Mam takie samo zdanie jak siostra. Brak libida to co mam się zmuszać? Niech idzie do kochanki. Gorzej jak do niej odejdzie
Ale skoro tak mu odpowiedziała i jeszcze groziła, to czemu się dziwi, że mąż zaczął się chłodno do niej odnosić? Nie ma teraz ochoty adorować żony, to co, ma się zmuszać? Niech żona znajdzie sobie jakiegoś komplemenciarza. Gorzej jak do niego odejdzie.
Ona powiedziała że nie chce się kochać bo boi się kolejnej ciąży. To co nie umieją się zabezpieczyć?
Straszne że zamiast porozmawiać ze sobą jak ludzie to wolą strzelać focha lub być chłodną osobą.
Jeśli żona nie miała sił by uprawić segzy tak często jak mąż chciał to przecież mogli się dogadać. Nie musiała stawiać embargo raz na rok lub dwa.
Ludzie mają swoje potrzeby, czasem różne, a związek polega na tym aby budować kompromis.
Może żonie nie pasowała atmosfera? I romantyczny wieczór sprawiłby, że byłaby zainteresowana segzem z mężem? Może są jakieś inne problemy? Argument o dzieciach jest trochę chory, przecież istnieje antykoncepcja, jeśli z różnych przyczyn nie może brać tabletek to nadal można kupić gumki.
A to wszystko dlatego, że ludzie wolą walnąć focha niż porozmawiać.
Szkoda, bo wiele konfliktów powstaje właśnie z takich powodów. Tak czasem rozmowa i tak nie pomaga ale wtedy można próbować innych rozwiązań jak pokojowy rozwód.
Ludzie chłodni względem partnera raczej nigdy nie pójdą na kompromis. Im wystarczy 2 razy na rok i masz się dostosować, inaczej jesteś erotomanem(ką).
Wiem co mówię. Najlepiej od razu poszukać kogoś dla kogo miłość fizyczną nie jest tylko przykrym obowiązkiem na granicy problemów psychicznych.
Jeśli wcześniej było bez przymuszania 3-4razy w tygodniu, a teraz jest 1-2razy w miesiącu... to oznacza, że zmienily jej się potrzeby. To może być związane ze stresem i przeznaczeniem (również obowiązkami domowymi), ale też i zmianami hormonalnymi (tarczyca, fsh) czy chorobami psychicznymi (depresja). Generalnie, nikomu nie zmienia się libido aż tak drastycznie w tak krótkim czasie bez przyczyny!
Tu nie chodzi o zmuszanie się, tylko próbę dotarcia do przyczyn. Dla wielu ludzi częstość jest niemal tak ważna jak jakość pożycia.
No, chyba, że się od początku zmuszała, to ma za swoje.
Przemęczeniem*
Gorzej jeśli ona nie może tabletek, a partner na gumkę się nie zgodzi, bo "to jak lizanie lizaka przez szybę". W tedy to ja się nie dziwię, że nie ma ochoty...
Za mało wiemy i autorka yafuda tez imo zbyt pochopnie wyciągnęła wnioski albo czegoś nie mówi. Tak czy siak my możemy tylko gdybać, bo za mało informacji mamy
Dokładnie o to chodzi, on nawet proponował ze wazektomie zrobi jeśli wtedy bedzie częściej, ale też usłyszał nie.
Ps.
to moja siostra tylko mi ocenzurowali ostatnie zdanie.
Mam głupią siostrę.
a to gumki i tabletki już nie istnieją? hmmm
Dawniej było częściej jak pracowała, po dzieciach siedzi w domu i teraz nie szuka nawet, w domu się też nie przemęcza bo na grubsze sprzątanie łazienki,okna, mycie podłóg ma sprzątaczkę. Raczej mi to na rozleniwienie wygląda. Mąż wozi dzieci do przedszkola i spowrotem, wraca z pracy a często obiadu nawet w domu nie ma bo jej sie nie chciało robić. Wisi na telefonie, komputerze, czasem tylko pójdzie na małe zakupy, nawet na śnieg z dziećmi nie wyszła ani razu.
Ale na depresję nie wygląda. Wesoła tylko leniwa.
a tak serio to rozumiem jej męża, też lubię okazywać uczucia poprzez bliskość i powiem tylko jedno ...Rozwiedź się z nią koleś, będziesz tylko nieszczęśliwy, takie zachowanie się tylko niestety nasila, babka nie chce dziecka no to nie ...ewentualnie coś musicie ustalić skoro macie szanse na bycie blisko pomimo dziecka w domu, widocznie żonka ma bahorka dość, zresztą się nie dziwię, komu potrzebne dzieci w dzisiejszych czasach
"Ale na depresję nie wygląda. Wesoła tylko leniwa."W takie gadanie nigdy nie wierzę. Moi znajomi zawsze mówią, że jestem jedną z najbardziej optymistycznych i uśmiechniętych osób, które znają. Za to mój ojciec od najmłodszych lat mi zarzuca, że jestem leniem i nic mi się nie chce robić (częściej sprzątam u rodziców w domu niż on... on nawet naczyń "nie umie"włożyć do zmywarki... Która stoi pod zlewem do którego te naczynia wkłada).
Chyba nie muszę mówić, że mam depresję?
Poza tym nie tylko depresja odbiera chęci do życia i sekZu. Nadmiar stresu, choroby tarczycy, wszelakie choroby układu pokarmowego/pęcherza/rozrodczego (ciężko czerpać przyjemność gdy ma się świadomość, że w każdej chwili można się posikać bądź, za przeproszeniem, zesrać).
Szczególnie ten tekst o ciąży nie daje mi spokoju. Ciekawa jestem jak bardzo mąż ją wspierał przy dzieciach (szczególnie, że mają więcej niż jedno! Samo zawożenie/odbieranie z przedszkola to nic...), w czasie ciąży i, przede wszystkim, podczas porodu. Mało to matek, które wyczekiwały dziecka, ale poród był taką traumą, że wbrew swojej woli zaczynały go nienawidzić? Szczególnie w Polsce bez osoby towarzyszącej nie ma co na porodówkę wchodzić, lepiej rodzić w lesie...
Moja bardzo bliska przyjaciółka bardzo chce dzieci, ale ma taką fobię przed porodem, że nie jest w stanie uprawiać sekZu. Po prostu zaciska się i nie da rady, nie ważne jak bardzo chciałaby się kochać.
Szczerze to może byłabym bardziej po stronie męża gdyby 1. nie strzelał fochów, 2. nie byłoby tu durnych tekstów w stylu "Ale na depresję nie wygląda. Wesoła tylko leniwa."
Jakoś potrafią znaleźć się mężczyźni, którzy zaczną swoją ukochaną uspokajać, zapewniać, cierpliwie czekać(!) bez pretensji czy wypominania (wypominanie, że się nie chce kochać jest idealnym anty-afrodyzjakiem).
Serio gdybym ja miała jakieś problemy, a partner zamiast mnie wspierać by mi wypominał, że nie chcę się kochać, a dla "ukarania mnie"za odmowę strzelał focha i totalnie przestawał się starać to bym mu powiedziała by mnie w 4 litery pocałował. Pedofilem nie jestem by mieć ochotę na sekZ z dzieckiem (nawet jeśli w skórze dorosłego mężczyzny). Całe szczęście udało mi się trafić na kogoś porządnego...
Kurde, laska boi się kolejnej ciąży. Ok, rozumiem. Nie rozumiem jednego: dlaczego facet jeszcze nie zrobił sobie wazektomii? Chce ru..ć bez gumki? To niech się skutecznie zabezpieczy.
"ona kolejnej ciąży nie będzie ryzykować dla jego fanaberii"
Czegos tu nie rozumiem, jest 21 wiek, istnieja rozne metody antykoncepcji, dlaczego dokladnie dorosla osoba nie jest w stanie ogarnac?
Niestety - najskuteczniejsze, w miarę obojetne dla organizmu metody antykoncepcji leżą po stronie faceta. Wazektomia i p4ezerwatywa.
Natomiast tabletki - moga prowadzic do niższego libido i stanów depresyjnych(wraz z myslami samobojczymi), moga być niewskazane ze wzgledu na stan zdrowia. Troche lepsze sa plastry i implanty, ale to wciaż jakieś obciazenie.
Poza tym, nie każdy jest tak wyedukowany sek*ualnie, żeby wiedzieć co i hak stosować.
Do autorki: to, że coś nie wyglada na depresje nie oznacza, że nią nie jest. Czasem nie wiemy, co sie kryje za 4 ścianami domu. Jeśli ma objawy podobne do apatii (dużo śpi, nic jej nie motywuje, przytyła lub znacznie schudła, ma obnizone libido, ciagle jej zimno) - to może być objaw niedoczynności tarczycy, moze byc anemia lub depresja. Bez dobrego lekarza sie nie obejdzie, choć prywatnie może sobie zrobić badania na TSH i chociaż jedno wykluczyć/potwierdzić.
Świat się skończy jak na yafudach facetów przestaną dominować komentarze przypisujące tym samym facetom wszelkie możliwe przyczyny yafudowej sytuacji. Podstawowa zasada tutaj - kobieta nigdy nie może być winna swojego zachowania!
Z siostrą rozmawiam dużo, i jak miała doły smutki czy zmartwienia o wszystkim mówiła, teraz nic, bawi się a pracować nie chce.
Jej mąż był z nią przy porodach nigdy się nie migał jak trzeba dzieciom pieluchę zmienić, dzieci kąpie on, na spacery zabiera, gotuje i sprząta, poza spaniem chyba nie odpoczywa wcale.
Do spania ja przytuli i pocałuje w ciągu dnia też, ale pewnie jest zraniony tym wysyłaniem do kochanki jak próbował z nią porozmawiać.
Ta rozmowa trwała 2h i siostra zakończyła tekstem żeby szukał kochanki zdania nie zmieni i nie maja o czym rozmawiać.
Wyżej było napisane, że proponował wazektomię, ale żona powiedziała, że częściej sekzu i tak nie będzie.
Na anemię wystarczy morfologia - jeśli ona jest rozchybotana, no to można jeszcze żelazo zrobić dla pewności. A nawet można iść i od razu zrobić TSH i żelazu i masz dwa wykluczenia/potwierdzenia.
Róbcie sobie chociaż morfologię regularnie.
Morfologię miała w czerwcu i pełna kontrolę w tym hormony bardzo szczegółowo mąż ją namówił rok temu i wszystko ok.
Wezmę wolne w poniedziałek i pojadę z nią na badania, kolega lekarz jeszcze doradził próbę cukrową. Jak macie jeszcze jakieś pomysły do badań dajcie znać.
Zaraz, zaraz... to chcecie powiedzieć, ze po kilku latach małżeństwa, po dziecku... że to jest coś nienormalnego, że kobieta nie chce se.ksu, a zamiast tego ma o wszystko pretensję? Czyżby moje małżeństwo było nienormalne??
Tak dokładnie, to nie jest normalne.
Chociaż za częste niestety, kryzysy w związku są ale jeśli on was nie wzmacnia tylko oddala to trwanie w tym żeby się, męczyć nie ma sensu. Tylko najlepsze lata życia się marnuje w tym marazmie.
Znam kilka sytuacji gdzie dzieci z domu wyszły i nagle rodzice się rozwodzą mając lat 45-50, i wielki szok przecież oni się już od 10-15 lat nie kłócili, bo o niczym poważnym w sumie nie rozmawiali spali osobno itd.
(...) Zaraz, zaraz... to chcecie powiedzieć, ze po kilku latach małżeństwa, po dziecku... że to jest coś nienormalnego, że kobieta nie chce se.ksu, a zamiast tego ma o wszystko pretensję? Czyżby moje małżeństwo było nienormalne?? (...)
Może byś pogadał z ~waropikiem... Jemu się chyba wydaje, że w małżeństwie codziennie rozwiesza się tęczę i grempluje obłoczki aż do usr... ustawowego wieku emerytalnego.
Gdybym miała taką siostrę to też bym jej o niczym nie mówiła. Ewidentnie patrzysz tylko z jednej perspektywy, jeszcze zakończy się to tak, że Ty zaczniesz z nim sypiać, bo przecież on jest wspaniały i taki uciemiężony.
z własnego doświadczenia mogę dodać że brak sekzu powoduje ciągłe nieporozumienia o byle duperele i kłótnie w związku, swego czasu żona uważała że raz na tydzień to aż nadto i właśnie w tym czasie atmosfera w domu nie była zbyt miła, później gdy sobie to przemyślała i częstotliwość mimo że dobiegam 60 latek wzrosła do kilkunastu razy w miesiącu wspólne życie nabrało znowu rumieńców a domowa atmosfera zbliżona jest do rajskiej
Myślisz że ja się zwierzam wszystkim dookoła że mam myśli samobójcze? xd
Mogę pogadać z przyjaciółmi o tym, że w pracy coś nie teges, że ze zdrowiem coś nie teges, że pokłóciłam się z partnerem, czy inne blahostki, ale tematu myśli samobójczych, braku chęci do życia itd nie poruszam prawie nigdy prawie z nikim.
Jedyne osoby którym się zwierzam to mój partner i mama i nie mówię im codziennie, że nie mam ochoty żyć tylko w tedy gdy jestem w tak zlym stanie, że jeśli mnie nikt nie pocieszy to zrobię sobie krzywdę.
Dla "odmiany"moja mama nigdy nikomu nie mówiła jak się czuje. Płakała po nocach gdy myślała, że wszyscy śpią. Zaczęła leczenie sama z siebie w pewnym momencie. Ale ojciec nie wiedział że ma depresję nawet jak już zaczęła leczenie. Ja się dowiedziałam gdy miałam 20(!) lat. Ojciec dużo później, tylko dlatego że w czasie awantury mu wykrzyczałam... nie ważne co dokładnie ale w końcu się dowiedział i stwierdził że kłamię, bo nigdy u mamy nie widział objawów depresji :)) żyli pod jednym dachem już 30 lat. Po prostu był ślepy, albo chciał nie widzieć.
Więc no... nie mówię, że Twoja siostra na bank ma depresję. Po prostu nie znoszę takiej ignorancji.
I na Twoim miejscu poza lekarzami "zwykłymi"namówiłabym siostrę na terapię. Nie trzeba być chorym by potrzebować pomocy terapeuty.
Tak jeszcze tylko dodam że może seksuolog może coś zaradzić.
Bądź terapia małżeńska.
Nie mówię ze nie ma ale najpierw chce żeby zrobiła badania, bo do psychiatry czy terapeuty może nie być chętna pójść.
Przykro mi że sie tak czujesz, mam nadzieję ze bedzie lepiej niedługo.
Nie rozumiem, czemu ludzie minusy dają do tego komentarza.
Patrzę na to na podstawie tego co wiem od siostry, z jedej perspektywy mojej z boku, ale muszę też porozmawiać ze szwagrem.
Z przebiegu tej rozmowy winna jest moja siostra, ale możliwe ze przyczyna jest zdrowotna, bo obawiam się że jak tak dalej pójdzie to ucierpią moi siostrzeńcy.
Nie zamierzam.
Serio? Facet próbował rozmawiać, ustalić jakiś kompromis, a Wy piszecie że on strzelił focha? Przecież to jego żona strzeliła focha, koniec rozmowy, ma być tak jak jej jest dobrze. Zakomunikowała wyraźnie że ma jego potrzeby w dupie, tylko ona jest ważna w tej relacji, a on ma jeszcze jej nadskakiwać i kwiaty przynosić? No dajcie spokój...
PS. Nie, nie znaczy to że uważam że powinna się do segzu zmuszać.
PS2. Słowo segz to przekleństwo, WTF...
Bo bronię Twoja siostrę, a tutaj jest masa inceli, którzy nie zauważają że większość komentujących broni strony, która nie wydaje się być w 100% winna niezależnie od płci.
I komentarze broniące oraz "broniące"kobiet są minusowane. Bo baba zawsze jest zła i głupia (niektórzy potrafią uważać kobiety za materialistki, bo te chcą by mężczyzna nie siedział na ich utrzymaniu tylko zarabiał chociaz minimalną. To aż smutne)...
To co ma zrobić jak nie ma ochoty na współżycie a facet ma? Tutaj nie ma kompromisów, niestety... bo albo facet będzie cierpiał przez brak s3ksu albo babka by musiała się zmuszać (imo już lepiej żyć w celibacie niż zmuszać drugą połówkę do zbliżeń. Jasne, miłe to nie jest, ale jak się kogoś kocha to się wytrzyma. I tak, facet mi odmawiał nie raz, bo się źle czuł, bo był zmęczony, bo nie miał ochoty zwyczajnie... zamiast się obrażać lepiej dojść do tego czemu tak się dzieje jeśli się to zdarza nagminnie)
To aluzja do mnie. Akurat minimalna też jest dla kobiet nieatrakcyjna. Nie znasz powiedzenia że mężczyzna musi zarabiać więcej niż kobieta? Takie poglądy wciąż panują i są szkodliwe. A same kobiety nie oszukujmy się przy wyborze partnera będą brały pod uwagę jego zasoby materialne.
Wiesz, nawet jeśli skutkiem rozmowy byłoby to samo, to całkiem inaczej wyglądałoby (i myślę że inaczej jej facet by to odebrał) gdyby zamiast go zyebać, porozmawiała z nim spokojnie i szczerze. Że jej libido spadło, że chciałaby, ale dla nikogo nie będzie to przyjemne jeśli będzie się zmuszać. Że przeszkadza jej w czerpaniu satysfakcji z segzu strach o ciążę. Gdyby zaakcentowała że rozumie jego potrzeby, a nie kompletnie go olała i jeszcze groziła kompletnym brakiem współżycia. Karze go za to, że rozmawia z nią o ich relacji?
Sama piszesz, że dobrze byłoby dojść do tego dlaczego zmniejszyła się jej ochota na współżycie. Mogła zaproponować wizytę u seksuologa. Mogła poopowiadać mu o tym, co sprawia że jest bardziej podniecona. Wykazać jakąkolwiek inicjatywę jeśli chodzi o rozwiązanie problemu (facet np. proponował wazektomię jako częściowe wyjście z sytuacji). Nie mając sama ochoty na segz mogłaby np. podesłać mu link do filmu przyrodniczego, żeby zaspokoił się sam, ale jednak w pewien sposób z nią obecną w jego życiu segzualnym. Cokolwiek, naprawdę cokolwiek, żeby okazać zainteresowanie nim i jego potrzebami, dać mu prawo do nich, a nie karać za to że odczuwa coś, co ma prawo odczuwać.
Życie nie polega na tym, żeby wytrzymać. Skoki libido są zupełnie normalne, więc wyliczanie ile to już razy i kiedy było jest zwyczajna głupota. Ot, czasem uprawiam 20 razy w tygodniu, w innym tygodniu raz albo wcale. Po prostu dwie osoby muszą mieć jednocześnie ochotę, a nie zaplanowany w kalendarzu termin i limity kiedy można. Jeżeli natomiast niskie libido jest trwałe to opcji może być tak wiele, że nawet nie ma sensu wymieniać. Przecież poza powyzszymi może być też tak, że facet po prostu nie potrafi sprawić przyjemności. Może być też tak, że uważa że się należy i kobieta się powinna wypiąć do obowiązku małżeńskiego i nie trzeba jej w żaden sposób tego libido rozbudzić. Albo są złe dostosowani do siebie (np. Za mały/ za duży ten co go tu nie można nazwać po imieniu). Może też kobieta znalazła sobie kochanka i zaspakaja się gdzie indziej i kiedy indziej. Moze to być nawet uzależnienie od rękodzieła (też omijam zakazane słowo). Przyczyn medycznych też może być lepiej ale skoro powodem wymienianym przez sama kobietę jest strach przed ciążą to zacząłbym jednak od psychologa.
Tu nie chodzi o segz, ta para w ogóle nie jest dojrzała do związku. Skoro już mają rodzinę to powinni iść na terapię. Szkoda, że istnieje coś takiego jak edukacja psychologiczna, przynajmniej gdzieś dodatkowo. Większość ludzi ma bardzo podstawowe problemy ze sobą i nie potrafią być w związkach. Tego się trzeba nauczyć normalnie, podświadome naśladowanie rodziców i pielęgnowanie rodzajów przywiązania które wynieśliśmy z (innego niż nasz partner) domu to krótka droga do nieszczęścia, samotności w związku, rozpadu rodziny... Po prostu cierpienia.
Wiesz, jakbyś miał laskę 8/10 z charakterem 8/10 i zarabiającą minimalną, a laskę 8/10 z charakterem 8/10 i zarabiającą dużo więcej to też byś wybrał tę, co więcej zarabia. Nie oszukujmy się.
Wysokość zarobków świadczy o zaradności. A każdy wolałby by jego druga połówka była zaradna (tu nie wliczam niefunkcjonujących psychopatów i socjopatow oraz innych przemocowców, co zaradnych kobiet/mężczyzn nie chcą, bo ciężko nimi manipulować).
Dlatego nie popieram działań tej pani. Ale też nie lubię gdy z kogoś robi się czarny charakter (NIEZALEŻNIE OD PŁCI) gdy takich podstaw nie ma i nie ma prob zrozumienia tej "złej"strony.
Jestem właśnie wielkim zwolennikiem rozmowy i to jasnej, stawiania kawę na ławę, bez "domyśl się"czy fochów i bez awantur. Przecież nie jadę po facecie... najgorsze co o nim powiedziałam to to, że strzelił focha (bo na podstawie informacji, które są w yafudzie tak to wyglądało)
Ale przecież ja nie mówię o wyliczeniu czegokolwiek.
A wytrzymanie to nie robienie pretensji jeśli druga strona nie ma ochoty i właśnie NIE wyliczanie.
Nie wiem skąd takie wnioski...
Tylko ile można tak wytrzymywać? To normalne, że można nie mieć ochoty przez dzień, tydzień, może nawet kilka tygodni, ale na stałe? No ja zdecydowanie nie chciałbym być z kobietą, która na mnie "nie leci". Jakiś czas na pewno bym "wytrzymał", zachęcił do leczenia, ale na stałe bym się na taki układ na pewno nie zapisał nawet zakładając, że kobieta nie miałaby nic przeciwko kochankom, bo po prostu tak bez bliskości fizycznej to dla mnie współlokatorka, a nie żona.
No i właśnie o tym mówię. Chcecie zaradnego czyt. majętnego ale otwarcie tego nie mówicie tylko kłamiecie w oczy. Zacznijcie o tym otwarcie mówić to nie będę miał i wielu innych problemu.
Ależ mnie śmieszy takie marudzenie na kryteria. Majętność to jedna z oczywistych zalet. Podobnie jak chociażby wzrost, poczucie humoru, uroda, ciekawa pasja, kultura osobista, higiena i wiele innych (lista jest w zasadzie nieskończona). Każdy woli partnera mającego taką oczywistą zaletę, ale hierarchia ich ważności jest inna u każdego. Nie masz kasy to pokaż inne zalety i tyle. Jak dla kobiety majętność jest na samej górze w tej hierarchii to po prostu nic nie wskórasz, ale inna kobieta ma te priorytety ułożone zupełnie inaczej. Też bogaty nie jestem, moją pracą jest moja pasja i wolę zarobić 3000 robiąc to, co kocham, niż nawet 300000 w innym zawodzie, a z poznawaniem kobiet nigdy najmniejszych problemów nie miałem, co oczywiście nie znaczy też, że nigdy nie usłyszałem odmowy.
Tak, tak... chcą zaradnego i majętnego i tylko to sie liczy i dlatego ludzie wiążą się ze sobą na studiach gdy zadna ze stron groszem nie śmierdzi xd
(Np. Ja jestem takim przypadkiem- jak się związałam z moim partnerem to byłam dużo bogatsza od niego. Ogólnie praktycznie wszystkie moje znajome rozpoczęły stałe związki na etapie gdzie wyjście do maka to byla burżuazja xd )
Żadna cie nie chce bo zadna porządna kobieta nie będzie chciala przegrywa przesiąkniętego nienawiścią i pogardą wobec innych
Wiesz co się w tedy robi? Rozmawia. W ostateczności o warunkach rozwodu bez orzeczenia o winie.
Na studiach bo zaryzykowały że ewentualny partner po ukończeniu tychże będzie miał całkiem niezłą pracę.
Dziękuję za troskę o moje powodzenie ale nie musisz się o mnie martwić. Ja nie nienawidzę kobiet. Po prostu walczę z kłamstwem, obłudą i hipokryzja. Mało popularne hobby. Wiem.
Co za toksyczna patologia..
(...) Po prostu walczę z kłamstwem, obłudą i hipokryzja. Mało popularne hobby. (...)
Skąd takie przekonanie? To bardzo popularna rozrywka, permanentne igrzyska z cykliczną przewą na wybory.
Aż dziw bierze, jak radziła sobie ludzkość w preinternetowych czasach. Nieco światła na tę kwestię rzuca nam lektura archiwalnych książek życzeń i zażaleń, epistoł podpisanych „życzliwy”, i nowelki Sławomira Mrożka pt. „Ostatni husarz”.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
fejk | 89.64.40.* | 22 Stycznia, 2021 15:15
Ale skoro tak mu odpowiedziała i jeszcze groziła, to czemu się dziwi, że mąż zaczął się chłodno do niej odnosić? Nie ma teraz ochoty adorować żony, to co, ma się zmuszać? Niech żona znajdzie sobie jakiegoś komplemenciarza. Gorzej jak do niego odejdzie.