Chciałabym zobaczyć minę matki po obwieszczeniu Twojej wiadomości.
no to nieźle. ja bym się do rodziców przestała odzywać. :D
woooooooow, to chyba jeden z najlepszych yafudów w historii. MOCNE!!!
Zawsze mogą sprzedać i to autko,kupić np maluszka i na wesele tez bedzie..
to o zaręczynach informuje się telefonicznie? Jakaś nowa tradycja?
A co to za okazja, że koniecznie trzeba z nią zapierdzielać nie wiadomo jakie odległości?
Sama sytuacja jednak rewelacyjna :D
Wczoraj oglądałem odcinek "Przyjaciół", w którym działo się DOKŁADNIE to samo. Ty też, autorko?
Po prostu. YAFUD. Mocne... xD
Oj tam pie*dolicie , gratuluje zaręczyn:)
Przykro mi bardzo... na pocieszenie masz ode mnie piosenkę :
Piękna krynica moja ulica
2010....
Teraz my tu zaczynamy, ale się nie damy
bo to ja kula ,który pokazuje wszystko co się da, ale nie sprzeda bo to ja nie sprzedaje się
nikomu nie wygaduje, co się ma
co się ma działać ,ale się nie przestanie
bo to ja, ty głupi baranie!
teraz ja tu nadaje piekne słowa do was
przekazuje ten nakaz piekny dar
bo to 21 wiek ,a nie jakiś żenda
a teraz, dajesz tu i wchodzisz ta bo to ja, ja...
piekne slowa tu sa RZK tez tu jest...
RZK to nasza druzyna, bo to ja kula daje fula
a wiecie kim ja jestem? proste słowa
kula kula kula, daje kula!
ej ty jestes migiem tu krynica z krynicy wiec nie mow tu
znow jestem, ja tu nadaje ale sie nie daje
ta bo to ja tu nie mowie to, mowie to, mowie co sie ma dziac, a nie stac
Teraz ja tu nadaje piekne slowa do was
przekaz robie taki że, nic ,nie wokal nie rowno
wlaczasz tu jest takie czarne jakies gowno w krynicy
ale teraz ja juz kula, bo to ja kula, bo to ja kula....
ja kula omen tez nadajemy tu nie mowimy w bialym zyciu
tylko robisz tak
(krzakniecie)
nie mowisz tak
(krzakniecie)
tylko dajesz tu nie dajesz wydajesz, zadajesz pytanie proste do nas
ta....
a my nie mowimy nie robimy tak
rozwalamy drzwi bo sie wkurzamy i sie nie damy tylko obgadujemy, tak bo sie nie dajemy
ta...
piekne zaczynanie kontra tu kontra kula ktory daje fula
teraz ja koncze te nagranie jak wiecie te piekne wersy spitanie
własnie...
ta...
na koncu strzal w leb i ded..
2010....
piekne slowa zaczynam to nie chodzi o imprezke tylko tu..
nara wam.
widzę że na yafudzie tak jak na demotach też wymyślają historyjki żeby się dostać... to jest sytuacja z Przyjaciół, rodzice Monici kupili Porshe za jej "małżeński fundusz"
No rozumiem, ale jedno co mi się ciśnie na usta to: ile Ty masz dzieciaku lat, że starzy mają Ci dawać kasę na wesele? Aż tak chcesz ich wykorzystać? Skoro jesteś taka dorosła zrób sobie wesele za własną kasę, a nie czyjąś. Rozpierdzielić cudzą kasę to łatwo, ale samemu zarobić to już nie. Staruszki Cię utrzymywali przez pierwsze (minimum) 20 lat życia, wykładali na Ciebie kasę a Ci jeszcze mało? A starym za to, że mają taką egoistyczną córeczkę, która myśli tylko o sobie nic się nie należy?
Staruszki odłożyli kasę, i mieli prawo ją wydać. I wydali, nie na byle co, ale na potrzebną rzecz. A biedna córeczka, która ciągle od nich ciągnęła kasę nie ma na wesele... Hm. Samochód będzie na kilkadziesiąt lat - wesele 2 noce. Wydaje mi się, że jeśli już chcesz rozporządzać nie swoją kasą to powinnaś to robić mądrze.
... napisał gimnazjalista/singiel.
człowieku weź zastanów się co piszesz ! Bo coś mi się wydaje ze to zazwyczaj rodzice jak i ze strony dziewczyny tak i ze strony chłopaka dają pieniądze na wesele! Jak 20/25 latkowie mogą dorobić się kasy ? jak są na studiach itp. !!!!!!!!!
@up gościu weź nie pier... Ja mam 27 lat. 3 lata temu miałem wesele i złotówki nie wziąłem ani od rodziców ani od teściów. Jak ktoś ma głowę na karku to spokojnie jest w stanie te pieniądze zarobić. I nie potrzeba tu nie wiadomo jakiego wykształcenia. Ślub i wesele było marzeniem mojej żony, dla mnie niczego to nie zmieniło, ale chciałem jej sprawić przyjemność więc miała bajeczną imprezę. Popieram @moje zdanie, rodzice też mają swoje życie. Kończysz 18 lat, jesteś pełnoletni/a? Zacznij zarabiać na siebie, a nie wyciągaj rękę po cudze. Zrozumiałbym gdyby to były Twoje pieniądze, ale to są ich pieniądze i mogą je wydać na co sobie życzą.
@moje zdanie - dokładnie to samo chciałem napisać. Jak jest taka dorosła, że "od kilku lat nie mieszka z rodzicami", to za swoje wesele też powinna sama zapłacić.
@do gościa nr 14:
>>Jak 20/25 latkowie mają dorobić się kasy?
Już podpowiadam. Wyjścia są dwa. Po pierwsze, zamiast weselicha na tysiąc osób - skromny obiad dla rodziny w restauracji. W dwóch tysiącach się zmieścisz. Sam tak robiłem, polecam. Po drugie, jak już musi być wesele takie, żeby w rodzinie jeszcze za kilkanaście lat stare ciotki miały co wspominać (aczkolwiek nie wiem po co) - poczekać kilka lat i się dorobić. Jest jeszcze trzecia opcja - można wziąć kredyt. No co - jest się dorosłym, albo się nie jest, tak?
A wszystkim, którzy krytykują rodziców autorki YAFUDa - dedykuję taki oto dowcip, może trochę suchar, ale jak najbardziej na miejscu.
Otóż pewien pracownik banku, codziennie idąc do roboty, dawał siedzącemu pod pobliskim sklepem pijaczkowi jakieś 20 złotych. Ot, miał taki kaprys. Pijaczek bardzo się cieszył, bo za to można sporo kupić artykułów "pierwszej potrzeby". Ale pewnego dnia ów bankowiec dał pijaczkowi tylko 10 złotych...
- Dlaczego dziś tak mało? - spytał zdziwiony żebrak.
- No, wiesz... wydatki mam, syna na studia posłałem...
- Dobrze, ale czemu za MOJE pieniądze?
tradycja jest taka, że rodzice panny młodej płaca za wesele. nie jest to zasada, ale jeśli dali jej do zrozumienia, że tak będzie - a całkie możliwe, że dali - to mogło jej to owszem dzień popsuć.
i nie chodzi o chęć brania pieniędzy. jak koleżanka obeca postawić pizzę, po czym powie, że jednak kupiła sobie za te pieniądze lakier do paznokci, to jednak jest zawód. tylko tu stawka była trochę większa.
@UP.
Tradycją jest też pozostanie w czystości do ślubu, nie mieszkanie razem ze swoim przyszłym mężem. Tradycją są też również oświadczyny przy rodzicach i prośba "kawalera"o rękę Pani młodej w zamian za "ziemię i krowę". Tradycja to takie fajne słowo którym można wytłumaczyć wiele durnych przesądów oraz zachowań.
Kasa należy do rodziców. Chce wesela niech na nie zarobi. Moje kosztowało 50 tyś zł i każda złotówka była zarobiona przeze mnie.
Wstyd by mi było wyciągać rękę do rodziców czy teściów. Zachciało się wesele ? To sobie je funduj sam.
@ktoś
czystość do ślubu to nie tradycja, tylko założenie wynikające z religii, więc, co za tym idzie, oddzielne mieszkanie też. zaręczyny przy rodzicach i innych owszem, są tradycją (i tak się zazwyczaj robi), ale i tak najpierw mężczyźni się pytają samej dziewczyny, bez świadków. posag daje (dawało?) się raczej ze względów praktycznych niż na tradycję.
każdy, kto ma dobry kontakt z rodzicami (a autorka ma), może się spodziewać że pomogą oni w tak ważnych i drogich rzeczach jak wesele. i w zdecydowanej większości przypadków tak jest. bo rodzice nie są do czasu uzyskania pełnoletności, tylko do końca życia (!!!), a w rodzinie się sobie pomaga. wesele do najtańszych inwestycji nie należy, poza tym jest to ważna rzecz i po co młodzi mają zaciskać pasa samemu i organizować obiad, jeśli oboje marzą o imprezie z tańcami, wodzirejem i kapelą? to ma być ich dzień i wiadomo, zazwyczaj i tak trzeba z czegoś zrezygnować i na coś przymknąć oko, ale niech efekt końcowy będzie chociaż zbliżony do zamierzonego. jeśli mają dużą rodzinę to co mają zrobić, losowanie którego brata zaprosić, a którego sobie odpuścić?
w życiu bywa raz lepiej, raz gorzej i raz ja pomagam rodzicom, a innym razem rodzice pomagają mi. moi rodzice na przykład gdy się dowiedzieli o ślubie, zaraz zaoferowali swoją pomoc (nie przyjmując sprzeciwu), tak samo rodzice mojego narzeczonego (u niego nie tylko rodzice, ale też rodzeństwo) i nie mamy zamiaru unosić się dumą, bo zwyczajnie nas na to nie stać. kredyt pewnie trzeba będzie wziąć, ale lepiej mniejszy, niż większy, prawda?
Jako, że rozpoczęła się tu zagorzała dyskusja, postanowiłam się włączyć. Z tej strony autorka YAFUD-a :)
Ludzie, chodzi o sam paradoks sytuacji, który mnie samą rozbawił :) Moi rodzice od zawsze marzyli, że wyjdę za mąż w wieku dwudziestu lat i będę perfekcyjną panią domu, ale los im zesłał całkiem nowoczesną córkę, której nie w domu zostanie kurą domową. Ale mimo to, liczyli na to, że szybko wyjdę za mąż. Ja sama nie wyobrażam sobie wydawania kilkudziesięciu tysięcy na jeden dzień, a nawet jeśli bym chciała, to mam dobrą pracę i myślę, że byłoby mnie na to stać, ale moi rodzice od zawsze chcieli mi zrobić piękne wesele "jak z filmu", na całą rodzinę, również tą, którą widziałam raz w życiu!
Naprawdę, trochę optymizmu, a nie czepiania się tego, jak postępuję w życiu, bo to akurat moja sprawa. Nie zabolało mnie to, że moi rodzice kupili sobie nowe auto, wręcz przeciwnie, bardzo się cieszę, że wreszcie przestali skakać wokół mnie i mojego rodzeństwa, bo im też się coś od życia należy :) Po prostu rozbroiła mnie sama sytuacja, dlatego postanowiłam się nią podzielić.
Dla uściślenia: mam 28 lat, od przynajmniej sześciu jestem całkowicie samodzielna, a nie poinformowałam rodziców o zaręczynach osobiście, ponieważ mieszkam 500 km od nich i nie widzę sensu jechania przez pół Polski na parę godzin, praca to jednak jest zobowiązanie. A i jeszcze coś: oglądałam w życiu może dwa odcinki Przyjaciół (;
Pozdrawiam wszystkich czepialskich i życzę trochę więcej uśmiechu, mniej zirytowania :)
do jakiegoś inteligenta: jak można się dorobić kasy będąc na studiach. Podam Ci mój przykład: jestem na studiach i pracuję. Studia zaoczne, zero ciągnięcia kasy od rodziców, utrzymuję się sama. Da się? Da się. Znam też ludzi będących na dziennych, i pracujących w McDonaldzie. SKoro nie wiesz jak można się dorobić kasy na studiach to znaczy, że sam nigdy nie pracowałeś i dalej ciągniesz od starych.
"Mojsze zdanie"-;] napisał człowiek któremu nic w życiu nie wyszł;] słońce, uwierz mi, nie wszyscy są nieudacznikami...
Autorko - Ciebie rozbawiła ta sytuacja, ok, rozumiem. Co to ma do YAFUDa? Bo jeśli Cię rozbawiła, to co Ty i Twój pseudo-yafud tu robicie?
@moje zdanie
no trudno, żebyś studiując zaocznie przez ten cały wolny czas który masz zbijała bąki i ciągnęła kasę od rodziców, litości.
co do studiów dziennych, to są takie kierunki (i uczelnie), gdzie spokojnie można pracować, ale są też takie, gdzie za nic w świecie się nie da. u mnie zajęcia czasem trwają od 08:30 do 18:00, 19:00 z zazwyczaj dwoma okienkami godzinnymi (czasem bez okienek od 10:30 do 17:00). dojeżdżam codziennie na zajęcia pociągiem z innego miasta, bo na wynajem mieszkania mnie nie stać, a do akademika mnie nie przyjęli, bo mieszkam za blisko;/ aktualnie na mojej trasie kursuje 5 pociągów osobowych w ciągu DOBY,czyli wychodzę z domu przed 6:00 i wracam około 21:00. a muszę się jeszcze pouczyć i pozwolić sobie na małe szaleństwo - sen. powiedz mi jak mogę w takiej sytuacji pracować? w warsie? na dworcu? w bufecie na uczelni? proszę, daj mi wskazówki jak można pracować będąc w takiej sytuacji, bo wypowiadasz się z tak wielką pewnością siebie, a wiele osób jest w sytuacji podobnej do mojej.
Przejrzałem trochę powyższe komentarze. Najwyższa pora żebym się wypowiedział.
Przykro mi, że jesteście biedni. Również umysłowo
_____________________________________
jestem ekspertem od wszystkiego
udzielam rad i odpowiadam na wszystko
tak kur*a w tym kraju dorobić się w wieku 20-25 lat ahahahahhahaha,dobry dowcip.
studia to nie bajka - nie masz kasy na stancję, bo nie pracujesz. Koło się zamyka. Rozumiem, że ciężko pogodzić studia z pracą, ale jak się chce to się da. Gorzej jak się nie chce - wtedy będzie się mówić coś w stylu "system jest przeciwko mnie"i Ty to właśnie robisz.
Praca w domu - siedzisz na necie, wobec tego proponuję przepisywanie czegoś tam. Pisanie prac. No i praca oczywiście w weekendy. A gdybyś mieszkał/mieszkała w miejscu gdzie studiujesz (ale nie mieszkasz bo nie masz kasy, a nie masz kasy bo nie pracujesz) to wtedy nawet te okienka by coś dawały. Nie wierzę, że masz zajęcia codziennie od rana do wieczora, bo to niezgodne z regulaminem studiów. Masz może zawalone 2-3 dni, a pozostałe wolne, lub po 2 zajęcia. I co wtedy robisz? A może stanie na kasie w McDonaldzie to stanowczo za mało dla wielmożnego pana/wielmożnej pani? A umowa zlecenia? Fakt, kasa z tego jest jaka jest, mercedesa za to nie kupisz, ale na życie byś miał/miała. Brzmi strasznie i niewykonalnie, ale po prostu trzeba zacząć i jakoś to pójdzie.
A co do studentów zaocznych - zdziwiłbyś się ile jest zaocznych, którzy dalej są na garnuszku mamusi.
A tak a propo - takie czasy, że mało kogo stać na wynajem mieszkania, ale zawsze można zebrać parę osób i wtedy jest taniej. Albo, wynająć pokój. Nie pomyślałeś/pomyślałaś o tym, i to mi udowodniło, że lubisz dużo gadać, narzekać, robić z siebie ofiarę systemu, ale nic ze swoim życiem nie robisz.
A uwierz mi - po studiach, bez doświadczenia zawodowego ciężko będzie znaleźć pracę. A stanowiska kierowniczego nikt młodej osobie nie zaproponuje. :)
co? mam Ci swój plan pokazać, żebyś zobaczyła że faktycznie mam zawalony praktycznie cały tydzień? jak już mówiłam, ciurkiem do wieczora zajęcia mam dwa razy w tygodniu, a reszta od rana do wieczora z okienkami.
i jeszcze że siedzę na necie! no dobra, wchodzę codziennie na neta, żeby sprawdzić pocztę, facebooka itd, góra pół godziny dziennie (plus czasem korzystam z internetu w telefonie), wczoraj miałam luźniejszy weekend, to posiedziałam prawie 2 godziny (!!!) i nawet poszłam do kina! szaleństwo!
skąd wiesz, że nie pomyślałam o wynajmie? nic takiego nie napisałam, ale Ty sobie założyłaś, bo idealnie pasowało do Twojej teorii. no więc wynajmu próbowałam, ale i tak wychodziło za drogo (bo za sam wynajem, plus jedzenie, plus opłaty) w porównaniu z biletem miesięcznym, poza tym na moim kierunku studenci co chwilę odpadają i tak też było w moim przypadku - na 5 osób zostały 3, a później nikt już nie chciał się wprowadzić, bo wszyscy już mieli wszystko zaaranżowane, więc musieliśmy dzielić opłaty tych 2 osób między sobą.
korepetycji udzielam, ale chyba nie wierzysz, że na tym można zarobić? ewentualnie dorobić, że mogę opłacić bilety na pociąg i autobusy, więc wychodzę z dojazdem mniej więcej na czysto.
proponuję się pogodzić z faktem, że jak ktoś studiuje dziennie,to nie zawsze jest w stanie dodatkowo zarabiać.
a co do kierowniczego stanowiska, to mój kierunek raczej owego nie zakłada.
I dalej - wynajem - i nikt ze znajomych z liceum, technikum nie uczy się w tym samym mieście co Ty? Nawet roczniki młodsze? Albo, nie masz tam cioci, kuzyna, brata? Powiedz mi nazwę tego zadupia bo jakoś nie wierzę, że absolutnie nikt nie chce wynająć stancji. Weź proszę nie wymyślaj. Jasne, że lepiej siedzieć w domu, mamusia przygotuje pyszny obiadek, a z rana kanapeczki. Twój wybór. Idziesz na łatwiznę. Chciałaś, żebym Ci powiedziała jak można zarobić - powiedziałam, co z tym zrobisz Twoja sprawa, ale może zastanów się trochę zanim zaczniesz coś od razu negować. Bo tu mi Twoje zachowanie przypomina zachowanie małego dziecka - nie da się i koniec, i *uj, i mówta co chceta ja mam racje i nie przyznam w życiu że nie mam racji.
Okienka - i dlatego mówię o McDonaldzie, bo tam można się dopasować. Ewentualnie, za co mnie zjedziesz jak burą sukę - załatwić sobie indywidualny tok nauczania, bądź też najzwyczajniej w świecie iść na studia zaoczne.
Ale być może przemawia przeze mnie zazdrość, bo moich rodziców nie było stać na to, żeby posłać mnie na studia.
To, co tutaj piszecie jest co najmniej bezsensowne.
Dziewczyna zamieściłą sytuację z życia, która ją rozbawiła. Wy postanowiliście pokłócic się o to, czy będąc na studiach można pracowac. Czy wy naprawdę nie macie swoich problemów? Musicie na każdym kroku szukac sprzeczki? Kogo, kto wchodzi na yafud.pl, obchodzi plan lekcji osoby o nicku "studia to nie je bajka ". Albo, czy wpisaliście tą stronę po to, by zastanawiac się nad tradycjami weselnymi? Ludzie, wchodzimy na na YAFUD by się pośmiac, wrzucic na luz! A wy tylko się kłócicie.
Ż.E.N.A.D.A.
zgadzam się z tobą @ja
trzeba być jakimś niewyżytym psychopatą żeby tak się wszędzie się doszukiwać problemów...
Ludzie kur*a! Rodzice odkładali jej odkąd zaczęła liceum. Spytała sie skąd mają tyle kasy. Znaczy że nie wiedziała o tym ze jej oszczedzają. Zresztą rodzice dają kase - ich sprawa. Ona chyba ich nie prosila. Ktoś tu pisał ze rodzice minimum 20 lat utrzymują dziecko.. Zrobili dziecko to teraz musza o nie dbać. Nie koniecznie mówię że mają wesele opłacac ale to przecież ich decyzja.
a ja tam mieszkam z rodzicami, studiuje, troche od nich kasy ciągne, do roboty ide( wykończeniowka) jak potrzebuje na jakis wyjazd itp. I nie uwazam zebym byl gorszy od takich co to im 20h na dobe zajmuja obowiazki. Kazdy zyje tak jak chce. Czasem trzeba troche przytyrac ale caly rok nie wysypiac sie i meczyc, to nie dla mnie :) pozdroawiam leń
Nigdy tego nie zrozumiem. Oszczedzac cale zycie zeby zrobic badziewna wsiowa impreze na 200/300 osob, gdzie wszyscy tylko zra i chleja. Bomba. A po 2 latach rozwod. Mlodzi po slubie siedza katem u rodzicow albo wynajmuja ale weselicho bylo ze hej! Jeszcze kapuje jak rodzice pomagaja finansowo wlasnie z domem/mieszkaniem, jako prezent czy pozyczka, ale na wesele? Rodzice durni, mlodzi durni czy wszyscy razem?
Najczęściej komentowane teksty | |
---|---|
Ostatnie 7 dni | |
Ostatnie 30 dni | |
Ogólnie |
Lady | 83.26.139.* | 14 Kwietnia, 2011 15:10
Chciałabym zobaczyć minę matki po obwieszczeniu Twojej wiadomości.
teufelin91 | 178.183.175.* | 14 Kwietnia, 2011 15:51
to o zaręczynach informuje się telefonicznie? Jakaś nowa tradycja?