O ile to nie fejk: nie wiem jak to zrobisz, ale zacznijcie od badań. Mój mąż po porodzie zarzucił mi zmianę zachowania, absolutną zmianę i to, że niby stwierdziłam, że skoro ślub był, dziecko jest to już mi się nie chce. Mam chorobę hormonalną, z którą będę bujać się do końca życia czego oczywiście nie wiedzieliśmy, ale leczenie daje tyle, że znowu jestem sobą,nie tą obcą, nie starająca się babką co ma wszystko gdzieś.
Ma ciszę w domu i jeszcze narzeka…
Zmień swoje postępowanie. Rób tak, żeby cieszyła się z chwili spokoju od Ciebie. Po jakimś czasie zatęskni za tym co było...
Stawiam piątaka, że żona komunikowała Ci już problem (że np sobie wychodzisz z domu bez pytania, gdzie ona 24/7 siedzi uwięziona z dzieckiem) i już jej się nie chce tego powtarzać.
Stań przed lustrem i sam sobie odpowiedz, czy to aby na pewno "jej"wina, czy to może ty coś pomijasz.
"Coraz częściej myślę, że to nie ma sensu i chcę odejść"
Przestań myśleć. Zacznij działać. Szkoda życia.
Tak a propoś: wciąż nie utrzymujesz kontaktu z rodziną?
Możliwe też, że zaczyna temat w niesprzyjających warunkach. Żona może nie chcieć rozmawiać czy kłócić się przy dziecku. Z resztą czasem wystarczy powieszoec: kochanie, widze, że MAMY problem, POMOŻ mi go rozwiązać...
Yup.
Czemu pytasz? Zbierasz jakąś teczkę na mnie?
Co wy wszyscy z tymi teczkami? Po prostu zapamiętałem.
Pamiętam, że gdy pierwszy raz widziałem twój nick, to typowałem - dziewczynka, czytelniczka Siesickiej, Judit Szabó i Cecilii Galante. Trochę pudło, przyznaję.
A tej izolacji od rodziny nie zazdroszczę. Nie wyobrażam sobie nawet takiej sytuacji.
Ja pier.... Czy to jest tak trudno zrozumieć. Zostań sobie przez 5 miesięcy z dzieckiem w domu, izolowany od swojej normalności, codzienności, pracy, przyjaciół, ze zmienioną rolą społeczną, ciągle przez wszystkich oceniany jako matka, kobieta, żona, bo przecież nie jako człowiek. A nie, przepraszam, to niemożliwe, bo jesteś facetem. Twoja żona jest pewnie tak wyczerpana swoją obecną sytuacją, jak tylko można być w tym położeniu. Być może ma też depresję poporodową. Tak czy inaczej, pewnie nie ma ochoty kolejny raz tłumaczyć o co jej chodzi. Po prostu powiedz jej, że jutro ma dzień wolny, weź dziecko i idź z nim gdzieś na cały dzień (jeśli jest karmione piersią to ustalcie, że wrócisz na jedno karmienie o konkretnej godzinie albo dawaj butelkę). Wyjdź z nim z domu albo niech żona gdzieś pojedzie. Na cały dzień, jak się da to dzień i noc a nie na pół godziny, w trakcie którego i tak co chwilę do niej przychodzisz z tym dzieckiem albo je słychać. I powtarzaj tę czynność tak często jak trzeba, żeby miała szansę odzyskać jakąś równowagę. Przy okazji zobaczysz, jak to jest być ze swoim dzieckiem rzeczywiście a nie "pomagać przy nim", cokolwiek to znaczy w ustach ojca dziecka.
A wyszedłeś w domu w jakim celu? Do pracy, na zakupy czy do kumpli? Pierwsze problemy i chcesz brać nogi za pas? Przestań się mazać, zacznij być ojcem i mężem.
Większość związków ma problemy jak się dziecko urodzi. Ale porzucać 5 miesięczne niemowlę, bo żona się obraża? Wow...
3 ostatnie komentarze nad moim. Mmmmm piękny pokaz dałyście dziewczyny! Jeszcze kogoś dziwi czemu mężczyźni nie chcą się żenić i mamy zapaść demograficzną?!
No mnie w ogóle. Jak takie dzieciaki jak ty, czy autor porzucają rodziny po kilku sprzeczkach to kompletnie nic dziwnego w tym nie ma. No może tylko ten powszechny najazd na samotne matki.
Mój komentarz nie jest zaproszeniem do dyskusji Dzidzia. Nie kłopocz się
Dokładnie tak. Zero informacji w wyznaniu, byleby tylko dostać poklepanie po plecach, że dezercja jest w porządku. Ciekawe, czy wystąpi o opiekę naprzemienną, czy oleje jak ponad 90% (takie statystyki) i będzie płakał po znajomych jaki to on biedny.
Jak jest zła, a nie chce powiedzieć o co chodzi, to znaczy że sama nie wie i szuka pretekstu. Lepiej od takiej faktycznie szybko wiać. Aczkolwiek że względu na dziecko dałbym wcześniej ostrzeżenie.
Czytam komentarze i jestem załamany. Chłopie, jak masz takie małe dziecko, twoja żona siedzi z nim 24/7 a ty masz ochotę uciekać, bo ci trudno to spider*alaj, lepiej im będzie bez takiego frajera albo bądź mężczyzną i zaopiekuj się swoją rodziną. Na 99% żona potrzebuje wsparcia i pomocy a ty wolisz udawać, że nie wiesz, o co jej chodzi i wziąć nogi za pas. Zastanów się, sieroto, zakupy do domu zrobiłeś? Wyniosłeś śmieci? Wyszedłeś z małym na spacer? Zrobiłeś obiad? Posprzątałeś kuchnię? Przytuliłeś swoją żonę i pozajmowałeś się swoim dzieckiem przez dłużej niż godzinę? Nie?! No to zrób to wszystko najpierw, a potem zacznij rozmowę z kobietą, którą ponoć kochasz i zapytaj, co możesz zrobić, żeby ją odciążyć. Bo ona ma ciężko, nie ty. Pozdro dla pożądnych mężów, którym nie trzeba tego wszystkiego tłumaczyć.
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
duży siusiak | 157.25.81.* | 12 Marca, 2025 14:20
Stawiam piątaka, że żona komunikowała Ci już problem (że np sobie wychodzisz z domu bez pytania, gdzie ona 24/7 siedzi uwięziona z dzieckiem) i już jej się nie chce tego powtarzać.
Stań przed lustrem i sam sobie odpowiedz, czy to aby na pewno "jej"wina, czy to może ty coś pomijasz.