załóżmy, że tak jest (bo nie podałeś żadnych badań potwierdzających Twoją tezę).
Mam jednak nadzieję, że zdajesz sobie sprawę z tego, że masa ludzi kończy studia lub na nie idzie dopiero gdy już mają pracę w której dobrze płacą. Moja "próbka"to około 160 osób z mojego roku. Udało mi się z każdym chociaż raz pogadać, szczególnie na ostatnim roku. Około 70% ludzi miało już pracę w zawodzie, a byliśmy jeszcze przed obroną prac inżynierskich. 100% osób, które miały dobre wyniki w nauce, stypendia z tego tytułu, miało już pracę w której dobrze płacą. Około 40% całego roku miało pracę w zawodzie zanim poszło na studia (poszli, bo do awansu wymagano wykształcenia wyższego). 0% osób, które imprezowały całe studia miało pracę. 2% z tych osób ma dobrze płatną pracę obecnie (a minęły 2 lata od zakończenia studiów pierwszego stopnia).
Ogólnie kierunek zaczynało prawie 400 osób, z czego większość to były osoby po szkole średniej, idące na studia właśnie w takim celu jaki odpisałeś-by przedłużyć sobie dzieciństwo o 5 lat.
Ale wracając do tematu: wśród "elity"dobrze zarabiających jest dużo osób z wyższym wykształceniem nie dlatego, że wyższe wykształcenie to prestiż i w ogóle, ale dlatego, że papier jest potrzebny im do awansu lub było im szkoda zaprzepaścić 3 lata nauki i obronili się, mimo że potrzebne im to już nie było.
Mam nadzieję, że teraz Ty rozumiesz czemu dyplom to tylko papier toaletowy, a chwalenie się, że się go ma i puszenie się, bo jest się elitą, to tylko sposób na przedłużenie sobie krótkiego przyrodzenia. Lub też sposób na to by sobie wmawiać, że te kilka lat nie poszło na marne, bo ludzki mózg nie lubi sobie uświadamiać, że tylko zmarnował czas i energię.
Btw, ja też mam wyższe wykształcenie, ale nie mam problemów z ego i potrafię zauważyć bezsensowność 3-5 lat poświęconych tylko nauce rzeczy, które w większości się nie przydadzą. Serio, na studiach tylko mój promotor nauczył mnie czegoś, czego nie wiedziałam zanim na te studia poszłam (mówię tu o rzeczach, które przydają się w zawodzie, a nie o przedmiotach-zapchajdziurach lub przedmiotach-sitach).
Strasznie żałuję że poszłam na studia zamiast porobić kursy i iść do pracy. Teraz i tak muszę te kursy porobić, bo dla pracodawcy dyplom i tytuł są nic nie warte. Rynek pracy weryfikuje.
Studia to nie kurs zawodowy i nie powinny nim być.
Kończyłem robotykę, pracuję w zawodzie, żyje dostatnio. Naturalne jest, że codzienna praca polega na innych czynnościach, niż te które wykonywaliśmy na studiach. Ale litości, naprawdę uważacie, że studia powinny polegać na nauce danego oprogramowania w wersji 10.1a czy interfejsu danej marki robota, np. Comau? Od tego właśnie są kursy, szkolenia czy instrukcje i korzysta się z tego, kiedy wystąpi dana potrzeba, bo taka wiedza zwyczajnie ekspresowo się dezaktualizuje.
Studia dają co innego - poszerzają światopogląd. W przypadku technicznych, pokazują fundamentalną teorie zagadnień, które są wykorzystywane w praktycznych implementacjach, pokazują złożoność problemów, dają możliwość poznania zagadnień z szerszego spektrum. To tak, jak możesz poznać wzór z matmy i spróbować go zapamiętać obok setki innych bądź na ślepo przepisywać go z tablic, albo poznać z czego wynika i jak go wyprowadzić z elementarnych założeń. Studia są właśnie tym drugim sposobem. Jest to bardzo cenne, bo często zajmując wyższe stanowiska, współpracuje się nie tylko ze swoim zespołem, ale także właśnie z osobami z innych dyscyplin i jest potrzeba spojrzenia na ten sam problem również z ich perspektyw, by dojść do właściwego rozwiązania. W skrócie - studia dają właśnie to, czego kursy nie dają i jeżeli nie była to dla Ciebie korzyść, to faktycznie te semestry można było sobie darować.
Szeregowy klepacz kodu, programista, może dobrze żyć bez wyższych studiów, bo poziom w korpo nie wymaga od niego wymyślania nowych algorytmów. Natomiast jeżeli stanowisko jest kreatywne i ambitne, to bez teoretycznych podstaw ani rusz.
No i studia są doskonałą okazją do poznania osób podzielających Twoje zainteresowania i poziom.Edytowany: 2019:10:23 19:01:56
No to źle wywnioskowałeś i wyszedłeś na buraka, który nieznajomym ludziom pisze jakie mają wykształcenie i ile zarabiają na podstawie własnego widzimisię. To tak w skrócie, szkoda strzępić język na tę pseudo-analizę.
kolega o tym buractwie to nawiazuje do swojego komentarza #1, zgadza sie?
Proszę Cię, żadne studia nie nauczą Cię kreatywności, ani tym bardziej, tworzenia nowych algorytmów. Właśnie w tym sęk - to się przydaje, ale na studiach się tego nie nauczysz.
Teoretyczne "podstawy"tym bardziej nie są w tym celu potrzebne. Nikt w pracy nie będzie mnie przepytywał z regulek, a do tego by ogarnąć podstawowe "teoretyczne"zasady wystarczy logika i wyobraźnia, a nie minimum 7 semestrów studiów.
Nie mówiąc o tym, że tworzenia algorytmów na poziomie akademickim uczył mój nauczyciel informatyki... w gimnazjum. Serio, takie to trudne i potrzebne, że 14 latki to ogarniają bez siedzenia 30 godzin na wykładach i 15 na ćwiczeniach pomnozone przez 2 semestry.
Nie dogadamy się, sorry. Możesz uważać, że studia były dla Ciebie stratą czasu i jest to OK.
Trudno, nie z każdym można się dogadać (w sensie mieć takie samo zdanie).
Ale muszę Ci podziękować za normalną rozmowę, bez obrażania, wywyższania się, etc. (mam nadzieję, że z mojej strony też tak było. Jeśli nie to sorki, nie mam wyczucia nie raz...). Więc dziękuję i życzę miłego dzionka!Edytowany: 2019:10:26 05:57:36
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
cerebrumpalm [YAFUD.pl] | 22 Października, 2019 11:29
zaleznosc jest oczywiscie w druga strone - jesli dobrze zarabiasz, to najprawdopodobniej masz wyksztalcenie wyzsze. poprostu dlatego ze najlepiej zarabiaja specjalisci, a specjalista tym sie rozni od niespecjalisty ze wie duzo o swojej specjalizacji.